XXXVI Tyskie Spotkania Teatralne

(z udziałem i wyróżnieniem wilnian)

Odbywały się w dniach 24-29 kwietnia br. Była to już 36. z rzędu wiosna teatralna... Festiwal wciąż wzbogacany o nowe doświadczenia. Impreza, która nigdy jeszcze nie zawiodła oczekiwań widza ani też jego uczestników. Tak było i tym razem. Spotkania Teatralne w Tychach objęły 14 spektakli konkursowych, dwa pokazowe, a imprezę zainaugurował Wrocławski Teatr Pantomimy spektaklem utrzymanym w atmosferze czarnego humoru („Galapagos”), co już od pierwszego wieczoru festiwalowego wprawiło w doskonały humor licznie zgromadzoną widownię.

Spektakle konkursowe przedstawiły teatry z Polski, Węgier i Litwy.

Litwę reprezentował Teatr Polski w Wilnie pod kierunkiem Ireny Litwinowicz. Tym razem zespół przywiózł do Tychów „Drugi pokój” Zbigniewa Herberta. Do tej pory Teatr Polski w Wilnie brał udział w Tyskich Spotkaniach ośmiokrotnie. Zawsze mieli poważnych konkurentów, a mimo to – może nie zawsze, nie każdego roku, ale udawało się im przecież wywieźć z tego Festiwalu liczne nagrody i wyróżnienia. Tym razem mieli konkurentów wyjątkowo silnych.

O wynikach konkursu dowiedzieli się po powrocie do Wilna.

Nagrody i wyróżnienia otrzymali:

Nagrody za spektakle:

Teatr KREATURY z Gorzowa Wielkopolskiego – nagroda 5.500 zł za spektakl „Miejski kraul” w reżyserii Przemka Wiśniewskiego.

Krakowski TEATR TAŃCA – nagroda 5.500 zł za spektakl „Duety metafizyczne” w reżyserii Eryka Makohena.

Nagroda aktorska:

Katarzyna KLUK – nagroda 1.000 zł za rolę Lekarki w spektaklu „Padamme, padamme” Teatru ECCE HOMO z Kielc.

Wyróżnienia równorzędne za spektakle:

Teatr ECCE HOMO z Kielc – wyróżnienie 2.500 zł za spektakl „Hotel Szczęście” w reżyserii Haliny Kubisz-Muły.

Wyróżnienia:

TEATR POLSKI z WILNA wyróżnienie 1.500 zł za odwagę poszukiwań formalnych w spektaklu „Drugi pokój” w reżyserii Janusza Tartyłły.

Amatorski Teatr Ruchu i Pantomimy MIGRESKA z Tychów – wyróżnienie 1.500 zł za tworzenie formy zespołowej w spektaklu „Niepohamowane drżenie miłości”.

Honorowe wyróżnienie otrzymała Grupa Teatralna DZIEWIĘĆSIŁ z Łodzi za spektakl „Ja, Borowiecki” (adaptacja i reżyseria: Andrzej Czerny, opracowanie multimedialne i światło: Piotr Maszorek, choreografia i ruch sceniczny: Magdalena Paszkiewicz).

O „Drugim pokoju” w wydaniu „naszych” pisałam już wcześniej na łamach „M.W.” Spektakl był zrealizowany w roku ubiegłym w ramach obchodów Roku Herberta, prezentowany w Wilnie i na Festiwalu Teatralnym w Rzeszowie. Przedstawienie przeto znane i odpowiednio docenione. W niniejszej relacji pragnę natomiast przedstawić część (przynajmniej) pozostałych zespołów prezentujących spektakle, nazwiska autorów oraz ich twórcze realizacje mogące zainteresować nasze wileńskie kolektywy twórcze (a nawet coś z tych doświadczeń przejąć).

„Ja, Borowiecki”

Interesująca propozycja Grupy Teatralnej DZIEWIĘĆSIŁ z Łodzi. Jest to jedna z najdłużej nieprzerwanie działających grup teatralnych w Łodzi (istnieje od 1987 roku). W skład zespołu wchodzą licealiści oraz studenci i absolwenci łódzkich wyższych uczelni.

