Wybór oczywisty: polska szkoła

Takim musiałby być dla każdego rodzica-Polaka, którego dziecko dorasta do wieku szkolnego. Czy jest? Niestety, musimy przyznać, że nie w stu procentach. W latach tzw. odrodzenia przeżyliśmy wielki wzrost liczby dzieci w placówkach z polskim językiem nauczania. Niż demograficzny trudnych lat kryzysowych, prowadzona polityka władz republiki dla wielu rodzin (szczególnie mieszanych) wybór polskiej szkoły dla swojego dziecka zdezaktualizowały. Praca prowadzona przez poszczególne oddziały Związku Polaków na Litwie, Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich „Macierz Szkolna” jest skierowana na to, by polskie dziecko nie trafiało do obcego językowo i kulturowo środowiska, bo to wyhamowuje jego rozwój, rodzi zagrożenia harmonijnemu rozwojowi, sprzyja sytuacjom stresowym.

W Apelu do rodziców uczestnicy XVIII Konferencji Wileńskiego Rejonowego Oddziału ZPL „Polskie dziecko – w polskiej szkole” nawołują ich, aby nie ulegali kłamliwej i bezpodstawnej agitacji zwolenników lituanizowania oświaty mniejszości narodowych, których argumenty mijają się z faktami i realiami życia oraz zagrażają zdrowemu rozwojowi intelektualnemu dziecka.

Należy zaznaczyć, że to w rejonie wileńskim dzięki ukierunkowanej pracy liczba polskich dzieci w polskich szkołach jest największa, bo z pięciorga czworo uczy się w ojczystym języku.

Na tradycyjnej już dorocznej konferencji, na którą 10 czerwca do sali samorządu rejonu wileńskiego przybyli nauczyciele, pracownicy przedszkoli, starostowie, rodzice, pracownicy samorządu na czele z mer rejonu, wiceprezes Wileńskiego Rejonowego Oddziału ZPL Marią Rekść, wicemerem dr. Janem Gabrielem Mincewiczem, kierownikiem wydziału oświaty Lilią Andruszkiewicz oraz honorowi goście – posłowie z ramienia AWPL w Sejmie RL – prezes frakcji Rita Tamašunienė oraz prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” Józef Kwiatkowski. Obecność władz rejonu i posłów świadczy o tym, że sprawy szkolnictwa są traktowane z należytą odpowiedzialnością.

W stołecznym rejonie działają szkoły z polskim, litewskim i rosyjskim językiem nauczania. Władze, szanując wolę rodziców, przestrzegają zasady, że każde dziecko ma prawo do nauki w ojczystym języku. Dla polskiego dziecka jest to polskie przedszkole i szkoła. W wyniku ukierunkowanej pracy nieco ponad 56 proc. wszystkich uczniów rejonu uczy się po polsku.

Witając uczestników konferencji mer rejonu, wiceprezes oddziału ZPL Maria Rekść, wygłaszający referat wicemer dr Jan Gabriel Mincewicz zaznaczyli, że jest to owoc pracy, jaką się prowadzi w rejonie od odzyskania niepodległości. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że praktycznie od początku lat 90. decydenci od spraw oświaty w skali republiki prowadzą działania, skierowane na uszczuplenie funkcjonowania języka polskiego w szkolnictwie. Przypomnieć należy tu o zlikwidowaniu egzaminu maturalnego z języka polskiego, o narzucaniu wykładania poszczególnych przedmiotów w języku litewskim, lansowaniu sławetnych czterech modeli szkoły mniejszości narodowych, z których każdy na swój sposób ograniczał używanie języka ojczystego.

Działalność tę „uwieńczyła” przyjęta przed dwoma laty (w marcu 2011 roku) Ustawa o oświacie. To właśnie jej założenia są skierowane na to, by poczynić istotne zmiany w szkolnictwie mniejszości narodowych. Jedną z nich, boleśnie uderzającą w polskie dzieci, jest ujednolicenie matury z języka litewskiego, do której przygotować się uczniowie musieli w ciągu dwóch lat nauki w XI i XII klasach.

