Rok 2013 – Rokiem Powstania Styczniowego

Bolesław Kołyszko, wieszany dwukrotnie

My – jak ptacy na wędrówce –

Dziś tu – jutro na placówce

Może staniem już.

 

Co śni serce, niech raz prześni,

W twarde życie, twarde pieśni

Niech wiodą jak w tan.

 

A miast ręce – rękojeści

Szczery uścisk, gdy obwieści

Z niebios chwilę Pan.

 

Szczęście, dola później może –

Ach! Lecz tylko Ty wiesz Boże,

Co tam spotka nas.

 

Ty wiesz komu uśmiech miły,

Komu kwiatek na mogiły

Niesie przyszły czas.

To „Piosenka żołnierza”, słowa Mieczysława Romanowskiego, jednego z ostatnich poetów-romantyków. Był uczestnikiem powstania 1863, w którym poległ. Pan obwieścił mu z niebios chwilę, gdy Romanowski miał 29 lat... Poeci są prorokami nie tylko cudzych losów, ale i własnych.

Romanowski poległ w bitwie. Nasz Kołyszko skończył na szubienicy, z wyroku Murawiowa-„Wieszatiela”. Wieszano go dwukrotnie...

Bolesław Kajetan (dwuimienny) Kołyszko herbu Jelita był jednym z wybitnych przywódców powstania 1863 na Litwie. Urodził się 26 lipca 1837 r. w folwarku Karmaniszki (albo Kormaniszki) położonym blisko Butrymańc. Był synem Wincentego i Apolonii z Bankowskich primo voto Jurszyny (brała ślub z Wincentym jako wdowa, miała naonczas 36 lat). Ojciec Bolesława, Wincenty Kołyszko był synem Jana i Joanny z Brzozowskich. Matka Bolesława, Apolonia z Bankowskich primo voto Jurszyna pochodziła z majątku Nowickiszki (parafia ejszyska), z kolei jej matka była z Żebrowskich.

Nowickiszki w połowie XVIII w. należały do Jurszów. Wincenty i Apolonia Kołyszkowie mieszkali z początku właśnie w tych Nawickiszkach, nieco później osiedli w Karmaniszkach, i mieszkali tam w latach 1836-1843, skąd ponownie wrócili do Nowickiszek.

Bolesław miał liczne rodzeństwo, braci: Jana Wincentego, Feliksa Henryka, Władysława i Bronisława oraz siostrę Adolfinę.

Bolesław początkowe nauki pobierał w Nowickiszkach, następnie kształcił się w szkole powiatowej w Lidzie, gimnazjum ukończył w Wilnie. Studiował prawo na Uniwersytecie Moskiewskim. Należał wówczas do organizacji rewolucyjnej studentów „Ogół”, w której działali także Zygmunt Sierakowski i Tytus Dalewski. Była to bardzo silna organizacja. Na Uniwersytecie Moskiewskim studiowało naonczas 600 Polaków. Zabarwienie ich było „czerwone”. Poezja emigracyjna. Broszurki i dzienniczki litografowane były pełne narodowego dynamitu („Oda do młodości”, „Przedświt”, „Oda do wolności”). Nie schodziły z ust nasiąknięte rewolucyjną ekspresją wiersze Zygmunta Krasińskiego.

Za udział w studenckiej manifestacji w 1861 Bolesław Kołyszko został aresztowany. W końcu 1861 udało mu się przedostać do Włoch, gdzie wstąpił do wojskowej szkoły polskiej w Genui-Cuneo.

Szkoła ta została założona głównie za sprawą Marcelego Lubomirskiego i przy udziale generała Mierosławskiego i Garibaldiego w październiku 1861. Skupiała ona w sobie młodzież polską, która od 1860 roku dość licznie emigrowała z kraju, aby na wezwanie Mierosławskiego stanąć w szeregach organizowanej przezeń, włoskiej legii cudzoziemskiej. Legia ta miała wziąć udział w zamierzonej przez Garibaldiego wyprawie przeciw Austrii. Pierwszym dyrektorem szkoły był generał Mierosławski, następnie generał Wysocki. Komendantem szkoły był pułkownik Fijałkowski. Po paru miesiącach, w marcu 1862, szkoła została przeniesiona do Cuneo. Mimo niezgód, rywalizacji i zawiści między dwoma polskimi generałami – Mierosławskim i Wysockim – szkoła ta wykształciła około 150 instruktorów dla powstania. Spośród nich wielu odegrało wybitną rolę i odznaczyło się na polu walki. Wśród nich był Bolesław Kołyszko.