Spektakl „Ja, Borowiecki” oparty jest na wątkach powieści „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta. Rzecz o trzech kobietach w życiu Karola i o ich najsilniejszej konkurentce - Fabryce (Firmie), która zwycięża. Kariera za wszelką cenę, gorączka pieniądza. Zderzenie XIX-wiecznej kapitalistycznej drapieżności ze współczesną bezkompromisową grą wielkorynkową.

Dużo sekwencji filmowych (pejzaż miejski fabrycznej Łodzi, twarze (w zbliżeniu) aktorek-bohaterek powieści), dużo ruchu, plastyki, tańca, dobre aktorstwo.

„Niepohamowane drżenie miłości”

Spektakl zmaterializował Amatorski Teatr Ruchu i Pantomimy MIGRESKA – Tychy. Zespół ten został założony przez Zbigniewa Skorka w 1974 roku. „Niepohamowane drżenie miłości” to 33 premiera tego zespołu. Jest to opowieść o ludziach, którzy przybyli z różnych stron do budującego się miasta, którym są właśnie socjalistyczne Nowe Tychy (decyzja o ich budowie zapadła w 1950 roku), o ich nowym życiu, nadziejach, troskach, uczuciach. „Spektakl próbuje odtworzyć w szczególny sposób emocje tamtych czasów, pokazać różnorodne emocje, różnorodne typy ludzkie, transformacje ich zachowań aż do współczesności. Miłość ich tu zatrzymała, ale ona też przemija, co więc pozostało z młodzieńczej nadziei?” (z wypowiedzi reżysera i choreografa spektaklu Tomasza Dynarowicza). Znakomite są etiudy pantomimiczne (Zbigniew Skorek).

„Duety metafizyczne”

Świetny spektakl Krakowskiego Teatru Tańca. Teatr ten założył w 1966 roku Eryk Makohon. Początkowo nosił on nazwę zespołu Grupa-boso. Z czasem przerodził się w Krakowski Teatr Tańca o bogatym dorobku. Patronuje mu Nowohuckie Centrum Kultury w Krakowie.

„Duety metafizyczne” powstały z inspiracji motywami literacko-filmowymi. Stały się one pretekstem do rozważań nad kondycją świata metafizycznych wyobrażeń; świata, którego, jak mówią twórcy spektaklu, „melodia pobrzmiewa w nas coraz ciszej, świata, którego kolory blakną coraz bardziej, zubażając paletę barw codzienności”.

„Miejski kraul”

Spektakl Teatru KREATURY z Gorzowa Wielkopolskiego. Przedstawienie zrealizowane według Sławomira Shuty‘ego „Cukier w normie”. Warto zwrócić uwagę na nazwisko autora. Jest to pisarz młodego pokolenia, przejęty do gryzącego bólu obrazem współczesnej Polski. (Obraz ten nie odbiega od naszych, na Litwie realiów). W swym „Cukrze w normie” Shuty opisał życie w średnim mieście. Dwupokojowe „rezydencje” w paskudnych blokach, celebracja zakupów w hipermarketach, jasełkowa religijność, rytuały świąt, imienin, narodzin, wesel, styp itp. Obraz przeraźliwej nudy, frustracji, duchowej pustki, alienacji, degradacji.

„Miejski kraul” zaczyna się opowieścią o przygotowaniu do świąt w rodzinie. Wszystko kończy się popijawą i awanturą. Cztery ściany. Obskurne blokowiska. Przydeptane kapcie, sfatygowane podomki, kompleksy i wygórowane ambicje, marzenia dziewczyny o różowym życiu z mężem-obcokrajowcem. Perfekcyjne aktorstwo, doskonała reżyseria (Przemek Wiśniewski).

„Hotel Szczęście”

Spektakl Teatru HELIOTROP (Bielsko-Biała) według tekstów Aglaji Veteranyi, głośnej współczesnej rumuńskiej autorki.

