Ubiegłorocznych wspomnień czar

Tournee ,,Wileńszczyzny” po Europie

Prawie 3 tygodnie na kołach luksusowe-go autokaru przemierzając 9 tysięcy kilometrów i zwiedzając największe miasta 4 dużych państw europejskich, jak Czechy (Praga), Francja (Reims, Paryż, Lourdes), Hiszpania (Madryt, Toledo, Montserrat, Barcelona) oraz Włochy (Mediolan). Taki jest bilans ubiegłorocznego wojażu ,,Wileńszczyzny” po krajach Europy. Przez ten okres zespół żył niczym jedna rodzina. Łączyło nas nie tylko wspólne zamiłowanie do pieśni i tańca, łączył też wspólny zachwyt nad osobliwościami zwiedzanych miast, muzeów, poszczególnych zabytków tych krajów, wspólna percepcja malowniczych krajobrazów Południa, wspólny podziw dla gościnności gospodarzy, wspólna odpowiedzialność za dyscyplinę i porządek. Jednała nas także stała wspólna modlitwa, a zwłaszcza codzienny różaniec, jako że był to październik.

Pierwszy punkt na naszej trasie znaczyła wspaniała Praga. Spędziliśmy tam dzień, ale tego wystarczyło, aby pod fachowym przewodnictwem pana Stanisława, znakomitego znawcy zarówno życia w Czechach, jak też osobliwości stolicy tego kraju, wiele zwiedzić i poznać. Zaczęliśmy od zmiany warty przy Pałacu Prezydenckim, obejrzeliśmy piękną Starówkę ze słynnym kurantem na wieży ratuszowej, Most Karola, szereg zabytków tak lewobrzeżnej Pragi, jak też Wyszehradu, łącznie ze słynną katedrą św. Wita. A następnie – indywidualne zwiedzanie poszczególnych zabytków, jak też sklepów lub kawiarni.

Następnego dnia od rana powitały nas plantacje winogronowe, wpisane w krajobrazy Francji. Pierwszym francuskim miastem był Reims ze słynną katedrą gotycką, żywo przypominającą paryską Notre Dame, tyle że znacznie wyższą i większą od paryskiej.

,,Paryża się nie zwiedza, Paryżem się zachwyca”. Tymi słowami powitał nas w stolicy Francji późniejszy nieodłączny cicerone pan Mariusz, który pokazał ,,cały” Paryż, chociaż wiadomo, że tak naprawdę nie da się go poznać nawet za miesiąc. Występ chóru podczas niedzielnej sumy w tutejszym polskim kościele doprowadził do łez bardzo wielu obecnych. A celebrujący ksiądz rozpoczynając homilię stwierdził: ,,Wzruszający śpiew tego chóru może całkowicie zastąpić moje kazanie...”.

Czyż można wyliczyć osobliwości Paryża, które nas do reszty urzekły? To oczywiście Notre Dame, to niepowtarzalny Luwr, muzeum impresjonizmu d’Orsay, Święta Kaplica, ufundowana przez św. Ludwika IX dla umieszczenia sprowadzonych z Bizancjum relikwii Korony Cierniowej, Kaplica Cudownego Medalika przy słynnej rue du Bac, gdzie noszony dziś powszechnie medalik Niepokalanego Poczęcia został w 1830 r. objawiony dla św. Katarzyny Laboure, położona na wierzchołku Montmartre i jaśniejąca swoją bielą bazylika Sacre Coeur, słynny cmentarz Pere Lachaise, gdzie spoczywa zarówno Fryderyk Chopin, jak też Georges Bizet, Eugene Delacroix, Gioacchino Rossini, Edith Piaf, Maria Callas i in. Był też tunel, gdzie zginęła księżna Diana, była słynna 14 linia paryskiego metra, na której pociągi kursują bez żadnego maszynisty – gdyż cały ich ruch załatwiają automatycznie komputery. Było spotkanie w Ambasadzie Polskiej, mieszczącej się w pałacu z 1772 r. Były Pola Elizejskie i widoki nocnego Paryża, był niepowtarzalny Montmartre. A gdy wszystko to powtórnie jawiło się naszym oczom z wierzchołka wieży Eiffla, wszystkie słowa zamarły na ustach. Na pożegnanie – rejs wycieczkowy statkiem ,,Cały Paryż z Sekwany”. I tu, na trasie od Notre Dame aż do wieży Eiffla, gdy płynęliśmy pod 26 mostami, cała stolica Europy jawiła się nam w nowej perspektywie.

