Jego Wysokość SŁOWO

Serialowe klocki lego

Trudno znaleźć słowo, które by miało tak wiele znaczeń, co język. Podstawowe – to narząd ciała ludzkiego, jeden z najważniejszych narządów mowy. Trudno go jednak prześcignąć w bogactwie znaczeń przenośnych, zwrotów frazeologicznych. Mamy język ostry, cięty, złośliwy, długi, ozdobny, wytworny, kwiecisty, zwięzły, rozwlekły, staroświecki, nowoczesny, lapidarny, ubogi, bogaty, ojczysty, obcy. Czasem zapominamy go w gębie lub trzymamy za zębami. Bywa też, że łamiemy go sobie, że plącze się nam, świerzbi, kołowacieje lub kołkiem staje. A jeśli w porę nie potrafimy ugryźć się w język i rozwiąże się nam, to możemy nim mleć, pleść, pytlować, strzępić, trzepać bez miary.

Język – to również zasób wyrazów, zwrotów, narzędzie porozumiewania się członków jednego narodu, społeczeństwa. A także sposób wyrażania się, charakterystyczny dla danego autora, dzieła, epoki. Średnio wyrobiony czytelnik, ledwo rzuci okiem na teksty, a bez trudu odróżni tekst współczesnego autora od tekstu pisanego na przykład w epoce romantyzmu. A też język Edwarda Stachury trudno pomylić nie tylko z językiem Sienkiewicza, ale i bliższego nam czasowo Parandowskiego.

To tylko zaledwie niewielka część znaczeń wyrazu „język” oraz zwrotów frazeologicznych z językiem związanych. Nie wspomniałam przecież o języku u buta, wesołym lub groźnym języku płomienia i jeszcze groźniejszym języku spustowym w broni palnej. Nie wspomniałam i nie wspomnę, bo całą moją uwagę pochłania inny język. Język seriali filmowych, tak zwanych telenowel.

Już samo określenie tego gatunku jako telenowela jest nieco denerwujące. Jeden Bóg raczy wiedzieć, co ma wspólnego z nowelą ciągnący się przez kilka dziesięcioleci tasiemiec z setkami bohaterów, niezliczoną liczbą wątków fabularnych, tysiącami punktów kulminacyjnych. Jak przecież wiemy, nowela jest krótkim utworem beletrystycznym o prostej zwięzłej, zazwyczaj jednowątkowej fabule i wyrazistej kompozycji. Zgodnie z definicją słownikową, nowela filmowa – to „krótki film oparty na zasadach kompozycyjnych noweli”. Prawdopodobnie nazwa została automatycznie przeniesiona na grunt polski z innego języka. No, i się okazało, że już teraz liczący ponad półtora tysiąca odcinków „Klan” (który lubię i od 11 oglądam) – to również „krótki film”.

Nie o nazwie jednak chcę mówić, tylko o języku tych seriali-nowel. Z jednej strony widz musi przyznać, że autorzy dialogów starają się jakoś tych swoich bohaterów zindywidualizować, wkładając im w usta różne porzekadła, a nawet wtręty językowe: nie to, to tamto („Święta wojna”), w rzeczy samej, absolutnie („Klan”), kurde („Klan”, „Plebania”), nie bój żaby („Plebania”). Najczęstszy jest ten eufemistyczny zamiennik popularnego polskiego przekleństwa, biorącego swój rodowód z łaciny, czyli – kurde. W „Plebanii” na przykład pomaga wyrażać emocje nie tylko porywczemu Jerzykowi, ale i dwóm pięknym pannom – siostrze księdza Wice i Irce. Nie tylko jednak o przerywniki językowe chodzi.

Jeśli czasem oglądam filmy amerykańskie, to nie pod kątem ich wspaniałej techniki i efektów specjalnych (na czym nie bardzo się znam), tylko języka, jakim się posługują bohaterzy. Język, który niczym jakaś konstrukcja przedszkolaka zbudowany z pewnej ilości klocków lego. Oto kilka takich klocków językowych, które w zasadzie przekoczowały z filmów amerykańskich do polskich seriali:

To twój (jego, jej, nie mój) problem.

Zrobić (zrobiłeś, zrobiliśmy) kawał dobrej roboty.

Nie obwiniaj siebie.

Dać (sobie, mnie, jej, jemu) szansę.

To jest jego (jej, mój) wybór. Trzeba go uszanować.

A mam inne wyjście?

Wszystko jest pod kontrolą.

Sytuacja wymknęła się spod kontroli.

No to mamy problem.

