Jego Wysokość SŁOWO

Słowa świąteczne i codzienne

To jakiś szyderczy i bardzo okrutny chichot historii sprawił, że pod Katyniem znowu rozegrała się straszliwa tragedia. Dzień 10 kwietnia. Dzień, do którego w całej rozciągłości przystają słowa poety, wypowiedziane przed 70 laty, że „przeklęty będzie w legendach i pieśniach, aż nowe wzrosną po nas pokolenia”.

Ten odcinek o naszej pięknej mowie ojczystej zaczniemy od słów pełnych smutku i żalu po stracie – wśród tylu innych wspaniałych córek i synów – Krystyny Bochenek, inicjatorki i organizatorki Ogólnopolskiego Dyktanda.

Wicemarszałek Sejmu Krystyna Bochenek, absolwentka Filologii Polskiej Uniwersytetu Śląskiego, zajmowała się – obok wielu innych spraw, w tym związanych ze zdrowiem ludzkim – upowszechnieniem kultury języka polskiego. Była członkiem Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, przewodniczącą Komisji Języka w Mediach. Jest też inicjatorką uchwalenia roku 2006 Rokiem Języka Polskiego. Twórczyni Ogólnopolskiego Dyktanda, największej w kraju i znanej także poza jego granicami imprezy, promującej język polski. Wielokrotnie nagradzana za zasługi w popularyzacji języka ojczystego, m. in. Nagrodą im. Bolesława Prusa „Za uświadomienie Polakom potęgi języka polskiego”.

Pisał kiedyś Norwid, nasz Trzeci Wieszcz:

Ponad wszystkie wasze uroki,

Ty! Poezjo i ty, Wymowo,

Jeden wiecznie będzie wysoki:

Odpowiednie dać rzeczy – słowo.

Odpowiednie dać rzeczy słowo... Dotyczy to nie tylko ludzi pióra, ale też nas wszystkich. Czy zawsze pamiętamy, że „wypłata formy powinna być w monecie treści”, jak pisał polski przedwojenny krytyk literacki Karol Irzykowski? Opowiadając lub pisząc o zdarzeniach błahych, sprawach banalnych używamy nieraz słów wielkich i wzniosłych czy też za bardzo nacechowanych emocjonalnie, niemal rozgrzanych do czerwoności. Mleko wykipiało, pies sąsiedzki głośno ujadał, ukochana parasolka została na przystanku, kolejna rękawiczka – i jak zawsze z prawej ręki – zgubiła się nie wiadomo kiedy i jak, mąż wstał z lewej nogi i od samego rana jest wyjątkowo nieprzyjemny... Tego rodzaju drobne nieprzyjemności – że znów posłużę się słowami Irzykowskiego – często wypłacamy monetą nie odpowiadającą treści. Zdarzenia, owszem, nieprzyjemne, ale przecież małe, a słowa – wielkie. Wszystko jest: koszmar, masakra, horror, tragedia.

Proponuję Czytelnikom tej rubryki zwrócić uwagę na taki, zdawałoby się, zwykły wyraz niezwykły, a raczej na jego brak. (No, i niechcący napisało mi się coś w rodzaju kalamburu: zwykły wyraz niezwykły). Nie ma go w prasie, radiu, telewizji. Zginął. Nie używają go ludzie zwykli, a tym bardziej niezwykli – artyści, posłowie, prezenterzy TV, pisarze. Jego miejsce zajął bowiem wyraz, który w ostatnich kilkunastu latach zrobił zawrotną i chyba niezasłużoną karierę. Chyba już się Państwo domyślają, że chodzi o wyraz niesamowity.

Dziś wszystko jest niesamowite: bułeczki z jabłkami, dziewczyna, truskawki, oprawka okularów, nowe ubranie, mały kotek... Można tu długo wyliczać, podobnie zresztą jak również przykłady z przysłówkiem niesamowicie. Jest więc niesamowicie ciekawa książka, niesamowicie nudny film, niesamowicie wesoły chłopak. A przecież we wszystkich powyższych przykładach bez porównania lepiej by pasowały mniej nacechowane emocjonalnie słowa bardzo, niezwykle, nadzwyczaj. Byłoby prościej i naturalniej.

Wyraz niesamowity ma w sobie pierwiastek pewnej tajemnicy, element zgrozy, nadnaturalności. Jeśli lody waniliowe są niesamowite, to jakich słów mamy szukać mówiąc o rzeczach naprawdę tajemniczych, irracjonalnych, budzących lęk, a nawet zgrozę?

To prawda, że już nawet słowniki języka polskiego dają za wygrane i obok podstawowego znaczenia wyrazu niesamowicie jako drugie podają znaczenie potoczne: bardzo, nadzwyczaj.