Pożegnanie z Paryżem nie oznaczało jeszcze rozstania się z Francją. Po całodziennym przejeździe przez ten kraj i zachwytem nad pięknymi jego krajobrazami zbliżyliśmy się do Pirenejów, u których podnóża leży niby rajski zakątek na Ziemi, rozmodlone i uduchowione Lourdes.

Tu opiekę nad nami przejął niezwykle życzliwy i oddany kapelan tego sanktuarium ks. Kazimierz, dzięki któremu nasz pobyt przeszedł wszelkie oczekiwania. Droga Krzyżowa (tylko dla nas), zwiedzenie całego miasta, a szczególnie – miejsc związanych z życiem św. Bernadetty i jej rodziny, tak dobitnie ukazujących, jak poprzez nędzę i poniżenia oddanych Mu osób Stwórca realizuje swoje plany w świecie ku pożytkowi milionów ludzi z całego świata, corocznie przybywających do tych miejsc. Wodę z cudownego źródła zabrał ze sobą każdy, niektórzy nawet zażyli w niej kąpieli. Niesamowite wrażenie wywarły obie procesje, w których uczestniczyliśmy. Może najbardziej ta nocna, z lampionami. Różaniec odmawiany w czasie tej procesji przez tłum ludzi z całego świata, którego jedną tajemnicę w języku polskim prowadzili członkowie naszego zespołu, a jeszcze bardziej wykonywane przez nasz chór pieśni maryjne dostarczyły niesamowitych wzruszeń zarówno zebranym tłumom, jak i nam samym.

A co mówić o przeżyciach podczas specjalnie odprawionej dla nas po polsku w dniu odjazdu rano o godz. 6.45 Mszy św. w Grocie Objawienia transmitowanej na cały świat, gdzie wykonywaliśmy wszystkie śpiewy liturgiczne, gdzie Ela Szturo czytała Pismo św., a Natalia Sosnowska śpiewała psalm. Po wszystkich uroczystościach – cicha, głęboka i intymna indywidualna modlitwa w Grocie przypieczętowała te wszystkie przeżycia, które utkwiły głęboko w sercach, a których wspomnienia i rozpamiętywania będą trwały jeszcze przez długie miesiące i lata.

A dalej za Pirenejami leżał ogromny południowy, w dużej mierze egzotyczny kraj – Hiszpania. Poprzecinana tunelami przez Pireneje droga prowadziła również wybrzeżem Atlantyku, a dalej, wspinając się przez przełęcz Samosierra i opadając w dół, w kierunku Madrytu i Toledo. I chociaż oba te miasta są ciekawe i niepowtarzalne, to znacznie większe wrażenie wywarło na nas Toledo, ta poprzednia stolica Hiszpanii. Już pierwsze spojrzenie na miasto żywo przypomniało obrazy El Greco.

Nie sposób w jednym artykule opisać ani zwiedzanych obiektów, ani doznanych w tych dwóch miastach wrażeń. Zaskoczyło nas muzeum Prado, bardziej nawet imponujące niż Luwr.

A chciałoby się jeszcze tak dużo napisać o gościnności gospodarzy Polskiego Stowarzyszenia ,,Forum”, którego kierownictwo zaprosiło cały zespół na wieczór zapoznawczy do prywatnego domu Prezesa, państwa Lecha i Joanny Piekutowskich, gdzie odbyła się swoista degustacja dań i potraw hiszpańskich, specjalnie przygotowanych dla nas na tę okazję. Pragniemy też wyrazić serdeczną wdzięczność pani Joannie za wycieczkę po Madrycie, zaś pani Jadwidze Pietrzak oraz wspaniałej pilotce pani Irenie Ochlewskiej – za przybliżenie Toledo.

