Józef Mackiewicz i „najtrudniejsze sprawy dwudziestego wieku”

„Mackiewicz był człowiekiem, który natknął się na fenomen. Nie ma granic zaciekłości, z jaką stara się problem ugryźć. Jest człowiekiem porażonym przez problem. I stale zdumionym. Jak wiadomo zdumienie jest matką filozofii. Zdumienie tak silne jak u niego zdarza się rzadko. Mackiewicz wszedł w najtrudniejsze sprawy dwudziestego wieku, te, od których ucieczki szuka się w cytatach Marksa czy Hegla. On wszedł naiwnie, to znaczy z doświadczeniem. Dlatego wyraził mękę myśli prostych ludzi, którzy milczą”.

Fenomenem, o którym wspomina Czesław Miłosz, omawiając Drogę donikąd, jest komunizm, jeden z XX-wiecznych totalitaryzmów. Zdaniem Noblisty, sprowadza się on do pytania: „Jeżeli nikt tego nie chce, dlaczego to jest?”. Prawie całe swoje życie poświęcił Mackiewicz zgłębianiu tego fenomenu.

Notka biograficzna

Józef Mackiewicz urodził się 1 kwietnia 1902 r. w Sankt Petersburgu, w zubożałej rodzinie szlacheckiej. A więc minęła w bieżącym miesiącu 110. rocznica jego urodzin. Był synem pochodzącego z Wileńszczyzny Antoniego Mackiewicza i wywodzącej się z Galicji Marii z Pietraszkiewiczów. Matka przyszłego pisarza jeszcze w latach nauki szkolnej przyjaźniła się z późniejszymi artystami Młodej Polski, wśród których nazwijmy chociażby Józefa Mehoffera czy Stanisława Wyspiańskiego. Ojciec był współwłaścicielem kilku kamienic w Petersburgu oraz firmy, produkującej wina.

Warto przypomnieć, że Józef był młodszym bratem Stanisława Cata-Mackiewicza (1896-1966), znanego wileńskiego dziennikarza i publicysty, redaktora gazety Słowo (1922-1939), w jakimś sensie ojca chrzestnego Żagarów, które zaczęły swój żywot jako dodatek właśnie do Słowa.

W roku 1907 rodzina Mackiewiczów przeniosła się z Petersburga do Wilna, zamieszkując przy ulicy Witebskiej 1. Józef w 1910 r. zaczął naukę w elitarnym rosyjskim Gimnazjum Winogradowa. Po ukończeniu klasy trzeciej przeniósł się do założonego w 1915 r. Gimnazjum Stowarzyszenia Nauczycieli i Wychowawców.

W 1920 r., jeszcze jako uczeń gimnazjum, wziął udział w wojnie polsko-rosyjskiej. Po jej zakończeniu, znalazłszy się w Warszawie, zrobił maturę na przyśpieszonym kursie, po czym zaczął studiować nauki przyrodnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Prawdopodobnie z powodów finansowych był zmuszony wrócić do Wilna. Tutaj kontynuował studia na Uniwersytecie Stefana Batorego, nadal preferując nauki przyrodnicze, m. in. ornitologię, gdyż od dzieciństwa był wielkim miłośnikiem i nawet hodowcą ptaków. Ta pasja zyskała mu nawet miano św. Franciszka z Asyżu. Nieprzypadkowo Włodzimierz Bolecki swojej monografii o Józefie Mackiewiczu nadał tytuł Ptasznik z Wilna.

W 1924 r. zachodzą zmiany w życiu osobistym Mackiewicza. Żeni się on z wileńską nauczycielką Antoniną Kopańską. Ten związek zaowocuje przyjściem na świat córki Haliny. Wzrastające potrzeby materialne zmuszały do intensywnej pracy zarobkowej. Józef Mackiewicz znajduje niebawem zatrudnienie w założonym i redagowanym przez brata dzienniku Słowo. Początkowo spadają na niego prace korektorskie, organizacyjne bądź redaktorskie. Następnie zamieszcza na łamach gazety nieduże notatki o treści politycznej. Po kilku latach przystępuje do pisania bardziej obszernych reportaży. Jego ulubionym tematem jest Wielkie Księstwo Litewskie. Podejmuje dany temat z pasją i rzetelnością. Dużo czasu spędza na wędrówkach, na bezpośredniej obserwacji w terenie. Jest miłośnikiem konkretu i szczegółu. Obowiązki zawodowe i rodzinne nie pozwoliły mu kończyć studiów, tym bardziej, że został także korespondentem Kuriera Wileńskiego oraz dzienników warszawskich Kurier Poranny i Przegląd Wieczorny.

