Mija rok od śmierci Księdza Prałata Józefa Obrembskiego

Pamięć z wdzięcznością w parze

7 czerwca 2011 roku o godzinie 16.50 w wieku 105 lat odszedł do Domu Ojca niestrudzony Boży Żołnierz i ludzki Człowiek – Ksiądz Prałat Józef Obrembski. Jak można było przypuścić, cała Wileńszczyzna na wieść o tym okryła się kirem, a w poczuciu osierocenia szczególnego poczuła się Mejszagoła, gdzie ten otoczony za życia legendą Duszpasterz sprawował posługę od roku 1950 począwszy i gdzie na przykościelnym placu oddano grobowi Jego doczesne szczątki. Spoczął więc jakby w połowie drogi między świątynią pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny a słynnym „pałacykiem”, czyli coraz bardziej wrastającą z upływem czasu w ziemię chatynką – miejscem zamieszkiwania.

„Pałacyk” posłuży!

Kiedy 10 czerwca tłumy wiernych odprowadzały w ostatnią drogę czcigodnego Duszpasterza, w mowach pożegnalnych nie brakło przypomnień o zbiorowym obowiązku dochowania wierności temu, czego w oparciu o Dekalog ten niestrudzony siewca Słowa Bożego gorliwie nauczał. Wtedy też europoseł, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski nagłośnił fragment testamentu w części dotyczącej przyszłości „pałacyku”. Otóż wolą Księdza Prałata było, by zaistniała tu Izba Pamięci Kapłanów Wileńszczyzny.

Dlaczego kapłanów w liczbie mnogiej? A dlatego, że w latach 50. ubiegłego wieku, kiedy władze sowieckie przypuściły generalny atak na Wiarę, właśnie tu znalazło przytułek 6 katolickich duchownych, wypędzonych z Wilna i pozostawionych bez dachu nad głową. Tu też dożywały sędziwego wieku siostry zakonne po powrocie ze zsyłki w Rosji. I jednym, i drugim Ksiądz Prałat, narażając się zapiekłym ateistom, zapewnił na starość godziwą opiekę. Innym nie mniej ważnym argumentem był fakt, że na przeciągu długich lat negowania Wiary ta niezwykła chatynka w Mejszagole stała się miejscem ewangelizacji ludzi szukających Boga. By połączyć się z nim, ciągnęli tu przybysze z Rosji, Ukrainy, Mołdawii, a nawet z Kazachstanu. Przed każdym gospodarz otwierał na oścież drzwi i serce, pozwalał niczym spragnionym na pustyni zaczerpnąć ze źródła duchowości, wiary i nauki Chrystusowej.

Kiedy parę miesięcy po śmierci swego „tatuni” ziemską pielgrzymkę zakończyła też jego wierna gospodyni Stasia i „pałacyk” zupełnie opustoszał, po uprzednim sporządzeniu dokładnej ewidencji zdecydowano ulokować związany z Księdzem Prałatem dobytek w nauczającej po polsku Szkole Średniej w Mejszagole, noszącej właśnie jego imię. Natomiast władze samorządu rejonu wileńskiego – wykonawcy testamentowej woli swego Honorowego Obywatela nr 1 – uzyskały zgodę Kurii Biskupiej na długoletnią dzierżawę budynku w celu urządzenia w nim ekspozycji oraz zagospodarowania pomieszczeń dla zajęć katechetycznych, spotkań parafialnych, przyjmowania wycieczek. Nie rzucając słów na wiatr, w styczniu br. Rada samorządu podjęła decyzję o powołaniu w Mejszagole filii Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny – Izby Pamięci Kapłanów Wileńszczyzny oraz utworzeniu tu stałej ekspozycji.

Nim słowa zostaną przekute w czyn, upłynie jednak nieco czasu. Budynek, gdzie przez lat wiele pędził żywot ten zwany papieżem Wileńszczyzny Kapłan, wymaga bowiem gruntownego remontu. W tym celu wstępnie zbadano stan bierwion w ścianach, trwa sporządzenie potrzebnej dokumentacji. Po jej ukończeniu rozpisany zostanie konkurs na wykonawcę robót. Ich zwycięzca deleguje tu swych budowlańców, którzy wysoko podwinąwszy rękawy w robocie sprawią, że obiekt ten stanie się godnym pamięci jego byłego Mieszkańca.

