Rajd ułanów polskich po Wileńszczyźnie

Tętentem koni wskrzeszana przeszłość

Kiedy przed dwoma laty, w lipcu 2008 roku, polscy ułani z Klubu Jazdy Konnej „Joker” z Działowa w żołnierskich mundurach z czasów II Rzeczypospolitej i z szablami u boku robili „objazdówkę” po Wileńszczyźnie, niejednemu zamieszkałemu tu rodakowi starszej daty łza wzruszenia nabrzmiała w oku. Ten i ów z płci męskiej, choć przywalony krzyżykami lat, na widok „malowanych dzieci” mimowolnie się prostował na baczność, przypominając swą młodzieńczą żołnierkę z orzełkami na rogatywkach, a kobiety, jak to kobiety: pomne popularnej piosenki wzdychały mimowolnie do tych co „przybyli pod okienko” i stukając-pukając proszą panienkę o wpuszczenie do wnętrza izby.

Tego roku z ponownej inicjatywy Wileńskiego Rejonowego Oddziału Związku Polaków na Litwie przy wsparciu Akcji Wyborczej Polaków na Litwie oraz wydziału kultury, sportu i turystyki samorządu rejonu wileńskiego chwaccy ułani z Macierzy znów odwiedzili nasze strony, zresztą w znacznie okazalszej niż poprzednio liczbie mnogiej. Po raz pierwszy (co prawda, bez koni) ich przedstawiciele przebywali w Wilnie już na początku maja, kiedy to wzięli udział w obchodach Światowego Dnia Polonii i Polaków za Granicą, pełniąc wartę honorową przy grobie Matki i Serca Syna na Rossie oraz podczas Mszy św. przy Ostrej Bramie.

Natomiast w dniach 11-18 lipca członkowie Klubu Jazdy Konnej „Joker” z Działowa, wsparci 2 pułkiem Szwoleżererów Rokitniańskich, Szwadronem Reprezentacyjnym im. J. Piłsudskiego z Krakowa oraz Świętokrzyskim Szwadronem Kawalerii Ochotniczej im. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”, już w pełnym rynsztunku ułańskim stawili się na rajdzie, którego trasa miała ponownie wieść po Wileńszczyźnie, a który przypisany został wielce historycznemu wydarzeniu – 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Jest to symboliczne o tyle, że właśnie kawaleria w pamiętnym 1410 roku jakże znacząco zadecydowała o triumfie koalicji antykrzyżackiej.

Trasa rajdu w dniu 13 lipca rozpoczęła się w Płocieniszkach, skąd powiodła do Krawczun, Ciechanowiszek, Suderwy, Dukszt Pijarskich, Mejszagoły, Korwia, Pikieliszek, Glinciszek, Wesołówki, Sużan, Tarakańc. Podczas tego przemieszczania się po zawczasu ustalonej marszrucie o łącznej długości bez mała 90 kilometrów miały miejsce cztery noclegi: w Suderwie, Korwiu, Glinciszkach oraz w Tarakańcach. 17 lipca, w wieńczącym ułańską „szarżę” po Wileńszczyźnie dniu, tak niecodzienni przybysze z Macierzy uczestniczyli w X Rodzinnym Zlocie Turystycznym AWPL-ZPL.

Ponadto „gwoździem” ich pobytu stał się udział w obchodach 66. rocznicy operacji „Ostra Brama” w Krawczunach, odbyte spotkanie z „papieżem Wileńszczyzny” księdzem prałatem Józefem Obrembskim, składanie kwiatów w miejscach związanych z martyrologią Polaków na Wileńszczyźnie. Korzystając z okazji kawalerzyści sycili też oczy spotkanymi po drodze, a wtopionymi w podwileński pejzaż zabytkami kulturowymi i sakralnymi.

Każdy z noclegów poprzedzał biwak, połączony z płynącymi po części wprost z siodeł pieśniami, budzącymi „ochy” i „achy” podziwu pokazami jazdy konnej wraz z kunsztem władania lancą lub szablą. Tym pieśniom wtórowali też zresztą licznie zebrani widzowie, gdyż na wykonywany repertuar składały się powszechnie u nas znane piosenki legionowe, z których furorę szczególną robiła (bo jakżeby inaczej!) „Przybyli ułani”. Długo w noc toczono też serdeczne rodaków rozmowy. Z udziałem m. in.: posła do Parlamentu Europejskiego, prezesa Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemara Tomaszewskiego, posła na Sejm RL, prezesa Związku Polaków na Litwie Michała Mackiewicza, mer rejonu wileńskiego Marii Rekść i pracowników samorządowej administracji, kierownictwa poszczególnych gmin, kędy przebiegała trasa.

Tak się złożyło, że tegorocznemu rajdowi z dnia na dzień towarzyszyły niesamowite upały, przez co stał się on uciążliwym sprawdzianem jak dla ludzi tak też dla ugrzywionych ich partnerów. Zważywszy powyższe, tym większą wymowę miały przygotowane poczęstunki z napojami orzeźwiającymi i dziękczynne całusy, składane w zamian przez młodych chłopaków w mundurach na lice podwileńskich Polek. Nie ma dwóch zdań, że słynąca z gościnności Wileńszczyzna po raz kolejny dała tego wyraz, co zresztą zgodnie potwierdzali, nie szczędząc słów podzięki wcieleni w kawalerzystów rodacy.

Każdemu okraszonemu tętentem końskich kopyt spotkaniu towarzyszyła też szczera wdzięczność za lekcje patriotyzmu, za możliwość przywołania w pamięci „Kasztanki” Marszałka, postaci Władysława Prażmowskiego-Beliny lub brawurowych szarż na wroga I Kadrowej. Te lekcje patriotyzmu, co zgodnie podkreślano, były zresztą nakierowane w obie strony, jakby potwierdzając słuszność tak często słyszanych stwierdzeń, że uczyć się obecnie poczucia patriotyzmu najlepiej jest... u rodaków na Wileńszczyźnie. Skoro tak, to wypada życzyć, by w możliwie szybkim czasie ułani polscy, tak jak kiedyś, ponownie zasalutowali Wileńszczyźnie.

Henryk Mażul

Fot. Jerzy Karpowicz, Marian Paluszkiewicz

Wstecz