1 września – szkołę witać czas!

Morze kwiatów, śmiech i gwar wy-pełniły 1 września podwórza szkolne i klasy: wypoczęci, wystrojeni, prowadzeni przez przejętych rodziców bądź też samodzielnie kroczący z kwiatami na powitanie swojej szkoły szli uczniowie, by tak beztrosko rozpocząć kolejny rok zdobywania wiedzy. W ławkach szkolnych na Litwie tego roku zasiadło około 430 tysięcy uczniów. A ponieważ we znaki daje się niż demograficzny, do szkół przyszło o 24 tysiące uczniów mniej niż przed rokiem.

Klasy pierwsze w placówkach oświatowych z polskim językiem nauczania liczą ponad tysiąc uczniów. A chociaż kryzysowe czasy dokonują bezlitosnych cięć też w szkolnictwie (przed 1 września szkołom polskim zadano cios – okrojono do 15 proc. z takim trudem wywalczony 20-procentowy dodatek do „koszyczka ucznia”, a liczbę dzieci w klasach rozkazano zwiększyć), to z satysfakcją możemy stwierdzić, że powitały one 1 września należycie przygotowane: wyremontowane, odświeżone, dobrze wyposażone.

W dużej mierze zawdzięczają to Macierzy, która poprzez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” wspólnie z samorządami na Litwie kooperuje środki, by wesprzeć materialną bazę szkół. Tego roku szczególną radość miał rejon wileński: została tu wybudowana (bodajże jedyna na Litwie) nowa szkoła dla polskich dzieci w Mariampolu – osiedlu, które, choć zamieszkiwane w 86 proc. przez Polaków, w latach powojennych nie miało polskiej placówki oświatowej, a tylko litewską. Budowa tej nowoczesnej „kuźni wiedzy” kosztowała półtora miliona litów, które to koszty podzieliły między siebie rejon wileński (51 proc.) i Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” (49 proc.).

Na otwarcie nowej placówki oświatowej, poprzedzone Mszą św. i wyświęceniem budynku przez księdza Mirosława Balcewicza, proboszcza parafii porudomińskiej (prowadzi on w szkole lekcje religii), do Mariampola przybyła mer rejonu Maria Rekść i kierownik rejonowego wydziału oświaty Lilia Andruszkiewicz. Przecinając wstęgę wraz ze starostą gminy Andrzejem Żabiełowiczem – inaugurowały nie tylko nowy rok szkolny, ale też nowy etap w życiu okolicznych mieszkańców ze wsi Mariampol, Czernice, Halina, Bękarty, Porudomino. Ważny o tyle, że mogą oni teraz wybierać dla swych pociech szkołę z ojczystym językiem nauczania, która nowiutka i nowoczesna, posiadająca doświadczonych, chętnych do pracy nauczycieli daje im szansę powrotu do normalności: uczenia dzieci po polsku, obalając mit, że tylko szkoła litewska (przed laty rosyjska) może zapewnić ich pociechom godny start w dorosłe życie.

Nowo zbudowana szkoła, łącząca się na każdym z trzech pięter ze szkołą litewską, ma cztery izby klasowe, pokój nauczycielski, pokój wypoczynkowy, bibliotekę oraz salę powstałą z połączenia paru izb, która ma służyć dzieciom zarówno podczas ćwiczeń sportowych jak i świąt. Budynek jest też wyposażony w windę, nowe meble, pomoce poglądowe, wśród których znalazły się nowoczesne tablice (jedną z nich oraz papier kolorowy sprezentowała firma „Mylida”), z kolei gmina Poraj spod Częstochowy zafundowała dzieciom książki do biblioteki oraz nowoczesne ABC-dełko.

Dyrektor szkoły Barbara Kloviene pracę w Mariampolu rozpoczęła przed dziesięciu laty. Po zdaniu matury w Wileńskim Gimnazjum im. A. Mickiewicza, kroki swe skierowała do Szkoły Pedagogicznej w Nowej Wilejce, następnie zaś – do Akademii Podlaskiej w Siedlcach, gdzie zdobyła dyplom magistra nauczania początkowego. Z solidnym bagażem wiedzy i wielką miłością do zawodu – od dziecka wiedziała, że chce być pedagogiem, a tę pewność ugruntowały w młodej dziewczynie jej wspaniałe nauczycielki: Janina Bołądź, Grażyna Sawicka, Ludmiła Siekacka… No, i świeżo upieczona specjalistka wraz ze starostą gminy Andrzejem Żabiełowiczem kołatała do polskich domów w okolicy informując, że jest możliwość uczenia dzieci w ojczystym języku.