Na razie w klasie

A póki tak się stanie, pamiątki po Józefie Obrembskim zostały wystawione w jednej z wyremontowanych klas miejscowej szkoły średniej, której ster dzierży Alfreda Jankowska. Nie jest tego wprawdzie dużo, gdyż zmarły przed prawie rokiem Duszpasterz nie dorobił się za życia bogactw, będąc zdania, że wystarczy Mu uboga sutanna. Pozawieszane na ścianach, ustawione albo rozłożone są obrazy i inne pamiątki, darowane przy różnych okazjach, albumy, liczne zdjęcia, odznaczenia włącznie z tymi najwyższymi, przyznanymi przez Państwo Polskie. Kto za życia bywał częściej w gościnnych progach „pałacyku”, mimowolnie skojarzy z Nim ubrania oraz szaty liturgiczne, meble, łóżko z wyciągiem, na którym ostatnie miesiące gros czasu spędzał i na którym przestało bić serce.

Jak nadmieniłem, ta ekspozycja w szkole jest czasowa. Kiedy „pałacyk” zostanie oddany po remoncie do użytku, powędruje ona na właściwe miejsce. Aczkolwiek w dowód zachowania wdzięczności dla swego Patrona jedna z klas zostanie przeznaczona na izbę pamięci.

Nauczająca na co dzień dzieci katechezy Józefa Markiewicz, którą wyznaczono na kierownika filii Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny – Izby Pamięci Kapłanów Wileńszczyzny, oraz kustosz tej Izby, nauczycielka historii Waleria Adamejtis, gospodarzące tu od stycznia br. – jak zgodnie twierdzą – dotykają tych rzeczy niczym relikwii. Również dlatego, że z Księdzem Prałatem wiąże ich zażyła znajomość i wiele osobistych wspomnień. Datujących się jeszcze latami, kiedy Wiara niczym kiełki zasianego ziarna musiała dosłownie się przebijać przez skalny grunt ateizmu.

Gromadzili się wtedy u Księdza Prałata potajemnie, by przy herbacie i upieczonych przez panią Stasię przepysznych pączkach pędzić długie nocne rodaków rozmowy. O tematyce teologicznej, choć nie tylko. Bo Ksiądz Prałat raz po raz im powtarzał, że wiedzę, którą zdobyli na studiach, trzeba pogłębiać i dzielić się nią z bliźnimi swymi. Szykowali więc przeróżne tematy z historii i literatury polskiej, zgłębiali życiorysy wybitnych postaci naszego narodu, czasem ściszonymi głosami, pomni, iż ściany mają uszy, śpiewali.

Ta pełnia głosu zaczęła im towarzyszyć w śpiewie, odkąd tylko władza cokolwiek poluzowała ateistyczne okowy. A repertuar był naprawdę rozległy: piosenki harcerskie zmieniały patriotyczne, a te – religijne. Razem z Księdzem Prałatem, oczywiście, który bardzo lubił wtórować. Gdy już ze względu na stan zdrowia nie mógł tego czynić razem, prosił: „Jeszcze coś zaśpiewajcie…”.

Kolędy dla Mistrza

I oni teraz Jemu, będącemu w Niebie, pomni tego rozkochania zdecydowali zaśpiewać. Tak ulubione kolędy, a – jak wspomina kierująca mejszagolskim chórem kościelnym Wioletta Leonowicz – idea nagrania ich na płytę kompaktową zrodziła się spontanicznie na jesieni ubiegłego roku. Żeby ubogacić pięciolinię, zdecydowali połączyć głosy dorosłe z dziecięcą scholą. W nagraniach tych niosła ich jakaś niewidzialna siła entuzjazmu. Zdolna pokonać nawet tak prozaiczny problem finansowy, związany z wydaniem tego kompaktu.

Gdy dedykowany pamięci Józefa Obrembskiego krążek pt. „Napełnij serce światłem…”, którego kolędowo-pastorałkowe treści poprzedza nagrana przez Czesławę Paczkowską w dniu 104. urodzin refleksja Księdza Prałata o potędze Wiary, ujrzał w styczniu br. światło dzienne, radość była ogromna. Wśród 17 utworów, obwieszczających przyjście na świat Bożej Dzieciny, są jak te bliskie każdemu: „Przybieżeli do Betlejem”, „Oj, Maluśki”, „Pójdźmy wszyscy do stajenki” czy „W żłobie leży”, tak też mniej znane, choć doskonale wpisujące się w niepowtarzalny klimat Świąt Bożego Narodzenia. A kto płycie tej użyczył głosów, zgodnie twierdzi, że Ksiądz Prałat wprost z Nieba gorąco im przyklaskuje w podzięce za ten dar serca, wypraszając wszystkim razem i każdemu z osobna potrzebne łaski.

