Z imieniem Ruszczyca na sztandarze

Początki edukacji szkolnej w podwileńskiej Rudominie datują się rokiem 1782. Wówczas działała tu szkółka parafialna, a w niej naukę pobierało dziesięcioro dzieci. Obecna szkoła, której początki liczone są od założenia na Wileńszczyźnie stu szkół z imieniem Marszałka Józefa Piłsudskiego, rozpoczęła swój życiorys w 1939 roku, dlatego świętuje piękny jubileusz – 70 lat.

Różne koleje losu przechodziła droga do wiedzy miejscowych dzieci i młodzieży: jak się rzekło, dostąpiła honoru bycia jedną z setki szkół wybudowanych na Wileńszczyźnie ku czci Marszałka; była sowiecką „typową” szkołą, w której nauczanie odbywało się w trzech językach; aż wreszcie na zaraniu niepodległości doczekała się budynku wielce oryginalnego w formie, choć problematycznego, gdyż przysparzał kolejnym dyrektorom łamigłówek, dotyczących usprawnienia funkcjonowania: a to systemu ogrzewania, a to nieszczelnych okien i kruszących się posadzek chodnikowych.

Budynek budynkiem, a jednak szkoła: początkowa, siedmioletnia, średnia, aż wreszcie – od lat kilku gimnazjum – służyła przykładnie dla okolicznych mieszkańców ze Skojdziszek, Taboryszek, Turgiel, Rakańc, Mariampola, Piktukańc, Dukiel, Szwajcarów, Hamerni, kształcąc jak mogła najlepiej coraz to nowe młode pokolenia podwileńskich dzieci: najpierw w języku polskim, który w powojennych latach bardzo aktywnie próbowano zamienić na „wszechobecny i jedyny” język rosyjski, a z biegiem lat (i zjawieniem się w krajobrazie Rudominy fabryki drobiu) – też litewski. Śmiem twierdzić – a to swoje twierdzenie opieram na wrażeniach sprzed lat równo 30., kiedy to w roku 1980 gościłam w rudomińskiej średniej i jej sylwetkę kreśliłam – że gdyby nie tzw. przebudowa i odrodzenie w tym, oczywiście, polskie na Wileńszczyźnie, dziś Rudomina miałaby szczątkowe klasy polskie.

Ale historia zatoczyła koło. Rzec można, wszystko stanęło na swoje miejsce. Dziś w rudomińskim gimnazjum przeważająca liczba uczniów pobiera naukę w klasach polskich i zaledwie kilka dziesiątków w języku rosyjskim, tworząc łączone komplety. Co prawda, jest obok szkoła litewska – też gimnazjum prężnie się rozwijające, akurat z funduszy europejskich (jak głosi tablica informacyjna na budowie) powstaje jego nowy gmach. Wielce zabiega on o polskie dzieci, by je na wzór lat sowieckich znów „integrować”, ale już nie do sowiecko-rosyjskiej, ale litewsko-kapitalistycznej Litwy.

W Rudominie nie idzie to wcale łatwo. Polskie gimnazjum, istniejące od lat paru polskie przedszkole, staraniem władz rejonowych i Macierzy wspaniale odrestaurowana Szkoła Sztuk Pięknych, słynny na cały (bez przesady) świat zespół „Zgoda”, a i obudzona świadomość narodowa miejscowych mieszkańców – to są bardzo poważni konkurenci źle pojmowanej litewskiej integracji. Dziś, z okazji jubileuszu 70-lecia szkoły, przyjrzyjmy się bardziej szczegółowo Gimnazjum im. Ferdynanda Ruszczyca.

Gimnazjum ma klasy początkowe i podstawowe, na co pozwala status placówki, znajdującej się w osiedlu wiejskim. Obecnie uczą się tu 562 osoby od zerówki do czwartej klasy gimnazjalnej. Nie może nie cieszyć fakt, że w tej polskiej „kuźni wiedzy” są tego roku dwie klasy zerowe, po 12 uczniów w każdej, a do tegorocznej matury przystąpi 39 osób z dwóch klas gimnazjalnych (w ubiegłym roku szkolnym szkołę pożegnało 65 maturzystów).

