Życie kulturalne

Ciepła życzliwość Andrzeja Seweryna

To był piękny wieczór. Za sprawą Ambasady RP w Wilnie z ambasadorem Januszem Skolimowskim na czele w kierowanym przez Mariusza Gasztoła Instytucie Polskim i główne – dzięki otwartości Andrzeja Seweryna doszło do tego spotkania.

Nie było ono planowane, ale wypełniona po brzegi, głównie przez młodzież, sala Instytutu długo pewnie będzie pod wrażeniem opowiadania znakomitego twórcy i rozmowy z nim.

Andrzej Seweryn – święcący triumfy na scenach, w filmie, radiu, estradzie, bawił w Wilnie jako aktor występującej u nas gościnnie słynnej paryskiej La Komedie-Francaise, pierwszego teatru subwencjonowanego przez państwo, który początki swego żywota datuje rokiem 1680. Założony przez Ludwika XIV stał się pierwowzorem teatru narodowego, czyniącym stawkę na repertuar klasyczny.

Oczywiście, od tego czasu wiele się zmieniło. Dziś La Comedie na równi z klasyką prezentuje sztuki współczesnych autorów. Tak właśnie było w Wilnie. „Święto” napisał Włoch, a wyreżyserował Bułgar, natomiast molierowskie „Pocieszne wykwintnisie” zinterpretował Anglik. Wszyscy trzej – współcześnie działający.

W tej ostatniej sztuce w Wilnie oglądaliśmy właśnie Andrzeja Seweryna. Jest związany z teatrem paryskim od roku 1993. To jego, jak powiedział, własny wybór. Odnosi od lat sukcesy na tej scenie, a warto przypomnieć, że zagrał m. in. rolę tytułową w „Don Juanie” Moliera. Poprzednio w ciągu lat był w czołówce aktorskiej warszawskiego „Ateneum”; pamiętamy go jako Maksa z wyświetlanej u nas „Ziemi obiecanej”.

Teraz – bezpośredni kontakt. Uzbrojeni w wiedzę o triumfach scenicznych, teatralnych (jako reżyser – również), filmowych zgromadzeni oczekiwali spotkania z kimś nastawionym serio, nieprzystępnym. Andrzej Seweryn okazał się natomiast człowiekiem bardzo serdecznym, skromnym, komunikatywnym (już sama chęć spotkania z wilnianami i poszukiwanie takiej możliwości, w czym pomocna poprzez kontakt z Ambasadą w Wilnie stała się warszawska aktorka Maria Seweryn – córka z pierwszego małżeństwa p. Andrzeja i znakomitej Krystyny Jandy), jak wszyscy wybitni ludzie – niezdolnym do przybierania pozy ważnej osoby.

Gość mówił o swej pracy w Polsce i we Francji, o czystych i prawdziwych ludziach, z którymi dane mu było się spotkać osobiście lub odtworzyć w filmie: o Jacku Kuroniu, marzącym o uczłowieczeniu socjalizmu, o Stefanie Wyszyńskim, którego postać zagrał w filmie, o La Komedie-Francaise, o tym, żeby dobrze wypaść, musi kilkadziesiąt razy dłużej niż rodowity Francuz pracować nad rolą, o spotkaniu z wykładowcami i studentami wydziału aktorskiego Akademii Teatru i Muzyki w Wilnie. Wszystko – znaki niespożytej twórczej aktywności, chęci poznania ludzi i świata. Do reszty podbił serca zgromadzonych, czytając pod wrażeniem pobytu w Ostrej Bramie inwokację „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza.

Cóż, pozostaje skromne życzenie: żeby Andrzej Seweryn wyrzekł się chociaż jednego występu, jednej podróży i do Wilna znów zawitał, może nawet z książką, w której pewnie opowie o swojej wielkiej drodze twórczej.

Pamiętając o Heifetzu

Po raz trzeci w Wilnie odbył się organizowany co cztery lata Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Jaschy Heifetza. Impreza cieszy się coraz większą renomą. Tym bardziej, że jury przewodniczy urodzony w Rydze wielki skrzypek naszych czasów – Gidon Kremer. Swoje pierwsze wielkie sukcesy muzyczne odnosił jednak w Wilnie, gdzie przed 12 laty powołał do życia orkiestrę kameralną „Kremerata Baltica”, w której grają też uczestnicy poprzednich konkursów im. Heifetza.