Innymi, nie mniej istotnymi elementami uszczuplania praw i niszczenia tradycyjnego modelu szkoły polskiej na Litwie, jest wykładanie kursu historii i geografii Litwy oraz wychowania obywatelskiego w języku litewskim oraz wskazówki co do kompletowania klas maturalnych: tam gdzie nie ma wymaganej ustawowo liczby uczniów, w miejscowościach wiejskich, priorytetu udziela się zachowaniu klas litewskich.

Ani protesty (strajki, wiece), ani 60 tys. podpisów, czy też koalicyjne umowy nie zdołały, jak na razie, tego zmienić. Co społeczność polska może przeciwstawić ciągłym zakusom na prawo polskiego dziecka na Litwie do nauki w ojczystym języku? Rzetelną, wykwalifikowaną, oddaną pracę nauczycieli, modernizację procesu nauczania, dbałość o sieć i stan placówek oświatowych, którym szkoły polskie na Litwie mogą być konkurencyjne.

Ważnym elementem i argumentem przemawiającym za wybór szkoły w języku ojczystym jest proces wychowania, wartości i ideały, służące mu oparciem. Nasza polska szkoła wychowuje młodzież w orbicie ojczystej kultury, chrześcijańskiej tradycji, w poszanowaniu wartości zwanych nieprzemijającymi. Jest to dziś, w dobie zagrożeń moralności, podważania wiary, lansowania pseudoideałów bardzo istotne.

Witając uczestników konferencji w imieniu własnym i prezesa AWPL oraz Wileńskiego Rejonowego Oddziału ZPL Waldemara Tomaszewskiego, mer rejonu dziękowała wychowawcom przedszkoli i nauczycielom za oddaną pracę. Zaznaczyła, że sprawy oświatowe są w rejonie uważane za priorytetowe. Nie tylko je się za takowe uważa, ale też wydziela odpowiednie środki (połowa budżetu jest przeznaczana na oświatę), troszczy się o pozyskanie sponsorów-partnerów, aktywnie współpracuje z Macierzą. W rejonie wileńskim ciągle są renowowane szkoły, rozszerza się sieć przedszkoli, a istniejące rozbudowuje.

Niestety, rejon nie może liczyć na większe wsparcie władz centralnych, które w zasadzie troszczą się o szkoły z państwowym językiem nauczania. Zaznaczmy – dla polskich dzieci. Ale nie brak wszak przykładów, kiedy to dzieci ze szkół litewskich przechodzą do polskich (m. in. w Czarnym Borze). Mer dziękowała nauczycielom za wychowanie – wspólnie z rodzicami – naszych polskich dzieci. Podkreśliła, iż 95-98 proc. dzieci w polskich szkołach uczęszcza na lekcje religii. Wiedza i moralność chrześcijańska – oto antidotum na zagrożenia, jakie niosą nam nurty skierowane na laicyzację, niszczenie tradycyjnej rodziny.

O pięciowiekowej tradycji i wyzwaniach dnia dzisiejszego dla polskiej oświaty mówił wicemer rejonu dr Jan Gabriel Mincewicz. Wraz z odrodzeniem szkolnictwo polskie złapało świeży oddech, kiedy to padł mit o braku perspektywy dla absolwentów polskiej szkoły. Znalazły się jednak inne teorie, między innymi ta, że panaceum na wszystko ma się stać nauka w szkole z państwowym językiem nauczania. Zagrożeniem jest to, że lansują ją urzędnicy, posłowie, media... Prowadzi się kampanię przeciwko tradycyjnemu modelowi szkoły polskiej na Litwie. Modelowi, który się sprawdził w ciągu minionych lat i nadal się sprawdza. To zmusza nas trwać w walce o swoje prawa bycia Polakami oraz kształcenia i wychowywania dzieci w języku ojczystym.

