Obchody Dnia Wojska Polskiego w Zułowie

Niechaj Polska zna, jakich synów ma

Żyć i owocować

Zułów – miejsce urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego od kilku lat znajduje się pod opieką Związku Polaków na Litwie. W dniach świąt narodowych oraz dat, związanych z życiorysem Naczelnika Państwa Polskiego, odbywają się tu uroczystości, na które przyjeżdżają rodacy zarówno z Litwy, jak i Macierzy.

W ramach odbudowy Parku Pamięci Marszałka i przywracania temu miejscu godnego wyglądu, zrodziła się piękna idea upamiętnienia wybitnych rodaków oraz wydarzeń, które w naszej historii zostały zapisane złotymi zgłoskami sławy i chwały czy też przyoblekły się w kir żałoby. Nieprzeciętni ludzie, zdolni do bohaterskich czynów i poświęceń oraz znamienne daty i fakty historyczne tworzą pełny obraz naszej historii. Czcząc je tu, w Zułowie, poprzez tworzenie Alei Pamięci Narodowej zachowujemy historyczną pamięć, niezbędną narodowi, by mógł „żyć i owocować”. Gdy się ta urywa – a w swojej najnowszej historii mieliśmy taki półwieczny okres – tracimy korzenie, genetyczny kod, stając się bezosobową masą w rękach „wodzów ludu”, realizatorami ich maniakalnych idei.

Symbole chwały i pamięci

W Dniu Wojska Polskiego (po raz pierwszy został on upamiętniony w roku 1923, kiedy to rozkazem z dnia 4 sierpnia, przypadający w Święto Wniebowzięcia NMP dzień wiktorii w Bitwie Warszawskiej 1920 roku, uznano za święto państwowe. Obchodzono je do 1947 r. Ponownie przywrócone zostało dopiero po 45 latach, w 1992 roku) do Zułowa wyruszyło kilkuset rodaków. Z inicjatywy Związku Polaków na Litwie w 92. rocznicę Bitwy Warszawskiej postanowiono zasadzić dęby i ustawić stele ku czci jej bohaterów oraz oddać hołd pamięci dziesiątkom tysięcy rodaków, którzy wyrwani z ojczystej wileńskiej ziemi, nigdy do niej nie powrócili – pozostali na wieki w obcej, a także upamiętnić setną rocznicę powstania na Wileńszczyźnie harcerstwa polskiego – organizacji, która w ciągu wieku potrafiła wychować tysiące godnych ludzi.

Wśród tych, którzy ten świąteczny dzień zechcieli spędzić w tym historycznie ważnym i jakże malowniczym miejscu, znaleźli się rodacy – członkowie Związku z Wilna, rejonów święciańskiego, wisagińskiego, jezioroskiego, wileńskiego, solecznickiego, Mejszagolski Chór Kościelny (kierownik Wioletta Leonowicz), liczna grupa przedstawicieli Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców na czele z panią prezes Janiną Gieczewską oraz kilkudziesięciu harcerek i harcerzy wraz z przewodniczącym Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie Adamem Błaszkiewiczem (dyrektorem Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie), rodacy z Macierzy.

Inaugurując imprezę prezes ZPL Michał Mackiewicz poprosił przybyłych udać się przed dąb, upamiętniający miejsce przyjścia na świat Marszałka (zasadzony 10 października 1937 roku przez prezydenta RP Ignacego Mościckiego i Aleksandrę Piłsudską), by oddać hołd Naczelnikowi Państwa Polskiego, jednemu z głównych architektów zwycięstwa pod Warszawą. Po odśpiewaniu „Roty” prezesi oddziałów ZPL złożyli wieńce w hołdzie temu, kto wierzył, że „Polska powstała, by żyć”.

Właśnie dąb – jako symbol wieczności – zasadzony w miejscu, gdzie stała kołyska przyszłego twórcy Państwa Polskiego, znalazł swą historyczną ciągłość w Alei Pamięci Narodowej. Uczestnicy uroczystości skierowali swe kroki ku już szumiącym – co prawda, jeszcze bardzo młodym – dziewięciu dębom (przy każdym z nich na warcie stali harcerze), by stać się uczestnikami i świadkami zasadzenia kolejnych trzech.

Bronili Warszawy i całej Europy...

