„Takiego koncertu jeszcze w Petersburgu nie było”

Reprezentacyjny Zespół Pieśni i Tańca „Wileńszczyzna” często-gęsto wojażuje po świecie. Odkąd otworzyły się drogi na Zachód, nie omieszkaliśmy zwiedzić niemal cały tamtejszy świat. Z kolei zamknął się Wschód, dokąd trafienie związane jest z uciążliwym przekraczaniem ściśle strzeżonych granic, które, aby pokonać, potrzeba dużo kosztów, czasu i wysiłku…

I już przez to kraje Wschodu zwiększyły swój prestiż. A ponieważ atrakcyjność wielu miast rywalizuje z aglomeracjami Zachodu, siła ich przyciągania jeszcze bardziej wzrosła. Dlatego zespół już od pewnego czasu przymierzał się do zwiedzenia właśnie Petersburga, jednego z najciekawszych miast nie tylko Rosji, lecz również całego byłego Związku.

W czasie, gdy ten wyjazd spokojnie planowaliśmy, aczkolwiek jeszcze gdzieś na dalszą przyszłość, w pierwszych dniach września zadzwonił telefon z Konsulatu Generalnego RP w Petersburgu z zaproszeniem, aby ,,Wileńszczyzna” uświetniła obchody listopadowego Święta Niepodległości Polski, które wraz z Domem Polskim oraz kilkoma działającymi tam organizacjami polonijnymi Konsulat Generalny aranżował w tym roku na szeroką skalę. Zbędnie byłoby mówić, że przyjęliśmy tę propozycję z pełnym aplauzem. Po uzgodnieniu daty oraz podstawowych spraw organizacyjnych rozpoczęły się żmudne obustronne przygotowania.

Strona zapraszająca musiała wyszukać środki na pokrycie kosztów dojazdu, zorganizowanie noclegów (w centrum miasta) oraz odpowiedniej sali na imprezę. Nasi uczestnicy musieli natomiast przede wszystkim załatwić paszporty, gdyż karty identyfikacyjne, z którymi jeździmy po całej Europie, już tam w grę nie wchodzą. A w paszporcie u każdego musiała się znaleźć rosyjska wiza.

Iluminacja – aureolą piękna

I oto po niemal 3-miesięcznych przygotowaniach naszym oczom ukazała się 7-milionowa, prawdziwa „Wenecja Północy”. Miasto o tak zróżnicowanych losach i dziejach. Miasto Piotra I, Katarzyny i Elżbiety, miasto Glinki, Borodina, Czajkowskiego, a nawet Johanna Straussa, miasto Lenina, dekabrystów i krążownika ,,Aurory” (który zresztą stoi tam nadal), ale też miasto studiów św. Rafała Kalinowskiego i św. Brata Alberta (Adama Chmielowskiego), miasto pobytu Adama Mickiewicza i poniekąd Tadeusza Kościuszki, a także wielu innych wybitnych osobistości. – Słyszałem, że Petersburg – to cudownie piękne miasto – odnotowuje we wspomnieniach członek zespołu Dominik Adamaitis – ale, gdy zobaczyłem na oczy, byłem zachwycony jego rozmachem, szerokością ulic, pięknem budowli, licznymi kanałami, wzdłuż których domy dokładnie powtarzają skręty tych rzeczek i kanałów.

Owszem, Petersburg jest piękny latem, gdy nocy tam prawie nie ma. Natomiast teraz, przy krótkich dniach, mogliśmy oglądać miasto w pełnej iluminacji, która w mroku stanowiła swoistą aureolę jego krasy. Byłam zachwycona widokami nocnego Petersburga – pisze zespolanka Kamila Szczuczko. – Piękne budowle w wieczornej iluminacji wyglądały fantastycznie.

„Czyżbym był w raju?”

Zwiedzanie wnętrz zabytkowych pałaców i świątyń zapierało dech w piersiach. Niesamowite wrażenie na mnie wywarł Sobór Zbawiciela na Krwi, którego całe ściany od dołu aż do wierzchu pokrywa mozaika – pisze Marzena Kierbiedź. Sobór ten, całkowicie niedostępny w czasach sowieckich, jest dziś jednym z najpiękniejszych i najciekawszych w mieście. Gdy tu weszłam, oczy mi wylazły na łeb od zachwytu – zauważa o tej budowli Greta Pawlun. Nie można też bez podziwu oglądać innych świątyń. Gdy wszedłem do Soboru św. Izaaka, osłupiałem: czyżbym naprawdę już był w raju? – dzieli się wrażeniami Bernard Żelichowski.

Przejażdżka… pod Newą

A cóż mówić o Pałacu Katarzyny w podmiejskim Puszkinie (byłym Carskim Siole)? O znajdującej się tu odtworzonej Bursztynowej Komnacie, zwanej ósmym cudem świata, w której chciałoby się pozostać i rozglądać bez końca! Po zwiedzeniu szeregu innych osobliwości punktem centralnym i końcowym był Ermitaż, jedno z największych muzeów świata. Jak powiedziała przewodnik, gdyby przy każdym obrazie bądź innym eksponacie zatrzymać się tylko na 10 sekund, do obejrzenia wszystkiego potrzeba by było 11 lat…

Jesteśmy niezmiernie wdzięczni gospodarzom, którzy zaprosili nas na cztery dni i umożliwili zwiedzenie wszystkich najsłynniejszych zabytków tego wspaniałego miasta. Nie obeszło się, oczywiście, bez przejażdżki pięknym petersburskim metrem, głębszym od innych w Europie, ponieważ urządzonym pod Newą i wszystkimi zatokami.

Najkrócej i najtrafniej

Ale nie zapominajmy, czegośmy jechali. Wszak celem naszej wyprawy był występ z uroczystym koncertem z okazji Dnia Niepodległości. Zaprezentowaliśmy w nim fragment programu patriotycznego Z dymem pożarów, a następnie wiązankę naszych najpiękniejszych pieśni i tańców wileńskich. W koncercie wzięła udział nestorka pieśni polskiej, stale mieszkająca w Petersburgu Edyta Piecha. Koncert swoją obecnością zaszczycił konsul generalny RP Piotr Marciniak, a także konsul Republiki Litewskiej oraz towarzyszące im osoby. Wśród licznych słów gratulacji i wpisów do Księgi Pamiątkowej najkrócej i najtrafniej występ „Wileńszczyzny” określiła konsul Lucyna Morawska-Uhryn, zaznaczając, że: „Takiego koncertu jeszcze w Petersburgu nie było”.

Spełnione marzenia

W niedzielę śpiewami liturgicznymi uświetniliśmy polską Mszę św. w kościele NMP z Lourdes, w którym to (jedynym czynnym w czasach sowieckich) był swego czasu i przystępował do Komunii św. prezydent Francji Charles de Gaulle. Dziś czynnych świątyń katolickich jest już kilka. Na pożegnanie – pamiątkowe pozowanie do fotografii przy słynnym Jeźdźcu Miedzianym. Spełniły się moje marzenia – odnotowuje Czesława Szablińska – to zdjęcie umieszczę w albumie obok zdjęcia mojej mamy, która kiedyś tu była.

Cieszę się, że śpiewam w ,,Wileńszczyźnie” i mogę z nią zwiedzać tak ciekawe miasta i zabytki. Dziękuję za wspaniałe zorganizowanie całej wycieczki. Jestem bardzo wdzięczna Zespołowi i wszystkim organizatorom tej wyprawy – pisze Bożena Jackiewicz. I na tym postawmy kropkę...

Jan Mincewicz

Fot. autor i Natalia Sosnowska

Wstecz