Przypuszczalnie w 1935 r. rozpada się małżeństwo Mackiewicza. Wybranką jego serca zostaje na jakiś czas Wanda Żyłowska, która urodzi mu córkę Idalię. Ten związek był jednak krótki.

Jeszcze w 1933 r. zaprzyjaźnił się Mackiewicz z Barbarą Toporską, warszawianką z urodzenia, z którą zbliżała go praca dziennikarska w Słowie. To Barbara została w 1938 r. kolejną żoną pisarza, z którą przetrwał już do końca życia. Związek małżeński został zawarty w obrządku prawosławnym. Ważne było to, że druga żona znała się na talencie męża i w miarę swoich możliwości dbała o lepsze warunki dla jego pracy literackiej. W 1973 roku, po śmierci pierwszej żony pisarza, Józef i Barbara wzięli też ślub katolicki.

Mackiewiczowie zamieszkali w nabytym przez nich domu w Czarnym Borze, na skraju Puszczy Rudnickiej. Pracę dziennikarską przyszło tu łączyć z zajęciami gospodarskimi: uprawianiem ogrodu, hodowlą bydła, naprawianiem inwentarza itp.

Początki twórczości reportersko-literackiej

Z czarnoborskim domem związane są także początki bardziej znaczącej twórczości literackiej Mackiewicza. Tutaj, na tle malowniczego pejzażu (z furtki ogrodowej niemal od razu wchodziło się do lasu), został przygotowany zbiór reportaży o bardzo lokalnym tytule Bunt rojstów (1938). Tutaj zaczęła także powstawać najbardziej bodaj znana z jego powieści – Droga donikąd, która będzie wydana dopiero na emigracji w 1955 r.

Jeżeli zaś chodzi o możliwe do odnotowania pierwociny literackie, należy wspomnieć nie powieść, lecz sztukę Pan poseł i Julia (1921), którą Mackiewicz napisał we współautorstwie z Kazimierzem Leczyckim (1894-1942), także literatem, dziennikarzem i publicystą wileńskim. Była wystawiona w Wilnie w 1931 r.

Był także współautorem (obok Waleriana Charkiewicza, Stanisława Mackiewicza, Jerzego Wyszomirskiego) publikowanej w Słowie w 1933 r. Wileńskiej powieści kryminalnej.

Debiutancką natomiast książką Mackiewicza był zbiór sześciu nowel 16-go między trzecią a siódmą, wydany w Wilnie w 1936 r. Według znawców przedmiotu, jednym z których jest wspomniany W. Bolecki, już owe nowele „(...) zawierały zalążkową postać jego późniejszej twórczości – a więc: sprawę stosunków polsko-rosyjskich na wschodzie (Wilno, Petersburg), wydarzenia wojny polsko-bolszewickiej oraz losy pojedynczych ludzi zaplątane w wiry historii XX wieku.

Elementem charakterystycznym tych utworów – jak i późniejszych dzieł Mackiewicza – kontynuuje nazwany badacz – było wykorzystywanie biografii do kreacji literackiej. Już wówczas osobiste doświadczenie pisarza (obyczajowe, historyczne, społeczne) staje się podstawowym źródłem jego twórczości. Powieści Mackiewicza – zwłaszcza w warstwie autobiograficznej bywają utworami z kluczem – dziś trudnym do odnalezienia”.

Pierwsze dzieła Mackiewicza nie zyskały raczej wielkiego rozgłosu. Zwróciła na siebie uwagę jego publicystyka, którą zajmuje się coraz bardziej intensywnie od połowy lat trzydziestych na łamach wspomnianego Słowa, gazety wielce poczytnej, uświetnianej zarówno przez pióro samego redaktora Stanisława Cata-Mackiewicza, jak i wielu innych nietuzinkowych autorów, jak, dla przykładu, prof. Marian Zdziechowski czy Wincenty Lutosławski. Pismo to nie odtrącało piór także ówcześnie młodych literatów, jak, powiedzmy, Czesław Miłosz czy Teodor Bujnicki, Ksawery Pruszyński czy Konstanty Ildefons Gałczyński i wielu innych.

