Piłkarze wileńskiej „Polonii” awansowali do I ligi mistrzostw Litwy!

Radosne i zobowiązujące „złoto”

Piłkarska drużyna wileńskiej „Polonii” zaistniała spontanicznie. 17 marca 1990 roku, czyli w przededniu założenia Klubu Sportowego Polaków na Litwie „Polonia”, wielki fanatyk futbolu Ludwik Adamowicz skrzyknął na poczekaniu grających w różnych jedenastkach rodaków, by stawiać czoła w towarzyskim spotkaniu nieco wcześniej założonemu żydowskiemu klubowi „Maccabi” Wilno. Wypada odnotować, iż pojedynek ten miał wielce symboliczną wymowę, gdyż nawiązywał do okresu międzywojnia z ubiegłego wieku, kiedy to polsko-żydowskie potyczki sportowe wręcz się mnożyły w grodzie nad Wilią, przynosząc sukcesy raz jednej, a raz drugiej stronie.

Tym razem prowadzeni do boju przez Ludwika Adamowicza nasi piłkarze byli górą, wygrywając – 2:0, a zwycięstwo zostało dedykowane powstającemu klubowi z dynamicznym orłem w godle. Ono też bez wątpienia scementowało szeregi, zachęciło do udziału w rozgrywkach ligi litewskiej. A choć debiut w nich na boisku w Zaścianku nie wypadł korzystnie (przegrana z jedenastką Uniwersytetu Wileńskiego – 1:5), biało-czerwona drużyna z meczu na mecz poczynała coraz śmielej, nabierając doświadczenia, które swym następcom jął hojnie przekazywać Józef Jurgielewicz, wieloletni zawodnik wileńskiego „Żalgirisu” i najlepszy piłkarz Litwy w roku 1968 i 1980.

To właśnie pod jego trenerską „batutą” wileńska „Polonia” została rewelacją rozegranych w dniach 14-22 lipca 1990 roku w Stalowej Woli I Polonijnych Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. W eliminacjach pokonała kolejno amerykańskie kluby „Cracovia” Wallington – 3:0 oraz „Polonia” Greenpoint – 4:0. W wielkim finale natomiast po zażartej walce ograła rodaków z Austrii – „Polonez” Wiedeń – 2:0 i sięgnęła po złote medale, które podczas uroczystego zamknięcia imprezy wręczył triumfatorom legendarny polski trener Kazimierz Górski.

Dalsze lata istnienia drużyny wcale nie były jałowe w sukcesy: jak te odnoszone na boiskach krajowych, tak też w szczególności w potyczkach z rozsianymi po świecie rodakami. W roku 1992 zdobyła ona „brąz” w II Polonijnych Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej, natomiast w latach 2001, 2003, 2005 i 2007 cztery razy z rzędu (!) sięgała po „złoto” w Letnich Igrzyskach Polonijnych, a w roku 2009 występ w analogicznej imprezie przypieczętowała brązowymi krążkami.

Rok bieżący bez wątpienia zalegnie kolejnym kamieniem milowym w dziejach wileńskiej „Polonii”. A to dlatego, że odniosła ona bezprecedensowy sukces na boiskach krajowych: po wygraniu południowej strefy II ligi mistrzostw Litwy zdobyła awans do I ligi. W pobitym polu zostało 9 zespołów, nierzadko znacznie bardziej renomowanych, jeśli o przeszłość idzie. To właśnie one kazały przezornie mierzyć siły na zamiary kierownikowi drużyny Stefanowi Kimsie oraz trenerom Wiktorowi Filipowiczowi i Romualdowi Kuncewiczowi, kiedy z Piłkarskiej Federacji Litwy wpłynęła propozycja występu w rozgrywkach II ligi. Nie nawykli bujać w obłokach zadawali jakże realistyczne pytanie, czy aby „progi” nie będą za wysokie na ich obute w piłkarskie buty nogi. Że na tę propozycję przystali, zadecydowała dziarska w polszczyźnie przepowiednia o ewentualnym upadku z wysokiego konia, mniej ponoć bolesnym niż z nędznej szkapiny.