Sekretarz ZPL Edward Trusewicz przedstawił zebranym krótki zarys Bitwy Warszawskiej; mówił o talencie ówczesnych dowódców oraz genialnym planie oskrzydlenia wojsk bolszewickich autorstwa Marszałka. M. in. znamiennym faktem, świadczącym o stosunku Józefa Piłsudskiego do Ojczyzny i zajmowanego stanowiska, jest to, że w chwili wielkiego zagrożenia dla Państwa, złożył on na ręce premiera Witosa prośbę o dymisję ze stanowiska Marszałka i Naczelnego Wodza, bowiem taki warunek stawiali przywódcy Ententy, w zamian za przyjście z pomocą Polsce. Witos dymisji nie przyjął.

Wygrana na przedpolach Warszawy bitwa uznawana jest przez historyków za 18. bitwę decydującą o historii świata. Ofiarność i mistrzostwo wojskowe polskiego żołnierza i dowódców uratowały Europę przed czerwonymi hordami pragnącymi na bagnetach nieść rewolucję.

Do zasadzenia „dębu ku czci dowódców i żołnierzy polskich, którzy w 1920 roku w Bitwie Warszawskiej obronili Polskę i Europę od bolszewickiej nawałnicy”, zostali zaproszeni prezesi oddziałów ZPL. Młodzież z zespołu „Zgoda” w strojach ułańskich ustawiła przy steli wianek. Napis głosi, iż dąb ten i stelę bohaterom w hołdzie ofiaruje Związek Polaków na Litwie. A u podnóża znalazły się słowa głoszące iż: „Geniusz dowódców oraz ofiara ich krwi i życia zrodziły „cud nad Wisłą”.

Sadzeniu dębu i oddawaniu honorów towarzyszyły pieśni z okresu powstawania legionów, opiewające żołnierski znój i miłość do Wodza, w wykonaniu chóru kościelnego z Mejszagoły.

Rodacy – zesłańcom

Kolejny dąb i stela ufundowane zostały ze składek członków Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców. Zabierająca głos prezes Polskiej Sekcji Janina Gieczewska przypomniała, że Zułów odwiedziła przed 40 laty, za czasów sowieckich i nigdy nie myślała, że to miejsce tak się odmieni, że będzie się tu zbierało tak wiele ludzi, ze zostaną uhonorowani ci, co dla historii narodu i Polski tak wiele znaczą. Podkreśliła, iż wzrusza to, że nie zapomniano o tych, którzy nie wrócili z więzień i łagrów. Ten dąb i stela będą symbolem pamięci o Sybirakach.

Pani prezes przypomniała, że Sybiracy symboliczny grób mają w Kalwarii Wileńskiej; przy ul. Ofiarnej w kamiennym kopcu jest również kamień poświęcony zesłańcom-Polakom... Teraz rodacy-zesłańcy zostaną upamiętnieni także w tym szczególnym miejscu, a symbole będą przypominały młodemu pokoleniu o ich cierpieniach, o tym, co dla nich znaczyło słowo „Syberia”, które dla młodzieży niech się kojarzy jedynie z nazwą geograficzną.

Podczas uroczystości głos zabierał również prezes Oddziału Łódzkiego Związku Sybiraków pan Stanisław Jurkin, który się urodził w pobliżu Ignaliny, skąd w marcu 1945 roku z całą rodziną został wywieziony na Syberię. W 2001 r. pan Stanisław odwiedził miejsca ich zesłania, był w Irkucku, nad Bajkałem. M. in. w miejscu, gdzie kiedyś odbywał zsyłkę Józef Piłsudski. Podzielił się z zebranymi refleksjami o losach zesłańców-Polaków na Syberii zarówno za czasów caratu jak i Rosji sowieckiej.

Napis na steli głosi: „Dąb w hołdzie Polakom Ziemi Wileńskiej Sybirakom, którzy nie wrócili z zsyłek i łagrów sowieckich. Polska Sekcja Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców A.D. 2012”. A u podnóża są słowa Wieszcza: „Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”. Członkowie sekcji wraz z młodzieżą zasadzili swój dąb. A hen w dal echo niosło słowa pieśni zesłańców śpiewane przez mejszagolan.