Pasja reportera

Reportaże, pisane przez Mackiewicza, łatwo zjednywały czytelnika, gdyż ujawniały wielki trud, włożony w ich powstawanie. Był on reporterem z prawdziwego zdarzenia, oceniał rzeczywistość nie tylko zza biurka, lecz, jak już napomknęliśmy, głównie dzięki obserwacjom w terenie. Swoje zawodowe podróże odbywał nie gardząc żadnym środkiem lokomocji, czy to byłby wóz albo rower, czy też pociąg i, rzadziej, samolot. Nie unikał także pieszych wypadów dla zbadania jakiejś wymagającej interwencji sprawy.

Warto także zaakcentować, że był reporterem odważnym, nie stronił od spraw trudnych, wśród których przeważały często historie, dające się chyba sprowadzić do wspólnego mianownika „człowiek i urząd”. Nie znosił oszustw, kłamstw, biurokracji, głupoty i wszelkiego matactwa ze strony urzędników, którzy, ukrywając się nieraz za niemożliwe podobno do przekroczenia przepisy i paragrafy, tylko udają, że chcą człowiekowi pomóc.

Nie sposób ominąć milczeniem faktu, że pisane ze swadą reportaże Mackiewicza były nie tylko ciekawą lekturą, ale, co najważniejsze bodaj w pracy dziennikarskiej, częstokroć okazywały się jak najbardziej skuteczne, prowadziły do pozytywnego załatwienia sprawy, w której zwycięzcą okazywał się najczęściej człowiek, nie urząd.

Jako wielki miłośnik i znawca przyrody ubarwiał swoje artykuły prasowe opisami obserwowanych podczas wędrówek krajobrazów. Jego reportaże spełniały więc często pośrednio misję krajoznawczą: zapoznawały odbiorców z cudami natury, osobliwościami miejscowych obyczajów, skromnością i pracowitością ludzi Wileńszczyzny i Polesia, zachęcały niejako do podejmowania podobnych wędrówek także bezinteresownie, niekoniecznie tylko wtedy, kiedy nadarzy się jakaś „sprawa dla reportera”. Za ciekawostkę można uznać podany przez Boleckiego fakt, że w jednym tylko 1938 roku, według obliczeń samego Mackiewicza, przeszedł on i przejechał 26 132 km.

Reportaże Mackiewicza torowały mu drogę do powieściopisarstwa. Wczesne reportaże zostały zebrane w Buncie rojstów, książce, która była dedykowana córce Halinie. Opisując specyfikę ziem byłego WKL Mackiewicz, w odróżnieniu od innych ówczesnych pisarzy-regionalistów, baczniejszą uwagę zwraca nie na kulturę polską, lecz na wielonarodowościowy tygiel językowy, religijny, obyczajowy itd., co zostało pozytywnie ocenione m. in. przez Czesława Miłosza, któremu bardzo bliska była taka właśnie opcja pisarza. Noblista niebezpodstawnie stwierdził: „(...) Józef Mackiewicz w Buncie rojstów swoje reportaże układał z niezależnością i przekorą, które miały przyczynić mu później nieszczęść. Wykroczył poza zwykłą polską orbitę i zamiast dworem zajął się prowincją „tutejszych”, czy w domu mówili po polsku, czy po białorusku, zjawiskiem popularnych na tej prowincji sekt religijnych, również niechętnych katolicyzmowi jak prawosławiu. Dużo też codzienności kraju przedostało się do książki”.

Jeżeli we wcześniejszej publicystyce Mackiewicza przeważała problematyka społeczna, to u schyłku lat trzydziestych, w związku ze zbliżającą się wojną, zaczyna dominować tematyka polityczna. Jego artykuły nie omijają wówczas najboleśniejszych spraw. Są stanowcze, nawołujące do zajęcia zdecydowanej postawy wobec roszczeń niemieckich czy też sowieckich. Jeżeli chodzi o los Litwy czy, szerzej, państw nadbałtyckich, Mackiewicz wyznacza dla nich perspektywę suwerenności. „Naszym hasłem było zawsze: ani Niemcy, ani Rosja! (...)”.

W wirach „epoki politycznej”

Kiedy 17 września 1939 r. wojska radzieckie wkraczają na Wileńszczyznę, Józef Mackiewicz ze swoim bratem Stanisławem w tłumie innych uciekinierów opuszcza swój podwileński zakątek, żeby zatrzymać się na jakiś czas w Kownie. Zdąży tam opublikować w Lietuvos žinios artykuł My, Wilnianie..., w którym krytykuje Polskę przedwrześniową, co przysporzy mu później wielu kłopotów.

W końcu października, na mocy układu radziecko-litewskiego, wchodzą do Wilna wojska litewskie i dopiero wtedy Mackiewicz wraca do miasta nad Wilią.