Pierwsza potyczka w dniu 8 maja z młodymi adeptami futbolu ze szkoły sportowej „Spyris” z Kowna wypadła bardziej niż obiecująco, a wynik – 5:1 na korzyść „Polonii” jakże wymownie potwierdzał, kto w tym meczu rej wodził, choć nie był jego gospodarzem. Jak się później okazało, pojęcie „własnych” bądź „cudzych ścian” dla podopiecznych Filipowicza i Kuncewicza wcale nie jest czymś ważnym. Po wygranych w drugiej i trzeciej kolejce u siebie ze „Sveikatą” Kibarty i wileńskim FK „Granitas” po – 2:1, wyższość występującej w charakterze gości „Polonii” musieli też uznać kolejno „Rudupis” Preny – 3:2 oraz SC „Savinge” Kowszedary – 1:0.

Pięć z rzędu zwycięstw sprawiło, że jedenastka, którą w roli kapitana wyprowadzał na boisko Andrzej Rudzianiec, zajęła miejsce w szpicy tabeli turniejowej, budząc respekt rywali. Tej pozycji nie ustąpiła zresztą przez cały turniej, nie wiedząc co to porażka aż w 12 (!) kolejnych pojedynkach. Nawet przegrana z „Rudupisem” Preny – 0:4 na własnym boisku w dniu 12 września nie podcięła rozprostowanych do wysokiego lotu skrzydeł. Zaraz potem „Polonia” w wyjazdowym spotkaniu rozgromiła – 13:1 (jest to zresztą najwyższa wygrana w całych rozgrywkach) klub piłkarski z Kiejdan. Zanotowawszy 12 zwycięstw, 4 remisy i jedną porażkę, zgromadziła ona łącznie 40 punktów, o jeden więcej niż koszedarski SC „Savinge” oraz o trzy więcej niż „Rudupis” Preny. W 17 pojedynkach strzelono 51 goli, a bombardierem numer 1 okazał się Edgar Skarina, który aż 9 razy zmuszał bramkarzy rywali do wyjmowania piłki z siatki.

12 listopada br. w usytuowanej w Domu Kultury Polskiej w Wilnie restauracji „Pan Tadeusz” odbyła się uroczystość wręczenia złotych medali piłkarzom „Polonii”, a te zawisły na szyjach: Andrzeja Rudziańca, Witalija Palkiewicza, Arunasa Juškevičiusa, Pawła Sorokina, Aleksandra Szuksztula, Edgara Skariny, Jarosława Borawskiego, Wiktora Fryziela, Anatola Radziewicza, Gintasa Sidorowa, Viliusa Zabarauskasa, Mantasa Skipitisa, Dainiusa Tuškevičiusa, Andrzeja Wilkickiego, Grzegorza Kisiela, Matasa Juodelisa, Edwarda Tuczyńskiego, Andrzeja Szczepakowa, Mindaugasa Viliusa, Dariusza Zacharzewskiego, Pawła Stempkowskiego, Edwalda Kuncewicza. „Co cesarskie” przypadło też trenerom Wiktorowi Filipowiczowi i Romualdowi Kuncewiczowi oraz kierownikowi drużyny Stefanowi Kimsie. Zbiorową nagrodą za zwycięstwo był natomiast okazały puchar, przekazany na ręce kapitana Andrzeja Rudziańca, a laury dla najlepszego piłkarza, o czym orzekł „vox populi” drużyny, zgarnął Paweł Sorokin.

Na propozycję kierownictwa „Polonii” nagrody otrzymali również sponsorzy: Krzysztof Domarecki – prezes zarządu „Selena Co. S.A.”, Paweł Olechnowicz – prezes zarządu S.A. „Geonafta”, Andrius Bartkevičius – dyrektor generalny S.A. „Geonafta”, Grzegorz Popielarz – prezes zarządu Fundacji „Bliżej Polski” oraz kierownik wydziału konsularnego ambasady RP w Wilnie Stanisław Kargul, a korzystając z okazji prezes KS „Polonia” Wilno i kierownik drużyny piłkarskiej Stefan Kimso złożył wyrazy najszczerszej podzięki za wsparcie materialne, bez czego znaczony awansem do I ligi sukces pozostałby w sferze utopii.

Przybyli na uroczystość sekretarz rozgrywek południowej strefy II ligi piłkarskich mistrzostw Litwy Romas Pikčilingis oraz członek komisji dyscyplinarnej piłkarskiej federacji powiatu kowieńskiego Gintautas Ratkevičius nie szczędzili szczerych pochwał pod adresem rewelacyjnego debiutanta, życząc mu rychłego awansu do ekstraklasy. Życzeniom tym wtórowali też pomocny przy wręczaniu medali sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy i założyciel Radia „Znad Wilii” Czesław Okińczyc oraz radca-minister Stanisław Kargul, a zostały one przypieczętowane toastami szampana.