Po powrocie na Litwę w marcu 1863 Bolesław Kołyszko zorganizował pod Kownem swój oddział, do którego dołączyły oddziały Bronisława Żarskiego i ks. Antoniego Narwojsza. W marcu 1863 walczył pod Wysokim Dworem, w kwietniu pod Lenczami, Misiunami, gdzie poniesiono poważne straty. Powstańcy byli wycieńczeni długim marszem, dotkliwie dawał się im odczuwać brak obuwia, na 213 ludzi brakowało 105 par butów, bielizny, siermięg. Ale był to największy oddział, przyprowadzony do obozu Zygmunta Sierakowskiego 6 kwietnia 1863 (był to drugi dzień Świąt Wielkanocnych).

Dołączenie oddziału Kołyszki zamykało pierwszy etap organizowania dużego zgrupowania partyzantów na Kowieńszczyźnie.

Drugi etap niestety miał trwać krótko. W bitwie pod Birżami powstańcy ponieśli klęskę. Bolesław Kołyszko i ukrywający się w chacie leśnika ranny Zygmunt Sierakowski zostali wzięci do niewoli, przewiezieni do Wilna i skazani na stracenie.

Wyrokiem sądu polowego, Bolesław Kajetan Kołyszko został skazany na śmierć przez rozstrzelanie. Murawiow-„Wieszatiel” karę tę zamienił na bardziej poniżającą – śmierć przez powieszenie. Rozkaz ten wykonano 28 maja (wg starego stylu, wg nowego 9 czerwca 1863) w Wilnie na placu Łukiskim. Kołyszko w ostatniej chwili życia, gdy założono mu postronek na szyję, sam wypchnął ławkę spod nóg; sznur się zerwał; wieszano go dwukrotnie. Nawet w najbardziej barbarzyńskich krajach w podobnym przypadku – powtórnie nie wieszano, delikwentowi darowywano życie...

Zygmunt Sierakowski został powieszony na tym samym placu Łukiskim 15 czerwca (27 wg nowego stylu) 1863.

Bracia Bolesława takoż uczestniczyli w powstaniu, z których obok Bolesława zasłynął szczególnie Feliks Henryk.

Feliks urodził się w 1838 roku. Po ukończeniu gimnazjum w Wilnie służył w wojsku rosyjskim, walczył na Kaukazie z góralami Szamila. W 1859 roku na własną prośbę został przeniesiony do rezerwy w stopniu majora. Wrócił na Litwę. Z początku zamieszkał w Kiejdanach, gdzie pracował przy budowie odnogi Wilno-Kowno-Wierzbałowo Petersbursko-Warszawskiej Drogi Żelaznej. W 1862 zamieszkał w Wilnie, pracował na kolei. Na wiadomość o wybuchu powstania, stanął u boku swoich. Był jednym z utalentowanych dowódców powstania na Litwie. Walczył w partii powstańczej przez siebie zorganizowanej w Puszczy Rudnickiej, na terenach powiatu trockiego pod Koszedarami, Olkienikami, Oranami; w połączeniu z innymi partiami, oddziałami walczył w potyczkach pod Augustowem. Przebywał w dużym zgrupowaniu powstańczym Jana Sędka, Aleksandra Stabrowskiego, Aleksandra Porondowskiego. We wrześniu 1863, z powodu choroby przekazał swój oddział Mitrofanowi Kijańskiemu i wyjechał do Niemiec, następnie do Francji. Obracał się tam w polskich kołach emigracyjnych, pracował w administracji kolejowej. Zmarł w 1889 w Montainie we Francji.

Ty wiesz komu uśmiech miły,

Komu kwiatek na mogiły...

Niesie przyszły czas.

Bolesławowi Kołyszce ani „miłego” uśmiechu, ani kwiatka nikt naonczas nie złożył.

Zwłoki Bolesława Kołyszki, Zygmunta Sierakowskiego, księdza Iszory carscy siepacze pochowali potajemnie, z rozkazu Murawiowa, na Górze Zamkowej. W tamtych czasach wstęp ludności cywilnej był tu wzbroniony.

O tych grobach zachowała się ustna tradycja, zaś po wycofaniu się Rosjan z Wilna w 1915 roku stwierdzono, iż faktycznie spoczywają tam ciała straconych w 1863 roku, które dla trudności rozpoznania zalewane były z rozkazu Murawiowa wapnem. Placyk z grobami bohaterów ozdobiono wówczas klombem z krzyżem pośrodku, ułożonym z kwiatów.

Udekorowano też kwiatami miejsce na Górze Trzykrzyskiej, gdzie był pochowany, stracony także na placu Łukiskim ks. Ziemacki.