Harcerze stanęli do apelu

Ustawieni w szeregu harcerze oddawali honory przed sztandarem. Naczelniczka harcerek, druhna Julia Darjina odczytała Rozkaz Specjalny Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie, datowany dniem 15 sierpnia 2012 roku:

„Drogie Druhny i drodzy Druhowie! Mamy za sobą już sto lat istnienia harcerstwa polskiego na Wileńszczyźnie. Kiedy to dzięki współtwórcom harcerstwa polskiego również na Ziemi Wileńskiej zrodził się ruch harcerski. Pierwsze drużyny powstały z inicjatywy Stowarzyszeń Elsów i Sokoła. Jesienią 1912 roku przez Bonifacego Jacewicza założona została pierwsza drużyna męska im. Romualda Traugutta. Praca w drużynie była tajna i przyjmowano tylko starszych chłopców. Natomiast pierwszy zastęp żeński w Wilnie powstał z inicjatywy Heleny Niementowiczówny, przewodniczącej Koła Młodych Polek. W lecie 1912 roku poznała ona Jadwigę Falkowską i zaprosiła ją do Wilna w celu zapoczątkowania ruchu skautowego wśród dziewcząt. Po pewnym czasie zastęp ten przemienił się w I Wileńską Drużynę Harcerek im. Tadeusza Kościuszki.

Dziś poprzez posadzenie dębu z okazji setnej rocznicy powstania harcerstwa polskiego na Wileńszczyźnie, chcemy upamiętnić to ważne dla nas wydarzenie. Pamiętajmy o naszej historii powstania i naszych korzeniach. O tych ludziach, którzy też dzisiaj, w XXI wieku, są dla nas inspiracją i przykładem w swojej służbie Bogu, Ojczyźnie i Bliźniemu. Czuwaj!”

Do wystąpienia z szeregu i zasadzenia dębu zostali wezwani: druh Jerzy Grzywacz – prezes Oddziału Morskiego Stowarzyszenia Szarych Szeregów, druh Adam Błaszkiewicz – przewodniczący ZHPnL, druh Rafał Demidowicz – szczepowy szczepu „Burza”, druhna Julia Darjina – naczelniczka harcerek ZHPnL, druhna Alina Zajankowska – wicenaczelniczka harcerek ZHPnL, druh Waldemar Dowejko – naczelnik harcerzy ZHPnL. Zasadzeniu towarzyszył dźwięk harcerskich piosenek. A na steli znalazł się taki oto napis: „Dąb ku czci 100. rocznicy powstania Harcerstwa Polskiego na Wileńszczyźnie/ W hołdzie Związek Harcerstwa Polskiego na Litwie/ A.D. 2012/ Bóg/ Honor/ Ojczyzna”. Dąb i stela zostały ufundowane przez ZHPnL.

Piękny świąteczny dzień

Tradycyjnie już podczas uroczystości w Zułowie na gości czekała kuchnia polowa, którą tego dnia obsługiwali harcerze. To przez nich ugotowana kasza i grochówka złożyły się na poczęstunek. Należy przyznać, że dania były smaczne, stąd niejeden z uczestników stawał do kolejki po repetę.

Piękna pogoda i wspaniały nastrój zachęcały, by jak najdłużej pobyć w miejscu, gdzie staraniem ludzi nieobojętnych wobec swojej historii oddaje się jej należny hołd. Cieszy też fakt, że do Zułowa ludzie docierają nie tylko jako członkowie organizacji lub osoby mające kogoś reprezentować. Przyjeżdżają z rodzinami, by być wśród rodaków, pokazać dzieciom i wnukom, jak wyglądają miejsca ważne dla nas – Polaków.

Właśnie tego dnia na taką historyczną wycieczkę z dość odległych Solecznik wybrała się rodzina państwa Dudojciów. Stefan Dudojć przez wiele lat pełnił obowiązki dyrektora szkoły średniej, a następnie Gimnazjum im. J. Śniadeckiego w Solecznikach. Natomiast jego żona Łucja (z urodzenia wilnianka) jest dobrze znana nie tylko w szkole jako doskonały specjalista od nauczania początkowego, ale też w rejonie – jako wieloletnia radna. Wraz z nimi do Zułowa przyjechała córka Beata (też pedagog) i dwoje wnucząt. Państwo Dudojciowie starają się w miarę możliwości uskuteczniać takie krajoznawcze wypady, by również w rodzinie dbać o trwałość tej nici wiążącej pokolenia i mieć przyjemność z obcowania z ludźmi myślącymi i czującymi podobnie. Tymi, którzy bez gromkich słów i patosu są po prostu wierni tej ziemi.

Janina Lisiewicz

Fot. Paweł Stefanowicz

Wstecz