Ewangeliczne impulsy życia

Chrześcijaństwo – orędziem zwycięstwa

„Ja żyję i wy żyć będziecie”

J14,19

Wiosna pomnaża w nas entuzjazm życia. Przybywa dnia, przybywa słońca, życie zdaje się kipieć z roślinnych pączków, ptasich dzióbków i dziecięcych buź. Mądrość Kościoła w kalendarzu liturgicznym przewidziała w tym czasie świętowanie zmartwychwstania Chrystusa. Wszystko po to, aby łatwiej było nam zrozumieć przesłanie Tego, który przyszedł na ziemię, aby nam je swym życiem ogłosić. A co jest najważniejsze w niekrótkim dla dzisiejszego człowieka ewangelicznym orędziu? Nieraz zarzuca się wręcz Kościołowi katolickiemu zbytnie eksponowanie cierpienia, które w doświadczeniu niektórych ma wydźwięk żałośnie cierpiętniczy.

Czy rzeczywiście chrześcijaństwo jest orędziem cierpienia? Gdy przyjrzymy się życiu Mistrza, które jest dla nas niepodważalnym wzorcem, widzimy, że dostrzegał w nim szczegóły otaczającego Go piękna: lilie polne i wróble; chwytał chwile uniesienia, które tylko prostaczkom jest właściwe; docenił dziecko, niejeden raz ujął się za kobietą; był na weselu w galilejskiej Kanie, siadał do stołu nie tylko z apostołami, którzy niewiele zresztą mieli wspólnego z ascetami, ale stół łączył Go również z celnikami i grzesznikami. Chrystus był piewcą radości życia!

Nie był jednak banalny w radowaniu się, nie szukał za wszelką cenę okazji do podnoszenia emocji. Miał świadomość czającego się zła i jak nikt przed Nim, wypowiedział mu otwartą walkę. Był nieustraszony wobec prowokacji zła, w obronie przed nim innych ludzi. Sam nie bał się walczyć o każde możliwe dobro bez wchodzenia w jakikolwiek kompromis. Jego wolność przerażała zwykłych zjadaczy chleba, a szczególnie funkcjonariuszy jakichkolwiek urzędów. Pójście za Nim tłumów wymykało się spod ich kontroli. Postanowiono Go zgładzić.

I właśnie wtedy, gdy prześcigano się w pomysłach, jak Chrystusa upodlić, stało się paradoksalnie odwrotnie – to wszystko ukazało cały wachlarz Jego dostojeństwa. „Powiał wiatr z północy, nadleciał wiatr z południa i popłynęły jego wonności” (parafr. Pnp 4,16). On pierwszy stał się „widowiskiem światu, aniołom i ludziom” (Kor 4,9). Dlatego zawsze, gdy rozważam Drogę Krzyżową Jezusa, koncentruje mnie nie zapalczywość złoczyńców, ale godność, w której Jezus to wszystko znosi, Jego cierpliwość, wyrozumiałość, pokora, wczuwanie się w innych, itd. Przyglądam się w duchu i ciągle na nowo zdumiewa mnie ta Jego godność, to Jego trwanie ponad wrzaskliwym targowiskiem; chociaż „nie miał On wdzięku, ani też blasku, aby na Niego popatrzeć” (Iz 53, 2). Pozbawiając Go życia, odetchnęli, że uporali się z „problemem”, ale nie na długo, bo oto mówią, że Go widzieli! (J 20, 18) Zmartwychwstał! I dlatego pierwsi chrześcijanie czcili krzyż jako miejsce zwycięstwa Jezusa nad śmiercią, a nie miejsce kaźni. Dla nich był znakiem zmartwychwstania a nie śmierci.

Jezus przetarł nam szlak ku zwycięstwu ziemskich podłości i małości. Był realistą, nie obiecywał nam, że one nas nie spotkają, albo że nas przed nimi ustrzeże, nie! Zmartwychwstały Chrystus staje przed nami i mówi: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało”. Nie bójcie się ludzi, którzy was dręczą, którzy was maltretują. Nie bójcie się tych, którzy odbierają wam wolność, którzy prześladują wszelkie wartości, którzy niszczą prawdę, sprawiedliwość, którzy w miejsce miłości próbują rozsiewać nienawiść. Nie bójcie się! (Mt 28,10), bo te wielkie wartości, chociażby były nie wiadomo jak głęboko przez nich zagrzebane w ziemi, chociażby były przywalone bardzo ciężkim kamieniem i opieczętowane urzędowymi pieczęciami, chociażby ich pilnowano z bronią w ręku, to i tak zmartwychwstaną. Prawda, wolność, sprawiedliwość i miłość są wieczne.

W tej perspektywie chrześcijaństwo jawi się dla nas jako szansa na zwycięstwo nad swoimi słabościami, nad ludzką małością, nad przeciwnościami losu… Nie oddalisz ich od siebie, ale pokonasz Miłością Boga, który pozostał z nami aż do skończenia świata, aby nas Sobą podkarmiać.

Zwyciężyłeś, Galilejczyku! powtórzmy w radosnej tonacji za rzymskim cesarzem i przyłączmy do niemałego już pochodu zwycięzców ciągnącego przez wieki!

S. Anna Mroczek

 

Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzymy naszym Drogim Czytelnikom opieki Niebios, mocy i wytrwałości w pokonywaniu codziennych trudów. Byśmy potrafili unieść się duchem nad szarą rzeczywistością tego świata, w nadziei na Nowe Życie. Niech cud wskrzeszenia umacnia w nas pewność, że Prawda zawsze zwycięża, a Miłość jest wieczna.

REDAKCJA

Wstecz