Ewangeliczne impulsy życia

„Zapalajcie świat moim ogniem. Idźcie na zewnątrz, w ciemności, nieście mą miłość jak owce, które idą między wilki, zanieście moje orędzie do tych, co utknęli w ciemności, w cieniu śmierci”.  H. U. von Balhasar

Życie z gracją ofiarowane

Ojciec Święty Jan Paweł II zadecydował, by od roku 1997, dzień 2 lutego – w którym Jezus zostaje ukazany jako Światło świata – poświęcić w Kościele życiu konsekrowanemu. Ma to być okazją do dziękczynienia Bogu za ten dar, a zarazem do błagania o nowe osoby, które na wołanie Boga odpowiedzą wielkodusznym: TAK, ukazując dzisiejszemu światu Światło Chrystusa.

Zagadnienie życia poświęconego Bogu jest na Wileńszczyźnie ciągle za mało znane i, chociaż da się to usprawiedliwić, gdy nadarza się sposobność, pozwalam sobie podjąć ten temat.

Wilno historyczne – to mocny bastion życia monastycznego wielu rodzin duchowych: franciszkanów, dominikanów, bonifratrów, bernardynów, benedyktynów, bazylianów, karmelitów, misjonarzy, jezuitów… Zakonnicy mieli nieoceniony wręcz wkład w szerzenie kultury, oświaty. Na ich barkach spoczywał ogrom pracy socjalnej w społeczeństwie. Właściwie oceniali to rosyjscy carowie, którzy po powstaniach narodowych uznali zakonników za głównych winowajców. I tak zakony – główny nośnik posłannictwa Kościoła, pod pretekstem narzuconej przez cara reformy, zostały prawie całkowicie wyeliminowane z życia społecznego. Aby pozbyć się zakonników, rząd carski nawet zobowiązał się płacić dożywotnią pensję dla opuszczających Rosję. Ta sytuacja była zresztą prowokacją do tworzenia zakonów bezhabitowych, które w większości przetrwały do dziś.

W okresie międzywojennym niektóre zakony habitowe zdążyły powrócić, by wznowić swą działalność. Owocem tego czasu są błogosławieni i święci, którzy na Ziemi Wileńskiej wzrastali do niebiańskich nimbów, jak chociażby: św. Faustyna Kowalska, św. Urszula Ledóchowska, bł. Jerzy Matulewicz, bł. Julia St. Rodzińska.

Okres komunistycznego reżimu był wrogo usposobiony do życia konsekrowanego. Jeżeli przetrwały niektóre rodziny zakonne, to z narażaniem życia poszczególnych członków, bez możliwości prowadzenia wspólnot i jawnego apostolstwa.

Obecny liberalizm, chociaż oficjalnie nie przeszkadza ofiarowaniu swego życia Bogu, to jednak poprzez popularyzację luzu moralnego z założenia nie sprzyja formowaniu postaw: wyrzeczenia i szlachetnego poświęcenia. Nie w modzie jest przeto życie zakonne, a stare, dobre tradycje są na wymarciu, toteż podtrzymanie dobrej sławy życia zakonnego jawi się w Kościele wileńskim jako sprawa priorytetowa.

Gdy przysłuchamy się społecznym rozmowom, osoby poświęcone Bogu są pilnie poszukiwane w przedszkolach, szkołach, domach opieki wszelakiego rodzaju; poszukiwane są szkoły zakonne, choćby i niemało płatne… Poszukiwanie czasem „ze świecą” świadczy o tym, że ich ofiarna postawa przyjmowana jest z szacunkiem. Nawet komuniści pewne odcinki pracy socjalnej, jak np. z ciężko upośledzonymi, skłonni byli powierzyć zakonnikom, bo nie było komu się nimi zajmować. Jeśli natomiast chodzi o nich samych, czasem nie żałujemy swojej fantazji, by przedstawiać ich w mocno skrzywionym zwierciadle. Owszem, nie brakuje też chimerycznych postaw zakonników, które do tego prowokują, jednak są to zawsze postawy marginalne, w każdym stanie mające miejsce.

Jaki jest więc status quo zakonnika, który go określa? Jak każdy dorosły człowiek ma on możliwość zobowiązać się poprzez śluby, które akurat składa Bogu, do zachowywania pewnego stylu życia. Zakonny styl – to oddawanie chwały Najwyższemu poprzez życie w dziewictwie, ubóstwie i posłuszeństwie. Najczęściej przedstawia się te wartości od strony negatywnej, akcentując wyrzeczenia, które jednak nie są celem, a tylko środkiem. Zachowywanie dziewictwa uzdalnia serce, by miłowało tak, jak Chrystus miłował; zachowywanie ubóstwa prowadzi do bycia wolnym od złudnych wartości; życie w posłuszeństwie pozwala iść przez życie pewną drogą Woli Bożej. Cel, jak widać, bardzo wzniosły, więc nie może nie kosztować… Niełatwo wybrać taką drogę i chyba nikt by się na to nie zdobył, gdyby nie wołanie Chrystusa, który przynagla swą Miłością (por. 2 Kor 5,14).

Kogo wybiera? Najlepszych, najgrzeczniejszych czy najbardziej grzesznych? Nie ma reguły, wybiera tych, których sam chce! (por Mk 3,13). A ci, których woła, słyszą i rozumieją… ale – żeby nie ulękli się przed ogromną niewiadomą – wszyscy powinni się za nich modlić. Spotkać prawdziwego zakonnika – to wielkie szczęście, wszak całym swoim życiem demonstruje przed światem potęgę Bożej Mocy, Miłości, Wiary, Nadziei, Cierpliwości, Łagodności, Pokoju. W nim Bóg przed nami się objawia. Módlmy się, abyśmy takich jak najczęściej spotykali.

Tym zaś, którzy, pomimo wszelkich przeciwności, wyruszą w drogę za Chrystusem – Mistrzem niedoścignionym, co prawda, ale zawsze pociągającym, dedykuję słowa A. Saint-Exupery’ego:

„Kiedy kształtuję piękne dusze, a najdoskonalszą wybieram, aby ją zamknąć w ciszy, wydaje się, że nikt na tym nie zyskuje. A tymczasem ta dusza doskonała uszlachetnia całe królestwo. Chyli się przed nią każdy przechodzący, choćby i z daleka. I mnożą się znaki i cuda”.

S. Anna Mroczek

Wstecz