Im wszystkim składamy natomiast serdeczne podziękowanie za zaproszenie nas i tak wspaniale zorganizowany pobyt. Jak też za zorganizowanie naszego galowego koncertu w teatrze miejskim. Występ tam mieliśmy przy pełnym komplecie widowni, jakkolwiek podobno 90 proc. widzów stanowili Hiszpanie. O dziwo, polski folklor Ziemi Wileńskiej nie pozostawił ich obojętnymi. Wiele utworów musieliśmy bisować. Nie lada poruszenie na widowni wywołało kilka pieśni Xaviera Montsalvatge, które nasza solistka Natalia Sosnowska wykonała po hiszpańsku, a chórzysta Ernest Czernis po hiszpańsku poprowadził konferansjerkę. Wypowiedzi Hiszpanów po koncercie i wpisy do Księgi Pamiątkowej dopełniły obrazu.

W pobliżu Barcelony jest szeroko znane sanktuarium Matki Bożej na wysokiej górze Montserrat. Wjazd na nią jest chyba bardziej stromy niż na Monte Cassino we Włoszech. Nasz pobyt tam wypadł w niedzielne popołudnie, kiedy natłok zwiedzających był szczególnie duży. Niespodzianie mieliśmy ciekawy zaimprowizowany występ. Ogromny plac przed bazyliką, otoczony wysokimi budowlami, słynie ze wspaniałej akustyki. Toteż tłum ludzi na tym placu powodował niesamowity zgiełk. Postanowiliśmy dokonać ryzykownego eksperymentu. Przecisnęliśmy się na sam środek placu, stanęliśmy i zaśpiewaliśmy jedną z naszych pieśni maryjnych. Z początku ledwo sami siebie słyszeliśmy wśród rozlegającego się gwaru. Ale o dziwo, już po kilku sekundach na całym placu zapanowała zupełna cisza i tylko nasz śpiew wypełniał całą przestrzeń. Zostaliśmy otoczeni dużym pierścieniem setek ludzi obecnych na placu. Nie kończące się oklaski po każdej pieśni świadczyły same za siebie.

Ostatnim punktem naszego pobytu w Hiszpanii była stolica Katalonii – Barcelona. Zwiedziliśmy zabytkową gotycką dzielnicę, kościół katedralny, przewędrowaliśmy cały słynny deptak La Rambla, przecinający centralną część miasta, aż do pomnika Kolumba nad zatoką. Ale Barcelona – to przede wszystkim Gaudi. Poczynając od słynnego kościoła św. Rodziny (Sagrada Familia) poprzez stworzony przez Gaudiego fantastyczny świat bajki, jakim jest Park Guel i kończąc na wielu niepowtarzalnych budowlach, wcielających pomysły Gaudiego w różnych miejscach miasta. Już tylko dla tego warto było przyjechać do Hiszpanii. Pobyt w Barcelonie zakończyła pamiętna kąpiel w Morzu Śródziemnym. A mimo końca października z wody nie chciało się wychodzić. U nas bowiem już leżał śnieg...

Kropkę nad „i” w zwiedzaniu postawiliśmy we włoskim Mediolanie. Spędziliśmy tam jeden dzień, ale zdążyliśmy obejrzeć miasto, muzeum w zamku miejskim, gdzie m. in. znajduje się słynna Pieta Rondanini Michała Anioła z 1564 r., ostatnia jego niedokończona rzeźba. Wizytówką Mediolanu jest wspaniała ogromna neogotycka katedra z białego marmuru. Ale bodaj największą osobliwością tego miasta jest słynny fresk Leonarda da Vinci ,,Ostatnia Wieczerza” w refektarzu kościoła Santa Maria della Gratia. Wiedziałem, że nie przetrwał próby czasu, ale byłem zaskoczony, że dzięki zabiegom konserwatorskim wygląda jeszcze całkiem dobrze i zadziwia wszystkich zwiedzających. Ostatnim akordem pobytu w Mediolanie było natomiast wysłuchanie koncertu w słynnej Operze La Scala, co wieńczyło całą wyprawę. Dalej zachwycaliśmy się już tylko wspaniałymi krajobrazami w różnorodnych barwach jesieni, przemierzając całą Austrię, Słowację i Polskę.