Szkoła niczym z pocztówki

Dyrektor Alfreda Jankowska też upatruje wyraźne wstawiennictwo Patrona w tym, co ostatnio spotkało „kuźnię wiedzy”, którą kieruje. A tym poniekąd cudem na jawie stał się gruntowny remont budynku. O potrzebie tego zabiegu mówiono w Mejszagole już od dawna. Zmaterializować się pomogła mu natomiast bez wątpienia wizyta w lutym ubiegłego roku prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego, który właśnie w murach szkolnych odbył spotkanie ze społecznością polską. Pozostawiający wiele do życzenia ich wygląd wzruszył – widać – głowę Państwa Polskiego. Za sprawą Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” rychło przeznaczono środki finansowe na renowację, a że za tym „ciosem” poszedł też samorząd rejonu wileńskiego, już wczesną jesienią rozpoczęto prace.

Owszem, rok szkolny, który dobiega końca, zarówno dla uczniów jak też nauczycieli do łatwych nie należał, gdyż równolegle z trwającymi lekcjami w pocie czół krzątali się też z dnia na dzień budowlani kierowanej przez Józefa Chaninowicza firmy „Chanita”. Stopowani wyraźnie jesienno-zimowym okresem, który jest bardzo niewdzięczny dla prowadzenia prac wykończeniowych. Tym niemniej te krok po kroku posuwały się do przodu. A teraz, gdy dobiegły końca i szkoła zaczęła wyglądać niczym na pocztówce, jej społeczność może mieć satysfakcję, że wszystkie czasowe trudności edukacyjne z nawiązką się opłaciły. Rozstanie się z azbestowym dachem, wyłożony kostką szkolny dziedziniec, ciepłe kolory ścian, nowe wykładziny podłogowe, nowiuteńkie meble w każdej z klas powodują, że zaistniały tu wręcz wymarzone warunki do zdobywania wiedzy.

14 maja br. w patronowanej przez Księdza Prałata Józefa Obrembskiego szkole miała miejsce jakże podniosła uroczystość z okazji sfinalizowania prac remontowych, a swą obecnością zaszczycili ją m. in.: prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Longin Komołowski i członek jej Zarządu Marek Różycki, przedstawicielka MSZ-u RP Katarzyna Gągor-Nowak, kierownik wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie, radca-minister Stanisław Kargul, przewodniczący AWPL, europoseł Waldemar Tomaszewski, mer rejonu wileńskiego Maria Rekść, starosta gminy Stefan Orszewski, ks. proboszcz parafii mejszagolskiej Józef Aszkiełowicz, dyrektor firmy „Chanita” Józef Chaninowicz, kierownictwo ościennych szkół.

Prowadząca akademię dyrektor Alfreda Jankowska, jak na gospodynię przystało, nie kryła radości z przemian, jakie zaszły, dziękowała tym, kto z wyrozumieniem odniósł się do ich potrzeb. Bardziej trwałym wyrazem gestu serc stały się adresy dziękczynne dla najbardziej na tym polu zasłużonych, gdzie znalazły się m. in. iście ponadczasowe słowa Księdza Prałata: „Ojczyzna wymaga od nas czci i miłości dla siebie – ale nie bezczynnej. Ta cześć i miłość musi być w konkretnej pracy, w konkretnym działaniu”.

Po rozśpiewanym i roztańczonym koncercie z udziałem młodszych i starszych wiekiem uczniów uczestnicy akademii odbyli tłumną wycieczkę po klasach oraz korytarzach z dłuższym postojem w Izbie Pamięci jej Patrona, a ksiądz proboszcz Józef Aszkiełowicz dokonał poświęcenia cieszących oko i pachnących farbami klas. Nie ukrywam, że po szkole, którą dane mi było skończyć w odległym 1970 roku, chodziłem dumny niczym paw. Z warunków, jakie będzie miała do nauki miejscowa dziatwa. Wolna też na szczęście w odróżnieniu od mego pokolenia od wmawiania na różne sposoby, rzekomo materia ma koniecznie górować nad duchem. Jakże wymownym znakiem tych nowych realiów są zawieszone w każdej klasie krzyże. Również jako symbol tego, że ideały zaszczepiane niestrudzenie za życia przez czcigodnego Księdza Prałata Obrembskiego są poniekąd busolą w wychowaniu młodzieży na prawdziwych katolików i patriotów swego narodu.

Już niebawem, 7 czerwca, minie pierwsza rocznica odejścia do wieczności leciwego Kapłana. Akcentem szczególnym Mszy św., która w mejszagolskiej świątyni rozpocznie się o godzinie 13, stanie się uroczyste poświęcenie okazałego pomnika, jaki za sprawą rodaków z Macierzy ustawiono w dniu 12 maja br. To nabożeństwo będzie też po części raportem, że pamięć o tym wielkim Duszpasterzu i Człowieku żyje, a głoszone przezeń Prawdy Boże są nadal ziarnem, wydającym piękne wschody.

Henryk Mażul

Fot. autor

Wstecz