200. rocznica urodzin Fryderyka Chopina

Jak pan tutaj dostał się?

Dobry wieczór, monsieur Chopin./ Jak pan tutaj dostał się?/ Ja przelotem z gwiazdki tej./ Być na ziemi to mi lżej:/ Stary szpinet, stary dwór,/ ja mam tutaj coś w C-dur/ (taką drobnostkę, proszę pana)./ W starych nutach stary śpiew... To Konstanty Ildefons Gałczyński – przez pewien czas wilnianin.

Świat czci Fryderyka Chopina. 30 krajów, na obu półkulach. Litwa – też. Stworzono komitet obchodów (jego skład opublikowaliśmy w jednym z poprzednich numerów). „Jak pan tutaj dostał się?”. Ano, za sprawą głównie Instytutu Polskiego w Wilnie z dr Małgorzatą Kasner na czele i cenionych a mogących wiele partnerów. W ich gronie – Litewska Filharmonia Narodowa, Festiwal Świętego Krzysztofa, ambasady obce na Litwie, na czele z Polską, instytucje samorządowe i kulturalne kilku miast kraju, do których dzięki Instytutowi Polskiemu zawita monsieur Chopin.

Szczególnie akcentujemy współudział Litewskiego Muzeum Sztuki z dyrektorem Romualdasem Budrysem na czele, dzięki którego życzliwości i otwartości na inicjatywy IP, część obchodów jubileuszowych będzie się odbywała tam, gdzie „Stary szpinet, stary dwór”, czyli w dawnym pałacu Chodkiewiczów – Wileńskiej Galerii Obrazów przy ul. Wielkiej (ul. Didžioji). „Salon Chopinowski” w tym pięknym historycznym wnętrzu, pasującym do epoki Pana Fryderyka, już zainaugurowano 15 kwietnia z udziałem pianistki Šviese Čepliauskaite, w której „sercu zrodził się projekt Salonu”, tak powiedziano podczas konferencji prasowej, poświęconej w ogóle przedsięwzięciom chopinowskim na terenie Litwy, które będą trwać do końca roku, w tym „Salonowi – czwartkom muzycznym” u Chodkiewiczów. Jedynym wyjątkiem będzie dzień 16 maja, wystąpi wówczas wielce utalentowany pianista z Kazachstanu Amir Tebenikhin, natomiast 10 czerwca gospodarzem Salonu zostanie pianista z Japonii Motoki Hirai.

O dalszych przedsięwzięciach Roku Chopinowskiego na Litwie będziemy informować. Zapewniamy, że bardzo atrakcyjnych propozycji jest wiele. Wymienimy jeszcze nazwisko litewskiego utalentowanego pianisty Kasparasa Ulinskasa, z „Jaunoji muziku karta” („Pokolenie muzyków nowej generacji”), który patronuje wielce cennemu programowi edukacji muzycznej wśród młodzieży („żeby z własnej woli przychodziła słuchać muzyki klasycznej”), a w programie znajdzie się punkt „Bliżej Chopina”. Słowem, jak pisał do Fryderyka Chopina markiz de Custine: „Muzyka, którą gra Pan i komponuje, łączy ludzi ze sobą”.

W Wilnie zawsze był obecny

Chopina najpewniej grano w salonie Państwa Moniuszków w domu Mullerów na Niemieckiej (ul. Vokiečiu). Cyprian Kamil Norwid na temat Chopinowskich Mazurków powiedział: „Umiał on najtrudniejsze sztuki zadania rozwiązywać z tajemniczą biegłością – umiał bowiem zbierać kwiaty polne, rosy z nich ani puchu nie otrząsając najlżejszego... Przezeń ludu polskiego porozrzucane łzy po polach w diademie ludzkości się zebrały na diament piękna kryształami harmonii osobliwej”. Tę wypowiedź uzupełnił Stanisław Moniuszko krótkim zdaniem: „...nigdym się nie łudził skromnym nazwaniem mazurka, danym głębokiej myśli poematu zaklętego w kilka taktów muzyki”.

Potem, gdy dawne mieszkanie moniuszkowskie zajmowała patriotyczna wileńska rodzina Węsławskich, w ich salonie muzyka Fryderyka Chopina gościła jakże często. W okresie międzywojnia wielokrotnie upiększeniem słynnych Śród Literackich była muzyka Chopina. Najpierw „u Bernardynów” (sala dysponowała wypożyczonym fortepianem), potem – „u Bazylianów” – w Celi Konrada rozbrzmiewały dzieła wielkiego kompozytora, m. in. w wykonaniu Marii Mirskiej, Heleny Hulewiczowej, Napoleona Fanti, Tadeusza Szeligowskiego, Stanisława Szpinalskiego i in. Na jednej ze Śród Jarosław Iwaszkiewicz czytał swój esej, poświęcony chopinowskiej Barkaroli.

2 października 1937 roku w Teatrze na Pohulance (ul. Basanavičiaus) wystawiona została sztuka Jarosława Iwaszkiewicza „Lato w Nohant” w reżyserii Mieczysława Szpakiewicza. Wilnianie gremialnie przyszli na premierę. Potem rozgorzała się dyskusja, także na łamach prasy. O tym, czy Iwaszkiewicz „skrzywdził” George Sand, czy sztuka jest moralna etc.

