Ewangeliczne impulsy życia

„To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. […] Nadto przychodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu”.

J 16,1-2

W oczekiwaniu na Cud Paschalny

40-dniowy okres Wielkiego Postu i jeszcze dłuższy, następujący po nim okres wielkanocny – to wspomnienie kulminacyjnych wydarzeń historii Zbawienia, a jednocześnie najważniejsze lekcje chrześcijańskiego stylu życia. To źródło naszych inspiracji w zmierzaniu się z problemami codzienności. Jak Chrystusowa zapowiedź: „Mnie prześladowali i was prześladować będą” (J 15,20) urzeczywistnia się dzisiaj?

Pan Jezus nigdy się nie mylił i teraz też musimy przyznać Mu rację. Za tę prawdę przychodzi nam płacić cierpieniem wszystkich pokoleń, ale w szczególności – ostatnich. W 75 krajach świata dochodzi obecnie do prześladowań chrześcijan. Oznacza to, że co w trzecim kraju łamie się jedno z podstawowych praw człowieka – do wolności religijnej, zgodnie z art. 18 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka.

Od początku pojawienia się chrześcijaństwa zamordowano około 70 milionów wiernych, zaś w XX wieku za wiarę zginęło 45 milionów chrześcijan, co stanowi 64 proc. wszystkich zabójstw. Co 3 minuty jakiś chrześcijanin oddaje życie za wiarę. Całkiem świeży przykład: jedna z młodych chrześcijanek – Alina Milan – bezwzględnie potrzebowała transplantacji wątroby, która była możliwa pod warunkiem zdrady Chrystusa. Wolała wybrać śmierć…

Oprócz państw muzułmańskich w prześladowaniu chrześcijan przodują te z zapałem realizujące ideologię marksistowską, czyli wszelkiego rodzaju totalitaryzmy. Nie brakuje przykładów, gdy małe społeczności w tajemnicy nie tylko przed władzami kraju, w którym mieszkają, ale nawet przed własnymi sąsiadami, studiują Ewangelię. Bez różnicy, czy to jest kraj dostatni, czy ubogi. W bajecznie bogatej Brunei rząd nie pozwala na przyjazd pracowników chrześcijańskich i zabrania czytania Biblii. W skrajnie biednym Bangladeszu chrześcijan odpędza się od publicznych studni. W wielu krajach dawanie jakiegokolwiek świadectwa wiary chrześcijańskiej jest zabronione. Nie można tego zrobić choćby w Laosie bądź na Komorach. Według niezależnych raportów to właśnie chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią świata.

Agresywny ateizm Europy przyczynia się ostatnio do nasilania walki z podstawowym znakiem chrześcijaństwa – krzyżem. Za poligon tej walki posłużyła również zawsze wierna krzyżowi Polska. Wyreżyserowana eskalacja nienawiści wobec krzyża na placu prezydenckim, okazywana przez grupę wyrostków, przy milczącym przyzwoleniu służb porządkowych i nagłośnieniu przez sprzymierzone z nimi media… Ale miał rację Adam Mickiewicz pisząc: „Naród nasz jak lawa. Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi; plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”, bo oto zaraz potem pewien piątoklasista w wypracowaniu z języka polskiego napisał: „…Panie Jezu, zabiorę Cię do siebie, postawię na rozstaju dróg, żebyś dla ludzi dobrą drogę wskazywał. Ale Ty pewnie wolisz tutaj pozostać, by wskazywać prawdę…”.

Tymczasem ciągle, na czyjś użytek, nagłaśnia się propagandę o historycznych mitach z Kościołem w roli wielkiego krzywdziciela ludzkości (bo trudno to nazwać rzetelnym przekazem), a wobec prześladowań chrześcijan świat zachowuje zadziwiające milczenie. Informacje podawane są nieśmiało i mają bardzo małą siłę przebicia, w niewielkim stopniu docierając do opinii publicznej. Milczą najpotężniejsze środki przekazu, milczą najbardziej wpływowi politycy, dziennikarze, działacze społeczni. Tymczasem ze wszech sił próbuje się osłabić wspólnotę Kościoła, chociażby wcielając w jego szeregi kolaborantów, pracujących dla wrogich organizacji i idei… Wiele można mówić o walce z dzisiejszym Kościołem – nie tylko tej krwawej, ale i tej w „białych rękawiczkach”…

Co myśleć o tym wszystkim? Czyż nie to, że na naszych oczach spełnia się zapowiedź Jezusa: nieprzyjaźń zwrócona przeciwko Zbawcy świata dotknie także tych, którzy uwierzą w Jego imię. Orszak wyznawców, którzy poszli za Jezusem, począwszy od świętego Szczepana, przemierza świat poprzez wieki. Nie jest to marsz triumfalny – towarzyszą mu prześladowania i męczeństwo. Wnikliwie przyjrzał się walce z Kościołem Wincenty Łaszewski: „Atakowani od zewnątrz i wewnątrz, jawnie i skrycie, przekupywani i zastraszani, wychwalani i wyszydzani… Ktoś będzie chciał uczynić nas bezsilnymi – nieważne, czy na drodze strachu, czy dzięki wbiciu nas w pychę”. Ileż obrazków rodzajowych można byłoby przytoczyć, by zilustrować tę prawdę!

W tej sytuacji trzeba wracać do szkoły Jezusa; studiować, jak On radził sobie wobec przeciwników, by nie udaremnić owoców krzyża, który i na nas się wali. Jezus początkowo omijał „strefy napięć”, specjalnie dla Niego przygotowane. Po mistrzowsku poruszał się wśród zastawianych na Niego pułapek, mających Go skompromitować. Nierzadko rezygnował z upomnień pod adresem pogan; raczej „wyłapywał” każdy ich plus, by ich pochwalić, przygarnąć. Najczęściej natomiast upominał tych, którzy deklarowali się mocno wierzącymi. Wytykał im przewrotność, prosił, by Mu uwierzyli, chociażby przez wzgląd na cuda, które czyni.

Gdy jednak otwarta konfrontacja nie pomagała, zamilkł, jak baranek poprowadzony na zabicie. Wyczuł swoją godzinę i nie zwlekał z ofiarowaniem się Temu, dla Którego przyszedł na świat. Był tak wewnętrznie spójny, że nie pozwolił sobie, aby słabość własna i innych doprowadziła Go do najmniejszego uchybienia przeciw Człowieczeństwu. „Oto Człowiek!” – ludzie zabiegają o różne tytuły, ale do tego tytułu Jezusa, wyrażonego ustami Piłata, nie potrafimy „doskoczyć”. Ta lekcja Zbawiciela, udzielona nam całym życiem, ciągle jest zdumiewająca i aktualna.

…Staram się obserwować otaczający mnie świat. Rozmyślam, jaki mogę mieć wpływ na jego przemianę w dobrą stronę… Czy nie stoję z boku życia jak filmowy statysta? Czy angażuję się w sprawy tych, którzy nie potrafią się bronić? Proszę Boga o światło – znak, kiedy mam zrobić unik z pola prowokacji, a kiedy się odezwać lub zamilknąć… Proszę o to, bym wyczuła tę „moją godzinę”, bo wiem, że każdy wierzący ma przejść swoją drogę na Golgotę. Ja wierzę w Twoje zmartwychwstanie i niejeden raz doświadczyłam Twego zwycięstwa, więc i teraz czekam na Twoje, Panie, Wielkie Zwycięstwo Życia, pragnąc trochę więcej do niego się przyłożyć, jeśli mi na to pozwolisz…

S. Anna Mroczek

Wstecz