Większość rodziców jest dziś przekonana, że to w ojczystej szkole dzieci zdobywają trwałe podstawy wiedzy (łatwiej ją przyswajają) i w ten sposób zapewniają sobie udany start życiowy. Ale ciągle nas się próbuje uszczęśliwić na siłę. Wicemer wspomniał o Ustawie o oświacie sprzed dwóch lat. Jak dotychczas nie nastąpiły zmiany jej założeń, jakie w niej poczynić obiecywała zrodzona koalicja powyborcza. Jesteśmy więc zmuszeni do tego, by kontynuować walkę o tradycyjny model oświaty polskiej na Litwie.

Jan Mincewicz przytoczył przykłady, kiedy to w ciągu ostatnich lat ze środków Państwowego Funduszu Inwestycyjnego wybudowano kilka wspaniałych szkół litewskich asygnując na każdą z nich po 13-15 mln. Nie ma wśród nich ani jednej polskiej. Jako ostatni z przykładów dyskryminacji wymienił decyzję sejmowego komitetu oświaty o dokonania renowacji litewskiej szkoły w Podbrzeziu. Takiej renowacji szkoła ta – nawet według zaleceń ministerstwa – nie może podlegać, bo przed 10 laty została gruntownie wyremontowana i po rekonstrukcji jej powierzchnia wzrosła dwukrotnie. Jest to tym bardziej niesprawiedliwe, że obok znajdująca się szkoła polska – wybudowana jeszcze za czasów władzy sowieckiej i wymagająca na gwałt renowacji – takich wniosków się nie doczekała.

Władze centralne nie mogą się pogodzić z tym, że oświata polska nadal prosperuje i jej rankingi są wysokie. Praktycznie w większości miejscowości, gdzie obok siebie są szkoły z polskim i państwowym językiem nauczania, wskaźniki tych pierwszych są lepsze.

Wicemer rejonu w swym wystąpieniu zaakcentował również dwie inne sprawy: wprowadzenie do szkolnych programów przedmiotu przygotowanie do życia w rodzinie (ten postulat znalazł się w rezolucji skierowanej do MOiN) oraz nauczanie ojczystej historii, co jest w gestii dyrektorów szkół. Nauczanie historii pomoże nam zrozumieć nasze miejsce w świecie, wzmocni dumę narodową.

W referacie mówca zaznaczył, że spośród 8581 dzieci uczęszczających do szkół samorządowych, 4842 pobiera naukę w szkołach z polskim językiem nauczania (56,4 proc.), w przedszkolach działają 53 grupy polskie i jest w nich 921 dzieci (rodzice płacą w nich tylko trzecią część kosztów utrzymania). Działa też 35 zerówek, a w nich – 436 dzieci. Troska o dzieci, to też 100 tys. litów przeznaczonych w roku ubiegłym na wypoczynek letni oraz nieodpłatne posiłki dla 4 tys. uczniów.

Prawdziwa troska o dzieci – to także ukierunkowanie i rozwój ich predyspozycji zawodowych, znalezienia drogi życiowej. Można je połączyć, jak się okazuje, z mądrym wykorzystaniem placówek oświatowych o zmniejszającej się liczbie dzieci, stawiając sobie za cel rozszerzenia promieniowania ich na środowisko. Między innymi służy temu powstawanie tzw. centrów wielofunkcyjnych (np. w Wesołówce), gdzie starszoklasiści mogą się np. nauczyć zawodu fryzjera, komputerzysty i in.

Już nie pierwszy rok podobne konferencje wicemer proponuje zwoływać w poszczególnych szkołach, zapraszając jak najwięcej rodziców, by uświadamiać im znaczenie ojczystego języka, kultury w wychowaniu dzieci. Niektóre szkoły, jak np. Gimnazjum im. K. Parczewskiego w Niemenczynie – ma takowe.