Aglaja Veteranyi urodziła się w 1962 roku w Bukareszcie w rodzinie cyrkowców. Napisała dwie autobiograficzne powieści, które odniosły sukces: „Dlaczego dziecko gotuje się w mamyładze” i „Regał ostatnich tchnień” – ta ukazała się już po śmierci autorki, która w 2002 roku popełniła samobójstwo. Mówi się o niej jako o „rumuńskiej Sarah Kane”.

W książce „Dlaczego dziecko...” napisała: „W Rumunii, po ucieczce, moi rodzice zostali skazani na śmierć. W hotelu tata ustawia szafę przed drzwiami, fotel przed szafą, przed fotelem łóżko. Nie mogę nikomu powiedzieć, jak się nazywam. Kiedy dowiedzą się, kim jesteśmy, odeślą nas z powrotem. Rodzice i ciotka zostaną zabici, moja siostra i ja umrzemy z głodu i wszyscy będą się z nas śmiali”.

Z wypowiedzi reżyserki spektaklu Haliny Kubisz-Muły:

„Hotel Szczęście” jest pierwszą wspólną realizacją obecnego składu teatru istniejącego od 35 lat, gromadzącego młodych ludzi, poszukujących odpowiedzi na pytania o kondycję świata i człowieka. Intrygująca twórczość (i życie) Aglaji Veteranyi stała się pretekstem do rozmowy o skomplikowanych relacjach między człowiekiem a człowiekiem, człowiekiem a siłą sprawczą (losem?) oraz zdania „raportu” z ulotnej, pełnej sprzeczności, śmieszności i niemożności ludzkiej egzystencji naznaczonej przez „wczoraj”.

Tekst sceniczny opracował cały zespół, duszą, sercem i umysłem głęboko zaangażowany w ten niezwykle przejmujący „temat”, zaczerpnięty bezpośrednio z okrutnej rzeczywistości.

Nic dodać, nic ująć w odniesieniu do gry aktorskiej; wspaniała pod względem warsztatowym grupa.

„Łysa śpiewaczka” i „Komedia” (dwa razy Katowice)

„Łysą śpiewaczkę” wg Eugenio Ionesco przedstawił Studencki Teatr Katowice (STK). Młody to zespół, zaledwie w zalążku (powstał w 2008 r.), działa przy Pałacu Młodzieży w Katowicach. Założycielką i reżyserem grupy jest Irena Woźniak. Praca teatru nawiązuje do teatralnych grup studenckich lat 60. i 70. w Polsce.

Po „Łysą śpiewaczkę” chętnie sięgają sceny pod różną szerokością geograficzną. Jest to historia o spotkaniu dwóch par, osadzona w ostrej (jak to u Ionesco) grotesce. Rzecz o braku porozumienia między bliskimi sobie ludźmi.

Większe zainteresowanie wzbudza „Komedia” Samuela Becketta, rzadko dziś w teatrach grywana. Zaprezentowała ją na Spotkaniach Grupa Artystyczna Realizacji Teatralnych GART-Katowice.

Mówi reżyser spektaklu Jerzy Połoński:

„Komedia” Becketta to utwór dostatecznie niezwykły – jak wszystko „beckettowskie” – by z nim zaobcować. Wychodząc z banalnej i przez stulecia gwarantowanej „śmiesznej” sytuacji trójkąta miłosnego, przeradza się w bolesny proces rozdrapywania kompleksów, dramatyczną obronę prywatności, w walkę o zachowanie resztek godności osobistej. To teatr szczególny, programowo antykonwencjonalny, niełatwy w odbiorze, ale poruszający bolesnością obserwacji i wniosków z niej płynących. Pewnym eksperymentem nazwać można pozaautorski może, ale z ducha utworu wynikający wtręt homoseksualny”.

Spektakl zbudowany z tkanek „beckettowskich” (nawet zgodnie z założeniem samego Becketta), osadzony w odpowiedniej oprawie plastycznej (aktorzy grają zanurzeni po szyję w urnach), wzbudza jednakowoż wątpliwość. Eksperyment z wtrętem homoseksualnym – pozaautorskim, który „może jednak wynikać z ducha utworu”, nie wydaje się być szczęśliwym pomysłem. Może, ale – przecież nie wynika.