W pierwszym „Przewodniku po Wilnie”, wydanym w pierwszym (1919) roku wyzwolenia (odzyskania przez Polskę niepodległości), jego autor, dyrektor Wileńskiego Archiwum Wacław Gizbert-Studnicki pisze, że na Górze Zamkowej zostali pochowani także inni bracia Bolesława Kołyszki. Którzy bracia? Czy uda się to kiedyś historykom ustalić? Oprócz Bolesława Kajetana i Feliksa Henryka, było jeszcze dwóch braci: Jan Wincenty (rocznik 1834) i Władysław (1836), najstarszy z braci Kołyszków Bronisław zmarł w wieku dziecięcym.

W zbiorach Litewskiego Archiwum Państwowego w Wilnie zachowało się zdjęcie jednego z braci Kołyszków. Bezimienne, z podpisem po rosyjsku: „brat powiesziennogo”. Który to może być z braci, dziś trudno ustalić; zdjęcie odnalazł w archiwum wileński historyk Czesław Malewski.

Bolesław Kajetan Kołyszko został ochrzczony w kościele butrymańskim pw. św. Michała Archanioła 10 października 1837. Rodzicami chrzestnymi byli: Bartłomiej Jundziłł, sędzia graniczny i Łucja Summorok.

16 czerwca 2013 będą dzwoniły dzwony za duszę śp. Bolesława Kołyszki i wszystkich „tamtych” Kołyszków z sąsiednich Karmaniszek. Nigdy dotąd „z tej okazji” dzwony w Butrymańcach nie dzwoniły. W tamtych mrocznych czasach głucho milczały. Może tylko biły za zdrawje takiego to albo takiego caria i jego rodziny (Aleksandra II, Aleksandra III...).

Rok 2013... 150. rocznica powstania styczniowego. Kościół pw. św. Michała Archanioła w Butrymańcach zamierza godnie uczcić pamięć Bolesława Kajetana Kołyszki. Ta piękna postać niewątpliwie zwróci większą uwagę historyków, pisarzy bądź innych środowisk twórczych. O Kołyszce więcej wiadomo na terenie dawnego powiatu kowieńskiego, na Żmudzi aniżeli na jego ziemi ojczystej – bo tam, na tamtym gorącym obszarze powstańczym toczył walki i utrwalił się w pamięci towarzyszy broni. Pojawią się potem wspominki o nim tych, którzy przeżyli. Dociekliwi historycy wyszperają w archiwach pisma z lat 1863-1864 (rosyjskie i polskie), dotrą do raportów wojskowych. Trud to syzyfowy, a dłuższe, czasochłonne szperanie skutecznie zniechęca nawet najcierpliwszego badacza. „Autentyczne” opowieści, odnotowane fakty są rażąco sprzeczne ze sobą. W archiwum tzw. „murawiowskim” w Wilnie są zeznania samego Kołyszki, po jego aresztowaniu złożone przed murawiowską komisją śledczą pod przewodnictwem generała Wiesieliewa, ale i im także nie można wierzyć do końca, bo z pewnością całej prawdy nieprzyjaciołom nie ujawnił. Według opinii tych, którzy go znali – „podał nazwiska tylko tych, którzy zginęli w powstaniu, z żywych – nikogo nie wymienił”.

Co pozostaje? Pojechać w Kowieńskie, na Żmudź – śladem jego potyczek i walk? Z myślą, że może młodzież szkolna do tego się zapali, podam tu trochę tzw. „danych topograficznych”, opracowanych przez Annę Kompielską (maszynopis ze zbiorów prywatnych Czesława i Ryszarda Mackiewiczów).

Gdzie i kiedy walczył

Kołyszko przybył na Kowieńszczyznę w końcu lutego bądź w początkach marca 1863 i pośpieszył do organizującego się w powiecie kowieńskim (między Czekiszkami a Wysokim Dworem) oddziału Bronisława Żdżarskiego (w innych źródłach – Żarskiego), który nie czując się na siłach kierować partią, zrezygnował z dowództwa na rzecz Kołyszki. Kołyszko z mety zabrał się do rozesłania manifestów wydanych przez Centralny Komitet Narodowy w dniu 22 stycznia 1863. Odezwy te (z czynną pomocą proboszczów okolicznych parafii) szybko dotarły pod chłopskie strzechy i rychło zaczęły odnosić skutek. Młodzi, starsi, a nawet starzy w pojedynkę lub grupami zaczęli ściągać do obozu powstańczego, a już największa fala napłynęła z chwilą, gdy w obozie pojawił się ksiądz Antoni Narwojsz z Poniewieża.