Eliminacje odbywały się w Akademii Muzyki i Teatru. Zarejestrowało się 52 wykonawców z 22 krajów. 29 młodych muzyków z 11 państw wzięło udział w końcowym koncercie na scenie Filharmonii Narodowej, czemu towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna pod batutą Juozasa Domarkasa.

Jascha Heifetz (1901-1987) urodził się w Wilnie, w żydowskiej rodzinie z tradycjami muzycznymi. Ojciec był skrzypkiem Teatru Wileńskiego. Gdy syn skończył trzy lata, zaczął go uczyć gry na skrzypcach. W wieku lat pięciu Jascha został uczniem szkoły muzycznej. W rok później po raz pierwszy wystąpił publicznie. W Kownie z wielkim powodzeniem zagrał Koncert skrzypcowy F. Mendelssohna-Bartholdy’ego. Miał dziesięć lat, gdy przyjęto go do konserwatorium w Petersburgu. „Cudowne dziecko, sensacja świata muzycznego” – tak okrzyknięto przybysza z Wilna. Stanęła przed nim otworem droga na największe sceny. Wkrótce zdobył miano króla skrzypiec, bezapelacyjnie uznano go za jednego z największych skrzypków świata.

W 1917 roku rodzina Heifetzów przez Syberię i Japonię dotarła do Ameryki. Szczyt kariery Jaschy nastąpił w tym kraju i przypada na lata 30. i 40. ubiegłego wieku. Potem odsunął się od życia koncertowego. Umarł w Los Angeles.

O wileńskim okresie życia genialnego skrzypka przypomina także tablica pamiątkowa, znajdująca się na kamienicy przy ul. Wileńskiej 25. Tu mieściła się szkoła muzyczna, dokąd w latach 1905-1909 uczęszczał Jascha Heifetz.

„Porwanie Heleny”. Wilno, 1636”

Wystawę pod powyższym tytułem urządzono w wileńskim Muzeum Teatru, Muzyki i Kina. Zaprezentowano na niej odtworzone współcześnie na podstawie przekazów historycznych fragmenty dekoracji, jakie zamontowane były podczas premiery opery „Porwanie Heleny”. Wydarzenie miało miejsce w dniu 4 września roku 1636 w teatrze Zamku Dolnego.

Jak donoszą kroniki, scenografia była imponująca: napędzane specjalnymi korbami strumienie wody, fontanny, mgła, pokoje wymalowane „pod marmur”. I oczywiście, śpiew sprowadzonych zagranicznych artystów.

Wszystko to za sprawą Władysława IV Wazy – wielkiego miłośnika opery. Król często bawił w Wilnie. Na wzór swego warszawskiego założył tu teatr. Był to pierwszy taki przybytek sztuki z operą, baletem, kapelą i trupami komediowymi, w których grali aktorzy z Rzymu, Paryża, Wenecji. „Porwanie Heleny” stworzyli: kompozytor Marco Scaacchi (w ciągu kilku lat kierował wileńską dworską kapelą) oraz autor libretta – przybyły około 1630 roku na Litwę sekretarz królewski Virgilio Puccitelli. Dla teatrów Władysława IV – warszawskiego i wileńskiego – napisał osiem spektakli muzycznych. Od „Porwania Heleny” datuje się historia opery na Litwie.

Zbigniew Wodecki wystąpi w Wilnie

Piosenkarz, muzyk, instrumentalista, kompozytor, aranżer, prezenter telewizyjny i aktor – to Zbigniew Wodecki. Podziwialiśmy go w zaledwie kilku numerach podczas koncertu z okazji jubileuszu Radia „Znad Wilii”. Teraz na zaproszenie Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki (prezes Apolonia Skakowska) artysta przybędzie z pełnym recitalem. Wystąpi 21 marca br. w Pałacu MSW i zaprezentuje swoje najpopularniejsze piosenki z kolekcji tzw. platynowych płyt, których ma w swym dorobku jak rzadko który artysta – aż 20.

Ekologia i kultura

Stołeczne centrum filmowe „Skalvija” spróbowało to połączyć. Za przekazane zużyte baterie i płyty kompaktowe można za darmo obejrzeć film. W ciągu minionego półrocza kino zgromadziło 60 kilogramów elementów galwanicznych, 20 kg płyt kompaktowych i 30 kg drobnej techniki użytkowej. Wszystko to przekazano do przeróbki.

Organizatorzy mają na celu przyuczanie wilnian do segregowania odpadów, wśród których nie brak groźnych dla środowiska naturalnego.

Halina Jotkiałło

Wstecz