Jego Wysokość SŁOWO

Magiczna siła

Słowo jest wielką, niezbadaną do końca tajemnicą. Wszystkie religie uważały je za dar bogów, dany człowiekowi razem z darem życia. Ale któż dziś odgadnie, jak naprawdę rodziło się słowo? Czy od samego początku było ono czymś tajemniczym, wymagającym szacunku, ostrożności, lęku i czołobitności? Czy stało się takim z biegiem wieków i tysiącleci? Nic nie wiemy ani o początkach mowy ludzkiej, ani kiedy i jak z okrzyków wyrażających uczucia, z naśladownictwa głosów i różnych dźwięków powstało pierwsze słowo. I jakie ono było?

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo...” – czytamy w najważniejszej księdze świata – Biblii (Ewangelia wg św. Jana).

Chyba jednak zawsze istniały słowa święte i słowa złe, niebezpieczne, których nie wolno było używać. Zawsze też były słowa puste, takie, o których pisał Bolesław Leśmian, że się „po niebie włóczą i łajdaczą – i udają, że znaczą coś więcej, niż znaczą”.

Ale niech się sobie włóczą, byle omijały nasze domy, bo takie nie są nam wcale potrzebne. Potrzebne nam są inne – dobre, serdeczne i szczere słowa, by ułożyć z nich Życzenia Świąteczne.

Magiczna siła słowa, jak pisał wielki erudyta pisarz Jan Parandowski, tkwi w jego zdolności wywoływania obrazów. Może nie tylko o wywoływanie chodzi, lecz i o wpływ na nie, zdolność kształtowania rzeczywistości? Modlitwy, błogosławieństwa, życzenia (niestety przekleństwa również) zrodziły się z wiary w siłę i moc słowa, jego dobrą czy też złą energię. Tych, kogo kochamy czy też po prostu darzymy szacunkiem i sympatią, stale obdarzamy w myślach dobrymi słowami życzeniami.

Znam ludzi bardzo racjonalnych, trzeźwo myślących, ale kiedy ich syn składał ważny egzamin, dosłownie trzymali kciuki, żeby mu się powiodło. Sami się z tego później śmieli, ale pół żartem, pół serio te kciuki trzymali. Bo w gruncie rzeczy nie o te kciuki przecież chodzi, tylko o to, żeby ani na chwilę nie przestać wysyłać tych dobrych myśli, chodzi o te życzenia i pragnienia, żeby się synowi powiodło. Nie wiem, czy miało to jakiś wpływ na dobry wynik egzaminu, ale na wzajemne relacje rodzinne pewnie tak.

Święta Bożego Narodzenia – to okres, kiedy nad światem, niczym piękne, białe i kolorowe ptaki krzyżują się z różnych stron i w różne strony listy, kartki, esemesy, majle (albo, jeśli kto woli, e-maile) z życzeniami. Poważne lub żartobliwe, ale zawsze szczere i z radością witane, bo świadczą, że nasi bliscy, przyjaciele bądź znajomi, którzy w poszukiwaniu lepszego losu lub pracy wyjechali do Anglii, Irlandii czy też na inne „saksy”, pamiętają o nas i nie chcą tracić więzi.

Tyle jest teraz pięknych kolorowych kart świątecznych z gotowym, wzruszającym tekstem. Mnie się jednak przypomina pewna kartka, z którą w ubiegłym roku przyszła do mnie rozradowana sąsiadka. Pod błyszczącymi złotem liter świątecznie-uroczystymi „gotowymi” życzeniami dopisane było kilka bardzo prozaicznych słów: „A ten mikser, co mi podarowałaś, bardzo się przydaje, często z niego korzystam”. Matka wyczytała z tych słów o wiele więcej niż ja. Że córka już nie jest taka zapracowana i zmęczona jak niegdyś, że z mężem dobrze im się układa i pewnie mają czas nie tylko na częste korzystanie z miksera, ale i dla siebie. Że dobrze jest.

A teraz przedstawię kilka wierszowanych życzeń świątecznych, które dla Państwa wyszperałam. Proste, bezpretensjonalne, urzekają swoją szczerością.

Za oknem ciemno,

Cichutko puszyste ścielą się płatki.

Niech serce się z sercem podzielą

Jak wigilijnym opłatkiem.

* * *

Wigilijny nadszedł czas

Całujemy mocno was

Chcemy złożyć wam życzenia

W dniu Bożego Narodzenia.

Niechaj gwiazdka Betlejemska

Co zabłysła Wam o zmroku

Doprowadzi Was do szczęścia

W nadchodzącym Nowym Roku.

* * *

W tym dniu radosnym, oczekiwanym,

Gdzie gasną spory, goją się rany,

Życzę Ci zdrowia, życzę miłości,

Niech mały Jezus w sercu zagości.

Szczerości duszy, zapachu ciasta,

Przyjaźni, która jak miłość wzrasta,

Kochanej twarzy, co rano budzi

I wokół pełno życzliwych ludzi.

* * *

Bardzo dużo prezentów,

Mało w życiu zakrętów,

Dużo bąbelków w szampanie,

Kogoś, kto zrobi śniadanie,

A na każdym kroku

Szczęścia w Nowym Roku.

* * *

Niech te Święta tak wspaniałe

Będą całe jakby z bajek,

Niechaj gwiazdka z nieba leci,

Niech Mikołaj tuli dzieci,

Biały puch niech z nieba spada,

Niechaj w nocy piesek gada,

Niech choinka pachnie pięknie,

No i radość będzie wszędzie.

* * *

W te Święta magiczne życzenia

ślę liczne.

Pachnących jodełek z ogromem

światełek,

Pod obrusem sianka, a za oknem

bałwanka,

Prezentów spod choinki,

zadowolonej rodzinki.