W pierwszych dniach partia składała się z ponad 60 osób, a wśród nich – Władysław Młyński, dymisjonowany rotmistrz smoleńskiego pułku ułanów, oraz Antoni Styrpejko, wychowanek Instytutu Szlacheckiego w Wilnie.

W ciągu kilku dni oddział urósł do liczby 250 ludzi i wtedy Kołyszko zaczął organizować partię.

Pierwszym batalionem dowodził Bronisław Żdżarski (alias Żarski), drugim Józef Rodowicz, trzecim tzw. batalionem „B” – były oficer rosyjski (nazwisko ze względów, których łatwo się domyślić, w raporcie nie zostało ujawnione). Adiutantem był Antoni Styrpejko, skarbnikiem Turczynowicz, działem aprowizacyjnym zajmował się Władysław Młyński.

Żywność i broń dostarczali wieśniacy – częściowo darmo, częściowo za pieniądze płacone przez partię (przesyłał je dr Dłuski- Jabłonowski).

Wieść o organizującym się oddziale powstańczym dotarła niebawem do władz rosyjskich i komendant wojsk rosyjskich guberni kowieńskiej, generał major Suchobolski wysłał majora Stiepanowa na czele dwudziestu strzelców Kaporskiego Pułku, aby rozesłał manifest wydany przez cara Aleksandra II przyobiecujący amnestię tym powstańcom, którzy złożą broń i podpiszą wiernopoddańczy adres. Termin car wyznaczył do 12 maja 1863. (Stąd – ten, który nastąpi później wyjazd Murawiowa z Petersburga, 12 maja – nie doczekawszy się uległości niepokornych Polaków car oddelegowuje już wkrótce „Wieszatiela” do Wilna, mianując go „wojennym gienierałgubernatorem”).

Ale na razie jest dopiero koniec marca. A tam, na Kowieńszczyźnie Suchobolski, oprócz dwudziestu strzelców pod dowództwem Stiepanowa dosyła na oddział Kołyszki jeszcze rotę strzelców pod wodzą kapitana Michałowskiego, który podąża do miasteczka Wilki, stamtąd zaś do Czekiszek i tu się spotkał ze strzelcami majora Stiepanowa. Dowódcy oddziałów rosyjskich byli w szoku na wiadomość, że partia powstańcza, obozująca pod Wysokim Dworem, składa się z ponad 700 ludzi. Oczywiście te nieprawdziwe pogłoski rozpuszczano celowo, siły powstańcze były w istocie o połowę mniejsze.

Wojska rosyjskie ruszyły w kierunku Wysokiego Dworu, zabierając ze sobą jeszcze stu kozaków.

Powstańcy przebywali w dalszym ciągu w lasach nowodworskich. Niebawem do spotkania dojdzie łeb w łeb. A wyglądało to tak:

W gęstym jodłowym lesie była nieduża polana, przecięta drogą i niewielkim strumykiem. Niezbyt wysoka wyniosłość terenu zniżała się ku brzegowi w dolinie, o kilkadziesiąt kroków od lasu widniały zabudowania łowczego Podbielskiego, z drugiej strony stała chata leśnika.

Batalion Żdżarskiego (Żarskiego) przebywał w zabudowaniach łowczego, gdzie też mieściła się główna kwatera. Batalion „B” przebywał w chacie leśnika, Rodowicz zaś z resztą ludzi znajdował się w lesie.

28 marca o świcie wojska rosyjskie przybyły pod Wysoki Dwór. Wiosenny ranek był mglisty i kozacy Stiepanowa, sprzątnąwszy pikiety konne, podeszli niezauważalnie do przednich straży. W tym czasie ujrzawszy Kołyszkę, wyjeżdżającego z zabudowań łowczego, zaczęli strzelać do niego z odległości mniej więcej 800 kroków. Ogień trwał 15 minut, od strzałów zapaliły się zabudowania leśniczego, a niebawem nastąpił wybuch spowodowany przez proch, zapomniany w ucieczce przez powstańców.

Rosjanie zajęli pobliską chatę. Część powstańców odstrzeliwała się znad krawędzi lasu, część rozbiegła się. Kołyszko, zebrawszy swych ludzi rzucił się na strzelających wciąż żołnierzy rosyjskich, aby zdobyć zajmowane przez nich stanowisko, gdy jednak atak się nie udał – cofnął się. Następnie począł ostrożnie okrążać wojsko nieprzyjaciela, aby niespodziewanie uderzyć na nie z tyłu. Manewr Kołyszki został spostrzeżony. Kołyszko powrócił do zajmowanej przedtem chaty i zaczął gromadzić resztki powstańców. Była to pierwsza potyczka, niestety przegrana.

