Jego Wysokość SŁOWO

Z tym największy jest ambaras...

W ostatnich kilku miesiącach w życiu publicznym Polaków – i nie tylko Polaków – na Litwie najczęściej poruszane są dwa tematy: planowana reforma szkolnictwa polskiego oraz dwujęzyczna pisownia nazw ulic, miejscowości, instytucji. Tematy te nie są, według mnie, równorzędne. Polska szkoła – to być albo nie być polskości na Litwie. I o nią należy walczyć, a nie postulować, jak to czynią niektórzy nasi działacze, o odłożenie tak zwanej reformy na kilka lat. Ujednolicona matura dla szkół polskich i litewskich – to kpina w żywe oczy. Pomijając fakt bardzo trudnej pisowni litewskiej (piśmiennictwo litewskie ukształtowało się dość późno, w wyniku czego gramatyka i ortografia nawet Litwinom sprawia wiele kłopotów). Jednakże nie tylko o gramatykę chodzi. Historykom zostawiam trudny problem jakże odmiennego spojrzenia na naszą wspólną przeszłość i odpowiedź na pytanie, kto kogo kochał, a kto nie bardzo, posłużę się tylko jednym przykładem z bliższej mi dziedziny – literatury. Oto przerabiając „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza na lekcjach polskiego uczniowie dowiadują się, że w Zaścianku Dobrzyńskim mieszkała szlachta o nazwiskach Pac, Obuchowicze, Piotrowscy, Obolewscy, Janowicze, Jabłonowscy, Kupściowie, Mirzejewscy (wym. ‘Mir-zejewscy’, bo prawdopodobnie chodzi o spolszczoną szlachtę pochodzenia tatarskiego). Gdyby im jednak – zgodnie z ujednoliconym programem – wypadło pisać pracę na temat „Ponasa Tadasa”, uczniowie szkół polskich musieliby pamiętać, że w Zaścianku Dobrzyńskim mieszkali Pacasowie, Obuoliauskasowie, Janavičiusowie, Jablonskisowie, Petrauskasowie, Kupstysowie, a Mirzejewskich w ogóle nie było, bo tłumaczom nie udało się tego nazwiska zlitewszczyć.

Właśnie o te tłumaczenia – tym razem nie nazwisk, lecz nazw miejscowości mi chodzi. Tylko w odwrotną stronę, bo nie na litewski, lecz na polski.

Otrzymałam kilka e-maili na temat pisowni nazw ulic po polsku. Sądzę, że kwestia ta interesuje wielu naszych czytelników. Pozwolę więc sobie fragmenty tej korespondencji zamieścić w tym odcinku „Słowa”, nie podając, co jest oczywiste, imienia i nazwiska mojej korespondentki, bowiem pisała do mnie prywatnie.

Czy poprawne jest tłumaczenie na język polski takich ulic: Prapuolu, Pakoniu, Tuju, Suderves, Pušyneliu, Vingio – na Przypolska, Pokańska, Tujowa, Suderwska, Zagajnikowa, Zakręt? Jak ma się nazywać po polsku Sodu, Kalno gatve?

Jak pisze moja Korespondentka, są to nowe nazwy. Wnioskuję z tego, że są to również nowe ulice. Niektóre podane wyżej tłumaczenia budzą poważne wątpliwości. Zacznę od ulicy Suderwskiej, która według mnie powinna mieć formę „suderwiańska”, ponieważ zbieg czterech spółgłosek jest trudny do wymówienia i język polski, a także jego użytkownicy unikają takiej budowy morfologicznej.

Nie mogłam zrozumieć, dlaczego litewska nazwa Prapuolu (zgubić, stracić, przepaść) została przetłumaczona na Przypolska. Okazało się jednak, że droga ta prowadzi do miejscowości Przypole, więc nazwa ulicy Przypolska jest całkowicie logiczna. Tylko dlaczego ta nazwa litewska jest taka daleka od tego Przypola? Litewski wyraz „pušyneliu” należałoby raczej przetłumaczyć na „sośniak”, „sosenkowa”, a nie „zagajnikowa“, bo zagajnikiem jest też mały lasek brzozowy czy dębowy.

Celowo piszę o tłumaczeniu wyrazu, a nie nazwy ulicy, bo nie jestem pewna, czy nazwy litewskie w ogóle należy tłumaczyć. Przynajmniej na obecnym etapie, kiedy język polski nie ma statusu języka pomocniczego w miejscowościach w większości zamieszkanych przez polską mniejszość narodową. Wiem, że takie właśnie zasady panują w wielu krajach UE (między innymi polscy Litwini korzystają z tych zasad). Polacy na Litwie również mają do tego prawo. Ale mieć prawo i możliwość korzystania z niego – to niestety dwie różne rzeczy.

