Złączył ich wspólny los

Tej jesieni, dokładnie 6 października, minęło ćwierćwiecze od chwili założenia Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców. Zabierając głos podczas uroczystości z okazji jubileuszu, jej prezes pani Janina Gieczewska przypomniała, że pomysł zrzeszenia Polaków – byłych zesłańców i więźniów politycznych sowieckich łagrów – zrodził się na fali odrodzenia narodowego, kiedy odkrywano i odkłamywano kolejne lata naszej historii.

Publikacje wspomnień byłych łagierników w ówczesnej prasie wśród Polaków, na co jako pierwszy zdecydował się Romuald Gieczewski, stały się hasłem do powstania organizacji, mającej stanąć w obronie tych, którzy przed z górą 50. laty padli ofiarą stalinowskiej polityki „demaskowania wrogów narodu”, masowych zsyłek, katorżniczej pracy. Setki tysięcy ludzi pozbawiono praw obywatelskich i własności, skazywano na pracę ponad ludzkie siły, poniewierkę i śmierć z głodu, chorób, wycieńczenia. Taki los zgotowano całym rodzinom, w tym też – nieletnim dzieciom.

W trosce o przyznanie ofiarom stalinowskiej polityki rehabilitacji, odzyskanie skonfiskowanego majątku, uzyskanie wsparcia i kompensaty za doznane cierpienia powstała litewska Wspólnota Zesłańców, do której szeregów dołączyli również Polacy – ofiary represji.

Na prezesa Polskiej Sekcji został jednogłośnie wybrany pan Romuald Gieczewski. Wspólnota prowadziła pracę zarówno polityczną, jak też społeczną na rzecz osób represjonowanych i ich rodzin, starając się o ich rehabilitację, uzyskanie moralnej i materialnej kompensaty za okres zesłania i katorżniczej pracy. Odnalezienie i przygotowanie odpowiednich dokumentów, udział w przyjmowaniu potrzebnych ustaw, bezpośrednia pomoc tym, kto jej potrzebował, stały się działalnością tej organizacji. Polska Sekcja przed 25 laty liczyła 400 osób, z których 40 proc. stanowili zesłańcy, a ponad 50 proc. – łagiernicy. Organizacja prowadziła też działalność na rzecz udokumentowania tego, czego doświadczyły setki tysięcy ofiar, oraz godnego upamiętnienia tych, którzy nigdy nie wrócili z „nieludzkie j ziemi”.

Obchody 25. rocznicy powstania Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców rozpoczęto Mszą św., odprawioną w wileńskim kościele pw. Św. Ducha, gdzie znajduje się obraz patrona Sybiraków św. Rafała Kalinowskiego oraz tablice ku czci jego oraz tych, którym nie dane było przeżyć poniewierki. Hołd pamięci towarzyszom zesłańczej niedoli oddano również w Kalwarii Wileńskiej, składając wieńce, zapalając znicze oraz ofiarując modlitwę przy Krzyżu-Pomniku „Polakom-Zesłańcom”.

Na uroczystą akademię w Domu Kultury Polskiej w Wilnie przybyli posłowie na Sejm RL: prezes Związku Polaków na Litwie Michał Mackiewicz oraz prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich w Wilnie „Macierz Szkolna” Józef Kwiatkowski, II sekretarz Ambasady RP w Wilnie Łukasz Kaźmierczak, prezes ZG Związku Sybiraków RP Tadeusz Chwiedź, przedstawiciel Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Adam Szczypek, członek ZG Oddziału Łódzkiego Związku Sybiraków Stanisław Jurkin, prezes Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców Albinas Gutauskas oraz inni goście.

Prezes Polskiej Sekcji dziękowała gościom oraz reprezentowanym przez nich urzędom i organizacjom za opiekę i troskę, pomoc i przyjacielskie kontakty, umożliwiające członkom zrzeszenia aktywny udział w życiu społeczności Sybiraków oraz korzystanie z przysługujących uprawnień.

Lata zsyłki i łagrów, jak mówili zabierający głos, przed kilkudziesięcioma laty przerwały ich marzenia i pogmatwały losy, pozbawiły bliskich, skazały na rozłąkę z rodziną i ziemią ojczystą. Ci, którzy podejmowali zbrodnicze decyzje, skazując ludzi na tułaczkę oraz katorżniczą pracę, stawiali sobie za cel również moralne wyniszczenie ofiar. Nie dali się jednak złamać. Wytrwali. Przekazując swą pamięć dzieciom i wnukom, którzy dziś razem z nimi tworzą Polską Sekcję w ramach „Rodziny Sybirackiej”, myśleli o tym, by stali się oni gwarantem, iż nie powtórzą się karty okrutnej historii.

Zabierający głos goście życzyli zesłańcom zdrowia, doskonale rozumiejąc, jak trudne losy mają za sobą. Prezes Wileńskiej Wspólnoty Albinas Gutauskas zaznaczył, że współtowarzysze niedoli byli szykanowani nie tylko na zesłaniu, ale też po powrocie do kraju: nie mogli podjąć upragnionych studiów, dostać lepszej pracy, gdyż ciążyło na nich piętno „wroga narodu”. Dziś również ponoszą konsekwencje totalitarnego reżimu: mają zrujnowane zdrowie, niskie emerytury, a o ulgi i świadczenia muszą się ciągle upominać.

Warto odnotować godną podziwu solidarność zesłańców. Bodajże to im, jako jedynej organizacji, udało się skutecznie połączyć Polaków i Litwinów. Może dlatego, że przed laty doświadczyli wspólnej niedoli, wspierali się nawzajem w łagrach i na zesłaniu, bo będąc solidarnymi łatwiej mogli wytrwać.

Niestety, czas jest bezlitosny. Dziś ich szeregi liczą 11 więźniów politycznych i 42 zesłańców, do których dołączyły 23 osoby z Koła „Rodzina Sybiracka”. Pamięć pierwszego prezesa, śp. Romualda Gieczewskiego, który przez lat 14 nie tylko godnie reprezentował towarzyszy niedoli, ale też kierował wszystkie siły na to, by im pomóc w uzyskiwaniu potrzebnych dokumentów, świadczeń, gromadzeniu wspomnień oraz wszystkich, kogo już nie ma w ich gronie, koledzy i goście uczcili minutą milczenia.

Nie zabrakło tego świątecznego dnia również odznaczeń, które członkom Polskiej Sekcji przyznał Zarząd Główny Związku Sybiraków. Za zasługi dlań poczynione najwyższe odznaczenie Związku – Złotą Odznakę Honorową otrzymała prezes Janina Gieczewska. Pani Janina doczekała się również wielu serdecznych słów: zarówno od dostojnych gości, jak też od członków organizacji, którą ponad 10 lat kieruje. Odznakę Honorową Związku Sybiraków otrzymali: Irena Bylińska, Weronika Daukszewicz, Kazimierz Januszkiewicz oraz Antoni Ostrouch.

Program artystyczny w postaci śpiewu i deklamacji uczestnikom uroczystości zaprezentowało Polskie Studio Teatralne w Wilnie pod kierownictwem Lilii Kiejzik.

Wspomnienia, miłe słowa, kwiaty uczyniły ten wieczór rodzinnym i ciepłym. A ciepła i dobroci nigdy za wiele, bo – jak mówił poeta Lucjan Rydel – „a tyle jej światu potrzeba”. Warto pamiętać o tym nie tylko podczas świąt.

Janina Lisiewicz

Fot. Jan Lewicki

Wstecz