Nawet wyrazy o jak najbardziej szlachetnym rodowodzie, zszargane i poszarzałe od częstego nadużywania z czasem coraz dalej odbiegają od swej pierwotnej treści. Słowa, które formą przerastają treść, brzmią fałszywie i śmiesznie, pompatycznie. Te „codzienne” i pospolite są nam jak chleb i woda potrzebne, bez nich nie możemy się obejść, bo przecież nie kroczymy po mleko do sklepu, tylko zwyczajnie idziemy, nie posiadamy pieniądze na ten szczytny cel, tylko je mamy, nie dokonujemy zakupu, tylko kupujemy. Nie konwersujemy z małżonkiem, tylko rozmawiamy z mężem.

Kilka słów o małżonku i małżonce. Dziwne, ale nawet ludzie z wyższym wykształceniem często nie dostrzegają różnicy w wyrazach małżonekmąż, małżonkażona. Mówiąc o śmierci pary prezydenckiej jeden z posłów nie tylko nie używał określenia żona prezydenta, ale się z dezaprobatą odzywał o tym, że podobno trzeba mówić: małżonka prezydenta. Oczywiście, że tak właśnie trzeba. Natomiast o własnej żonie mówimy po prostu żona, nawet jeśli darzymy ją daleko posuniętym szacunkiem. No, chyba że mówimy to nie poważnie, lecz żartobliwie. To samo odnosi się do pań: mają mężów, a nie małżonków. Natomiast jeśli się zwracamy do jakiejś szanownej osoby, spytamy o zdrowie jej (również szanownego) małżonka, a nie męża. Stała świadomość, że forma wyrazu nie powinna odbiegać od jego treści z pewnością uczyni nasz język bardziej przystępny, komunikatywny i bezpośredni, a czasem nawet pozwoli uniknąć śmieszności.

O nadużywaniu wielkich słów mówił w związku z tragedią, jaka się wydarzyła pod Smoleńskiem, wybitny językoznawca polski profesor Jerzy Bralczyk, znany widzom „Polonii” z programu językowego „Mówi się...” (niestety, od dwóch lat już nie jest emitowany). Zostawmy wielkie słowa rzeczom naprawdę wielkim, uroczystym i wzniosłym.

W związku ze śmiercią i pogrzebem pary prezydenckiej w prasie polskiej, a zwłaszcza w Internecie, sporo się pisało na temat poprawności niektórych sformułowań, a nawet pisowni nazwiska Pani Prezydentowej. Dyskusja ta nie ominęła również internetowej Poradni Językowej.

Para prezydencka

W ostatnich dniach często padało sformułowanie ‘para prezydencka’. Czy to jest poprawne? Prezydent to nazwa urzędu, więc analogicznie można by nazwać marszałka z żoną parą marszałkowską czy burmistrza z żoną parą burmistrzowską.

Profesor Mirosław Bańko na to pytanie odpowiedział, że pary marszałkowskiej czy burmistrzowskiej nie mamy, ponieważ jej media nie wykreowały. Wykreowały natomiast parę prezydencką.

Maria Mackiewicz-Kaczyńska

Czy słuszne jest stanowisko „poprawiaczy” napisu Maria Helena Mackiewicz Kaczyńska na sarkofagu?

1. Niestandardowa pisownia jest tolerowana w układach graficznych (strony tytułowe, afisze itp.). Czy napis na sarkofagu nie jest jedną z takich sytuacji?

2. Łącznik stosuje się przy nazwiskach złożonych, dwuczłonowych, tymczasem tu mamy dwa osobne nazwiska, a więc sytuację inną, nie uwzględnioną w przepisie, a więc nie tę, na którą powołują się adwersarze.

3. Są precedensy: Garton Ash, Vargas Liosa.

Oto odpowiedź profesora Jana Grzeni.

Można łatwo sprawdzić, że pani Maria Kaczyńska nie używała panieńskiego nazwiska, przynajmniej jako żona prezydenta RP. Wydaje się nawet, że większość Polaków poznała je w ostatnich tygodniach. Jeśli jednak zdecydowano o umieszczeniu jej rodowego nazwiska na sarkofagu, należało zastosować się do obowiązujących przepisów ortografii. Nie było to chyba trudne, bo widziałem setki klepsydr w prasie, a nie pamiętam ani jednego zapisu bez łącznika.

Ad. 1. Twierdzenie, że „na sarkofagu mamy dwa osobne nazwiska” jest trudne do obrony, bo odnoszą się one do jednej osoby, a takie nazwiska uznajemy za złożone.

Ad. 2. Niestandardowa pisownia bywa akceptowana, ale odnosi się do zapisu wielkich i małych liter. Tu zaś chodzi o łącznik, wobec czego reguła 57 Wielkiego słownika ortograficznego PWN nie może mieć zastosowania.