25 listopada 1939 r. zaczął wydawać Gazetę Codzienną, której był też redaktorem. Koncepcja tego pisma opierała się przede wszystkim na tzw. „idei krajowej”, która miała w Wilnie swoją tradycję. Już na początku XX w. propagował ją w Gazecie Wileńskiej Tadeusz Wróblewski, zaś w okresie międzywojennym Ludwik Abramowicz w wydawanym przez niego Przeglądzie Wileńskim. Zwolennicy tej idei nawiązywali, jak wiadomo, do tradycji byłego WKL, które współtworzyli przedstawiciele różnych narodów, języków, kultur, religii, obyczajów itp. Był to obszar, zamieszkiwany przez w miarę zgodnie współegzystujących Polaków, Litwinów, Białorusinów, Żydów, Tatarów, Karaimów itd.

Propagowana na łamach Gazety Codziennej idea krajowa miała na celu przede wszystkim ostudzanie różnej maści nacjonalizmów, które w tamtych czasach bardzo dawały się we znaki. Pozytywna na pozór idea w zaistniałej sytuacji politycznej okazała się jednak nie do przyjęcia ani dla Litwinów, ani dla Polaków. Istnienie narodu kojarzono głównie z istnieniem państwa. W maju 1940 r. Mackiewicz był pozbawiony przez władze litewskie prawa wydawania tego pisma i w ogóle czegokolwiek.

Po wkroczeniu wojsk radzieckich na Litwę (czerwiec 1940) pracował fizycznie jako zwykły robotnik, drwal czy woźnica, żeby tylko uniknąć kolaboracji z prasą sowiecką. Kiedy w 1941 r. zaczęła się okupacja faszystowska, Mackiewicz współpracował z oficjalną gazetą niemiecką Goniec Codzienny, ukazującą się w języku polskim w Wilnie. Zamieścił w niej kilka artykułów głównie o treści antysowieckiej, co było mu poczytane jako kolaboracja z okupantem faszystowskim i omal nie doprowadziło do śmierci.

W maju 1943 r. na prośbę władz niemieckich i za zgodą polskiego podziemia był świadkiem ekshumacji ofiar mordu katyńskiego. Złożył z tego relację w Gońcu Codziennym, w wywiadzie Widziałem na własne oczy (numer z 3 czerwca 1943 r.).

W 1944 r. znalazł się na krótko w Krakowie. Po przeniesieniu się stamtąd w maju do Warszawy wydawał tajne pismo antykomunistyczne Alarm. W przededniu Powstania Warszawskiego wrócił do Krakowa.

Okres emigracyjny

18 stycznia 1945 r., nie czekając wkroczenia wojsk radzieckich do Krakowa, Mackiewicz wyjechał do Włoch. W Rzymie został zatrudniony w Biurze Studiów 2 Korpusu.

Po zamieszkaniu w Londynie, w latach 1946-1949, współpracował z pismem Lwów i Wilno, wydawanym przez brata, Stanisława Mackiewicza.

W 1955 r. przeniósł się na stałe do Monachium. Ciągle uprawiał publicystykę. Niejedno pismo emigracyjne było zasilane w różnych okresach przez pióro Mackiewicza. Jego artykuły ukazywały się m. in. w Dzienniku Polskim, Głosie Polskim, Kulturze, Orle Białym, Wiadomościach, Zeszytach Historycznych. Współpracował także z rosyjską, litewską, białoruską, ukraińską prasą emigracyjną. Niejednokrotnie odbierał nagrody za swoją twórczość literacką. Właśnie w okresie emigracyjnym stał się Mackiewicz znanym powieściopisarzem.

Zmarł 31 stycznia 1985 r. w Monachium. Prochy pisarza zostały złożone w krypcie przy polskim kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie. O niespełna pół roku przeżyła męża Barbara Toporska, która odeszła do wieczności 20 czerwca 1985 r.

Droga donikąd

Będąc na Zachodzie Mackiewicz wydał niemało książek publicystycznych, w których ciągle drążył problematykę, związaną z takimi czy innymi nadużyciami czerwonego totalitaryzmu, czego przykładem są Mordercy z lasu katyńskiego, dziennikarsko-eseistyczna wersja Zbrodni katyńskiej w świetle dokumentów (1948).

