Ponary i Zułów – dług wdzięczności

„Nurt nieśmiertelny, co we krwi się sączy…”

Nasza pamięć potrafi zachować i przekazać dla kolejnych pokoleń osoby i zdarzenia, które nie „żyły tylko ciałem” i nie stanowiły jedynie kolejnych dat w historii, a swą wymową czy też czynami poczyniły zwrot, przełom w zbiorowej świadomości niejednego nawet pokolenia. Takie właśnie osoby i wydarzenia postanowił upamiętnić w powstającej w Zułowie Alei Pamięci Narodowej Związek Polaków na Litwie 8 maja tego roku sadząc kolejne cztery dęby, by wraz ze stelami przypominały nam nieszeregowe postacie i znamienne karty w historii naszego narodu.

Po raz kolejny społeczność polska na Litwie z inicjatywy Związku Polaków na Litwie dzień zakończenia II wojny światowej upamiętniła w Ponarach. Miejscu zwanym Golgotą Ziemi Wileńskiej. W Ponarach z rąk faszystowskich oprawców, wśród których byli też zwyrodniali członkowie formacji „Ypatingasis burys”, zginęło 100 tys. osób: 70 tys. polskich obywateli narodowości żydowskiej, około 20 tys. Polaków, sowieccy jeńcy wojenni i Litwini, których sny o potędze się nie spełniły.

Obok nazwisk ofiar w polskiej kwaterze jakże często spotyka się nijak nie dający się pogodzić ze śmiercią wiek: 16-19 lat. To pokolenie wychowane w wolnej Polsce nie mogło się pogodzić z utratą niepodległości i niedoświadczone, ale pełne miłości do Ojczyzny stanęło do walki z okupantami w szeregach Związku Wolnych Polaków. Im oraz tysiącom patriotów, bezbronnym ofiarom składali hołd Rodacy z Wilna, rejonu wileńskiego, solecznickiego, szyrwinckiego, wisagińskiego oraz z Macierzy – przedstawiciele Rodziny Ponarskiej, bliscy prof. Andrzeja Stelmachowskiego oraz generała Aleksandra Krzyżanowskiego.

Cisza w Ponarach jest szczególna – szum sosen i odgłosy opodal przejeżdżających pociągów czynią ją jakże wymowną. Warta harcerska przy tablicy, upamiętniającej ofiary w kwaterze polskiej, wieńce, znicze. Kilka setek osób w skupieniu słuchało krótkich przemówień posła na Sejm RL, prezesa ZPL Michała Mackiewicza i kierownika wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie radcy-ministra Stanisława Kargula.

Prezes ZPL powtórzył zebranym wiersz z grypsu wysłanego z więzienia na Łukiszkach: Trzy znam ja prawdy, oto one:/ Ojczyzna, Naród, Chrystus Król./ Choć umęczone ciało skona,/ sam duch zwycięży poświst kul. Znalazły się one zresztą na steli przy w tym dniu zasadzonym w Zułowie dębie. Mówca apelował, byśmy pamiętali o tych, którzy nie zawahali się w tragicznych dla Ojczyzny chwilach chwycić za broń i stanąć do nierównej walki.

Tego dnia w Ponarach znaleźli się potomkowie tych, co tę walkę podjęli: córka generała Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” – Olga Krzyżanowska oraz prezes Rodziny Ponarskiej – Maria Wieloch, której ojciec został stracony tu, w ponarskim lesie. Radca-minister Stanisław Kargul przypomniał zebranym, że wśród kilkudziesięciu milionów ofiar wojny było 6 mln Polaków, którzy walczyli z bronią w ręku bądź też ginęli tylko dlatego, że byli Polakami – ginęli z rąk Niemców i Sowietów. Pamięć o nich nie pozwoli takim tragediom się powtórzyć.

Po złożeniu hołdu ofiarom zbrodni ponarskiej kilkaset osób udało się do Zułowa, by na terenie powstającego z inicjatywy ZPL Rezerwatu Pamięci Narodowej godnie uczcić Dzień Ponarski, kolejną rocznicę śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego i oddać hołd Wielkim Rodakom. Przybyłych do Zułowa witała popularnymi melodiami młodzieżowa orkiestra dęta z Podbrodzia. Na prowizorycznej scenie zajął miejsce chór zespołu „Wilenka” (kierownik Janina Łabul) z Wileńskiej Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli oraz aktorzy Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie (kierownik Lilija Kiejzik). Uroczystość zainaugurowano odśpiewaniem „Roty”.

