Rok Janusza Korczaka

Kiedy śmieje się dziecko

W tym roku przypada 70 rocznica śmierci Janusza Korczaka i 100 – założenia Domu Sierot. Na wniosek rzecznika praw dziecka Sejm polski podjął uchwałę ustanawiającą 2012 rok Rokiem Janusza Korczaka, Józefa Ignacego Kraszewskiego i Piotra Skargi. Dziś zapoznajmy się z piękną postacią Janusza Korczaka.

...Sobota 18 lipca 1942 roku była dla dzieci z Domu Sierot przy ulicy Krochmalnej dniem radosnym. W piekle warszawskiego getta? Trudno uwierzyć. A jednak te słaniające się z głodu, wycieńczenia i chorób dzieci wpatrzone płonącymi oczyma w małego Abramka, który na prowizorycznej scenie grał Amala, bohatera sztuki Rabindranatha Tagore „Poczta”, były szczęśliwe. Razem z małym bohaterem wierzyły, że przyjdzie tak długo oczekiwany list od króla, a dobry doktor weźmie chłopca za rękę, uzdrowi go i wyprowadzi tam, gdzie jest słońce, łąka, rzeka, las... Ich „dobry doktor”, Janusz Korczak, stał oparty o ścianę w ciemnym kącie pokoju i z bezdennym smutkiem w oczach patrzył na dzieci. Przerażeniem napełniała go myśl o „liście królewskim”, jaki jego podopieczni mogą otrzymać.

Już po dwóch dniach ten „królewski list” otrzymało ponad 4 tysiące małych mieszkańców domów dziecka warszawskiego getta: rozporządzenie władz niemieckich o likwidacji (czytaj: zagazowaniu) jego mieszkańców. Z pierwszym transportem wywieziono do obozu śmierci w Treblince dzieci domów sierot wraz z ich wychowawcami z ulicy Twardej, Dzielnej, Mydlanej.

Kiedy na początku sierpnia (5. czy 6.) obszar getta został otoczony przez esesmanów i słynących z okrucieństwa ukraińskich i łotewskich żołnierzy, i nadeszła kolej Domu Sierot Janusza Korczaka, ruszyła kolumna dzieci w zwartym szyku (od 7 do 18 lat), ze swoim zielonym sztandarem nadziei, sztandarem ulubionego ich bohatera – Maciusia Pierwszego. Być może dzieci wierzyły, że jadą na wycieczkę albo kolonie letnie, jak to obiecał ich Pan Doktor. Przecież zawsze mówił im prawdę... Ale teraz razem z nim szły umierać.

Jak wspominała Irena Sendlerowa, która widziała Korczaka, jak szedł z dziećmi na śmierć, „były ubrane odświętnie, w dłoniach trzymały laleczki zrobione dla nich z miłości, szły, nie wiedząc, gdzie idą”.

Dyrektor Domu Sierot Janusz Korczak na śmierć poszedł dobrowolnie. Jako znany naukowiec, pisarz, autor wielu prac w dziedzinie pedagogiki, dydaktyki, psychologii dziecięcej został „łaskawie” zwolniony z tego obowiązku. Nie musiał iść. Pozostał jednak do ostatniej chwili wierny dzieciom. Wybrał śmierć.

Już kilkakrotnie miał możność uratować się. Jego polscy przyjaciele „z tamtej strony” (między innymi pisarz Igor Newerly chciał mu załatwić papiery aryjskie) organizują mu ucieczkę, narażając się przy tym na śmiertelne niebezpieczeństwo, czego świadectwem są, między innymi, takie oto ogłoszenia w języku polskim i niemieckim rozklejone na murach domów.

Ogłoszenie

Dotyczy:

Przetrzymywania ukrywających się żydów

Zachodzi potrzeba przypomnienia, że stosownie do paragrafu 3 Rozporządzenia o ograniczeniach pobytu w Gen. Gub. Z dnia 15. X. 1945 roku (Dz. Rozp. Dla GG. Str. 595) żydzi, opuszczający dzielnicę żydowską bez zezwolenia, podlegają karze śmierci.

Według tego rozporządzenia, osobom, które takim żydom świadomie udzielają przytułku, dostarczają jedzenia lub sprzedają artykuły żywnościowe, grozi również kara śmierci.

Niniejszym ostrzega się stanowczo ludność nieżydowską przed:

1) Udzielaniem żydom przytułku,

2) Dostarczaniem im jedzenia,

3) Sprzedawaniem im artykułów żywnościowych

Korczak nie przyjmuje pomocy. Nie może zostawić dzieci.

Janusz Korczak (właściwe nazwisko Henryk Goldszmit) urodził się w Warszawie w roku 1878, choć być może chodzi o rok 1879, bowiem ojciec zaniedbał formalności metrykacyjne, w zamożnej rodzinie inteligenckiej pochodzenia żydowskiego, jednak od dawna spolszczonej. Lata dziecinne upływały w spokojnej, pełnej miłości atmosferze domu rodzinnego, w którym dbano o dobre wychowanie, eleganckie maniery. Henryka jednak bardziej niż dobre maniery obchodziły rzeczy ważniejsze. Wspomina w swym dzienniku, że jako kilkuletnie dziecko zrozumiał, co należy zrobić, by na świecie nie było brudnych, obdartych i głodnych dzieci, z którymi nie wolno mu było bawić się. Oto ni mniej, ni więcej: wyrzucić wszystkie pieniądze. Wtedy nie będzie biednych dzieci. Marzył mu się świat dobry, sprawiedliwy, bez krzywdy ludzkiej.