Twórczość literacką okresu emigracyjnego otwiera powieść Droga donikąd (1955), która wpisuje się w jakimś stopniu w nurt literatury „małych ojczyzn”, bywa więc uwzględniana w kontekście omawiania prozy Czesława Miłosza, Tadeusza Konwickiego, Andrzeja Kuśniewicza, Juliana Stryjkowskiego, Włodzimierza Odojewskiego i wielu innych pisarzy, wywodzących się z kulturowego pogranicza i zachowujących w pamięci krajobrazy (rzeki, jeziora, lasy, łąki, pagórki czy doliny) wielobarwnych rodzinnych okolic.

Droga donikąd nie poprzestaje jednak na afirmowaniu uroczych zakątków Wileńszczyzny (niektórzy w ogóle nie widzą w tej powieści żadnej afirmacji). Opisane w niej wypadki rozgrywają się w latach 1940-1941 zarówno w Wilnie, jak też w jego okolicach (Czarny Bór), który to obszar określa autor jako „resztówkę Wielkiego Księstwa Litewskiego”.

Na poetykę powieści wpłynęła, bez wątpienia, okoliczność, że była pisana piórem publicysty, reportera, który jest zazwyczaj wierny szczegółowi, który fakty przedkłada nad fikcję (zmyślenie), który korzysta też często nie tylko z autentycznych nazw topograficznych, ale także niezmyślonych imion własnych (zwłaszcza jeżeli chodzi o personalia funkcjonariuszy radzieckich), który wprowadza do swojej powieści niemało elementów autobiograficznych.

U samej genezy powieści leży dziennikarska właśnie praca Mackiewicza. Do utworu zostały m. in. włączone niektóre opowiadania i wspomnienia, zamieszczane wcześniej w Gońcu Codziennym.

Dla odtworzenia aury powieści, dla zilustrowania „poetyki konkretu” zacytujmy jeden ze wstępnych fragmentów, w którym narrator (opowiadacz) charakteryzuje miejsce akcji:

Puszcza zwana Rudnicką od miejscowości Rudniki, położonej w jej środku, leżała w odległości 20 kilometrów na południe od miasta. Stanowiła jedną z resztówek niekończących się ongiś lasów Wielkiego Księstwa Litewskiego. W niej polowali wielcy książęta, a po zjednoczeniu Litwy i Polski królowie obydwu narodów. Carowie Wszechrosji nie raczyli do niej zaglądać, obrawszy sobie za rewir do polowań bardziej słynną Puszczę Białowieską, gdzie do dziś dnia żyją żubry, podczas gdy w Rudnickiej wyginęły one na przełomie XVIII i XIX wieków. Ale ostatniego niedźwiedzia zabito w niej na początku XX, gdzieś przed rokiem 1914.

Od tej fatalnej daty począwszy, kraj przechodził z rąk do rąk piętnaście razy podczas licznych wojen. Z rosyjskich w niemieckie, w bolszewickie, litewskie, polskie i znowu litewskie, polskie... Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej zjeżdżał tu na łosie jeszcze w roku 1938. W cień drzew ukradkiem zaledwie zaglądała historia, i od jakich przodków, przez jaki szlachetny atawizm zrodziła się piękność Weroniki [jednej z bohaterek powieści – H. T.], niepodobieństwem byłoby dojść dzisiaj (...).

Już w tych wstępnych partiach Mackiewicz, podobnie, jak czynił to w swojej publicystyce, nie omieszka zaakcentować, że chodzi o obszar niejednorodny etnicznie:

Były to ziemie nie tylko litewskie, białoruskie i polskie jednocześnie, zjednoczone w przeszłości i pokłócone współcześnie; zamieszkiwali je też Żydzi i Rosjanie; na tych ziemiach zwycięscy w wojnach tatarskich wielcy książęta osadzali przed wiekami jeńców dając im grunty i przywileje. Dlatego wśród sosen północnych zdarzało się spotykać jeszcze minarety z półksiężycem; tu, w stołecznych ongiś Trokach nad potrójnym jeziorem, zasiedli krymscy Karaimi, wyznający Pięcioksiąg Mojżeszowy, ale odrzucający Talmud; kościoły katolickie budowano przeważnie w stylu włoskiego baroku, rzadziej w gotyku; cerkwie prawosławne w niezmiennie kopulasto bizantyjskim stylu; z czasów Reformacji zostało trochę wyznawców Kalwina, mniej Lutra; w bardziej zaś odległych od miasta stronach, wśród lasów i bagien, ludzie szukający prawdy poddawali się wpływom różnorakich sekt (...).

Tak było. Pisarz odtwarza jednak atmosferę kraju, nad którym nie tylko niebo (...) jest przeważnie chmurne, kraju, nad którym ciąży już aura zniewolenia. Akcja powieści zaczyna się w sierpniu 1940 r., kiedy przynależność Litwy do ZSRR jest już przypieczętowana.