Straty, jakie ponieśli powstańcy w tej wysokodworskiej potyczce, trudno jest dokładnie określić. Medeksza w swej „Monografii oddziałów powstańczych na Żmudzi” („Ojczyzna”, Bendlikon 1864) podaje, że było 16 zabitych i 1 ranny, za to liczbę zbiegłych powstańców określa się na 200.

W potyczce wysokodworskiej został zabity ksiądz jadący bryczką z Czekiszek, jedna kobieta ciężko ranna, zaś jej dziecko wrzucono w płomienie, a córkę łowczego Podbielskiego zakłuto bagnetami.

Kołyszko dostawszy od naczelnika partii nadniewieskiej, Tadeusza Kuszłejki wiadomość z prośbą, aby pośpieszył mu na pomoc, ruszył ku Lenczom i Ożytanom, gdzie w pobliskich lasach przebywała partia Kuszłejki.

Honor, Ojczyzna... Głównie honor... Zgodnie z tym, jak jest na sztandarze narodowym: Honor, a potem Ojczyzna. Jak postępował Kołyszko ze swymi aresztowanymi nieprzyjaciółmi bądź z Polakami będącymi w służbie dla władz rosyjskich? Oto jeden z przykładów, odnotowanych później w raporcie.

7 kwietnia późnym wieczorem Kołyszko przybył do Ejragoły, zaaresztował pristawa Opulskiego i przy jego domu postawił wartę. Następnie kazał zarekwirować z urzędu gminnego i kancelarii policyjnej znajdujące się tam akta, księgi, kodeksy prawne, papiery urzędowe, wywieźć je za miasteczko i spalić. Odebrał także od pristawa dwie sztuki broni, zaś od kasjera pieniądze (w ogólnej sumie 365 rubli 80 kopiejek) i o północy opuścił Ejragołę, zabierając ze sobą Opulskiego, czynownika z kancelarii policyjnej Feliksa Romanowskiego oraz pisarza gminnego. Następnie, wraz ze swym oddziałem Kołyszko ruszył gościńcem w głąb rosieńskiego powiatu.

Kołyszko zatrzymał się w karczmie Żyda Girkowskiego i wypuścił jeńców na wolność surowo zabroniwszy wpierw Opulskiemu wszczynania jakichkolwiek bądź przeszkód powstańcom.

Ejragoła, Czekiszki, Rosienie, lasy, puszcze, przeprawy przez rzeki – przez Szuszwę, Dubisę... W ogóle warto się przejechać przez tamte tereny – szlakiem Kołyszki (a część z tych miasteczek i wsi leży takoż na szlaku bohaterów Sienkiewiczowskiego „Potopu”).

W „Archiwum murawiowskim”, jak już wspomniałam, znajduje się mnóstwo zeznań uczestników tamtych walk. Fakty, miejscowości, nazwiska... W odniesieniu do nazwisk należy zachować wyjątkową ostrożność, bo mogą to być pseudonimy albo w ogóle nazwiska zmyślone (zwłaszcza tych, którzy jeszcze żyli, ukrywali się po lasach).

Niżej podaję fakty, zdarzenia, miejscowości odnotowane w rosyjskich (częściowo w polskich) raportach wojskowych oraz z zeznań samego Kołyszki.

8 kwietnia partia Kołyszki natknęła się na pocztę listową przy przystanku pocztowym w Czekiszkach. Kołyszko kazał całą korespondencję prywatną spalić, urzędową zaś zabrał z sobą, zerekwirowawszy przy tym bryczkę i parę koni, na co też wystawił pokwitowanie. Tego samego dnia powstańcy zatrzymali się w Michałowie (powiat rosieński) w majątku Dowgirda i zabrali znalezioną tam broń i zapasy żywności oraz rozrzucali ulotki – manifest ogłaszający uwłaszczenie włościan.

9 kwietnia Kołyszko wysłał do Girtokolskiego urzędu gminnego, znajdującego się w pobliżu Rosień, pięciu uzbrojonych ludzi, którzy zniszczyli znajdujące się tam akta. Potem powstańcy przeprawili się przez rzekę Dubisę promem, który po przeprawie został porąbany, a następnie spalony.

Potem powstańcy udali się do powiatu kowieńskiego, gdzie rozbili obóz w lasach, należących do generałowej Kajserowej w pobliżu wsi Misiuny. Było to miejsce bardzo niebezpieczne, bowiem Kasjerowa jak też jej chłopi byli wrogo nastawieni wobec powstańców.

Jakoż – stało się... O miejscu postoju partii Kołyszki już następnego dnia doniesiono pułkownikowi Bożejrianowowi, komendantowi 1. strzeleckiego batalionu, stacjonującemu w Szymkajciach. Bożejrianow wyruszył ku Misiunom. Starcie obu wojsk nastąpiło 11 kwietnia.