Ciepła rodzinnego w Dzień

Narodzenia Pańskiego.

Żeby karp był doskonały i pierogi

smakowały.

Dużo jedzenia na stole. Niech te

Święta będą wesołe.

Ja również ślę najlepsze myśli i życzenia naszym Czytelnikom. Kolęd, śpiewanych wspólnie z całą rodziną. Pięknego wigilijnego stołu. Udanych prezentów pod choinką. Zdrowia. Spokoju, wyciszenia, radości z każdej kartki z życzeniami świątecznymi, a jeśli nie nadeszła od kogoś bliskiego – to niezłomnej pewności, że kartka (a może nawet list?!) na pewno nadejdzie, tylko się spóźnia, bo wiadomo: w okresie świątecznym poczta jest przeciążona. Tego wszystkiego wszystkim Państwu, którzy zaglądają do tej rubryki, życzę. A sobie życzę mieć takich Czytelników jak panie: Mirosława Bartoszewicz, Halina Jotejko, Janina Jurgielewicz-Butieniene, Genowefa Bieleninik z Wilna, pani Izabela Gojżewska ze Śląska, panowie Gabriel Kamiński z Gdańska i Mieczysław Dziekoński z Erfurtu. Piszą do mnie, dzwonią, podpowiadają tematy. Pan Mieczysław, którego list ostatnio otrzymałam, odniósł się do tematu, poruszonego w odcinku „Słowa”. Chodziło o przekład – a właściwie przekłady, bo było ich kilka – „Pana Tadeusza” na język litewski. Przypomnę pokrótce, o czym była mowa.

A delektowaliśmy się pięknem poetyckiego słowa poematu „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza i – mimo wszystko – pięknem jego litewskiej wersji, czyli „Ponasem Tadasem” Adomasa Mickevičiusa. Ci z naszych Czytelników, którzy czytali ten odcinek, wiedzą, że chodzi nie o artystyczne walory przekładów poematu Mickiewicza, tylko o celowe, ukierunkowane odpolszczanie tego utworu. I choć w porównaniu z przedwojennymi litewskimi przekładami, ten ostatni (Justinasa Marcinkevičiusa i Vincasa Mykolaitisa-Putinasa) jest znacznie uczciwszy, to jednak słów z Epilogu „o Matko Polsko...” w przekładzie litewskim zabrakło. Zostało tylko „O Polsko...”. Czy dlatego, że mimo wszystko, mimo tego, że Mickiewicz pisał po polsku, tak naprawdę nadal uważany jest za litewskiego poetę i jako takiemu Polska nie mogła mu być matką?

Oto list pana Mieczysława Dziekońskiego::

Szanowna Pani Łucjo!

Dawno czekałem na taką rozprawę o tłumaczeniach Mickiewicza na język litewski. Kiedyś zapytałem naszą wileńską praktykantkę, studentkę filologii germańskiej, czy wie, w jakim języku pisał Mickiewicz.

– Po litewsku – odpowiedziała bez wahania.

– A czy pisał coś po polsku? – zapytałem.

– Może coś tam i napisał po polsku – odpowiedziała nasza rodaczka (skończyła litewską szkołę, matka Litwinka).

Po Pani artykule łatwiej takie zachowania zrozumieć.

Serdecznie pozdrawiam Panią i zespół redakcyjny.

Pięknie Panu Mieczysławowi za tę wypowiedź dziękuję. Rozszerza i uaktualnia ona poruszoną tematykę. Pisząc o litewszczeniu, przerabianiu Mickiewicza, naiwnie uważałam, że jest to już przeszłość, że tak było przed wojną. Okazuje się, że nie. Dzisiejsza studentka filologii jest przekonana, że Mickiewicz pisał po litewsku. A przecież nie ma żadnych danych na to, by poeta, choć władał kilkoma językami, znał litewski.

Prawdę mówiąc, nigdy nie zainteresowałam się, jakiego Mickiewicza poznają litewscy uczniowie w obecnych szkołach litewskich. I czy na przykład w czytankach jakieś fragmenty jego poezji (na przykład popularne na Litwie „Grzybobranie”) podawane są ze wskazaniem nazwiska tłumacza, czy bez. Brak nazwiska tłumacza sugerowałby, że utwór został napisany po litewsku. Poza tym wiele zależy od nauczyciela. Odpowiedni jego komentarz może „wieńczyć dzieło”. No i chyba w niejednej szkole „wieńczy”. Może ktoś z Czytelników jest lepiej ode mnie zorientowany w tej sprawie?

Kończę tradycyjnym życzeniem: Do siego roku, Drodzy Czytelnicy. I tu kilka słów o tym, nie bardzo zrozumiałym zwrocie do siego roku. Być może w niektórych domach zachowały się dawne, jeszcze przedwojenne świąteczne kartki pocztowe, na których widnieje napis Życzymy Dosiego roku! W związku z taką pisownią wyrażenie to kojarzono z imieniem Dosia, która podobno żyła długo i szczęśliwie. Jest to jednak całkowicie błędna interpretacja, a pisownia niepoprawna. Należy pisać do siego roku. Wyrażenie to znaczy historycznie do tamtego, czyli do następnego roku z domyślnym „abyśmy szczęśliwie doczekali”. Ponieważ zaimek wskazujący si w języku polskim zaginął (w języku rosyjskim funkcjonuje do dziś jako „siej”), a został tylko szczątkowo w wyrażeniu „ni to, ni sio”, czyli „ni to, ni owo”, więc wyrażenie do siego roku zrosło się w jedną całość i zostało skojarzone z imieniem Dosi (zdrobnienie od Doroty) i stąd niewłaściwa pisownia.

Do spotkania w następnym roku, Kochani!

Łucja Brzozowska

Wstecz