Głównym tematem utworu jest analiza zachowań poszczególnych bohaterów, ugrupowań i całej społeczności wobec narzucania ideologii komunistycznej. Mówiąc językiem Miłosza (cenionego notabene przez pisarza), Mackiewicz przygląda się niejako procesowi „niewolenia umysłu” ludzkiego, z tą różnicą, że (inaczej niż Miłosz) ukazuje to zjawisko nie za pośrednictwem abstrakcyjnego dyskursu filozoficznego, lecz sięgając po gatunek tradycyjnej powieści, wywodzącej się jeszcze z wieku XIX. Prawda, jej fabuła jest czasem rozrzedzana przez dłuższe dialogi bohaterów, przybierające charakter dyskusji politycznych.

Paweł i inni

Główny bohater powieści, Paweł, „zdetronizowany” dziennikarz, mieszka z żoną Martą na skraju Puszczy Rudnickiej. Śledząc za losami tego małżeństwa oraz ich sąsiadów, przyjaciół, czytelnik poznaje (bądź przypomina ze swoich doświadczeń) mnóstwo realiów obyczajowych. Mackiewicz jest konsekwentnym realistą, niezależnie od tego, jaki opis przyjdzie mu tworzyć. Jeżeli uganiając się za nowoczesnymi sposobami narracji zapomnieliśmy, czym jest realizm, przypomnijmy go sobie. Wystarczy zatrzymać się już na pierwszej stronie powieści i razem z Martą oczekiwać powrotu Pawła:

Marta obsypała kluski mąką i przykryła stolnicę serwetką, aby nie wyschły zbytnio przed gotowaniem, a także aby chronić je przed natarczywością much, zbierających się w kuchni. Potem otrzepała ręce i na twardym, dębowym progu porąbała żywiczne polano na cienkie drzazgi. Na fajerce stał już duży garnek z osoloną wodą. Marta odpięła fartuch, obejrzała raz jeszcze uważnie kuchnię i przeszła do pokoi.

Na kominku w pokoju Pawła zegar wskazywał wpół do piątej. Za pół godziny pociąg powinien odejść z miasta, za drugie pół godziny słychać będzie jego gwizd na przejeździe, i wtedy należy rozpalić ogień. Marta podeszła do półek z książkami i przeciągnęła palcem po krawędzi polerowanego drzewa. Kurz leżał grubą warstwą.

Wróciła więc do kuchni po ścierkę i zaczęła sprzątać. „Jutro opadnie nowy kurz, a jeśli go zetrę, pojutrze będzie leżał taki sam. I tak będzie trwało dopóki...” – Marta przeraziła się nie dokończonej myśli, jak złego słowa wypowiedzianego w złą godzinę. „Boże, Boże, niech już zostanie tak jak jest. To jedno chociaż: żebym mogła tu żyć między tymi półkami w tym domu, wśród tych rzeczy i z Pawłem, który zjawi się za chwilę!” – Zegar na kominku wycykiwał wpół do szóstej, ale pociągu nie było słychać. (...)

Coś bardzo konkretnego i jednocześnie coś bardzo uniwersalnego. Któraż z kobiet wiejskich (nie tylko zresztą wiejskich) w tej krzątaninie codzienności, w poczynaniach i myślach Marty nie rozpozna siebie?

Ten oczekiwany Paweł jest człowiekiem krytycznym, o nieufnym spojrzeniu na ówczesną rzeczywistość społeczno-polityczną. On nie ma najmniejszych złudzeń co do istoty dokonujących się przemian. Z niepokojem śledzi zachowanie swoich przyjaciół i znajomych, którzy w większości wypadków próbują przystosować się do różnych, absurdalnych często, rozporządzeń nowej, komunistycznej władzy.

Ważniejsi bohaterowie nadają tytuły trzem częściom powieści. Są to: Karol, Tadeusz, Weronika.

Obserwując tych i innych bohaterów poznajemy różne ówczesne postawy wobec rzeczywistości komunistycznej.

Karol reprezentuje pierwotnie tych, którzy próbują nie poddać się indoktrynacji. Razem z Pawłem pracuje jako drwal. Jednakże nie każdemu są dane wytrwałość i konsekwencja Pawła. Szukając łatwiejszej pracy, lepszego zarobku, może także większego poczucia bezpieczeństwa Karol zostaje wkrótce nauczycielem, później zaś obejmuje katedrę „zasad leninizmu i stalinizmu”. Konrad, inny z przyjaciół Pawła, rezygnuje z adwokatury (prawo w nowej rzeczywistości nie ma właściwie zastosowania) na rzecz nauczania fizyki i na wszelki wypadek wertuje słownik, pomocny w opanowywaniu komunistycznej leksyki.