Usłyszawszy strzał alarmowy, Kołyszko cofnął obóz w głąb lasu, wybrawszy zaś 44 strzelców (zwraca uwagę „Mickiewiczowska” liczba), rozkazał im zająć pozycje na skraju lasu. Po godzinie oczekiwania wojsko rosyjskie zaatakowało partię Kołyszki, lecz przywitane gradem gęstych strzałów, cofnęło się, a następnie poczęło oskrzydlać powstańców. Strzelcy polscy, zauważywszy ten manewr, wycofali się w głąb lasu i pod osłoną gęstych zarośli strzelali w dalszym ciągu, dopóki wojsko rosyjskie nie opuściło terenu walki.

W potyczce pod Misiunami powstańcy ponieśli jednak poważne straty. Stracili część pik, szabel, pistoletów różnego rodzaju, zapasy żywności oraz część papierów zabranych w urzędzie gminnym w Ejragole. Tu zginął Tadeusz Niemczewski, uczeń Konstantynowskiej Szkoły Podchorążych, jeden z najbardziej aktywnych powstańców, który przyprowadził do oddziału Kołyszki najwięcej ochotników.

Tadeusza Niemczewskiego wymienia raport rosyjski i wszystkie polskie źródła. Raport rosyjski wymienia jeszcze dwóch ze strony polskiej, nazwisko jednego nie jest zidentyfikowane, nazwisko drugiego – Krukowski.

Rosjanie, według raportu rosyjskiego, stracili tylko dwóch, zmarłych od odniesionych ran, natomiast źródła polskie wymieniają 6 zabitych, Kołyszko zaś w swoim raporcie podaje, że Rosjanie stracili 8-10 zabitych i rannych.

W parę godzin po bitwie dotarł do Kołyszki oddział Żdżarskiego (Żarskiego). Polacy dokładnie zdawali sobie sprawę z tego, że Rosjanie, z przeważającą siłą, nie odstąpią od zamiaru rozbicia partii Kołyszki, toteż Kołyszko podjął próbę wycofania się za Dubisę.

Po przeprawieniu się przez Dubisę, powstańcy spotkali wysłańca, który poinformował Kołyszkę o rozplanowaniu wojsk rosyjskich i że Rosjanie zamierzają atakować go w dniu 15 kwietnia. Kołyszko cofnął się więc w lasy, aby odwrócić uwagę nieprzyjaciela w wypadku, gdyby ponownie musiał dokonać przeprawy przez Dubisę. Manewr się udał. Wojska rosyjskie powróciły do stałego miejsca pobytu.

Jednak sytuacja powstańców nie była najlepsza. Niebawem Kołyszko znów otrzymał informację, że wojska rosyjskie z Kiejdan w liczbie 2 rot piechoty i 1 szwadronu jazdy zamierzają na niego uderzyć. Kołyszko podjął błyskawiczną decyzję – przeszedł Dubisę niemal na oczach rosyjskich żołnierzy. Wkrótce znowu spotkawszy wysłańca, który doradził mu udać się do rosieńskiego powiatu albo ukryć się w lasach poniewieskich. Kołyszko wybrał lasy poniewieskie.

Rosjanie zbliżyli się do obozu powstańczego i w ten sposób uniemożliwili powstańcom dotarcie do Poniewieża. W tej sytuacji Kołyszko przesunął swój oddział tak, że oddział znalazł się w pobliżu drogi wiodącej z Rosień do Ejragoły. Drogę tę Kołyszko postanowił przejść nocą – choćby miał przebić się siłą przez ciągnące tabory wojskowe.

Wieczorem wojska rosyjskie odeszły ku Ejragole. Kołyszko skorzystał z tej sposobności – przeszedł drogę w poprzek i przeprawił się przez Dubisę. Aby zamaskować swój odwrót, pozostawił mały oddział konny, który miał w nocy napaść na Ejragołę, zaalarmować wojska rosyjskie, a następnie połączyć się z resztą oddziału. Wybieg się udał. Rosjanie dowiedziawszy się, że część powstańców przeprawiła się przez Dubisę, byli przekonani, że to jedynie mały oddział został wysłany po żywność. Toteż rankiem 15 kwietnia śmiało podeszli do opuszczonego obozu. Przekonawszy się o swojej pomyłce, wyruszyli w pogoń.

Jeden oddział, kierując się na Bejsagołę, ruszył w stronę Szawel, drugi udał się na Kimonty, trzeci, domyślając się, że może Kołyszko podążył do Poniewieża, zwrócił się w stronę Krok.