Natomiast Tadeusz Szeligowski, kompozytor i pianista, uczeń Nadii Boulanger w Konserwatorium Paryskim, wykładowca w Konserwatorium im. Mieczysława Karłowicza w Wilnie, był zdania, że pewne szczegóły atmosfery twórczości Fryderyka Chopina w domu George Sand są zbliżone do nastrojów w domu na Ukrainie, w którym tworzył Karol Szymanowski, a który to dom znany był dobrze Iwaszkiewiczowi, zwracając przy okazji uwagę na niezwykłą muzykalność autora sztuki.

Stanisław Szpinalski, pianista, uczeń Ignacego Paderewskiego, laureat Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie, dyrektor Konserwatorium Muzycznego im. Mieczysława Karłowicza, opowiadał anegdotę. Otóż zapytał on jakiegoś zacnego wilnianina, czy oglądał na Pohulance sztukę Iwaszkiewicza, ten mu odpowiedział: „Ależ panie, ja nie chodzę na sztuki, które propagują wolną miłość”.

Jeszcze jeden wileński akcent. Witold Hulewicz, twórca Śród Literackich, dyrektor programowy Wileńskiej Rozgłośni Polskiego Radia, poeta, autor m. in. biograficznej książki „Stanisław Moniuszko, król pieśni polskiej”, systematycznie gromadził materiały o Fryderyku Chopinie. Zwiedzał miejsca z nim związane w kraju i za granicą. Napisał „Chopin w Valldemosie”. Niestety, maszynopis zaginął w mieszkaniu pisarza na Mokotowie w Warszawie po zajęciu stolicy przez Niemców. Przetrwał jedynie fragment, który wydrukował tygodnik literacko-społeczny „Pion” w numerze świątecznym, wydanym na Boże Narodzenie 1938 roku.

Gdy wybierzemy się do Warszawy

Mnogością propozycji kusić nas może stolica Polski, świętująca 200. rocznicę Największego. Polecamy dwie: odwiedzenie kościoła Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu, w którym znajduje się serce kompozytora. Jerzy Waldorff (z książki „Wielka gra”): „Serce artysty – wyjęte, kiedy balsamowano ciało – zawiozła w urnie siostra jego Ludwika do Warszawy, gdzie miało dwa pogrzeby. Pierwszy zaraz: najpierw złożone było w dolnym kościele, a później wmurowane w jednym z filarów górnego kościoła Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu. Drugi pogrzeb odbył się 17 października 1945, a poprzedziły go wypadki dramatyczne. Gdy w czasie Powstania Warszawskiego kościół, rozpaczliwie broniony przez powstańców, niemal całkowicie zburzono i Warszawa – po wypędzeniu ludności – skazana została przez Hitlera na zrównanie z ziemią, dowództwo Wehrmachtu zezwoliło duchowieństwu naszemu zabrać urnę z ruin Świętokrzyskich, po czym była przechowywana w Milanówku. Powrót zaś jej na Krakowskie Przedmieście stał się jednym ze szczególnie wzruszających symboli odradzania się Warszawy i kraju”.

Druga propozycja diametralnie różni się od poprzedniej. Chodzi o najważniejszą inwestycję – gmach Muzeum Fryderyka Chopina przy ulicy Tamka w Warszawie. Jak donosi prasa, ogrom przedsięwzięcia budzi podziw. Nie tylko ze względu na zainwestowaną kwotę 81 mln złotych (z budżetu państwa i środków unijnych). Jest to projekt nie mający odpowiednika w kraju, a być może i w Europie. Przeprowadzono generalny remont zdewastowanego Pałacu Ostrogskich. Osuszono mury, odrestaurowano i przearanżowano sale, zbudowano dodatkowe schody i windy dla niepełnosprawnych.

W ten sposób przywrócono dzięki Chopinowi do życia atrakcyjny turystycznie zabytek starej Warszawy, z którym łączy się wiele legend, m. in. o Złotej Kaczce. Barokowa budowla osadzona w ceglanym bastionie wznosi się ponad wąwozem ulicy Tamka, biegnącej stromo do Wisły. Obiekt wyposażono w elektronikę najwyższej klasy, do obejrzenia – ekspozycja bezcennych chopinianów dostosowana do potrzeb indywidualnego odbiorcy, który ma możliwość wyboru kolejności zwiedzania.

Multimedialna opowieść o Chopinie zajmuje cztery kondygnacje. W sumie 11 sal, poświęconych życiu i twórczości kompozytora (Salon Mikołaja Chopina, Salon paryski, Nohant, Kobiety, Podróże etc). Zwiedzający dostaną specjalny żeton, który będzie przewodnikiem po muzeum. Gdy przyłożą go we wskazanych miejscach, zobaczą obraz i komentarz w swoim języku – w sumie jest ich osiem do wyboru. Oczywiście, dużo muzyki wokół, dźwięków i zapachów, nawet fiołków, ulubionych Fryderyka.

Jeśli ktoś woli pejzaże sielskie – może udać się do Żelazowej Woli – miejsca narodzin kompozytora lub do Brochowa, gdzie w miejscowym kościele został ochrzczony.

Halina Jotkiałło

Wstecz