Jesteś w tym dobry (dobra).

To nie jest najlepszy pomysł.

Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz.

Motyle w brzuchu.

Powyższe zwroty językowe są jak najbardziej poprawne. Chodzi jednak o to, że jak wszystkie zbyt często nadużywane modne wyrażenia, szablony są nie tylko irytujące, ale i wpływają na zubożenie języka. Z kilkudziesięciu możliwości wyrażenia uczucia szczęścia często mamy w serialach jedną i tę samą, według mnie bezsensowną możliwość: motyle w brzuchu. W najlepszym wypadku bohaterka (jakoś nie zauważyłam, by określenia te odnosiły się do mężczyzn) bywa cała w skowronkach. Autor nie musi się zastanawiać, czy lepiej powiedzieć: wybranka losu, fortuny, dziecko szczęścia, w czepku urodzona, zadowolona, rozradowana, wniebowzięta, radosna, promieniejąca, szczęśliwa, wesoła jak szczygieł albo zwykle, po ludzku: zakochana. Nie wiem, skąd te motyle przyleciały do brzuchów polskich szczęśliwych i zakochanych dziewcząt, ale błagam o wypuszczenie ich na wolność, bo nie tylko im jest w tych brzuchach źle, ale językowi polskiemu również.

Bardzo częste i – śmiem twierdzić – niebezpieczne jest powiedzenie to twój problem. Owszem, jest nieco grzeczniejsze niż nie zawracaj mi głowy, daj mi spokój, odczep się ode mnie, to mnie nie obchodzi, jednocześnie jest ten „problem” o wiele groźniejszy. Bo o ile daj mi spokój mówimy zazwyczaj pod wpływem zdenerwowania (ale gdy ochłoniemy, to pomyślimy, że może jednak trzeba pomóc), to grzeczne, ulizane, obojętne i zimne jak lody Antarktydy „to twój problem” nie daje żadnej nadziei.

Powyższe przykłady wynotowałam sobie nie tylko z amerykańskich filmów, ale w równej mierze z polskich seriali. „Mamo, jesteś w tym dobra” – mówi kilkuletnia córka do matki, która coś smacznego ugotowała. Brzmi to śmiesznie, sztucznie i nie po polsku, choć niby po polsku. Cierpliwie czekam, kiedy twórcy seriali przestaną dawać sobie szansę, szanować swój wybór, dopóki jeszcze sytuacja nie wymknęła się spod kontroli. Nieśmiało zauważam, że to nie tylko ich problem, ale i nasz, widzów, również. Bo powoli też zaczynamy układać swoje zdania z serialowych klocków lego.

A teraz, jak zawsze, zajrzyjmy do mojej skrzynki internetowej. Wybrałam Państwu takie oto pytania i odpowiedzi na nie ekspertów językowych.

Czy drwa, które w zimowe wieczory wesoło trzaskają w kominkach, mają coś wspólnego z drwiną?

Zadziwiające są losy wyrazów. Tak, drwa i drwina mają wspólny korzeń. Jest to wyraz pochodzenia prasłowiańskiego. Pierwotnie był rzeczownikiem zbiorowym (jak młodzież, roślinność, ludzkość), następnie nabrał znaczenia liczby mnogiej. Liczby pojedynczej nie ma. Pierwotne znaczenie: materiał drzewny, zwłaszcza na opał.

Od XVI w. wyraz ten uzyskuje znaczenie przenośne: coś bez wartości, bez sensu, czcze gadanie. Od tego rzeczownika w XVII w. powstaje czasownik drwić, czyli drwa gadać, lekceważyć kogo, wyśmiewać się, kpić, a stąd już od XVIII w. drwiny, kpiny, żarty, szyderstwa.

Kiedy piszemy w, a kiedy we?

We piszemy wtedy, kiedy następny wyraz zaczyna się od spółgłoski w, f, a potem jest jeszcze jedna spółgłoska np. we Francji, we Włocławku, we Wronkach, a także przed zaimkiem mnie (analogicznie w wypadku innych przyimków beze mnie, ze mną, nade mną, pode mną).

Obocznie mówimy w środę lub we środę, w czwartek lub we czwartek, w mgle lub we mgle, w śnie lub we śnie. (Jeśli chodzi o Wilno, oboczności nie ma, słyszane czasem we Wilnie jest naszym regionalizmem – Ł.B.).

Pisownia liczebników porządkowych

Czy w jednym tekście można pisać liczebniki porządkowe raz za pomocą cyfr, a raz słownie?

