Niech żyją bajki w naszych czasach!

Jak się prezentowały bajki Ignacego Krasickiego w dniu 12 września roku 2010 w Wilnie (w gościnnym, a w danym przypadku – bezinteresownym Domu Kultury Polskiej)? Podejrzewam, że gdyby sam wielki XVIII-wieczny poeta, publicysta, komediopisarz, najwybitniejszy przedstawiciel literatury polskiego Oświecenia, a w dodatku zwany przez współczesnych księciem poetów, byłby obecny w to popołudnie, nie mógłby powiedzieć: „... ja to między bajki włożę”.

Było wprost wspaniale. W ogóle i w szczegółach. Przede wszystkim winowajca całego „zamieszania” – książka pt. „Setnik bajek Ignacego Krasickiego”, która się ukazała w br. nakładem Pracowni Wydawniczej „ElSet” w Olsztynie, i której promocja w Wilnie doszła do skutku dzięki patronatowi Marszałka Województwa Mazursko-Warmińskiego Jacka Protasa. Ale o wszystkim – po kolei. Z góry reasumując: słynne Norwidowskie „przeszłość to jest dziś, tylko cokolwiek dalej” milionowy raz się sprawdziło.

...Scena. Po lewej jej stronie – szpinet, instrument popularny w czasach Krasickiego i tercet muzyków w strojach z epoki – Žibute Valkaityte (flet), Andrzej Pilecki (szpinet) i szef tego zespołu Zbigniew Lewicki (skrzypce). Po prawej – rząd krzeseł i trzy wytworne panny, jak też równie starannie i stylowo odziany chłopak. To aktorzy Polskiego Studia Teatralnego. Wrażenie takie: zaraz rozlegnie się żywe tempo muzyki i zatańczą charlestona. A więc lata 20. XX wieku.

Przed sceną – spory ekran. Na nim wyświetlane są ilustracje do książki. Oglądane osobno od treści bajek czasem zaskakują: ciarki poszły po skórze, gdy się patrzyło, dla przykładu, na surrealistyczny szereg żołnierzy do bajki „Dudek”. Ilustracje – to już echo naszych dni. Za chwilę przywołany zostaje czar tamtych dawnych lat: czytana jest bajka rozpoczynająca się od słów: „Był młody, który życie wstrzemięźliwie pędził...” i zaraz potem – polonez Michała Kleofasa Ogińskiego.

Następnie poproszony o zabranie głosu poseł na Sejm RL, prezes Związku Polaków na Litwie Michał Mackiewicz powitał wszystkich obecnych na tej, jak podkreślił, nieszeregowej imprezie i dziękował za piękne wydanie, które się ukazało pod patronatem Marszałka Jacka Protasa, mającego korzenie wileńskie i dającego wciąż dowody, że ukochał ojczyznę swych przodków.

Michał Mackiewicz ma swego rodzaju niespodziankę mówiącą o tym, że my tu, w Wilnie, jesteśmy za pan brat z Ignacym Krasickim. Pokazuje zgromadzonym wydanie książkowe, które się ukazało w grodzie nad Wilią w 1819 roku. Pochodzi ono z biblioteki wilnianki śp. Kazimiery z Bartoszewiczów Bajorowej, matki Alwidy Bajor.

Dyrektor Gabinetu Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego Krystyna Orłowska-Wojczulanis przekazuje z przepięknych Warmii i Mazur pozdrowienia od Jacka Protasa, przypominając o organizowanych tam „Kaziukach-Wilniukach”, które obejmują dziś cały już region, o festiwalu w Mrągowie, o dwóch wystawach w Wilnie, które przybliżyły nam urodę tej ziemi, o wyjazdach dzieci z Wileńszczyzny na kolonie... Mówi też o wyjątkowości wydania „Setnika bajek”, dającego nowe spojrzenie na twórczość Ignacego Krasickiego. Wręcza egzemplarz Józefowi Kwiatkowskiemu, prezesowi Stowarzyszenia Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”, który dziękując przypomina o Ostródzie i działającym tam prężnie centrum szkolenia nauczycieli, z którego usług korzystają również nasi pedagodzy.

Jest jakaś symbolika: hrabia Ignacy Krasicki urodzony w Dubiecku w 1735, zmarły w Berlinie w 1801 roku, jeden z najbliższych współpracowników Stanisława Augusta w jego działalności kulturalnej, konsekrowany w końcu 1766 na biskupa warmińskiego, utrzymywał sporadyczne kontakty z królem (uczestniczył w kilku słynnych obiadach czwartkowych), zwłaszcza odkąd Warmia znalazła się w 1772 w zaborze pruskim. Prowadził jednak żywą korespondencję z kręgiem dworskim. W ówczesnym Heilsbergu – dziś Lidzbarku Warmińskim – stworzył dwór o dużych ambicjach kulturalnych, gromadził książki, obrazy, sztychy, założył ogród.

