Notatnik wileński

Bez szacunku do przeszłości

Betonowa atrapa Zamku Dolnego w Wilnie stoi już w całej swej okazałości. Jednak planowane otwarcie obiektu na obchody tysiąclecia wymienienia Litwy z nazwy nie odbędzie się z braku funduszy na wykończenie oraz wyposażenie. Monarchowie i książęta, których przybycie na uroczystości jest planowane, a którzy mieli być zakwaterowani w jego murach, teraz będą musieli zadowolić się innymi lokalami.

Najsmutniejsze w całej zamkowej historii jest to, że nie wykorzystano autentycznych starych murów, bardzo dobrze zachowanych. Przed kilkunastu laty podziemia te były uporządkowane i odbywały się w nich bardzo piękne spektakle historyczne z udziałem najlepszych aktorów litewskich, a także występy zespołów muzyki dawnej. Zamiast stać się atrakcją zamku, podziemia będą tylko wspomnieniem.

Podobny los spotkał resztki zamku w Rekanciszkach (półtora kilometra na zachód od Nowej Wilejki). Archeolodzy przeprowadzili bardzo dokładne badania ruin i otaczającego je wzgórza. Z braku pieniędzy nie ma mowy o zabezpieczeniu zabytkowego obiektu, tym bardziej o jego odbudowie. Będzie czekać lepszych czasów.

Przypuszcza się, że jest to jeden z najstarszych zamków na Litwie. Wzniesiony przez kniaziów Holszańskich, należał później do Gasztołdów, do króla Zygmunta Augusta (ten zamek przebudował), Paców. Spalony został w 1655 roku podczas najazdu moskiewskiego.

Moda na starzyznę

Targ staroci, od lat każdej soboty mający miejsce na górze Bouffałowej (schody i przyległości dawnego pałacu ZZ) – to coś więcej niż handel. To także sposób na spędzenie kilku godzin wśród ciekawych ludzi, którzy sprzedają różnego rodzaju stare przedmioty, ale i tych, którzy szukają rzeczy, według ich zdania, unikalnych. Jak chociażby pewien znany wileński adwokat, który systematycznie gromadzi wszelkie wiadomości o swoich przedwojennych kolegach po fachu. Udaje mu się to dzięki przede wszystkim różnego rodzaju wydaniom, natrafianym na Bouffałówce.

A więc prosperowanie, potem niedawna groźba, że targ zostanie zlikwidowany, protest zainteresowanych. Uwarunkowania ekonomiczne sprawiły, że planowana rozbudowa i przebudowa pałacu wraz z przyległym terenem została zamrożona. Targowi dano spokój.

Tymczasem na jego podobieństwo, acz w skromniejszym zakresie, zorganizowano pchli targ na podwórzu Domu Nauczyciela na Wileńskiej. Zawsze w niedzielę odbywa się tu spotkanie miłośników starzyzny, przedmiotów niebanalnych.

Upamiętni się imię Mojżesza Kulbaka

Ostatnimi laty w Wilnie powstało kilka rzeźb stosunkowo małych form, które stały się niekwestionowaną ozdobą miasta. Do takich niewątpliwie należy postać chłopca, upamiętniająca pobyt w Wilnie pisarza, dyplomaty i lotnika Romaina Gary na dawnej Wielkiej Pohulance. Równie dobrze oceniana jest rzeźba lekarza Cemacha Szabada, który urodził się i zmarł w Wilnie. Od 1919 roku wchodził w skład rady miejskiej, prezesował gminie żydowskiej w Wilnie. Organizował opiekę społeczną i szkolnictwo żydowskie. W 1928 r. został senatorem RP z listy Bloku Mniejszości Narodowych. Autorem pomnika jest Romas Kvintas.

Tenże rzeźbiarz stworzył postać Mojżesza (Moshe) Kulbaka. Mieszkał on w Wilnie w latach 1919-1927. Tu też opublikował w języku jidysz tom wierszy „Szirim” („Pieśń”), poemat „Wilno” oraz kilka powieści.

Pomnik stanie również na Starówce, niemal obok Szabada. Będzie to postać naturalnej wielkości, dźwigająca dwa wiadra wody – postać jednego z bohaterów poematu poświęconego Wilnu. Na niskim postumencie wykute zostaną jego fragmenty w języku jidysz oraz, jak się zapowiada, w językach obcych. Trzeba mieć nadzieję, że będzie też po polsku, bo poeta językiem tym z łatwością się posługiwał.

Stołeczne „to” i „owo”

l Tuż za Białym Mostem, na prawym brzegu Wilii, przed kilku laty z inicjatywy Japończyków powstał tzw. park, gdzie dominują drzewka wiśni japońskiej. Nie wszystkie przyjęły się, ale te, które rosną, tego roku kwitły wyjątkowo pięknie. Niedawno postanowiono park nazwać. Otrzyma on imię japońskiego konsula w Kownie – Chiune Sugihary, który w roku 1939 otworzył konsulat w tym mieście i wydawał wizy tranzytowe przez Japonię do innych krajów. Korzystali z tego głównie Żydzi. Warto pamiętać, że wiele osób wyjechało na podstawie fałszywych pieczątek tego konsulatu, wykonanych w Wilnie przez legalizację wileńskiej AK.

l Do uroczystości tysiąclecia wymienienia Litwy z nazwy zostaje niewiele czasu. W dniu, kiedy oddajemy ten numer do druku, na placu, który od niedawna nosi imię Vincasa Kudirki, nie ma jeszcze pomnika twórcy litewskiego hymnu narodowego.

Zawiódł rzeźbiarz kłajpedzki, który zainkasował spore pieniądze, a z zobowiązań wywiązał się ze znacznym opóźnieniem (i po wielu skandalach). Kolumny z wypisanym tekstem hymnu stoją już dawno, a rzeźba odlewana jest w Kownie.

Ma tu też być czynna fontanna (w Wilnie niestety zadomowił się chuligański zwyczaj wlewania do wodotrysków płynów myjących, przez co z mety nawalają sterujące urządzenia komputerowe, a ich naprawa słono kosztuje).

l Nareszcie! Wjazd samochodami na Starówkę ma być płatny. Dopiero od przyszłego roku. O ile władze miejskie nie zmienią się, każdy chętny przejażdżki krętymi uliczkami najstarszej części Wilna będzie musiał zapłacić każdorazowo nawet 10 litów, natomiast roczny abonament wyniesie 1250 Lt. Taksówkarze wyłożą o połowę mniej, natomiast mieszkańcy Starówki oraz osoby niepełnosprawne – zaledwie 60 litów rocznie. Dziwne, ale bezpłatnie pojadą motocykliści. A przecież wiadomo, że ich pojazdy nie tylko zatruwają powietrze, ale są źródłem ogromnego hałasu.

Halina Jotkiałło

Wstecz