Obawiam się, że w związku z niezbyt przychylną Polakom polityką obecnych władz Litwy nie jest to takie proste, skoro byle urzędniczyna może zmieniać nasze imię i nazwisko. Zresztą nic nowego pod słońcem. Na początku lat czterdziestych pewien trocki Polak o nazwisku Kozłowski otrzymał nowy litewski dowód tożsamości z nazwiskiem Kazlauskas. Kiedy zaprotestował, to urzędnik wypisał mu nowy. Z nazwiskiem Ožys (po litewsku – kozioł). No, i tak mu zostało.

Poruszając temat „polskich tabliczek z nazwami ulic” powtarzam to, co pisałam mojej Korespondentce: jestem osobą prywatną, absolutnie przez nikogo nie upoważnioną do decydowania, jak się jaka ulica czy miejscowość ma nazywać. Nazewnictwem geograficznym i topograficznym zajmują się powołane do tego instytucje. Nie wiem, jakie są w tej kwestii kompetencje samorządów. Jeśli leży to w ich gestii, z pewnością niezbędna jest współpraca z naukowcami polonistami z Uniwersytetu Pedagogicznego czy Wileńskiego Uniwersytetu. Może też konsultacje z językoznawcami polskimi.

I jeszcze jedno. Nie bardzo rozumiem, o co w tej walce o polskie tabliczki z nazwami ulic chodzi. Czy o pisownię litewskich nazw polskimi literami, czy też o tłumaczenie tych nazw? Jakoś ani na wiecach, ani w prasie nikt się jasno na ten temat nie wypowiadał. Bo jeśli chodzi o to, żeby tabliczki te opiewały, że to jest S. Moniuškos, A. Mickevičiaus, J. Jasinskio, Vilniaus, J. I. Kraševskio, S. Stanevičiaus, Kalvarijos g-ve, a niżej, pod tekstem litewskim: ul. im. S. Moniuszki, im. A. Mickiewicza, im. J. Jasińskiego, Wileńska, im. J. I. Kraszewskiego, im. S. Stanevičiusa, Kalwaryjska – to jedna sprawa. Natomiast Mostowa zamiast Tilto, Żołnierska zamiast Kareiviu, Zakretowa zamiast Vingio – to już zupełnie „insza inszość”, jak mówią starzy wilnianie. Wątpliwe, czy na tego rodzaju tabliczki strona litewska się zgodzi, czemu zresztą nie należy się dziwić. Jak się dowiadujemy z mediów, Litwini w Puńsku chcą rezygnować z dwujęzycznych tabliczek z nazwami ulic. Prawdopodobnie chodzi o to, by na zasadzie tak zwanego „parytetu” nie było ich również na Litwie. Opatrzyłam cudzysłowem ten „parytet”, bo mi przypomina dowcip o pewnym kelnerze, który na pytanie gościa, czy podany mu pasztet na pewno jest z zająca, odpowiedział, że pół na pół: jeden zając, jeden wół.

Puentą tego tematu niech będą słowa Boya: „Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. Jak na razie „dwoje” nie chcą.

Po długich letnich wakacjach znów codziennie zaczęła się zapełniać językowa skrzynka na mojej poczcie elektronicznej. Dziś odpowiedzi na pytania udzielają profesorowie Małgorzata Marcjanik, Mirosław Bańko, Jan Grzenia.

Szanowny Panie Kowalski!

Czy forma zwracania się po nazwisku jest tylko niegrzeczna, czy również niepoprawna?

Przede wszystkim należy odróżnić formy zwracania się do kogoś w mowie i formy zwracania się w piśmie (np. w e-mailu) – w obu wypadkach nazywane formami adresatywnymi.

Forma adresatywna zawierająca nazwisko niestosowna jest zarówno w mowie, jak i piśmie. W mowie niestosowna jest forma szanowny panie, która nieraz jest spotykana. Świadczy albo o niekompetencji mówiącego, albo o chęci ironicznego (czy innego nacechowanego najczęściej dystansem) zwrócenia się do rozmówcy. W relacji na pan – pani zwracamy się do rozmówcy proszę pana, proszę pani lub stosując któryś z wariantów tytularnych np. panie dyrektorze, pani minister.

W piśmie – zarówno „papierowym”, jak elektronicznym – odpowiednie dla omawianej relacji są formy adresatywne Szanowny Panie (zawsze bez nazwiska!), Szanowny Panie Redaktorze, Szanowna Pani Kierownik.

Szanowny Panie Kowalski jest zwrotem niestosownym.