Ad. 3. Pierwsze z tych nazwisk jest angielskie, drugie hiszpańskie, a więc żadne z nich nie może być argumentem w sprawie polskiej pisowni.

Proszę o nieużywanie w tym kontekście ujemnie nacechowanych wyrazów typu „poprawiacze”, ponieważ – jak wynika z mojej lektury tekstów internetowych – chodzi tu o ludzi, którzy ortografię polską uznają za istotną część naszej tradycji, a tym samym wartość, którą należy szanować. Jeśli ktoś popełnił błąd, należy go naprawić i nie powinno to być trudne. Usilne poszukiwanie uzasadnienia dla błędu uznaję za niepotrzebny wysiłek.

Inni wypowiadający się na ten temat językoznawcy uważają, że poprawny napis to: Maria (ewent. Maria Helena) Kaczyńska z d. Mackiewicz lub Maria (ewent. Maria Helena) z Mackiewiczów Kaczyńska.

Sejm i sejm

Jakie są reguły użycia wielkiej i małej litery w wyrazie sejm? Raz pisany jest wielką, raz małą literą.

Jest to rzeczywiście problem trudny. Najlepiej jest przyjąć, że wyraz ten piszemy małą literą, zaś w celu koniecznego i sensownego wyróżnienia piszemy wielką. Na przykład: Sejm Wielki 1788–1792, ale sejm ustawodawczy (takich było wiele). Dodatkowo można przyjąć, że wielką literą wyróżniamy sejm obecnie działający. Napiszemy więc: Ówczesny sejm zajmował się tymi problemami, ale Wkrótce Sejm zajmie się tymi problemami.

Trzech czy troje?

Jakiej formy należy użyć, gdy się nie ma pojęcia o płci osób, o których mowa, np.: W naszej klasie wylosujemy trzech/troje uczniów.

Trudna kwestia. Forma troje uczniów może sugerować odbiorcy, że płeć jest mieszana, a forma trzech uczniów sugeruje, że chodzi wyłącznie o chłopców. Profesor Bańko, który prowadzi Poradnię językową, skłania się ku formie troje uczniów. Należy rozumieć tę formę jako nie wykluczającą płci zróżnicowanej, a nawet czyniącą ją bardzo prawdopodobną.

W tekstach nie bardzo oficjalnych dobrym wyjściem jest forma trójka uczniów. Jest to jednak forma potoczna i w sytuacjach oficjalnych raczej się nie nadaje. Gdy liczba uczniów stanie się dwucyfrowa, lepiej jest przejść na zapis cyfrowy: 11, 15 uczniów.

Dwoma i dwiema

Czy forma narzędnika liczebnika dwie może brzmieć dwoma (dwoma paniami) czy dwiema (dwiema paniami)?

Obie formy są poprawne. Jednak profesor Mirosław Bańko poleca formę dwiema. Nie tylko dlatego, że jest częstsza, lecz że jest bardziej wyrazista, wskazująca na rodzaj żeński. Forma dwiema jest starsza, odziedziczona po języku prasłowiańskim. Do końca XVIII wieku obejmowała wszystkie rodzaje gramatyczne. Mówiło się dwiema palcami. Od XV wieku spotykamy w tekstach narzędnik dwoma, który z biegiem czasu objął wszystkie rodzaje, a z męskiego i nijakiego wyparł dwiema.

Unikalny czy unikatowy

Czy jednakowo poprawne są obie formy? A może różnią się znaczeniem?

Kwestia nie jest nowa. Przymiotnik unikalny krytykowano od dawna, co widać na przykład w Słowniku poprawnej polszczyzny pod red. W. Doroszewskiego i H. Kurkowskiej, z którego dowiadujemy się, że jest to forma niepoprawna, ma być unikatowy. Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN z 1999 r. wprawdzie ocenę złagodził, ale nadal radzi słowo unikalny zastępować przez unikatowy. Tymczasem w tekstach występują one niemal jednakowo często. Jeśli chodzi o Wileńszczyznę, przymiotnik unikalny występuje wyraźnie częściej niż unikatowy. Być może dzieje się tak pod wpływem języka rosyjskiego.

Te same pięć czy tych samych pięć?

Czyta ciągle te same 5 książek. Czyta ciągle tych samych 5 książek. Która wersja jest poprawna?

Obie wersje są poprawne. Pierwsza odnosi się do całego zbioru książek i stwierdza, że wciąż ten sam zbiór jest przez kogoś czytany. Druga mówi o tożsamości nie tyle całego zbioru, ile jego egzemplarzy, dlatego naturalniej brzmiałoby w szyku Ciągle czyta 5 tych samych książek.

Łucja Brzozowska 

Wstecz