Tego roku w świat wyjdzie już 53 promocja. Pierwsza – powojenna – szkołę opuściła w 1956 roku. Była to promocja rosyjska i liczyła 10 osób. Na pierwszą polską musieli poczekać 10 lat. Miejscowi ludzie wywalczyli swym uporem, że polskie klasy w Rudominie muszą być. Po rozdzieleniu trójjęzycznej szkoły rudomińskiej na początku odrodzenia na polsko-rosyjską i litewską (podział nastąpił z inicjatywy pionu litewskiego), klasy rosyjskie znacznie zmalały, gdyż rodzice-Polacy przestali do nich posyłać swe dzieci. Dziś w szkole po rosyjsku uczy się około 80 dzieci i, jak już nadmieniłam, mają łączone komplety.

W Rudominie pracuje doświadczony zespół nauczycielski. 30 spośród 66 osób – to byli uczniowie tej szkoły. Przedmiotowcy mają wysokie kwalifikacje: jest 18 metodyków, jeden ekspert – nauczycielka klas początkowych Maria Simonowicz oraz 26 starszych nauczycieli. To oni swą pracą osiągnęli, że rudomińska średnia jako druga w rejonie uzyskała w 2007 roku status gimnazjum. Za przykładem innych szkół, również tu postanowiono się ubiegać o imię patrona dla swej placówki. Wybór padł na Ferdynanda Ruszczyca – wybitnego twórcę, rektora Akademii Sztuk Pięknych w Wilnie. Od roku 2002 nosi to imię.

Zobowiązuje ono szkołę do zwrócenia uwagi na artystyczne, plastyczne wychowanie młodzieży. Uczniowie z Rudominy biorą więc udział m. in. w konkursie plastycznym „Krocząc drogą Ferdynanda Ruszczyca”, a Wioletta Pilecka – jako jedna z najzdolniejszych – rozsławia imię szkoły swoimi pracami. Z dziećmi plastycznie uzdolnionymi pracuje tu Aleksander Subotkiewicz i to jego wychowankowie zasilają też miejscową Szkołę Sztuk Pięknych. Z kolei uczennice Ania Kozakiewicz i Elżbieta Popławska przynoszą sławę szkole swoim śpiewem, ćwicząc pod kierunkiem pani Aliny Balkuviene. Poza tym jest tu chór szkolny, zespoły „Uśmiech” (uczęszczają doń młodsze dzieci) oraz „Jaskółeczka”, które obok renomowanej „Zgody” reprezentują szkołę na świętach i festiwalach.

W czym jeszcze mogą się wykazać szkolne dzieci? Ano, bardzo dobrze sobie radzą w sporcie, bez wątpienia dzięki pracy wspaniałych nauczycieli od wuefu: Wiery Wojdak, Władysława Rusieckiego, Jana Żygiela, Vytautasa Vilipasa, który m. in. prowadzi drużynę hokeja na trawie. Poza tym szkoła zdobywa dobre wyniki w strefowych zawodach w kwadracie, piłce nożnej. Jej sportowcy uczestniczyli w zawodach międzynarodowych w Zabrzu i Erfurcie.

Oczywiście, dziś trudno sobie wyobrazić Rudominę bez „Zgody”. Powstały na fali odrodzenia zespół szkolny rozsławia jej imię w szerokim świecie, bo jego trasy koncertowe przebiegały nieomalże przez całą Europę i Kanadę. Dziś kunszt taneczny szlifuje kilka grup wiekowych pod kierunkiem Henryka Kasperowicza, Jerzego Judyckiego, Mirosława Wojciulewicza, Krystyny i Wiktorii Pomiećko, chórzystów szkoli Iwona Bujnowska, a muzykami opiekuje się Romuald Piotrowski.