Pierwsza zerówka liczyła pięcioro dzieci i mieściła się w litewskim przedszkolu. Następnie dzieci szły do klasy początkowej (łączonej) w szkole litewskiej, gdzie je po polsku uczyła pani Stanisława Skarżyńska. Nie było wcale łatwo tam pracować, a to ze względu na nastawienie ówczesnego dyrektora tej placówki. Kierownictwo wydziału oświaty postanowiło więc na bazie przedszkola rozpocząć formowanie polskiej szkoły.

A zaraz potem Barbara została kierowniczką polskiej „początkówki” – tyle że bez swego locum. A kiedy już w 2006 roku Rada samorządu rejonu wileńskiego podjęła decyzję o wybudowaniu samodzielnej szkoły polskiej w Mariampolu, pani dyrektor wiedziała, że ta ma przed sobą perspektywę. Budowa trwała prawie trzy lata. Było różnie. Najważniejsze jednak, że dzięki finansowaniu z Macierzy, z Senatu oraz władzom rejonu wileńskiego, które w trudnych latach kryzysu znalazły potrzebne fundusze, szkoła została zbudowana i będzie służyć miejscowym polskim dzieciom.

Tego roku w polskiej szkole początkowej jest trzydzieścioro uczniów. Oprócz pani dyrektor, która poprowadzi klasy I i IV, nauczać ich będą Stanisława Skarżyńska (klasa II i III), Diana Skirtun (zerówka), Julia Bogdanowicz (język litewski i muzyka) oraz Beata Mażul (język angielski). Zgodnie z nowymi wymogami, język litewski oraz obcy będą wykładane od klasy drugiej.

Ważnym czynnikiem w rozwoju dzieci, ich wychowaniu jest ścisła współpraca szkoły z rodzicami, a także praca pozalekcyjna. Pani dyrektor jest wdzięczna za wspieranie szkolnych inicjatyw rodzinom Jakowiczów, Żabiełowiczów, Babiczów. Jako jedną z form działalności pozalekcyjnej, planuje założenie drużyny zuchów. Z kolei treściwe wakacje – to dar przyjaciół z Macierzy. Oprócz wspomnianej gminy Poraj, piękne kontakty łączą Mariampol z Ostródą. Tego lata 24 dzieci miało możność przez 12 dni gościć na Ziemi Warmii i Mazur. Zwiedziły one Gdańsk, Sopot, Grudziądz, no i oczywiście piękne okolice Ostródy.

Zarówno pani dyrektor, jak też wszystkie pracujące tu nauczycielki pragną, by szkoła dla ich wychowanków służyła drugim domem, by było im tu bezpiecznie i ciekawie. Nowa „kuźnia wiedzy” ma stać się konkurencyjną i udowodnić, że najlepsze wyniki osiąga się wtedy, gdy każde dziecko: polskie, litewskie czy rosyjskie uczy się w ojczystym języku. Takie nastawienie pomaga zarówno dyrektor polskiej szkoły jak i litewskiej – Jurate Šidlauskiene – do układania poprawnych stosunków.

Przyszłość polskiej szkoły w Mariampolu, jak zresztą i w każdej innej miejscowości, zależy od tego, czy rodzice-Polacy, widząc zarówno troskę władz samorządowych jak też zaangażowanie nauczycieli, zrozumieją, że przy wyborze szkoły dla dziecka nie należy się kierować modą lub dać się złapać na haczyk taniej propagandy głoszącej, że dopiero nauczanie w państwowym języku daje szansę na sukces, lecz myśleć przede wszystkim o tym, że jedynie człowiek ukształtowany w rodzimej kulturze, mający mocne zaplecze w postaci tradycji, języka, więzi rodzinnych, może wyrosnąć na prawdziwego obywatela, patriotę swej małej i dużej Ojczyzny.

Janina Lisiewicz

Wstecz