Ktoś się długo pochylał nade mną…

To nachylenie dobre…

Taka milcząca wzajemność.

…w tej ciszy unoszę nad sobą nachylenie Boga

    K. Wojtyła, „Pieśń o Bogu ukrytym”

Niemowlę w pieluchach, w żłobie położone – Znakiem!

Ileż tęsknot, wspomnień i wzruszeń niosą ze sobą nadchodzące Święta Bożego Narodzenia. Ileż przygotowań, zabiegów z nimi się łączy: sprzątanie, przystrajanie, zastawianie stołów, szukanie prezentów… Dla kogoś, kto patrzyłby na Ziemię z boku, byłoby oczywiste, że szykujemy się do czegoś wyjątkowego na przestrzeni całego roku. I cóż takiego naprawdę ma się wydarzyć? Zapytujemy samych siebie zapędzonych w przedświątecznej gonitwie: o co w tym wszystkim chodzi? Kultywowanie tradycji, dziecięca zabawa… czy chodzi tu o coś więcej? Wróćmy do istoty świąt: co swoim ludzkim narodzeniem Bóg chce nam powiedzieć?

W ciszy i w mroku nocy Bóg w ludzkiej postaci przychodzi na ziemię. Paradoksalnie przybiera ubogi wygląd, stąd nikomu nawet nie przyszłoby do głowy, że to właśnie może być Bóg! Anioł dla ułatwienia rozpoznania Bożego Dziedzica każe szukać znaku: Niemowlęcia owiniętego w pieluszki, w żłobie położonego (por. Łk 2,12). Ów znak ma treść ponadczasową, jest dany wszystkim pokoleniom, aby był czytelny. Spróbujmy więc i my go przestudiować.

Bóg swoim uczłowieczeniem, w każde święta Bożego Narodzenia, powtarza na nowo: podoba mi się człowiek! Chcę nim być! Ważny jest każdy! Przychodzę w ludzkiej postaci, by mu towarzyszyć! Przychodzę dogłębnie poznać egzystencję człowieka, by być bardziej wiarygodnym w swojej Miłości do niego. Przychodzę dzielić człowieczy los, aby wiedział, że rozumiem, kiedy mówi mi o swoim bólu czy radości… Mówi każdemu z nas: „Człowieku, jeszcze nie zmęczyłeś mnie sobą!”. Tym samym i mnie pyta: „A ty, czy kochasz?”. Nie pyta o to całą ludzkość, ale konkretnego człowieka, z którym dzieli swój los. Czy ty go przyjmujesz? Czy sercem wchodzisz w jego radości i bóle? Czy starasz się mu towarzyszyć?

Bóg, który ma ludzkie ciało, prosi o dach nad głową, prosi o jedzenie, pieluszkę, uśmiech, prosi o … gest w Jego stronę. Bóg, poprzez przybranie ludzkiego ciała, prowokuje do okazania Mu bardzo realnej pomocy, chce na nowo indukować w nas ludzkie gesty, chce w nich doświadczyć naszej miłości. W tej perspektywie zyskują wieczny sens nasze starania, by komuś dogodzić, by się dla drugiego potrudzić. Bóg swoją cielesnością przypieczętowuje zasadę: miłość „nie jest bujaniem w obłokach”, ale konkretnym gestem troski o dobro drugiego człowieka.

Miejsce położenia małego Boga też nie jest bez znaczenia. Św. Augustyn przypomina, że w żłobie zwierzęta znajdują pokarm. W „Betlehem – mieście chleba”, w żłobie położony jest Ten, który nazywa siebie chlebem z Nieba. Benedykt XVI, w swojej najnowszej publikacji, kończącej tryptyk poświęcony Zbawicielowi Świata – „Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo”, kontynuuje tę myśl: „Dlatego żłób wskazuje na stół Pański, do którego człowiek jest zaproszony, aby otrzymać chleb od Boga”. Ten znak pyta każdego z nas: czy przyjmujesz na wieczność ten posiłek, do którego sam Bóg zaprasza?

Przed nami cudowne w swej istocie święta, wspaniałe tradycje: opłatek, który nas łączy, kiedy go między sobą dzielimy, rodzinne spotkania, starannie dobrane prezenty, anielskie pienia i wyszukane dekoracje, tradycyjnie suto zastawiony stół… Wszystko znajduje sens w ucieleśnionym Bogu, jeśli jeszcze jesteśmy zdolni rozpoznać Go w człowieku, który akurat znalazł się najbliżej nas.

Skoro sam Bóg aż tak nisko pochyla się, że z góry na Niego patrzymy, dla wzajemności, pochylmy się nad potrzebującym człowiekiem, w którym z pewnością przychodzi do nas Bóg, by prosić o Miłość. Przebudźmy się: może z mistycznych zadumań, może z błogości doświadczanego komfortu, może z beznadziei utrapienia. Przebudźmy się! Bóg podchodzi do naszych progów w ludzkiej postaci, byśmy sobie nawzajem stali się bardziej ludzcy!

Zastosujmy się do rady, niegdyś wyśpiewanej przez ks. P. Pawlukiewicza:

Wyjdź przed dom jeszcze raz...,

Czekaj, nie kładź się, wiedz,

Że ktoś może Cię wzywać dziś nocą

Wtedy w dal trzeba biec!

Czyż nie pójdziesz natychmiast z pomocą”.

S. Anna Mroczek

Wstecz