Prezes ZPL Michał Mackiewicz witał przybyłych do Zułowa Rodaków, wśród których byli honorowi goście: córka dowódcy Wileńskiego Okręgu AK generała Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka” – Olga Krzyżanowska oraz wnuczka brata generała Aleksandra Krzyżanowska, rodzina profesora Andrzeja Stelmachowskiego: syn Zbigniew wraz z żoną Marią i wnukiem, przyjaciel prof. Stelmachowskiego, prawnik Edward Małecki. Przybyli też poseł na Sejm RL Konstanty Ramelis, kierownik wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie radca-minister Stanisław Kargul, członkowie oraz prezesi oddziałów i kół ZPL z rejonów szyrwinckiego, święciańskiego, solecznickiego, Wilna, Wisagini, radni samorządów, harcerze.

Zabierający głos poseł na Sejm RL Konstanty Ramelis wyraził uznanie uczestnikom uroczystości, że tak licznie się zebrali, by uczcić koniec II wojny światowej, a także swych wybitnych Rodaków, wśród których szczególne miejsce zajmuje postać Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Przemawiając do zebranych córka generała „Wilka” Olga Krzyżanowska – była marszałek Sejmu RP – zaakcentowała, że tam jest Polska, gdzie biją polskie serca i tylko ten naród jest godzien szacunku, który pamięta o swojej historii i jej bohaterach. Wspominając Marszałka zwróciła uwagę na to, że był On gorącym patriotą-Polakiem, mądrym politykiem, no i był… skuteczny.

Z ogromnym wzruszeniem dziękowała organizatorom za tę wspaniałą uroczystość prezes Rodziny Ponarskiej Maria Wieloch. Z kolei pan Edward Małecki podkreślił, że ta ziemia w cudowny sposób wydawała na świat wspaniałych ludzi, nie tylko polityków i żołnierzy, ale też poetów i pisarzy. Musimy więc dbać o to, by to, co jest wartościowe, pielęgnować i rozwijać. Zostaną z czasem zapomniane spory i problemy, ale pozostanie pamięć o Mickiewiczu i Miłoszu, Korabiewiczu.

Syn profesora Andrzeja Stelmachowskiego dziękował w imieniu całej rodziny za to, że jego ojciec dostąpił zaszczytu być upamiętnionym wśród wielkich Rodaków. Szczególnie wzrusza to, jak zaznaczył, że dąb profesora jest obok dębu generała Krzyżanowskiego. Profesor, jako żołnierz AK, podczas Powstania Warszawskiego był w Pruszkowie pod Warszawą i przez całe życie uważał, że ma dług wobec tych, którzy walczyli i polegli. Teraz jest w jednym szeregu, jak żołnierz „Wilka”.

Chlubne karty z życiorysów Wielkich Rodaków przypomniał zebranym prowadzący uroczystość sekretarz ZPL Edward Trusewicz. Syn Narodu Polskiego, błogosławiony Jan Paweł II pozostawił szczególny ślad w sercach wiernych. Młodzież zaśpiewała „Barkę”, a słowa wierszy recytowanych przez artystów Studia zobrazowały sens i cel Jego życia. Prezes ZPL zaprosił proboszcza parafii podbrodzkiej ks. Jana Czerniawskiego, radcę-ministra Stanisława Kargula, prezes Święciańskiego Oddziału ZPL Irenę Bejnar, młodzież harcerską do zasadzenia dębu ku czci Papieża Polaka.

Po kolejnej piosence ze sceny płyną strofy o tym, czym jest dla człowieka Ojczyzna, brzmi harcerska pieśń „Płonie ognisko”, zebrani poznają karty pięknego życiorysu pierwszego Marszałka Senatu, założyciela i wieloletniego prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, wielkiego przyjaciela i doradcy Polaków z Wileńszczyzny prof. Andrzeja Stelmachowskiego. Członkowie rodziny profesora wraz z Rodakami z Wileńszczyzny (na uroczystość przybył wraz z delegacją dyrektor Szkoły Podstawowej im. prof. A. Stelmachowskiego w Starych Trokach Romuald Grzybowski) sadzą dąb na Jego cześć.