Kołyszko, idąc całą noc, znalazł się przed świtem w Kimontach i aby uniknąć zbliżającej się w tę stronę pogoni, po całodziennym marszu, zawrócił na wschód i przeszedł Szuszwę. W tym czasie wojsko rosyjskie, kierując się na Kroki, nie ośmieliło się zapędzić w lasy okalające Leszcze i zatrzymało się. Kołyszko mógł odetchnąć – z tej strony nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Kołyszko ze swym oddziałem odpoczął dobę w lasach Krokowskich, następnie forsownym marszem przeszedł drogę prowadzącą z Poniewieża do Kiejdan, przeprawił się przez Niewiażę w pobliżu Kiejdan i zawrócił ku Kremenciszkom, gdzie zamierzał połączyć się z oddziałami Zygmunta Sierakowskiego.

Powstańcy spędzili w wielce uciążliwym marszu 3 dni i 4 noce, 18 kwietnia połączyli się z Sierakowskim.

...To spotkanie będzie później entuzjastycznie opisywane przez jego świadków, którzy przeżyli.

Po latach napisze też o nim żona Zygmunta Sierakowskiego Apolonia Sierakowska:

„Według słów naocznych świadków, którzy przybywali z raportami do Wilna, wzruszający był widok spotkania się tych wodzów i garstek młodzieży w głębokiej puszczy, wśród nagich, jeszcze bezlistnych drzew, na ziemi śniegiem pokrytej, a miejscami błotem grząskiej. Radość biła z oczu wszystkich, gdy ci wodzowie stanęli wprost siebie. Kołyszko zgiął kolano, kładąc broń u nóg Dołęgi (pseud. Sierakowskiego – uw. A.A.B.), przy wygłoszeniu przysięgi iść z nim na życie lub śmierć za ojczyznę. Gorące słowa Dołęgi, ich uścisk serdeczny, braterski, zelektryzowały młodzież, która z rozrzewnieniem witała się, ściskała.

Kołyszko, uczeń Kossowskiego Władysława w Cuneo, znał Zygmunta”.

Razem z Sierakowskim Kołyszko brał udział w bitwach pod Genetyniami i Korsakiszkami.

Niestety, nie mieli Polacy szczęścia. Po ciężkich potyczkach pod Birżami, gdy siły słabły, a ksiądz Antoni Mackiewicz ze swym oddziałem nie zdążył przyjść z pomocą, partia powstańców została doszczętnie rozbita.

Jak naprawdę z tym aresztowaniem było?

Według zeznań samego Kołyszki przed komisją śledczą i raportów rosyjskich było tak:

Po porażce pod Birżami, Kołyszko razem z pięcioma ludźmi udał się w stronę puszczy Zielonki. Po całonocnym marszu powstańcy dotarli do lasu w pobliżu miasteczka Popiel. Załamani psychicznie porażką, zmordowani długim marszem – zasnęli w puszczy. Tu otoczył ich i wziął do niewoli oddział wojsk rosyjskich pod dowództwem kapitana Kozakiewicza. Powstańców przewieziono do Popiel, stamtąd zaś odesłano do wsi Doszejki, gdzie znajdowała się podówczas główna kwatera generała Ganeckiego. Potem Kołyszkę odwieziono do Wilna i tam uwięziono w cytadeli, w gmachu nr 14.

We wspomnieniach żony Zygmunta Sierakowskiego, Apolonii z Dalewskich Sierakowskiej, opartych na słowach jednego z bezpośrednich świadków aresztowania, powstańca Donicza została w źródłach utrwalona wersja diametralnie odmienna.

Opowiadał mi Donicz po powrocie z Syberii, towarzysz Kołyszki w chwili aresztowania tego ostatniego. „Po bitwie, po oddaleniu się Zygmunta do Skrobiszek (Zygmunt Sierakowski odniósł w tym czasie poważne rany – uw. A.A.B.), po zebraniu się rozrzuconych oddziałów, pierwsze słowa Kołyszki były: „Gdzie wódz? Kto mu towarzyszy?”. Słysząc odpowiedź, zawołał: „Ślamazarnicy, zgubią go! Za mną – dziesięciu z mego oddziału! Śpieszmy mu na pomoc! Do bezpiecznego miejsca tylko sześć godzin drogi, przeniesiemy go lasami na ręku!”. Zbliżając się do Skrobiszek, wstąpił (Kołyszko) po bliższe informacje do przydrożnej chałupy. W tejże niemal chwili wpadła gospodyni wołając: „Uciekajcie! Moskale idą!”. Kilku towarzyszących Kołyszce wyskoczyło przez okno w stronę lasu. Kiedy (Kołyszko) zamierzał uczynić toż samo, posłyszał już koło domu słowa żołnierzy: „Tiepier – kogda Dołęga (pseud. Sierakowskiego) pojman...”. Kołyszko padł na ławę ze słowami: „Nie mam już po co uciekać – wszystko stracone – wódz wzięty!”. Żołnierze wtargnęli. Na pytanie – kim jest? – odparł: „Kołyszko, którego od dawna szukacie”.

