Jego Wysokość SŁOWO

Może morze nam pomoże...

Dzisiejsza nasza rozmowa dotyczyć będzie homonimów, czyli wyrazów jednakowo brzmiących, czasem o tej samej pisowni, lecz mających różne znaczenie. Językoznawcy wyodrębniają homonimię leksykalną, inaczej całkowitą, absolutną: bal (belka, kloc drewniany) i bal (zabawa taneczna), lama (materiał jedwabny), lama (zwierzę), lama (duchowny buddyjski) i homonimię leksykalno-gramatyczną – tożsamość dwu słów lub wyrazu i związku frazeologicznego jedynie w pewnych formach fleksyjnych lub słowotwórczych, np. lód – lud (zamarznięta woda i naród), szyję (od szycia) i szyję (od szyja), nie na żarty nienażarty.

Jak widać z powyższych przykładów, jedne homonimy (bal, lama) mają tę samą postać graficzną, inne (lód – lud) – różną, jednakowo brzmią one tylko w mowie ustnej. Mamy tu do czynienia z homofonią, czyli podobieństwem opartym na zbieżności dźwiękowej.

Czasem trudno jest określić, czy mamy do czynienia z homonimem, czy też z wieloznacznością wyrazów. W niektórych wypadkach granica ta jest dość płynna, bowiem wiele homonimów bierze swój rodowód właśnie z wieloznaczności. Takie wyrazy, jak zawód (rozczarowanie) i zawód (specjalność), rola (pole uprawne) i rola (kreacja teatralna) wywodzą się z jednego źródła, jednak są tak od siebie odległe znaczeniowo, że trudno mówić o wieloznaczności.

Niektórzy językoznawcy oceniają istnienie homonimów jako anomalię językową, margines, swoistą „wadę genetyczną” języka. Uważają bowiem, że istnienie homonimów narusza istotne prawo językowe – jedności treści i kształtu. Czy tak samo uważają satyrycy, humoryści, dla których homonimy, podobnie jak polisemia (wieloznaczność wyrazów) – to bogaty materiał, z którego chętnie, zwłaszcza w utworach satyrycznych bądź żartobliwych, korzystają? Czytamy u Tuwima:

Długo mnie, długo ktoś bliski brał na

Kawał, gdy chwalił poetę Brauna.

U nas, na Wileńszczyźnie, takie homonimy jak brał na oraz Brauna byłyby nieco „kulawe” z racji wymawiania spółgłoski ł jako przedniojęzykowo-zębową. W ogólnopolskim języku literackim ł wymawia się jako niezgłoskotwórcze eu, więc wymowa w obu wypadkach jest identyczna: brauna.

Wpadam w zachwytu

upojny wir przy

Czytaniu wierszy poety Wirpszy. (J. Tuwim)

A teraz kilka próbek dowcipu opartego na podobieństwie wyrazów.

Wczoraj przełożyłem całego Moliera. Z trzeciej półki na drugą.

Czy to „przekładanie” jest jeszcze wieloznacznością, czy już homonimią?

Pewna osoba w ankiecie wpisała: „Zawód – przy mężu”. Istotnie przy mężu spotkał ją zawód.

Pewien gość, strofowany za pociąg do alkoholu, odpowiedział: „Pociąg to ja mam, tylko lokomotywa potrzebuje paliwa”.

Ogłoszenie: Lekarz poszukiwany do szpitala epidemicznego – od zaraz.

Jedyny zawód, w którym człowiek może się wybić – to boks.

Na homonimicznej grze słów oparty jest również występujący w różnych wersjach żart językowy o morzu i Pomorzu: Gdy Pomorze nie pomoże, to pomoże może morze, a gdy morze nie pomoże, to pomoże może Gdańsk.

Ilustracją powyższych rozważań o homonimach, zwłaszcza o tych leksykalno-gramatycznych, niech posłuży zabawna rymowanka, którą przysłała do redakcji nasza stała Czytelniczka Pani Mirosława Bartoszewicz z Wilna, której pięknie dziękujemy.

Pewien żarłok nienażarty

raz wygłodniał nie na żarty

i wywiesił szyld na płocie,

że ochotę ma na płocie.

