67. rocznica operacji „Ostra Brama”

By ich przykład nas wzmacniał

Już od 22 lat w dniu 13 lipca ludność Wileńszczyzny spotyka się w miejscu, gdzie u styku dróg z Płocieniszek, Nowosiołków i Krawczun stoi pomnik, upamiętniający bohaterstwo żołnierzy Armii Krajowej, poległych na krawczuńskich polach podczas największej bitwy z niemieckim okupantem. Tu w 1944 roku śmierć poniosło 79 akowców I Brygady wraz z dowódcą Czesławem Grombczewskim „Jurandem”, ponad 100 zostało rannych.

Od 1989 roku, gdy po raz pierwszy otwarcie przypomniano o bohaterstwie polskich żołnierzy AK, każdego roku przybywają tu mieszkańcy okolicznych i dalszych miejscowości, by uczcić pamięć bohaterów. Czynią to z nakazu serca, a przywożąc swoje dzieci i wnuków przekazują prawdę o bohaterstwie przodków.

Organizowane przez Wileński Rejonowy Oddział ZPL upamiętnienie skupia się wokół Mszy św. za poległych. Tegoroczną Eucharystię celebrował kapłan z wileńskiej parafii pw. św. Rafała Archanioła – ks. Kazimierz Gwozdowicz. O oprawę muzyczną liturgii zatroszczył się natomiast zespół ze starostwa zujuńskiego „Kresowy płomień”.

„Zebraliśmy się dzisiaj na naszym wileńskim Monte Cassino – mówił w homilii kapłan, podkreślając, że ofiara życia tych żołnierzy była dla lepszego jutra. – Dziś modlimy się we Mszy św., by ich przykład nas wzmacniał. Bądźmy wszyscy dumni z tego, że jesteśmy Polakami, że mamy tak piękną historię i czerpmy z niej siły na dalsze życie. Niech oni zawsze będą dla nas przykładem, świecąc odwagą, miłością do Boga i Ojczyzny, a my bądźmy godni ich ofiary. Dziś bowiem, może jak nigdy przedtem, potrzebne jest odrodzenie ducha narodu, tego Narodu Polskiego, który mieszka na Wileńszczyźnie”.

Na krawczuńskie nabożeństwo stawili się kombatanci z organizacji akowskich w Polsce i w Macierzy, harcerze, samorządowcy rejonu wileńskiego, przedstawiciele polskich organizacji społecznych i politycznych oraz wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie. Po modlitwie złożyli oni wieńce, zapalili znicze.

Tegoroczne uroczystości na krawczuńskim polu przebiegały w atmosferze szczególnej nagonki litewskiego środowiska. Jak nigdy dotąd w ciągu 22 lat, impreza doczekała się dużego zainteresowania mass mediów, które na swoją modłę przekazują historię, zasiewając tym samym niezgodę między mieszkającymi od stuleci na Wileńszczyźnie narodami – polskim i litewskim. Zarzuty sprowadzają się do tego, że Polacy, oddając hołd swoim bohaterom – żołnierzom AK, czczą tych, którzy niszczyli litewskość Wileńszczyzny. Znalazło się nawet kilka osób z napisami sugerującymi, że akowcy – to zbóje. Niestety, ale w litewskim środowisku stale przemilczany jest fakt, że to właśnie formacje litewskiej policji podczas wojny kolaborowały z hitlerowskimi oddziałami i są odpowiedzialne zarówno za zabójstwo ludności we wsi Glinciszki, jak też w znacznym stopniu za masowe mordy w Ponarach. Historia Dubinek, gdy akowcy spacyfikowali tę wieś, była wyłącznie akcją odwetową na litewskich policjantach i ich rodzinach za bestialski mord ludności w Glinciszkach. Zresztą, akcję przeprowadzono bez zgody dowództwa AK, które ją potępiło.

„Prawda była jedna: Polacy, miejscowa ludność Wileńszczyzny, twardo stanęli w obronie swej ziemi – powiedział w wieńczącym uroczystości przemówieniu prezes Wileńskiego Rejonowego Oddziału ZPL, europoseł Waldemar Tomaszewski, podkreślając, że żaden mieszkaniec tej ziemi nie splamił siebie kolaboracją z hitlerowcem. – Są tylko dwa narody, które hitlerowcom nie dały żadnej formacji wojskowej – to Polacy i Serbowie. I tym musimy bardzo mocno się szczycić”.

Podczas walki o Wilno akowców z hitlerowskim okupantem 13 lipca 1944 żołnierze z orzełkami na rogatywkach zademonstrowali na cały świat, że to miasto tchnie polskością. I mimo wszelkich prób rozsiewania kłamstwa nikt nie potrafi tego wymazać ze świadomości Polaków, mieszkających od lat na swej ziemi – Wileńszczyźnie.

Teresa Worobiej

Fot. autorka

Wstecz