Polskie Studio Teatralne w Wilnie 50

ZŁOTY JUBILEUSZ POD ZNAKIEM CHOPINA

Czyż to nie uśmiech losu dla teatru: okrągły jego jubileusz – by stał się bardziej pamiętny – przypadł na rok 200-lecia urodzin Fryderyka Chopina. Z tego zbiegu rocznicowego zrodził się pomysł zakończenia roku jubileuszowego teatru sztuką o geniuszu muzycznym, czyje imię świeci w czołówce chwały narodowej Polaków.

6 listopada szanowny jubilat – Polskie Studio Teatralne w Wilnie – zaprosił widzów, przyjaciół, sympatyków i licznych gości do Teatru na Pohulance. Odbyła się tu prapremiera sztuki o Chopinie autorstwa Alwidy Antoniny Bajor o intrygującym tytule „Chochochochochopin”, w reżyserii Lilii Kiejzik, dyrektora artystycznego teatru.

Sztuka powstała w oparciu o listy rodziców Chopina, jego rodzeństwa, przyjaciół, o wspomnienia i korespondencję George Sand oraz na podstawie utworów poetów polskich. I tu należą się gratulacje jej autorce, która biorąc za kanwę nazwany materiał stworzyła rzecz sceniczną, poruszającą wyobraźnię widza, pochłaniającą jego uwagę w ciągu dwóch i pół godziny (czas trwania przedstawienia). Jest to sztuka o życiu wielkiego mistrza, o polocie i zwątpieniach twórczych, przygodach miłosnych i rozterkach duchowych. O latach spędzonych w Żelazowej Woli pod Warszawą i we Francji – w Paryżu, o którym w chwili osamotnienia i smutku napisze: „…kazali mi przyjechać do tego nieludzkiego miasta”, ale w którym po pewnym czasie będzie zbierał laury. Zresztą, nie jest to pierwszy scenariusz napisany przez Alwidę Bajor temu teatrowi i nie jedyna z jej strony „wyręka” twórcza w ciągu wielu lat współpracy. Współpracy owocnej dla widza.

A dalsza droga sztuki do odbioru scenicznego – to domena pani reżyser: trafna obsada ról, wizja całości przedstawienia i każdego szczegółu. Zgodna z epoką scenografia, starannie dobrane rekwizyty, szlif gestów, mimiki, słowa. Dla pani Lilii, która jest w tym teatrze ponad 40 lat, a blisko ćwierćwiecze nim kieruje, premiera jubileuszowa – to kolejna przygoda twórcza w jej życiu, którego nie wyobraża bez teatru. Zaraziła nim swego syna Edwarda i wiele innych młodych osób. Do studia uczęszczają całe rodziny, a rozpiętość wieku aktorów zespołu – to kilka pokoleń.

– Zazdroszczę Pani tak licznego, pięknego i utalentowanego zespołu – powiedział ze sceny, składając gratulacje jubileuszowe na ręce kierowniczki, Zbigniew Chrzanowski, dyrektor Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie.

Jest czego zazdrościć. I jest z kim pracować oraz snuć ambitne plany na przyszłość. Tym razem aktorzy również nie zawiedli i w powierzonych rolach spisali się z godnością. I ci, grający na scenie od wielu lat, i młodzi, niektórzy – początkujący, ale ambitni i zdolni. Szczególną odpowiedzialnością obarczeni zostali odtwórcy głównych ról: nastoletniego Chopina (Jacek Orszewski), mistrza w wieku dojrzałym (Witold Rudzianiec), George Sand (Agnieszka Śnieżko), Adama Mickiewicza (Edward Kiejzik), Juliusza Słowackiego (Marcin Zoruba), Konstancji Gładkowskiej (Agnieszka Rawdo), Delfiny Potockiej (Jolanta Szałkowska), Marii Wodzińskiej (Agata Kiruzel) i in.

I jeszcze jedna z ról głównych: Alicja Tryk za fortepianem. Dla widowni niewidoczna za instrumentem, lecz stale obecna była w jej wykonaniu muzyka Chopina, raz tworząc subtelny podkład do odgrywanej sceny, innym znów razem – brzmiąc „pełnym głosem”, potęgując wymowę sekwencji scenicznych. Ponad 20 lat związana jest z tym teatrem, podobnie jak jej mąż Zdzisław, a od niedawna – córka Dorota.

Dwie i pół godziny gry scenicznej, zaprawionej adrenaliną całego zespołu aktorskiego i tyleż czasu – miłej rozrywki dla widza. A któż zliczy: ile godzin, wieczorów, dni pochłonęły próby?.. Ale o tym, zdaje się, nikt już nie pamięta, bo liczy się efekt końcowy. A ten się zwieńczył sukcesem, o czym świadczyły szczodre oklaski oraz nastrój na widowni. Jeszcze tu się unosił romantyczny duch sztuki, jeszcze trzymał widza w swej władzy i chciał dłużej zagościć, a już dalszy program uroczystości jubileuszowej kazał widzowi „przełączyć się” na inny odbiór.

Rozpoczął się maraton gratulacji, życzeń, pozdrowień, honorowania zasług Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie w krzewieniu polskiej sztuki scenicznej i słowa ojczystego. W imieniu władz Rzeczypospolitej Polskiej i Litwy (w osobach posłów na Sejm RL Michała Mackiewicza i Jarosława Narkiewicza), od polskiej placówki dyplomatycznej na Litwie, od Związku Polaków na Litwie, wielu działających tu polskich organizacji i zrzeszeń społecznych. Od zaprzyjaźnionych teatrów z Rzeszowa, Ostródy, Lwowa, Moskwy. Od licznych przyjaciół i sympatyków.

Pani senator Barbara Borys-Damięcka w imieniu Senatu RP przekazała na ręce kierowniczki teatru – jako znak uznania za pracę całego zespołu – Medal 20-lecia Senatu RP. Od siebie pani senator wręczyła teczkę ze zbiorem polskich kolęd z różnego okresu, które mogą się przydać – jak powiedziała – do bożonarodzeniowego przedstawienia.

Ambasador RP na Litwie Janusz Skolimowski zapewnił jubilatów, że w kraju o Studiu pamiętają, dziękował teatrowi za pielęgnowanie ojczystego słowa na scenie i wręczył odznaczenia, przyznane członkom teatru na mocy dekretu prezydenta RP. Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP nagrodzona została dyrektor artystyczny i reżyser teatru Lilija Kiejzik, Złotym Krzyżem Zasługi – Władysław Krawczun, Srebrnym Krzyżem Zasługi – Edward Kiejzik i Witold Rudzianiec.

Zgodnie z decyzją ministra kultury i dziedzictwa narodowego RP Bogdana Zdrojewskiego, odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej” nagrodzeni zostali: Diana Markiewicz, Marek Pszczołowski, Henryka Sokołowska, Jolanta Szałkowska, Alicja Tryk, Teresa Wincełowicz, Marcin Zoruba.

Członek Rady Krajowej Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Mariusz Grudzień wręczył Złoty Medal Stowarzyszenia zespołowi Studia, Srebrny Medal – jego kierowniczce Lilii Kiejzik. W imieniu Łódzkiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” z życzeniami jubileuszowymi wystąpiła jego prezes Maria Piotrowicz.

Do wielogłosowego „Sto lat!” Polskiemu Studiu Teatralnemu w Wilnie również się dołącza redakcja „Magazynu Wileńskiego”, życząc mu wiele, wiele sukcesów twórczych w następnym pięćdziesięcioleciu.

Helena Ostrowska

Fot. Marian Paluszkiewicz

Wstecz