Tu na brak ryb narzeka,

bo daleko rybna rzeka,

więc się zgłosił pewien żebrak

i rzekł żarłokowi, że brak

płoci, karpi oraz śledzi,

ale rzeki pilnie śledzi

i gdy tylko będzie w stanie,

to o świcie z łóżka wstanie,

po czym ruszy na Pomorze

i w zdobyciu ryb pomoże...

Odtąd żarłok nasz jedynie

zamiast smacznych ryb je dynie.

Jak zwykle, zajrzyjmy teraz do naszej Poradni Językowej.

Kłopoty z postscriptum

Nieraz natrafiamy na różne zapisy skrótu postscriptum: PS (bez kropek), z jedną kropką (PS.), a także z dwiema kropkami (P.S.). Która wersja jest poprawna?

Większość słowników normatywnych podaje ten skrót jako PS, czyli bez żadnej kropki, niektóre jednak dopuszczają pisownię P.S., z dwiema kropkami. Spotyka się także zapis PS., z jedną kropką. Jednak nie jest to trzeci wariant. Kropka w tym wypadku nie należy do skrótu, jedynie oddziela go od reszty komunikatu.

Przecinek przed niż

Które zdanie jest poprawne:

1. Wolę pójść z Kasią na spacer niż odrabiać lekcje.

2. Wolę pójść z Kasią na spacer, niż odrabiać lekcje.

Przecinkiem poprzedzamy tylko takie niż, które wprowadza zdanie. W powyższym przykładzie po słowie niż następuje składnik niezdaniowy, a co za tym idzie, przecinek nie jest tu potrzebny.

Zakon i kościół

Dlaczego piszemy zakon franciszkanów, dominikanów, ale kościół Franciszkanów, Dominikanów?

W przykładach takich, jak kościół Dominikanów, klasztor Dominikanów wyraz Dominikanów wchodzi w skład nazwy własnej. Z zakonem dominikanów jest inaczej, gdyż nazwa ta nie jest traktowana jako własna.

Poszłem (!), wyszłem (!)

Czy poprawne są często spotykane formy poszłem, wyszłem?

Formy poszłem, wyszłem nigdy nie miały aprobaty normatywnej. Mogły występować jedynie w gwarach i niestarannej polszczyźnie mówionej. Współcześnie również oceniane są jako niepoprawne.

Tu przypomina mi się pewna zabawna historia w związku z czasownikiem iść. W latach dziewięćdziesiątych na corocznych kursach językowych, jakie dla nauczycieli szkół polskich odbywały się w Warszawie, profesor Maria Nagajowa, omawiając formy koniugacyjne czasu przeszłego czasownika iść, powiedziała: W rodzaju męskim – szedłem, w rodzaju żeńskim – szłam, w formie prezydenckiej – szłem. To szłem powiedziane było z olimpijskim spokojem i powagą, bez najmniejszej szczypty ironii. Minęło sporo czasu, ale i dziś, kiedy wertuję konspekty z wykładów pani profesor, przypominam ich błyskotliwość, lekkość i humor.

Pisownia nazw stanowisk – norma ortograficzna i zwyczaj

Jak należy pisać „Zebranie otworzyła dyrektor szkoły Anna Kowalska” czy „Zebranie otworzyła Dyrektor Szkoły Anna Kowalska”?

Wątpliwości wynikające z pisowni nazw godności oraz tytułów naukowych i zawodowych wynikają z tego, że dopuszczalna jest pisownia alternatywna – uwzględniająca normę poprawnościową oraz zwyczaj.

Zgodnie z normą poprawnościową nazwy te pisze się małą literą, np. dyrektor Instytutu Filologii Polskiej, dyrektor instytutu, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, premier rządu, dyrektor Gimnazjum imienia Adama Mickiewicza w Wilnie. Zgodnie ze zwyczajem pisownię wielkimi literami można stosować w tekstach bardziej oficjalnych, jednak pod warunkiem, że nazwa instytucji zapisana jest w pełnym brzmieniu, np. Zebranie otworzył Dyrektor Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Wilnie Czesław Dawidowicz. Ale w wypowiedzeniu dyrektor gimnazjum Czesław Dawidowicz powiedział () wyrazy dyrektor i gimnazjum napiszemy małą literą. (Pamiętajmy przy okazji, że popularne na Wileńszczyźnie zwroty „z małej litery, z wielkiej litery” są niepoprawne. To rusycyzmy).