Wśród zabierających głos na konferencji większość stanowili rodzice. I to bardzo cieszy. Świadczy to nie tylko o tym, że są oni zainteresowani pracą placówek, do których oddają swoje dzieci, ale też aktywnie współpracują. A nikogo nie trzeba przekonywać, że taki tandem może dać naprawdę dobre wyniki.

Z poczuciem dumy mówili o szkołach swoich dzieci Olga Wołowicka (im. Czesława Miłosza w Pakienie), Iwona Zadranowicz (przedszkolu w Mickunach), Józef Szatkiewicz (im. św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu) oraz inni.

O współpracy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie w koalicji i jej brakach mówiła posłanka, prezes frakcji AWPL Rita Tamašunienė. Podkreśliła, że nie wszystkie, na pierwszy rzut oka poprawnie brzmiące programy i inicjatywy, są do przyjęcia.

O wyborze drogi integracji, która w naszych realiach raczej jest asymilacją, czy też zachowania tożsamości, mówił poseł, prezes „Macierzy Szkolnej” Józef Kwiatkowski. Podkreślił on znaczenie używania języka ojczystego nie tylko podczas lekcji języka polskiego, ale też innych przedmiotów oraz w życiu codziennym. Ustosunkował się również do kwestii nauczania ojczystej historii. To ona pomoże nam zachować pamięć historyczną. Poinformował zebranych, iż „Macierz Szkolna” ma przygotowany skrócony kurs historii Polski (w sumie 72 lekcje). Po przekonsultowaniu go z historykami pracującymi w szkołach polskich, „Macierz Szkolna” planuje go wydać.

Prezes Kwiatkowski poruszył też temat ujednoliconego egzaminu z języka litewskiego. Dobrze się stało, zaznaczył, iż uczniowie wybierali państwowy egzamin – wskaźnik ten był wyższy w szkołach polskich niż litewskich pracujących na Wileńszczyźnie. Ten fakt świadczy o tym, że dzieci nielitewskie uczęszczające do nich nie polepszyły swojej wiedzy z języka litewskiego. Jak sobie poradzili uczniowie już wkrótce się dowiemy, jedno jest pewne: ten egzamin potrzebował bardzo dużego wysiłku, poświęcenia ogromu czasu. Powstaje pytanie, czy nie odbyło się to kosztem innych przedmiotów.

O trosce władz rejonowych o sprawy oświaty, recepcie na szkołę polską, która przyciąga zarówno poziomem nauczania jak i wychowania, mówiła kierownik wydziału oświaty samorządu rejonu wileńskiego Lilia Andruszkiewicz. W wyniku jest wiele odnowionych placówek zarówno szkolnych (m. in. Mejszagoła) jak i przedszkolnych (Mickuny, Rudomino i in.), 26 grup zerówek pracujących według 3 modelu. Są też dostatecznie dobre wyniki nauczania: 624 maturzystów szkół polskich w ub. roku wybrało egzaminy państwowe; na wyższe uczelnie dostało się średnio 63 proc. absolwentów, zaś w niektórych szkołach był to wskaźnik o wiele wyższy: z Niemieża – 88 proc., z Rudominy – 75, z Niemenczyna – 71.

Jest to wynik pracy nauczycieli z powołania, podkreśliła kierownik wydziału oświaty. Nauczycieli, którzy uczą, wychowują, kształtują wartości ogólnoludzkie, chrześcijańskie, uczą szacunku do człowieka – tworzą tradycje naszej szkoły. I to jest recepta na sukces, bo szkoła bez tradycji jest skazana jedynie na wegetację, a nie dawanie owoców.

Przyjęciem Uchwały i Apelu do rodziców XVIII Konferencja „Polskie dziecko – w polskiej szkole” zakończyła swe obrady. W uchwale znalazły się żądania odwołania dyskryminujących oświatę polską założeń Ustawy o oświacie oraz inne aktualne, a, niestety, od lat nierozwiązywane sprawy.

Janina Lisiewicz

Fot. Marian Paluszkiewicz

Wstecz