Samuel Beckett napisał „Komedię” w 1963 roku. Krótką i gorzką, opartą na wątkach biograficznych. Pierwszą recenzentką pierwszego spektaklu (premierowego) „Komedii” była Barbara Bray, wieloletnia przyjaciółka i towarzyszka życia Becketta. Po latach Barbara Bray będzie wspominała: „Komedia” zaczęła się całkowicie na poziomie farsy, w której jedna z postaci wyobrażona została jako były oficer RAF-u z dużą rudą głową i całkowicie poziomym wąsem. Ta wstępna koncepcja stopniowo ewoluowała ku czemuś zupełnie odmiennemu, czemuś, co wprawdzie nie było obce jego [Becketta] dziełu, ale całkowicie różniło się od pierwotnego zamiaru. Wpadł na pomysł urn, w których tkwią trzy postaci [mąż, żona i kochanka]. Wcześniej w wersji rękopisu urny te były białymi pudłami. Pudła były prototypami urn, Beckett odniósł je do sytuacji postaci. Urny były logicznym następstwem pudeł”.

To przyjaźń z Barbarą inspirowała Becketta do napisania tej właśnie „Komedii’, w której mąż, żona i kochanka zamknięci w urnach, skazani są na powtarzanie bez końca tych samych szczegółów pozamałżeńskiego związku.

W 1961 roku Beckett poślubił Suzanne Deschevaux-Dumesnil, która wcześniej, przez wiele lat była jego wielką ostoją, jego menadżerem i organizatorem praktycznego życia, walczyła o jego sukcesy. W chwili zawarcia związku małżeńskiego – on miał 54 lata, ona – 61. Dzień przed ślubem napisał do Barbary: „Czułe myśli – Sam”. Barbara, znakomita tłumaczka jego utworów, młodsza od niego o osiemnaście lat, wdowa, matka dwóch córek, była człowiekiem, do którego Beckett był bardzo przywiązany.

Taka to historia skomplikowanego życia trojga ludzi, która znalazła odbicie w beckettowskiej „czarnej” „Komedii”.

Teatr Off de BICZ – Sopot

II księga „Psich lat”, „Tulla” wg „Listów miłosnych” Guntera Grassa – stało na afiszu. Spektakl w adaptacji, reżyserii i wykonaniu Idy Bocian.

Ida Bocian wykorzystała opowiadaną historię dziewczyny z Wrzeszcza (dzielnica Gdańska), aby snuć opowieść o dorastaniu, aby ukazać w „Tulli” pełen okrucieństwa i kłamstwa świat dorosłych. Harda, ciekawska, wrażliwa, ale i okrutna Tulla wprowadza „bez znieczulenia” siebie i rówieśników w dorosłość. Przekracza granice okrucieństwa jedynie z ciekawości. Mówi: Nic nie jest czyste. Również śnieg nie jest czysty. Żadna dziewica nie jest czysta. Diabeł nigdy całkiem nie jest czysty”.

Nieczęsto zastanawiamy się nad tym, na ile potencjalne zło tkwi w każdym z nas.

Teatr AMAREYA – Gdańsk

Amareya – ze starojapońskiego: heroiczne oddanie, bezwarunkowe poświęcenie.

Jest to studium fenomenu teatru anatomicznego, zrodzonego w Europie w XVI/XVII w.

Teatr Amareya (teatr ruchu i ciała) prezentowany obecnie na Spotkaniach, powstał w 2003 r. i działa w Klubie Winda – Gdańskim Archipelagu Kultury.

Teatr ma własną metodę pracy twórczej i dydaktycznej, opartą na technice tańca buto oraz technikach teatru fizycznego, tańca współczesnego, tańca afrykańskiego, śpiewu, jogi, psychosomatycznych technikach relaksacyjnych.

