Na bieżąco

n Do sprawy pisowni nazwisk Sejm powróci jesienią

Nie zważając na fakt, iż 8 kwietnia br. parlament odrzucił rządowy projekt Ustawy o pisowni nazwisk, który m. in. zezwalał mieszkającym na Litwie Polakom na zgodny z polskimi zasadami językowymi zapis nazwiska w litewskich paszportach, rząd Andriusa Kubiliusa nadal opowiada się za liberalizacją zasad pisowni nazwisk. Deklaruje, że być może za pół roku ponownie wniesie do Sejmu odpowiedni projekt ustawy.

„Rząd pozostaje przy swoim zdaniu na temat pisowni nazwisk na Litwie i być może już podczas jesiennej sesji parlamentu zgłosi do Sejmu odpowiedni projekt ustawy” – powiedział minister sprawiedliwości Litwy Remigijus Šimašius.

Minister sprawiedliwości uważa, że alternatywny projekt Ustawy o pisowni nazwisk, który w pierwszym czytaniu przyjął Sejm, a który przewiduje poprawny zapis nazwiska jedynie jako uzupełniający, na dalszych stronach paszportu, nie rozstrzyga problemu, bo pozostaje naruszone prawo człowieka do swego nazwiska.

Uwzględniając fakt, iż Sąd Konstytucyjny Litwy orzekł już o pisaniu nazwisk w paszportach wyłącznie po litewsku, minister zastanawia się nad możliwością ponownego zwrócenia się do Sądu Konstytucyjnego. Tym razem z pytaniem, czy zakaz pisowni nazwiska w poprawnej formie nie jest dyskryminujący dla pewnej grupy osób.

Minister chce wiedzieć, czy „obecnie stosowana forma zapisu nazwiska jest jedyną formą konstytucyjną”.

Natomiast w ocenie ministra spraw zagranicznych Litwy Audroniusa Ažubalisa do problemu pisowni nazwisk polskich Litwa powinna powrócić dopiero w dalszej perspektywie. Obecnie bowiem dla liberalizacji pisowni nazwisk brak społecznego poparcia.

„Moim zdaniem, powinno minąć kilka lat, żebyśmy mogli znowu rozmawiać na ten temat. Potrzebny czas, by politycy zdołali przekonać społeczeństwo do takich a nie innych rozwiązań” – powiedział szef litewskiej dyplomacji.

Minister Ažubalis, który posiada też mandat poselski, nie poparł rządowej propozycji odnośnie pisowni nazwisk. Tłumaczył, że nie miał na to zgody wyborców.

Zdaniem litewskiego publicysty Kęstutisa Girniusa, należy pogodzić się z faktem, że Polacy na Litwie mieszkają od stuleci i że nie uda się ich zlituanizować.

„Polacy nie są Litwinami, ale społeczność polska nie jest obcym ciałem. Większość Polaków mieszka tu (na Litwie) od stuleci. Należy pogodzić się z tym, że nie uda się ich zlituanizować, jak nie udało się zrusyfikować Litwinów w okresie radzieckim. Oni (Polacy) nie stanowią zagrożenia dla państwa litewskiego. Nie należy więc uważać ich za wrogów, a spełnienie ich uzasadnionych żądań – za schlebianie” – napisał w swym komentarzu Girnius.

Zdaniem publicysty, „Polakom należy przyznać prawo do zapisu swego nazwiska w oficjalnych dokumentach w wersji oryginalnej”.

„Dlaczego wbrew woli ludzi ich nazwiska są pisane po litewsku?” – pyta Girnius. Przypomina on, że w okresie międzywojennym, za czasów prezydenta Antanasa Smetony, „gdy władza wyrażała szczególną troskę o los języka litewskiego, Polacy mieli prawo do zapisu swego nazwiska po polsku”.

n Grzywny za polskie nazewnictwo

Dyrektor administracyjny samorządu rejonu solecznickiego Bolesław Daszkiewicz został ukarany przez Litewską Państwową Inspekcję Językową grzywną w wysokości 1200 litów za obecność litewsko-polskich tablic z nazwami ulic.

Daszkiewicz zapowiedział, że decyzję tę zaskarży w sądzie.

„Dwujęzyczne tabliczki wiszą na prywatnych domach, a karany jest dyrektor. Czy ja muszę zdejmować te tabliczki? Prawo tego nie przewiduje” – wyjaśnia Daszkiewicz.

Jest to już druga grzywna dla dyrektora administracji samorządu rejonu solecznickiego, który w 80 procentach jest zamieszkany przez Polaków, za obecność w rejonie tabliczek z nazwami ulic w dwóch językach: litewskim i polskim. Inspekcja twierdzi, że tabliczki mają być jedynie w języku litewskim.