A w jaki sposób aresztowano Zygmunta Sierakowskiego? Pisze jego żona Apolonia Sierakowska.

Nad ranem opatrzono powtórnie ranę, silna gorączka wzmogła się jeszcze, w końcu Zygmunt usnął snem ciężkim, gorączkowym.

Niedaleko Skrobiszek miał Józef Kościałkowski przyrodniego brata Ildefonsa Kościałkowskiego, do niego to trzykrotnie posyłano towarzyszących Zygmuntowi powstańców o powóz i konia, na ich usilne błagania Ildefonsowa odparła odmową brutalną. W końcu udał się tam Józef, zabrał powóz i konie siłą. (...) Po zabraniu powozu przez Józefa, Ildefonsowa udała się do isprawnika Siesickiego, gdzie w tym czasie bawił generał Ganecki (według opisu żony Siesickiego, właśnie w chwili jej przybycia pił kawę na ganku). Pomimo obecności generała, Ildefonsowa na głos prosiła isprawnika, żeby jej nie robiono odpowiedzialną za wzięty powóz i konie dla rannego Dołęgi, który obecnie znajduje się u Komorowskich w Skrobiszkach. Ganecki oddalił się, ażeby zarządzić natychmiastowe aresztowanie Dołęgi.

Kołyszko po aresztowaniu był odprowadzony do Medejek. Tam też wcześniej po aresztowaniu w Skrobiszkach został przewieziony Zygmunt Sierakowski. 29 kwietnia/10 maja wszyscy, Zygmunt Sierakowski, Bolesław Kołyszko i kilkudziesięciu aresztowanych wraz z nimi młodych powstańców oraz Trzaskowski, Józef Kościałkowski i Kossakowski pod silną strażą z pułkownikiem żandarmskim Sobinem expresem przywiezieni do Wilna.

Opisy aresztowania w późniejszych wspomnieniach świadków różnią się podobnie – w szczegółach i nie tylko w szczegółach. Podobno Sierakowskim, przed aresztowaniem opiekował się dr Saturnin Jakubowski. Ale z innych źródeł wiadomo, że Jakubowski był w tym czasie też ciężko ranny w bitwie pod Medejkami blisko Birż i leżał nie we dworze, lecz w chacie leśnika czy chłopa i stamtąd był wzięty przez Rosjan i razem z Sierakowskim przewieziony do Wilna. Możliwe więc, że i Sierakowski mógł być tam przewieziony ze Skrobiszek jeszcze wcześniej przez swych opiekunów – (dla bezpieczniejszego ukrycia, zanim Ganecki zarządził jego aresztowanie).

Komu więc wierzyć?

Uczuciowo – bliższa nam jest chyba ta wersja romantyczna: Kołyszko, załamany po straszliwej klęsce, na wiadomość, że Dołęga (Sierakowski) został pojmany, zdając sobie dokładnie sprawę, że wszystko stracone i że skoro tak niedawno ślubował swemu ukochanemu wodzowi iść za nim na śmierć i życie – wybiera drogę „iść na śmierć” i honorowo oddaje się w ręce Rosjan. Ta wersja byłaby zgodna z jego gorącym młodzieńczym temperamentem...

Ale z zeznań samego Kołyszki i z wojskowych raportów rosyjskich to aresztowanie wygląda całkiem inaczej.

Zmuszeni raczej jesteśmy wierzyć tej wersji – niestety prozaicznej, nie „literackiej”, nie „filmowej”...

Może ktoś kiedyś pokusi się o nakręcenie o Kołyszce filmu fabularnego... W obrazie fabularnym – wszystko wolno. Stworzy tu jeszcze jakieś sekwencje o jego miłości do dziewczyny (pięknej np. panny z Kormaniszek, Butrymańc czy Ejszyszek, gorącej patriotki (żegna go z pękiem białych róż, on, już na koniu, pochyla się, bierze, całują... Ona mu jeszcze daje jakiś medalik czy wstążkę... Skądś tam dobiegają dźwięki ostatniego mazura...).

A tak naprawdę nie miał chyba ten chłopak żadnej dziewczyny, zabrakło mu czasu...

Alwida Antonina Bajor

Fragmenty szykowanej do druku książki „Opowieści nagich drzew”

Wstecz