Ale działalność artystyczna, twórcza nie może przyćmić nauki. W gimnazjum dba się przede wszystkim o należyty poziom wiedzy. Na ostatnim konkursie „Najlepsza szkoła – najlepszy nauczyciel” rudomińskie gimnazjum znalazło się wśród wyróżnionych. Ubiegłoroczny wskaźnik podejmowania nauki na wyższych uczelniach wyniósł tu bowiem 76 proc.

Pani dyrektor Żaneta Jankowska – sprawuje te funkcje od paru lat, a ze szkołą los swój połączyła przed 20 laty, jako młody informatyk-matematyk. Jest ona absolwentką dzisiejszego Gimnazjum im. K. Parczewskiego w Niemenczynie i sama pochodzi z rodziny zasłużonych pedagogów: jej śp. ojciec Antoni Malinauskas był wieloletnim dyrektorem szkoły niemenczyńskiej, zaś mama pracowała w charakterze nauczycielki. Odnotować należy, że również mąż pani dyrektor jest pedagogiem i pracuje w sąsiednim rejonie, w Jaszunach.

Pani Żaneta zdecydowała się na dyrektorowanie popierana przez zespół i, jak sama zaznaczyła – mamę, wierzącą, iż córka sobie poradzi. No, i radzi… Oczywiście, nie sama, tylko z całym zgranym zespołem i wicedyrektorami: Anną Łapajewą, Aleksandrą Tunevičiene, Mirosławą Klim, Heleną Szarandą oraz Robertem Polakowskim, a także zastępcą ds. gospodarczych Leokadią Mikulską.

Piękne wyniki w nauce ze swoimi uczniami osiągają panie Lila Ukrainiec od języka rosyjskiego (jej uczniowie, m. in. Wioleta Agiejewa, nieraz zmagały się o laury na republikańskich olimpiadach), matematyk Danuta Łozowska, której uczeń Mariusz Wojtkun – to prawdziwa „gwiazda” matematyczna szkoły (zresztą, jest bardzo dobry z wielu przedmiotów). Doskonale sobie tu radzą uczniowie z językiem państwowym, dzięki sumiennej i oddanej pracy lituanistki Virginii Barkauskiene (po laury na olimpiadach sięga uczennica Edyta Koleśnik). Ze swych wychowanków może też być dumna polonistka, była uczennica tej szkoły, Ilona Herman, wielce zżyta ze swymi uczniami Lolita Palkowska. Uczniowie gimnazjum są laureatami takich imprez jak: „Kresy”, „Juliuszowe dyktando”, „Miejsce na wiersz”. Warte odnotowania jest też to, że tu, w niedużym osiedlu, uczniowie mają możność uczyć się kilku języków obcych: rosyjskiego, angielskiego i francuskiego, którego kółko prowadzi Czesława Żabiełowicz.

Znaczącym faktem w życiorysie szkoły jest posiadanie muzeum. Mieści się ono w osobnej klasie, a swój żywot i treści zawdzięcza pani Helenie Szarandzie – nauczycielce historii, która jest absolwentką pierwszej powojennej polskiej promocji i swojej szkole oddała 39 lat: Rudomina – to jej pierwsze miejsce pracy, w którym pozostaje do dziś.

Muzeum spełnia dwie funkcje: gromadzi wiele cennych eksponatów, obrazujących bieg historii na tych ziemiach (uczniowie bardzo lubią tu prowadzone lekcje, bowiem naocznie mogą się przekonać, jak np. wyglądały dawne narzędzia rolnicze, sprzęt gospodarstwa domowego czy relikwie z okresu wojen; dowiedzieć się, że pierwszy swój puchar szkoła zdobyła w 1952 roku, no, i jak wyglądały… pierwsze komputery szkolne) oraz przechowuje szeroko pojmowane kroniki szkolne, w których znajdziemy nie tylko dzieje szkoły, osiedla, ale też opisy kolejnych promocji, życiorysy nauczycieli, sylwetki uczniów, relacje z ważnych dla szkoły wydarzeń, imprez.