Pierwszą grzywnę w wysokości 400 litów Daszkiewicz już zapłacił przed kilkoma miesiącami.

Litewska Państwowa Inspekcja Językowa wymierzyła też karę grzywny w wysokości 450 litów właścicielowi firmy przewozowej w rejonie wileńskim za umieszczenie na jej autobusach podwójnych – polskich i litewskich – nazw tras.

Szef spółki „Irzimas”, Zygmunt Marcinkiewicz, mówi, że zapłaci grzywnę, ale polskich napisów nie usunie.

„Jestem gotów zapłacić nie tylko tę, ale też kolejną grzywnę, a polskich napisów nie usunę” – powiedział Marcinkiewicz. Przypomniał, że ma ponad 30 tys. podpisów osób, które apelują, by polskie nazwy tras na autobusach pozostały.

Jego zdaniem, nie ma żadnego przestępstwa w tym, że w rejonie, w którym 60 proc. mieszkańców stanowią Polacy, obok nazw litewskich używa się także polskich.

Marcinkiewicz na swych autobusach na podwileńskich trasach umieścił tablice z nazwami w dwóch językach: większym drukiem u góry po litewsku, a u dołu mniejszymi literami po polsku, na przykład: Valčiunai-Vilnius i Wołczuny-Wilno.

Inspekcja językowa twierdzi, że zgodnie z litewskim ustawodawstwem nazwy na tablicach muszą być pisane wyłącznie w języku litewskim.

Kierownik inspekcji Donatas Smalinskas niedawno przyznał, że walka z polskimi nazwami ulic i miejscowości jest bezskuteczna. Jego zdaniem, problem ten należy rozstrzygać nie na szczeblu inspekcji, lecz na poziomie państwowym.

Premier Litwy Andrius Kubilius obiecał, że sprawą podwójnych nazw ulic i miejscowości jego rząd zajmie się jesienią.

Zgodnie z Europejską Kartą Samorządową, którą Litwa podpisała i ratyfikowała, na terenach zwarcie zamieszkanych przez mniejszość narodową ma ona prawo do napisów informacyjnych w swoim języku. Jest to jednak sprzeczne z litewską Ustawą o języku państwowym.

n Drzewa pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej

W parku szpitala im. Sapiehy w Wilnie posadzono lipę – drzewo upamiętniające prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.

„Drzewo w cywilizacji europejskiej jest symbolem wiecznego trwania” – powiedział ambasador Polski na Litwie Janusz Skolimowski podczas uroczystości sadzenia lipy.

Ambasador przypomniał, że właśnie lipa była natchnieniem dla Jana Kochanowskiego, wielkiego polskiego poety, w pisaniu słynnych „Trenów” po niespodziewanej śmierci jego ukochanej córki.

Skolimowski wspominał, jak żywo Litwa zareagowała na wiadomość o wielkiej tragedii narodu polskiego, mówił o spontanicznie organizowanych mszach żałobnych, wywieszaniu flag litewskich z kirem, składaniu kwiatów i zniczy przed polską ambasadą w Wilnie.

„Był to wyraz głębokiego współczucia, empatii, zrozumienia i szacunku, jakim naród litewski obdarzał prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jakim prezydent Kaczyński obdarzał naród litewski” – podkreślił.

„My straciliśmy prezydenta, Litwa straciła dobrego przyjaciela” – dodał.

Dla uczczenia pamięci 96 ofiar katastrofy smoleńskiej w Wilnie założono też Park Jedności Narodów. Przy rosyjskiej Szkole Średniej im. Aleksandra Puszkina posadzono 96 dębów.

Park powstał z inicjatywy społeczności szkolnej i partii socjaldemokratycznej.

W zasadzaniu młodych dębów uczestniczyli m. in. przewodniczący partii socjaldemokratycznej, poseł Algirdas Butkevičius, wiceprzewodniczący Sejmu Česlovas Juršenas, ambasadorzy Rosji i Białorusi na Litwie Władimir Czchikwadze i Władimir Drażin. Polską placówkę dyplomatyczną reprezentował radca ambasady Piotr Drobniak.

Podczas ceremonii założenia Parku Jedności Narodów Piotr Drobniak zaznaczył, że Wilno przez wieki było i nadal pozostaje miastem wielokulturowym. Radca ambasady polskiej odnotował też, że pamięć elity polskiej, która zginęła w katastrofie samolotowej, jest czczona zasadzaniem dębów – najbardziej szlachetnych drzew.