Dziękujemy Matce Najświętszej za Opiekę i pomoc w tak udanym wyjeździe, jak również naszym sponsorom: pani mer rejonu wileńskiego Marii Rekść, panu konsulowi Stanisławowi Kargulowi oraz wszystkim, którzy nam w tym wojażu dopomogli.

Jan Mincewicz, kierownik zespołu ,,Wileńszczyzna”

 

WPISY DO KSIĘGI PAMIĄTKOWEJ

„Jesteśmy pod mocnym wrażeniem. Kochamy was całym sercem”. (Emilia i Jowita Taranda. Madryt)

„Dziękuję za wzruszające chwile”. (Katarzyna Ostrówka, dyrektor polskiej szkoły w Madrycie)

„Cenię waszą sztukę, waszą radość i taniec, będący historią narodu”. (Miguel Sarmiento, radny miasta)

WSPOMNIENIA CZŁONKÓW ZESPOŁU

„Najbliższym sercu miastem została mi Praga. Każda uliczka wyglądała bardzo miło. Natomiast we Francji duże wrażenie wywarł Reims. W porównaniu z nim Paryż wywołuje dwojakie uczucie”. (Krzysztof Zmitrowicz)

„Paryż i tylko Paryż! Tu się idzie śladami wielkich pisarzy, malarzy, filozofów, przechodząc z jednej epoki w inną. Wiem, że tu jeszcze wrócę, a przynajmniej będę żyła tym pragnieniem”. (Kornelia Wołkowa)

„Paryż! To miasto marzeń, miłości i romantyzmu. Eiffel, Luwr, Notre Dame… A Paryż w światłach wieczornych! Tego nie da się opisać. To trzeba widzieć i przeżyć”. (Justyna Kastunowicz)

„Byłam zachwycona przejażdżką statkiem po Sekwanie. Skąpane w słońcu miasto z wieloma mostami odbijało się w lustrze wody, którą pruł nasz statek”. (Teresa Bartusewicz)

„Najbardziej wzruszający był dla mnie Lourdes. Tyle ludzi z całego świata (mimo dnia powszedniego) w różnych językach wspólnie modlących się do Boga”. (Ernest Czernis)

„Lourdes pozostawiło najbardziej głębokie wspomnienia. Byłam wzruszona, że odmawiany w różnych językach różaniec w tamten wieczór zabrzmiał również po polsku”. (Anna Andrulenaite)

„Modlitwa, nadzieja i wiara w oczach i umyśle, wewnętrzny spokój u pielgrzymów i pogoda ducha u mieszkańców – to Lourdes”. (Czesława Szablińska)

„Takie tłumy modlących się ludzi! Taka wiara płynąca z serc!”. (Justyna Dubrowina)

„Muszę jeszcze wrócić do Lourdes i zawieźć tam swoją rodzinę. Lourdes i Toledo pozostawiły najgłębszy ślad z całej wyprawy”. (Jolanta Rynkiewicz)

„Toledo było wspaniałe. O Barcelonie i Gaudim słyszałem i dużo czytałem, ale tu zetknąłem się z tym osobiście. To było fantastyczne”. (Łukasz Leonowicz)

„W Barcelonie zachwyciły mnie budowle Gaudiego, a szczególnie – Park Guel, pełen bajecznych budynków, palm, ptaków. Urzekły mnie też krajobrazy Hiszpanii. Takie dotychczas podziwiałam tylko w telewizji”. (Ilona Kobelis)

„Nie zapomnę kąpieli w Morzu Śródziemnym w końcu października”. (Justyna, Ernest i in.)

„Wyjazd był bardzo udany i doskonale zorganizowany. Mieliśmy dobrych przewodników i wspaniały nastrój w czasie całej wyprawy”. (Helena Trusulewicz)

„Codzienne odmawianie różańca. Myślę, że Matka Boska nas prowadziła i strzegła. Nigdy nie zapomnę wrażeń, których dostarczył mi ten cudowny wyjazd. Jestem wdzięczna za to kierownikowi zespołu”. (Emilia Atachanowa)

„Była to podróż budowania wartości”. (Eleonora Szturo)

Wstecz