W języku litewskim zwrot szanowny jest bardzo rozpowszechniony i używany jako forma adresatywna. Ileż to razy słyszeliśmy w litewskiej TV: Szanowni, proszę głosować, szanowny, powiedzcie, czy popieracie ten wniosek, szanowna, proszę nie rozmawiać.

Ile mamy rodzajów?

Gramatyka, której uczymy się w szkole, wyodrębnia trzy rodzaje rzeczowników: męski, żeński i nijaki. Podobno jednak podział akademicki jest inny, to znaczy tych rodzajów jest więcej.

To może dziwne, ale choć minęło ponad dwieście lat od napisania (przez księdza Onufrego Kopczyńskiego) pierwszej gramatyki języka polskiego dla Polaków (wcześniejsze były przeznaczone dla cudzoziemców), wciąż nie możemy się porozumieć co do liczby rodzajów w polszczyźnie.

W szkole zazwyczaj rozróżnia się trzy rodzaje w liczbie pojedynczej (identyfikowane za pomocą testu ten-ta-to) i dwa w liczbie mnogiej (ci-te). Niekiedy jednak łączy się te dwa podziały w jeden, co pozwala wyodrębnić cztery rodzaje: 1. męskoosobowy (ten-ci); 2. męskonieosobowy (ten-te); 3. żeński (ta-te); 4. nijaki (to-te).

Szkolna gramatyka, zgodnie z tradycją, opiera klasyfikację rodzajową na mianowniku, co pozwala wyodrębnić cztery rodzaje. Jeśli jednak za podstawę podziału wziąć nie mianownik, lecz biernik, to rodzajów da się wyróżnić pięć:

1. męskoosobowy – „Widzę tego chłopca i tych chłopców”

2. męskozwierzęcy (męskożywotny) – „Widzę tego kota i te koty”

3. męskorzeczowy – „Widzę ten stół i te stoły”

4. żeński – „Widzę dziewczynę i te dziewczyny”

5. nijaki – „Widzę to dziecko i te dzieci”.

Pięć rodzajów rzeczownika przyjmuje się w zasadzie powszechnie w gramatyce akademickiej, ale niektórzy autorzy uszczegóławiają ten podział dochodząc do sześciu, ośmiu, a nawet dziewięciu rodzajów.

Czy polszczymy imiona władców?

Skoro, jak podawała Poradnia, „imiona władców polszczymy, chyba że nie jest to możliwe”, to dlaczego „przedarł się” Juan Carlos?

Forma Juan Carlos (król Hiszpanii) utrwaliła się u nas prawdopodobnie w wyniku nieznajomości odpowiedniej zasady (tą nieznajomością wykazali się głównie dziennikarze). W związku z tym mamy taką ciekawostkę, że pisze się o Juanie Carlosie i królowej Zofii. To jeszcze nie wszystko. Ostatnio można było wiele czytać o księciu Williamie i jego małżonce Kate. Ten książę zaś ma brata Harry’ego. Powinno oczywiście być Wilhelm, Katarzyna, Henryk.

Nazwiska dwuczłonowe kobiet

Jak się odmienia imię i nazwisko Joanna Piwowarska-Łępa?

W dwuczłonowych nazwiskach kobiet odmienia się każdy człon, tak, jakby występował niezależnie. Pierwszy człon tego nazwiska ma odmianę przymiotnikową, drugi odmienia się jak rzeczownik kępa. Zatem: dla Joanny Piwowarskiej-Łępy, dzięki Joannie Piwowarskiej-Łępie, z Joanną Piwowarską-Łępą.

Należy jednak dodać, że zasada ta nie odnosi się do nieodmiennych nazwisk kobiet, na przykład zakończonych na spółgłoskę: Anna Januszkiewicz, Zofia Janus, pani Alicja Giedrys. Odmieniamy tylko imiona i zwrot grzecznościowy „pani”. Zatem: do Anny Januszkiewicz, o Zofii Janus, z panią Alicją Giedrys. Jeśli tego typu nazwisko wchodzi w skład nazwiska dwuczłonowego, również nie jest odmieniane: Anna Kowalska-Ulewicz, o Annie Kowalskiej-Ulewicz, z Anną Kowalską-Ulewicz..

Cyfrowo słowny zapis liczebników

Czy poprawny jest poniższy zapis liczebników:

W klasie było 5-ciu chłopców.

395-ciu uczniów startowało w zawodach.

Niestety, łączenie liczb z końcówkami fleksyjnymi nie jest poprawne, choć rzeczywiście często pomogłoby w lekturze tekstu. Można do liczb dopisywać drugie człony wyrazów złożonych np. 10-krotny, XX-wieczny.

Łucja Brzozowska

Wstecz