„Teatr Anatomiczny” to projekt łączący taniec, muzykę i film. Prezentowany na Spotkaniach spektakl powstał w efekcie współpracy Teatru Amareya z Joan Laage – amerykańską tancerką buto i Tomkiem Chołoniewskim – niezależnym muzykiem z Krakowa. Premiera spektaklu odbyła się w 2008 w Uppsali w Szwecji, w autentycznym teatrze autonomicznym pochodzącym z XVII w. i stanowiącym obecnie Muzeum Gustavianum.

Spektakl w oszczędnej, 4-osobowej obsadzie (choreografia i wykonanie): Agnieszka Kamińska, Katarzyna Julia Pastuszek, Aleksandra Śliwińska, Joan Laage.

Teatr Prewentorium z Bądzina zaprezentował „Niespodziankę” wg Karola Huberta Rostworowskiego, autora niemal dziś doszczętnie zapomnianego (adaptacja i reżyseria: Andrzej Ciszewski). Spektakl jest oparty na autentycznym zdarzeniu, które miało miejsce w podkrakowskiej wsi.

Grupa Teatralna Dom Otwarty – Budapeszt (Węgry) przywiozła spektakl pt. „Polaris, czyli międzygalaktyczna odbudowa ziemi obiecanej” wg tekstów D. Adamsa, Cervantesa, Mrożka, Tuwima, Norwida i własnych.

O Grupie tej pisałam na łamach „M.W.” jesienią ubiegłego roku w relacji z Festiwalu w Rzeszowie, w którym takoż brali udział.

„Polaris...” jest snem dziewczynki, wyśnionym z naiwnych obserwacji rzeczywistości, nie zamkniętej jeszcze klamrą oceny świata dorosłych. Marzenia senne przeplatają się z brutalną rzeczywistością.

Tyle w grubym skrócie o spektaklach konkursowych. W którym to konkursie wziął takoż udział, jak już wspomniałam na wstępie, nasz wileński spektakl pt. „Drugi pokój” w wydaniu Polskiego Teatru w Wilnie. W obliczu dużej i poważnej konkurencji – wyróżnienie dla wilnian! Dzięki całemu sprawnemu Zespołowi, a przede wszystkim wykonawcom głównych ról – Jolancie Grażul (Ona) i Rafałowi Piesliakowi (On) oraz niemniej ważnej roli na dalszym planie – postaci Staruszki odtworzonej przez Danutę Sosnowską, a przede wszystkim – dzięki reżyserowi przedstawienia Januszowi Tartylle. (Słowa uznania takoż aktorowi Jerzemu Szymanelowi, któremu ad hoc wypadło tym razem być w nowej „roli” – czuwać nad światłem).

Pobyt w Tychach wilnianie mieli, niestety, bardzo krótki. Brak czasu, praca zawodowa, pieniądze za wynajęty autokar (liczone na doby) uniemożliwiły obejrzenie innych przedstawień oraz uczestnictwo w warsztatach (wielka szkoda!). Nie obejrzeli także dwóch bardzo ważnych spektakli pokazowych – monodramu teatru Rondo ze Słupska pt. „Psychosis” (na motywach dramatu Sarah Kane) w wykonaniu znakomitej Wiolety Komar, laureatki festiwali zagranicznych. Nie obejrzeli także mistrzowskiej kreacji Małgorzaty Rożniatowskiej (monodramu) w spektaklu pt. „Uwaga – złe psy!” Remigiusza Grzeli. (Bohaterka sztuki wzorowana jest na postaci psychicznie chorej żony znanego polskiego pisarza, dramaturga Jerzego Szaniawskiego). Nie z winy bynajmniej organizatorów Spotkań, ale naszego „dziś” dotkniętego fatalną sytuacją gospodarczą, aczkolwiek słowo „kryzys” – ani razu nie padło na tym Festiwalu.

...I chwała Bogu! Niechaj ta nasza szara rzeczywistość przynajmniej na świętach Teatru... nie skrzeczy...

Alwida A. Bajor

Tychy-Wilno

Wstecz