Jest tu włożony ogrom pracy, a pani Helena ma jeszcze tyle pomysłów, tyle spraw chciałaby zapiąć na przysłowiowy „ostatni guzik”… W tworzeniu muzeum pomagają jej członkowie kółka krajoznawczego oraz sześcioro uczniów-pilotów, którzy oprowadzają kolegów. To muzeum – to wielka pasja pani Heleny, tym bardziej pociągająca, że sama pochodzi z tych okolic, całe życie tu spędziła i dzieje „małej ojczyzny” są jej doskonale znane i bliskie. Pragnie, by takimi były też dla miejscowych uczniów. Tu oni mogą się m. in. dowiedzieć, że pierwsza wzmianka o Rudominie pochodzi z roku 1377, że w latach 1530-1610 był tu Andrzej Wołan, pisarz, działacz reformatorski, a w latach 1596-1631 żył Andrzej Rudamina. Właśnie dlatego tak skrupulatnie prowadzi kroniki, bada dzieje, m. in. los rodziny Parafianowiczów – uczestników powstania 1863 roku, fundatorów budulca na miejscowy kościół, rodziny, która jak i wiele innych musiała opuścić te ziemie wskutek przesuwania granic po II wojnie światowej i zmian ustrojowych. Dziś udało się nawiązać kontakt z potomkami byłych ziemian, którzy odwiedzają szkołę.

W rozmowie z panią dyrektor dowiaduję się, że szkoła, wzorem innych placówek, dba nie tylko o nauczanie dzieci, rozwijanie ich zdolności, ale też przy pomocy psychologa, logopedy, pedagoga socjalnego pomaga pokonać kompleksy i trudności w ich młodym życiu. Musi się też zatroszczyć o to, by praktycznie co trzecie dziecko otrzymało w szkole posiłki, bo, niestety, sytuacja materialna rodzin w dniu dzisiejszym jest bardzo ciężka.

Jak zaznaczyła pani dyrektor, szkoła nie tylko stara się efektywnie wykorzystać przyznawane jej środki z tzw. koszyczka ucznia, ale też bierze udział w projektach, szuka sponsorów, przyjaciół, dzięki którym można by było uatrakcyjnić życie szkolne. Tradycyjnie wiele pożytecznych kontaktów mają w Macierzy: przyjaciele z Liceum Ewangelickiego w Cieszynie, partnerzy projektu „Więcej nas łączy niż dzieli” z Warszawy, oferty kolonii z Oławy i Głogowa, otrzymywane w prezencie książki, filmy – wszystko to niezmiernie cieszy.

Ponadto gimnazjum wzięło w ostatnich latach udział w projekcie „Modernizacja szkół”. W jego ramach na pierwszym etapie zostaną wyposażone gabinety biologii, technologii, sztuki, zaś na drugim – wzbogaci się w pomoce poglądowe i chemikalia gabinety chemii i fizyki. Administracja ma też popartą obietnicami nadzieję na renowację budynku gimnazjum. A kiedy doraźnie jest w potrzebie, ot chociażby z okazji jubileuszu, to zawsze może liczyć na niezawodnych sponsorów, firmy: „Mylida”, „Olkusjana”, „Tagatis”, „Vilniaus paukštynas”, które nawet w tych kryzysowych czasach nie odmawiają pomocy i za to im się należy podziękowanie.

Swój jubileusz 70-lecia i obchody 140. rocznicy urodzin patrona szkoły, społeczność gimnazjum postanowiła rozpocząć od poświęcenia sztandaru szkoły, ufundowanego ze środków, jakie rodzice uczniów przekazali dla placówki w ramach 2 proc. od podatku. Po poświęceniu sztandaru w miejscowym kościele pochód uczniów, nauczycieli i gości udał się do szkoły, gdzie odbyła się świąteczna uroczystość. Przybył na nią potomek patrona szkoły Ferdynand Bolesław Ruszczyc oraz wielu innych dostojnych gości, rodzice uczniów, przyjaciele szkoły. Imprezę uświetnił okazyjny koncert, w którym wzięli też udział uczniowie miejscowej Szkoły Sztuk Pięknych (dyrektor Jerzy Krupiczewicz).

Janina Lisiewicz

Fot. Jerzy Karpowic

Wstecz