Innym problemem jest pisownia omawianych nazw ze względów grzecznościowych. Wówczas dopuszczalna, a nawet wskazana jest pisownia typu Decyzja ta została uzgodniona z Panem Dyrektorem, proszę o dołączenie opinii Pani Dyrektor.

Carówna, nie carewna

Która forma jest poprawna – carówna czy carewna?

Nie ma carewny w słowniku Doroszewskiego, nie ma także carówny. Starszy słownik, tzw. warszawski ma jednak carównę, a nie ma carewny. Nazwy córek w polszczyźnie mogą być tworzone przyrostkiem -ówna, np. kniaziówna, generałówna, baronówna, marszałkówna. Bodaj jedynym przykładem na -ewna jest królewna. Zostajemy więc przy carównie.

Do widzenia panu

Zdarza się nieraz słyszeć: dzień dobry panu, do widzenia pani. Czy zwroty te są poprawne?

Oba zwroty grzecznościowe, zawierające wyraz, wskazujący na adresata panu, pani są poprawne językowo i stosowne grzecznościowo. Co więcej, uchodzą za bardziej uprzejme w porównaniu z analogicznymi zwrotami, które tych wyrazów – pan, pani – nie zawierają.

Dzisiejsze szablonowe dzień dobry to pierwotne życzenia o genezie modlitewnej: „Boże daj ci dobry dzień” (1622 r.) Do widzenia nie ma źródła w dawnej polszczyźnie. Być może powstało z nielicznie notowanych pod koniec XVI wieku form „Do ujźrzenia”, poprzez modyfikację w epoce późniejszej.

Czy odmieniać nicki?

Czy zwracając się do kogoś na forum, blogu, czacie powinniśmy jego nicki (pseudonimy) odmieniać czy nie? Nick może być w zasadzie każdą częścią mowy, odmienną i nieodmienną, może mieć kilka członów. Jaka jest wykładnia dla takich nicków, jak wow, inspektor Leśny, ja tu tylko sprzątam, Mila?

Odmieniamy nicki, będące przymiotnikiem, liczebnikiem porządkowym, imiesłowem przymiotnikowym, rzeczownikiem lub frazą rzeczownikową (chyba że oparty jest na rzeczowniku nieodmiennym (menu, alibi). Napiszemy więc: inspektora Leśnego, Mili. Nicki o charakterze wykrzykników (wow) czy o charakterze zdań (ja tu tylko sprzątam) są nieodmienne. Pod tym względem nicki nie różnią się od innych zdań.

Ponieważ jest to pierwszy felieton w tym dwa tysiące jedenastym roku, pozwolę sobie przypomnieć, że właśnie tak należy ten rok odczytywać: dwa tysiące jedenasty. Rok dwutysięczny mieliśmy tylko raz, kiedy był dwutysięczny, bez dziesiątek i jednostek. Zasada ta wydaje się być tak jasna i prosta, jak dwa razy dwa, a jednak ciągle słyszymy (także w radiu i TV) o dwutysięcznym piątym, dwutysięcznym dziesiątym, dwutysięcznym jedenastym roku. Szczególnie razi to w ustach ludzi wykształconych.

Przez cały tysiąc lat nie będziemy tych dwóch tysięcy odmieniać. Aż do roku trzechtysięcznego. Tylko jak go doczekać?

Kilka słów należą się również terminowi felieton, którego użyłam w poprzednim akapicie. Kiedyś jed en z Czytelników zarzucił mi, że używam tego wyrazu w niewłaściwym znaczeniu, bowiem felieton – to artykuł krytyczny. Nieporozumienie wynikło z tego, że właśnie takie znaczenie ma on w języku rosyjskim. Polski felieton wcale nie musi być krytyczny. Jest to utwór publicystyczno-dziennikarski o tematyce społecznej, obyczajowej, kulturalnej lub popularnonaukowej.

Łucja Brzozowska

Wstecz