Kolejna wspaniała postać uhonorowana w Alei Pamięci Narodowej – to generał Aleksander Krzyżanowski „Wilk”. Z Wileńszczyzną łączyła go rodzina matki, która do końca wojny mieszkała w Wilnie. Przyszły generał, zawodowy oficer (dwaj jego bracia Karol i Ryszard też byli wojskowymi), na rozkaz dowództwa Służby Zwycięstwu Polski już w listopadzie 1939 roku został skierowany na Wileńszczyznę, a w końcu czerwca 1944 roku, jako dowódca Wileńskiego Okręgu AK, podpisał rozkaz operacyjny o rozpoczęciu operacji „Ostra Brama”. Podstępnie aresztowany po wyzwoleniu Wilna przez Sowietów, zwolniony po dwóch latach cieszył się wolnością niespełna pół roku. Aresztowany ponownie znalazł się w polskim więzieniu w Warszawie, na Mokotowie, gdzie zmarł w roku 1951.

Partyzancka piosenka, wzniosłe słowa o orłach, którym podcięto skrzydła i oto już rodzina generała wraz z harcerzami z drużyny „Białe Wilki” im. gen. Aleksandra Krzyżanowskiego przystępuje do zasadzenia kolejnego dębu w Alei Pamięci Narodowej. Piosenka „Dziś do ciebie przyjść nie mogę…” jakże prawdziwie opowiada o partyzanckim losie.

Twarde słowa o zbrodni ponarskiej, gdzie w ciągu trzech lat od 1941 do 1943 roku wymordowano 100 tys. polskich obywateli wypowiedziane przez Edwarda Trusewicza i gorzkie słowa o doli partyzanta okupowanej, ale nieuległej Ojczyzny padające z ust młodzieży: „Bo nasza pieśń nie pachnie rozmarynem,/ Nie ma w niej dziewcząt i gorących ust,/ Jak nasze życie pachnie krwią i dymem,/ Pieszczotą rąk – karabinowy spust!”. Nad Zułowem unosi się „Polonez Katyński” o „chłopcach takich samych jak my”. Czwarty dąb w Alei zasadzają Maria Wieloch, radny samorządu rejonu święciańskiego Antoni Jundo, poseł na Sejm RL Konstanty Ramelis, harcerze…

Kiedy nad Zułowem brzmią piękne słowa piosenki „Kwiaty polskie”, następuje uroczysta chwila składania wieńców i zapalania zniczy. Modlitwa i wyświęcenie steli przy dębach, na których wyryte słowa przypominać będą Rodakom piękne życiorysy i losy ludzi tu upamiętnionych. M. in. na steli przy dębie prof. Andrzeja Stelmachowskiego znalazły się słowa napisane przez niego w dzienniczku 28 czerwca 1941 roku w Pruszkowie: „Gdy Cię w życiu boleśnie ktoś zrani/ Aż w sercu zrobi się blizna/ Pamiętaj, że więcej cierpiała i cierpi/ Nasza rozdarta Ojczyzna…”.

Oddanie czci Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, złożenie wieńców i kwiatów przy pomniku ku czci wskrzesiciela Polski w 76. rocznicę jego śmierci wieńczy uroczystości.

Spotkanie Rodaków w Zułowie zakończono majówką z żołnierską kaszą i grochówką. Ludzie chętnie obcowali, składali sobie życzenia, robili zdjęcia, cieszyli się piękną pogodą tego majowego popołudnia. Słowa podziękowania należą się młodzieży z Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie oraz zespołowi „Wilenka” za jakże trafnie dobrane słowa wierszy i piosenek do charakteru uroczystości; prezesom kół i oddziałów ZPL, którzy zadbali o to, by ludzie tak licznie mogli przybyć do Ponar i Zułowa oraz Domowi Kultury Polskiej w Wilnie, samorządowi rejonu solecznickiego i firmie „Żelazny Wilk” za pomoc w sprawach organizacyjnych.

Janina Lisiewicz

Fot. Jerzy Karpowicz i Paweł Stefanowicz

Wstecz