Bilansując tegoroczny sezon, nie sposób ponadto nie odnotować jakże walecznej postawy piłkarzy wileńskiej „Polonii” w Pucharze Litwy. Po ograniu kolejno: TEC Wilno – 3:1, „Pietu IV” Wilno – 5:4, „Fortasu” Kowno – 2:1 oraz „Bekintasu” Wilno – 2:0 zdołała ona dobrnąć aż do 1/8 finału, gdzie uległa występującej w ekstraklasie „Banga” Gargždai – 1:9. Zdaniem Stefana Kimsy, ten „zimny prysznic” był dobrą lekcją piłkarską, poniekąd testem, na ile stać drużynę w konfrontacji ze znacznie mocniejszymi rywalami. Bo zdecydowanie tacy przecież czekają w I lidze, jeśli „Polonia” zdecyduje się na występ w niej.

Na razie waży kierownik drużyny wszystkie „za” i „przeciw”. I jakoś mu te „przeciw” przeważają. Owszem, I liga kusi, a występ w niej byłby zaiste historyczny, gdyż dotąd tak wysoko nie grała żadna z naszych drużyn. „Rzucanie na łopatki” przeciwnika w czasach, kiedy władze litewskie dociskają nam kolejne „śruby”, bez wątpienia rozjaśniłoby cokolwiek czoła rodakom, dodałoby im otuchy w trwaniu na swoim.

Żeby jednak w tej lidze I nie być przysłowiowym chłopaczkiem do bicia, a grać jak równy z równymi, potrzebny zastrzyk „świeżej krwi”, czyli gruntowne odmłodzenie składu. Póki narybek założonej w roku 2009 przy klubie szkółki trampkarzy jest jeszcze zbytnio młody, można byłoby pozbierać zawodników o polskim pochodzeniu grających w innych drużynach, a mających za sobą szlif kunsztu piłkarskiego w szkołach mistrzostwa sportowego. Pod warunkiem wszak, że byliby oni za przelewanie potu na treningach i w spotkaniach wynagradzani pieniężnie, co zresztą w lidze I jest nagminnie praktykowane. Bo ta nosi znamiona rywalizacji zdecydowanie bardziej zawodowej niż amatorskiej. Z czym mimowolnie wypada kojarzyć poważne wyzwanie finansowe.

Wstępne obliczenia Stefana Kimsy wskazują, że bez posiadania w kieszeni minimum 350 tysięcy litów na sezon o występach w I lidze nie ma co marzyć. Kwota ta jest konieczna, by opłacić i premiować za wygrane pojedynki zawodników, nabyć stroje, obuwie i piłki, pokryć koszty przejazdów. Znaczny jej odsetek pochłonąłby też wynajem boisk do treningów i spotkań, gdy się jest ich gospodarzem (w roku bieżącym za każdy rozegrany niby u siebie, a w rzeczy samej na stołecznym stadionie „Żalgiris” mecz wypadło wyłożyć po 500 litów).

W tej sytuacji idealnie by było posiadać własną piłkarską „przystań”, o co zresztą Stefan Kimso zabiega od dłuższego czasu. Upatrzywszy po temu miejsce wręcz idealne – założony przy Wileńskiej Szkole Średniej im. Wł. Syrokomli na jej potrzeby stadion. Owszem, ten na razie, jeśli o stan idzie, pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Gruntowna renowacja mogłaby go jednak odmienić do niepoznania, a korzyści z tego płynęłyby podwójne: ucząca się tu polska młodzież miałaby zdecydowanie lepsze warunki do uprawiania sportu, a ponadto „Polonia” trenowałaby i rozgrywałaby spotkania. Ba, można byłoby na jego wynajmowaniu nawet co nieco zarobić, gdyż chętnych tego z pewnością by nie brakowało. Aby sprawę pchnąć do przodu, potrzebny ktoś majętny, a chętny wystąpienia w roli sponsora renowacji.

Sprawa sponsora czy raczej sponsorów w liczbie mnogiej dla piłkarzy wileńskiej „Polonii”, o ile ta z powodu niewydolności finansowej pozostanie nawet w II lidze, wciąż stoi otworem. Ozwijcie się zatem, dobrzy ludzie! A możecie być pewni, iż z nawiązką zostaniecie wynagrodzeni wdzięcznością oraz okraszonymi w gole zwycięstwami.

Henryk Mażul

Wstecz