Powyższe metamorfozy dotykają w powieści przedstawicieli różnych warstw społecznych. Jedni zaczynają naprawdę wierzyć w rzekome dobrodziejstwa ustroju, innym chodzi o przetrwanie, jeszcze inni raptem poczuli się kimś ważnym (z szofera można, na przykład, awansować na agitatora).

Paweł zadaje często pytanie, dlaczego tak jest, dlaczego ludzie pozwalają się zniewolić, dlaczego nie stawiają oporu. Rzecznikiem stawiania wrogowi zbrojnego oporu jest w powieści Tadeusz Zakrzewski, bohater części drugiej. On to wyposaża Pawła w wóz i konia, ułatwiając mu podjęcie pracy furmana, gdyż zarobkowanie w charakterze dziennikarza oznaczałoby kolaborację.

Symptomy zniewolenia

Dlaczego tak jest? Na to pytanie odpowiada sama rzeczywistość, nasycona atmosferą strachu, niepewności jutra. Ludzie słyszą dookoła o deportacji, o tzw. wywózkach, donosach, donosicielach, są tego świadkami albo uczestnikami. Imają się więc różnych sposobów, czasem też niegodnych prawdziwego człowieka, żeby zapobiec tej zgrozie. Panikę sieją wszechobecni i zbyt dużo wiedzący funkcjonariusze NKWD, którzy noszą najczęściej autentyczne nazwiska. Społeczność ogarnia swego rodzaju paraliż psychiczny.

Należałoby odnotować pozytywny fakt, że w powieści Mackiewicza, podobnie, jak w pisarstwie Józefa Czapskiego czy Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, niechęć do sowieckich funkcjonariuszy nie jest przenoszona na Rosję i Rosjan w całości. Wręcz odwrotnie. W usta archimandryty Serafima autor wkłada refleksję, która wykopuje przepaść między obrazem prawdziwego Rosjanina a tzw. homo sovieticus (człowieka radzieckiego).

W finale powieści niebezpieczeństwo deportacji zagraża też Pawłowi, któremu udawało się dotychczas lawirować. Jest zmuszony wyruszyć w drogę, która nie ma określonego celu, ale w tym konkretnym wypadku jest też jedyną nadzieją.

O symbolice drogi w omawianym utworze w taki oto sposób rozważa Włodzimierz Bolecki: „W powieści Mackiewicza symbolem wolności i nadziei jest droga: pozwala na poruszanie się, zmianę miejsca i wiarę w osiągnięcie jakiegoś celu. Przeciwstawieniem „drogi” jest bezruch – a więc wegetacja, trwanie wśród ideologicznych dogmatów. Tytuł Droga donikąd – poza kierunkiem ucieczki Pawła na końcu utworu – jest także metaforą życia w państwie sowieckiego komunizmu”.

Inne powieści Mackiewicza

Dalsze losy niektórych bohaterów Drogi donikąd znalazły dopowiedzenie w powieści Nie trzeba głośno mówić (1969), której akcja rozgrywa się w latach II wojny światowej.

Jeżeli chodzi o inne powieści Mackiewicza, w 1955 r. był wydany Karierowicz, którego akcja rozpoczyna się w końcowej fazie wojny polsko-rosyjskiej 1920 roku. Jest to powieść bardziej psychologiczna niż polityczna.

Nie znaczy to jednak, że Mackiewicz odstępuje od tematu polityki w literaturze. Przyszło mu żyć w epoce aż nazbyt politycznej, więc jego powieści, niemal jak reportaże, powstają najczęściej na kanwie jakichś konkretnych wydarzeń o charakterze politycznym, co wyeksponowane jest nieraz już w samych tytułach. Nazwijmy, dla przykładu, powieść Kontra (1957). Ukazuje ona losy Kozaków, obywateli ZSRR i emigrantów politycznych, którzy podczas wojny niemiecko-radzieckiej walczyli przeciwko bolszewikom, następnie zaś, na mocy układu jałtańskiego, zostali im wydani przez aliantów.