Zasadniczo liczebniki porządkowe zapisuje się w tej samej konwencji, co liczebniki główne. Normy edytorskie pozwalają na kilka rozwiązań – i słownych, i cyfrowych. Ważna jest konsekwencja. Niedopuszczalne jest w obrębie jednego artykułu czy książki stosowanie raz zapisu w latach 80., a raz w latach czterdziestych.

Adresat w liście oficjalnym

W liście motywacyjnym piszemy swoje imię i nazwisko oraz dane kontaktowe w lewym górnym rogu, a adres firmy, do której jest wysyłana oferta – w prawym. Jak sytuacja wygląda w przypadku zaproszenia, wysyłanego w imieniu organizacji?

Zasadniczo w większości typów listów oficjalnych (urzędowych, nieprywatnych) pisanych po polsku, adres odbiorcy umieszcza się w prawym górnym rogu stronicy (poniżej daty). Często także nad adresem umieszcza się imię i nazwisko osoby, do której pismo jest kierowane. Zaproszenia przybierają różną formę zależnie od okoliczności, w jakich są wysyłane. Wewnętrzne zaproszenia, kierowane do pracowników danej instytucji, przyjmują formę komputeropisu, mają czysto informacyjny charakter (gdzie i kiedy odbędzie się spotkanie i jaki będzie jego program). Adres odbiorcy – w prawym górnym rogu. Nieimienne zaproszenia, kierowane do różnych firm w wypadku uroczystości oficjalnych, mogą mieć podobną formę, tzn. adres odbiorcy umieszcza się w prawym górnym rogu, a treść zaproszenia rozpoczyna formuła Szanowni Państwo.

Inną nieco formę oraz estetykę mają zaproszenia imienne wysyłane z okazji oficjalnych imprez firmowych. Zazwyczaj są one wydrukowane na specjalnie na tę okazję wydrukowanych karnetach. Wówczas adres odbiorcy znajduje się na kopercie, a imię i nazwisko jest wpisane (wydrukowane) na karnecie w treść zaproszenia.

Formy osobowe i nieosobowe

Zasada pisowni cząstki -bym z czasownikami podaje, że piszemy ją łącznie z formami osobowymi. Jak rozróżnić, które użyte są bezosobowo, a które osobowo?

Formy bezosobowe – to bezokolicznik, bezosobnik (czyli formy na -no, -to, np., zrobiono, uszyto), imiesłowy przysłówkowe (-ąc, -wszy, -łszy) oraz gerundium, czyli rzeczowniki odsłowne (-anie, -enie, -cie, np. czytanie, tańczenie, szycie). Pozostałe są osobowe, nawet jeśli mają nieosobowe odniesienie. Piszemy więc: „Psu udałoby się uciec”, mimo że pies nie jest osobą.

Imiesłów przysłówkowy

Czy poprawne jest zdanie „Następnie, korzystając z tego opisu, tworzony jest model procesu”?

Nie jest to zdanie dobre, gdyż imiesłów przysłówkowy w polszczyźnie nie łączy się z imiesłowem biernym. Poprawnie byłoby: „Następnie, na podstawie tego opisu, tworzony jest model procesu” lub „Następnie, korzystając z tego opisu, tworzymy model procesu.”

Dwuletni, dwuipółletni

Wiem, że obie formy dwuletni i dwuroczny są dopuszczalne, a jak jest z dwuipółrocznym?

Cóż z tego, że dwuroczny – to forma dopuszczalna, skoro prawie nieużywana? W Korpusie Języka Polskiego PWN na około 700 użyć słowa dwuletni przypadają trzy przykłady słowa dwuroczny. Kierując się tą frekwencją należałoby starannie to słowo omijać.

Nie mówimy o planie pięciorocznym, szkole czterorocznej, czternastorocznym chłopaku. Formacje z końcowym -letni są o wiele częściej używane. Dlatego opowiadam się za formą dwuipółletni.

Apostrof w datach

Czy zapis: lata’90, marzec’68 jest poprawny?

Zapis lata’90 (z apostrofem zamiast kropki) jest niepoprawny. Liczebniki porządkowe oznacza się w zapisie cyfrowym kropką. Poprawne jest natomiast użycie apostrofu jako znaku pominiętych cyfr (oznaczających tysiące i setki) w zapisie roku, np. Marzec’68, Grudzień’70, Solidarność’80, Barcelona’92, lato’97. Apostrof w takich wypadkach jest znakiem elizji (opuszczenia), charakterystycznych dla obcych ortografii, np. angielskiej.

Łucja Brzozowska

Wstecz