Po tragedii pod Smoleńskiem na Litwie nieustannie się powtarza, że prezydent Kaczyński był wielkim przyjacielem tego kraju, a okres jego rządów zalicza się do najbardziej pomyślnych w stosunkach polsko-litewskich. W ciągu ostatnich czterech lat Lech Kaczyński odwiedzał Litwę 16-krotnie. Ostatni raz gościł w Wilnie dwa dni przed katastrofą – 8 kwietnia.

n Opozycyjna Partia Socjaldemokratyczna – najpopularniejsza

Gdyby wybory parlamentarne na Litwie odbywały się w najbliższym czasie, najwięcej głosów uzyskałaby w nich znajdująca się obecnie w opozycji Litewska Partia Socjaldemokratyczna. Według badań spółki „Spinter tyrimai” przeprowadzonych w marcu br., socjaldemokraci cieszą się obecnie prawie 13-procentowym poparciem.

Drugie i trzecie miejsce w rankingu popularności zajmują również partie opozycyjne. Partię Pracy popiera prawie 12 proc. respondentów, a Partię Porządek i Sprawiedliwość – ponad 9 proc.

Współrządząca partia konserwatywna Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci popularnością cieszy się u ponad 8 proc elektoratu. Należący do koalicji rządzącej Litewski Ruch Liberałów popiera ponad 5 proc., a Liberalny Związek Centrum – zaledwie około 2 proc.

Powstała tuż przed wyborami parlamentarnymi Partia Wskrzeszenia Narodowego, której inicjatorami powołania była grupa show biznesu, artystów i działaczy społecznych, a która w wyborach jesienią 2008 roku uzyskała ponad 15 proc., dzisiaj cieszy się poparciem zaledwie 0,7 proc. respondentów.

n Budowa siłowni atomowej na Białorusi – niebezpieczna

Projekt budowy elektrowni atomowej na Białorusi, tuż przy granicy z Litwą, jest niebezpieczny – oświadczyła sekretarz białoruskiej społecznej komisji ekspertów ds. ekologii Tatiana Nowikowa.

„Ten projekt jest niebezpieczny, a ponieważ zawiera wiele nieścisłości i naruszeń, nie powinien być realizowany” – powiedziała Nowikowa podczas konferencji prasowej w Wilnie.

Białoruś zamierza zbudować siłownię w okolicach Ostrowca (biał. Astrawiec) nad brzegiem Wilii, która bieg zaczyna na Białorusi i płynie przez Litwę, m. in. przez Wilno. Siłownia ma stanąć zaledwie 23 km od granicy litewsko-białoruskiej i 40 km od Wilna.

Zdaniem białoruskiej ekspertki, siłownia będzie miała negatywny wpływ na rzekę, której wody zostaną wykorzystywane do schładzania reaktora. Naruszeniu ulegną warunki hydrologiczne, a w przypadku awarii wypadnie ewakuować mieszkańców Wilna.

Nowikowa zaznaczyła też, że Białoruś nie ma odpowiedniej bazy prawnej do oceny projektu budowy siłowni.

„Nikt nie może stwierdzić, że projekt jest sprzeczny z ustawodawstwem, bo takiego nie ma” – powiedziała.

Białoruskie plany budowy elektrowni tuż przy granicy litewskiej niepokoją też naszą społeczność. Zebrano ponad 20 tys. podpisów pod petycją przeciwko temu zamiarowi.

Białoruska elektrownia ma mieć dwa bloki produkcji rosyjskiej o mocy 1000 MW każdy. Pierwszy ma ruszyć w 2016 roku, a drugi – w 2018. W przyszłym roku ma się rozpocząć przygotowywanie placu budowy siłowni.

n Sejm wprowadził zakaz używania wykrywaczy metalu

Sejm znowelizował Ustawę o ochronie dziedzictwa narodowego, zabraniając amatorom poszukiwania skarbów używania wykrywaczy metalu.

Zgodnie z przyjętymi poprawkami, prowadzenie prac wykopaliskowych z użyciem wykrywaczy metali lub innego sprzętu specjalistycznego możliwe będzie wyłącznie po uzyskaniu zezwolenia.

Inicjatorka poprawki do ustawy Dalia Kuodyte poinformowała, że nowelizacja ma na celu zapobieganie plądrowaniu dziedzictwa archeologicznego oraz wykopywaniu zabezpieczonych oraz niezabezpieczonych przedmiotów w celach prywatnych.

Posłanka Aurelija Stancikiene podczas debaty nad nowelizacją ustawy przypomniała o niedawnym incydencie, do jakiego doszło w Kłajpedzie. Znaleziona tam srebrna zbroja, hełmy oraz miecze wikingów zostały sprzedane w internecie za 15-20 tys. euro już w przeciągu 10 minut po umieszczeniu ogłoszenia w sieci.

Aleksandra Akińczo

Wstecz