Ponad dwa wieki później miasto to staje się przytuliskiem dla powojennych wygnanych z domów rodzinnych wilniuków, którzy podobnie jak biskup utracili ojczyznę. A kiedy już na dobre tam się zadomowili, zaczęli przybywać do nich potomkowie tych mieszkańców Wileńszczyzny, którzy przetrwali na swej ziemi i przypominać im kulturę i tradycje przodków podczas dorocznych „Kaziuków-Wilniuków”, najpierw w Lidzbarku Warmińskim, a teraz już w wielu innych miejscowościach tej przepięknej ziemi.

Prof. Krystynę Stasiewicz, która dokonała wyboru bajek (z 195 napisanych przez Krasickiego, wytypowała 100, stąd też w tytule – setnik), słuchało się z zapartym tchem, kiedy z ogromną pasją mówiła o swoim ulubionym Ignacym Krasickim, mającym „lekkie pióro i nielekkie życie”; kiedy wspominała prof. Wszechnicy Batorowej Konrada Górskiego, którego już w Toruniu była jedną z najmłodszych uczennic. Czyż to nie symboliczne: prof. Górski miał zwyczaj zapytywać „którego dziś mamy?”. Prof. Krystyna Stasiewicz w Wilnie powtarza to pytanie. Odpowiedź pada: 12 września: rocznica zwycięstwa króla polskiego Jana III Sobieskiego pod Wiedniem.

Na wileńskiej promocji książki obecna też była przedstawicielka oficyny „ElSet” Elżbieta Skóra.

Mówił, acz krótko, ilustrator wydania Robert Listwan, który z pozycji XXI wieku spojrzał na nieśmiertelne dzieło Ignacego Krasickiego. I dobrze się stało. Te rysunki dają dużo do myślenia o nas, czasie, w którym żyjemy. Trzeba tylko umieć patrzeć i umieć uważnie czytać bajki. Mądre, jakże dziś aktualne.

Aktorzy Polskiego Studia Teatralnego czytali te bajki po prostu pięknie. A trio muzyków było wprost zachwycające. Jakiż nastrój tworzyła muzyka Feliksa Janiewicza (a propos, urodzony w Wilnie), Macieja Radziwiłła, Ogińskich. Prof. Krystyna Stasiewicz: „W tym miejscu chcę wyrazić swój podziw dla gadających skrzypiec Zbigniewa Lewickiego, dla jego ogromnych zdolności aktorskich...”.

Potem było oglądanie obszernej wystawy ilustracji Roberta Listwana, lampka wina i degustacja gorącej czekolady i maczanych w niej owoców. Okazuje się, że wielcy tego świata mają też słabości przyziemne. Ignacy Krasicki przepadał właśnie za czekoladą i owocami.

Jeszcze parę rzeczy godnych odnotowania. Goście odwiedzili Dom Dziecka w Solecznikach i na ręce jego dyrektor Oksany Obłoczyńskiej przekazali 20 kompletów gier o tematyce zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem oraz słodycze. Natomiast 40 zestawów poświęconych historycznej Wiktorii Grunwaldzkiej powędruje do szkół rejonów wileńskiego i solecznickiego.

To, że przedsięwzięcie – promocja „Setnika bajek” – miała tak miły i udany przebieg, zasługa też dziennikarki Krystyny Adamowicz, m. in. realizatorki ze strony wileńskiej „Kaziuków-Wilniuków” na ziemi warmińsko-mazurskiej, która czuwała nad całością, koordynując i organizując wileńską „randkę” z Ignacym Krasickim. Wśród współorganizatorów imprezy – Dom Kultury Polskiej w Wilnie oraz Wydawnictwo Polskie w Wilnie „Magazyn Wileński”. To w jego księgarni w Domu Kultury Polskiej można nabyć książkę „Setnik bajek Ignacego Krasickiego” (jej podtytuł brzmi: „W świecie sentencji Księcia Biskupa Warmińskiego”).

...Przy wyjściu z sali stała śliczna dziewczyna z dużą torebką pełną czekoladek owiniętych w papierki z miniaturową reprodukcją strony tytułowej promowanej edycji. Taka swego rodzaju loteria, bowiem każda czekoladka zawierała niespodziankę-sentencję. Niżej podpisana wyciągnęła następującą: „Zła to służba, gdzie korzyść nie czeka”. Ignacy Krasicki, „Strzelec i pies”.

Halina Jotkiałło

Fot. Jerzy Karpowicz

Wstecz