Po śmierci ojca jako uczeń V klasy gimnazjum musiał dorabiać korepetycjami. Studiował na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Cesarskiego w Warszawie. W szkole i na uniwersytecie nauka odbywała się w języku rosyjskim. Doskonałe opanowanie ojczystego języka polskiego Henryk zawdzięcza swojej pasji czytania. Wspominał później, że jako piętnastolatkowi cały świat znikał mu z widzenia, zostawały tylko książki.

Pierwsze laury literackie zdobył jako dwudziestoletni student, biorąc udział w konkursie na sztukę literacką, który ogłosił Kurier Warszawski. Czteroaktowy dramat „Którędy?”, za który otrzymał nagrodę, podpisał pseudonimem Janasz Korczak. Pseudonim nawiązywał do bohatera powieści Kraszewskiego, Janasza Korczaka. Jednak pomyłka zecera (a może zecer nie znał tej powieści i świadomie poprawił imię) sprawiła, że niebawem cała Polska, a niezadługo i Europa poznały wielkiego pedagoga i wielkiego człowieka – Janusza Korczaka.

Z tym imieniem i nazwiskiem rośnie jego sława również jako pisarza dla dzieci, satyryka (felietony w czasopiśmie „Kolce”), publicysty, działacza społecznego. Światowy rozgłos przyniosła mu drukowana w odcinkach powieść „Dziecko salonu”. W latach trzydziestych ubiegłego wieku ogromną popularność zyskały radiowe pogadanki dla dzieci Starego Doktora, co było nowością w radiofonii polskiej. W radiu też Korczak wygłosił „Pedagogikę żartobliwą”. W historii polskiej i światowej literatury dla dzieci Stary Doktor stanie się tak samo znanym i sławnym jak Janusz Korczak. Niestety, kontakty z radiem zostały zerwane z powodu niezadowolenia części społeczeństwa, że polską młodzież wychowuje osoba „etnicznie obca”.Tak już jest, że w kraju, który odzyskał niepodległość, nieraz brakuje tolerancji dla mniejszości narodowych. I choć Korczak uważał się za Polaka i był polskim patriotą, „prawdziwi Polacy” uważali go za obcego. (Nie musimy analogii daleko szukać. W niepodległej Litwie również niebezpiecznie nasiliły się nastroje antypolskie). Dopiero we wrześniu 1939 roku Korczak został znów zaproszony do radia.

Jeszcze w okresie zaborów najlepsza część społeczeństwa polskiego prowadziła ożywioną pracę u podstaw. Już wtedy Janusz Korczak udzielał się społecznie w bezpłatnych czytelniach, bibliotekach pracując wyłącznie z dziećmi. Nie szczędząc czasu ni sił wprowadzał dzieci w świat książki. Sam wychowany patriotycznie, na tajnych kursach uczy dzieci historii Polski, literatury, języka, a także geografii. Jest głęboko przekonany, że aby kochać ojczyznę, trzeba ją znać. Tę pracę oświatową kontynuował także w niepodległej Polsce.

W czasie pierwszej wojny światowej Janusz Korczak powołany został jako lekarz do służby wojskowej, następnie jest wychowawcą w domach dziecka pod Kijowem. Pracuje też w domu dziecka dla polskich chłopców w Kijowie, który prowadzi Maryna Rogowska-Falska. Podczas wojny polsko-bolszewickiej znowu jest lekarzem wojskowym w randze majora.

Współpraca dwóch pedagogów – Korczaka i Falskiej – znajdzie dalszy ciąg w Warszawie. W 1919 roku przy pomocy znanej lewicowej działaczki Stefanii Sempołowskiej otworzyli w Pruszkowie pod Warszawą przytułek dla 50 bezdomnych dzieci przedmieść warszawskich, sierot, dzieci więźniów. Mimo bardzo trudnych warunków materialnych, w niedługim czasie Nasz Dom stał się wzorową placówką opiekuńczo-wychowawczą w kraju.

Szczytowym okresem w twórczości Korczaka są lata 1918-1931, choć napisane wcześniej utwory „Mośki, Joski i Srule”, „Jóźki, Jaśki i Franki”, „Dzieci ulicy”, „Sława”, przyniosły mu znaczny rozgłos. Jednakże najbardziej znane utwory, zwłaszcza te, na których wychowało się kilka pokoleń dzieci – „Król Maciuś Pierwszy”, „Król Maciuś na wyspie bezludnej”, „Bankructwo małego Dżeka”, a także wiele prac z dziedziny dydaktyki, pedagogiki („Jak kochać dziecko”), psychologii dziecka – powstały w latach dwudziestych. W 1937 roku uhonorowany zostaje za swą twórczość Złotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury.

Jest też niestrudzonym działaczem społecznym, aktywnym członkiem polskich i międzynarodowych organizacji niosących pomoc dzieciom, a od 1919 roku obejmuje kierownictwo pedagogiczne w zakładzie wychowawczym dla sierot. Odtąd całe jego pracowite życie poświęcone będzie najbiedniejszym dzieciom. Już w 1932 roku wprowadził się do Domu Sierot i zamieszkał tam z siostrą Anną. Już dawno postanowił, że nie założy rodziny, by się bez reszty poświęcić dzieciom.

Łucja Brzozowska

Wstecz