Problematykę polityczną zapowiada też tytuł wydanej w 1962 r. powieści Sprawa pułkownika Miasojedowa. Jej akcja jest cofnięta do lata 1914 r., do głośnej w owym czasie sprawy Sergiusza Miasojedowa, oskarżonego o rzekome szpiegostwo na rzecz Niemiec i straconego w czerwcu tego roku.

Dana problematyka mogła interesować pisarza także z tego powodu, że istniała też „sprawa Józefa Mackiewicza”, którego posądzano w czasie wojny o kolaborację z Niemcami. Szczegóły tej sprawy (nie wszystkie już dzisiaj są do ustalenia) naświetlił wspominany już w tym artykule Włodzimierz Bolecki, autor Ptasznika z Wilna.

Z kolei powieść Lewa wolna (1965) wraca do tematu wojny polsko-bolszewickiej 1920 r.

Publicystyka polityczna

Autor nazwanych utworów jest przede wszystkim nieprzejednanym przeciwnikiem komunizmu. Dał temu wyraz także w swoich książkach publicystycznych. W 1951 r. ukazała się po angielsku jego książka Mordercy z lasu katyńskiego, tłumaczona później także na inne języki.

Niechęć Mackiewicza do komunizmu była na tyle głęboka, że piętnował on nie tylko sam ustrój, nie tylko konkretnych krzewicieli tzw. „świetlanej przyszłości”, lecz najbardziej nieraz nobliwe instytucje i osoby, które, jak jemu się wydawało, przystawały na zbyt duże kompromisy w odniesieniu do mającej zawładnąć całym światem doktryny.

Tego rodzaju przekonania wyraził m. in. w publicystycznej książce W cieniu krzyża (1972), w której analizuje politykę wobec komunizmu wielkiego nowatora, powszechnie szanowanego papieża Jana XXIII.

Kontynuację podobnych refleksji przynosi też książka Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy (1975). Jej tematem jest znowu polityka Kościoła wobec komunizmu, tym razem prowadzona już za pontyfikatu Pawła VI.

Małe formy narracyjne

Mackiewicz, zasilając prasę emigracyjną, uprawiał także małe formy narracyjne. Pisanie dla prasy emigracyjnej stanowiło zresztą jego główne źródło dochodu. Mackiewiczowie, nawet będąc na Zachodzie, żyli bardzo skromnie, gdyż oboje utrzymywali się głównie z honorariów.

Opowiadania, szkice, eseje Mackiewicza ukazywały się też sporadycznie w wersjach książkowych.

W 1964 r. wydał on zbiór nowel Pod każdym niebem, do którego weszło też kilka utworów, napisanych jeszcze przed wojną. Barbara Toporska, żona pisarza, opatrzyła ten tom posłowiem. Książka była wydana ponownie w 1989 r. pod zmienionym tytułem Ściągaczki z szuflady Pana Boga.

W 1984 r. ukazał się wybór artykułów Józefa Mackiewicza i Barbary Toporskiej Droga Pani... W tymże roku wybrane opowiadania i reportaże pisarza były też wydane w zbiorze Fakty, przyroda i ludzie, którego tytuł świetnie oddaje główne kręgi tematyczne pisarstwa Mackiewicza, jak i zdradza jego pociąg do poetyki konkretu.

W niniejszym artykule warto też byłoby zadać pytanie o rangę pisarstwa Józefa Mackiewicza. Przez znawców przedmiotu jest oceniany bardzo niejednoznacznie nie tylko dlatego, że istniała „sprawa Józefa Mackiewicza”, któremu, mówiąc po gombrowiczowsku, „przyprawiono gębę” kolaboranta.

Niejednoznacznie jest przecież oceniany jako pisarz, głównie dlatego, że jego proza, omawiana w kontekście najwyższych artystycznych osiągnięć XX wieku, poetyk, odbiegających od realizmu ku nowatorskim rozwiązaniom, nie przynosi, oczywiście, niczego nowego. Ma jednak wielu zwolenników. Odnotowany jest fakt zgłaszania jej nawet do Nagrody Nobla. Kontrowersyjną recepcję Mackiewicza świetnie oddaje podtytuł, zastosowany przez Boleckiego w podrozdziale jego monografii, w którym dokonuje interpretacji Drogi donikąd. Brzmi on tak: Między szubienicą a Nagrodą Nobla. Nic dodać, nic ująć. Prawda, charakteryzuje to nie tyle Mackiewicza, ile raczej przypadłości odbiorców, dla których albo coś jest białe, albo czarne, innej drogi nie ma. A gdzie jest miejsce dla zjawisk pośrednich?

Halina Turkiewicz

Wstecz