O co w Bożym Narodzeniu naprawdę chodzi?

Drodzy bracia i siostry, kochani Rodacy!

Chociaż zmęczenie przedświątecznym zagonieniem nie sprzyja rozmyślaniom, zechciejmy przez chwilę zastanowić się nad tym, o co w Bożym Narodzeniu naprawdę chodzi? Nie w tym komercyjnym, które w reklamie i supermarketach trwa już od tygodni, ale w tym prawdziwym wydarzeniu, mającym miejsce ponad dwa tysiące lat temu w ubogim miasteczku Betlejem w Ziemi Świętej. W centrum Bożego Narodzenia stoi przecież wydarzenie, które zmieniło historię świata.

Św. Łukasz opisuje je w tak prosty sposób: „Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2,6-7). Święta Bożego Narodzenia – to nie tylko jedynie wspomnienie czegoś, co wydarzyło się dawno temu. Jest to przede wszystkim Dobra Nowina, skierowana do współcześnie żyjących.

Nie może w nas zabraknąć zadziwienia wiarą, które rodzi się z uświadomienia sobie, że „niemowlę owinięte w pieluszki i położone w żłobie” – to „Zbawca i nasz Bóg”. To Ten, który dla nas ludzi i dla naszego zbawienia stał się człowiekiem – właśnie te słowa wypowiadamy w uroczystym wyznaniu wiary „Credo”. Prawdziwy sens tego, co wydarzyło się niegdyś w Betlejem, odsłania nam św. Paweł w swoim liście do Tytusa: „Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom” (Tt 2,11).

Każde Boże Narodzenie mówi nam o niezwykłej i niepojętej bliskości Stwórcy. Przypomina, że Dziecię „owinięte w pieluszki i położone w żłobie” – to naprawdę Emmanuel – Bóg z nami”. Przypomina, że w Dziecięciu z Betlejem Bóg stał się tak bardzo bliski każdemu, że możemy do Niego odnosić się z poufałością i wielką miłością, jaką darzymy nowo narodzone dziecko.

Papież Benedykt XVI w swojej homilii w czasie pasterki 2009 roku pięknie podkreślił: „Nie ma Bożego Narodzenia bez wiary. Aby rozpoznać obecność „Boga z nami” i pozwolić Mu działać w naszym życiu, trzeba mieć coś z postawy pasterzy. Przede wszystkim postawę opartą na prostocie i wierze. Oni pierwsi uwierzyli, że Dziecię w żłobie jest oczekiwanym Mesjaszem, Odkupicielem świata. Skoro tylko dotarła do nich niezwykła wiadomość: „Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,11) „z pośpiechem” wyruszyli w drogę.

To, co usłyszeli, było dla nich tak ważne, że wyruszyli bez najmniejszej zwłoki. Z pewnością popychała ich także ciekawość, ale przede wszystkim poruszenie wielką sprawą, która została ogłoszona właśnie im, ludziom małym i nieznaczącym. Pasterze uczą nas stawiania Boga na pierwszym miejscu. Uczą nas wewnętrznej wolności, zdolnej oddalić na drugi plan inne zajęcia – choćby nie wiem jak były ważne – aby pójść do Pana Boga, pozwolić Mu wejść w nasze życie”.

Dzisiaj dla tak wielu ludzi sprawy Boże przestały być ważne. W spisie rzeczy najważniejszych często znajdują się one na szarym końcu. Wielu chrześcijan ma kłopoty z prawdą o Bogu bliskim. Często także my wolimy mieć do czynienia z Bogiem dalekim, stojącym w bezpiecznej od nas odległości, z Bogiem, który za bardzo nie wtrąca się w nasze sprawy. Albo też marzy się nam czasem Zbawiciel potężny, swoisty mag, zdolny za jednym pociągnięciem rozwiązać definitywnie wszystkie nasze trudności.

Bóg, zjawiając się po raz kolejny w tajemnicy Bożego Narodzenia, nie będzie narzucał nikomu swej obecności, jak nie narzucał się mieszkańcom betlejemskich domów, którzy nie otworzyli drzwi w noc Jego przyjścia na świat. Wyraża On jedynie gorące pragnienie przyjścia do każdego z nas. I przyjdzie, jeśli mu na to pozwolimy.

Otwórzmy zatem drzwi naszych domów i nasze serca Chrystusowi, pozwólmy królować Mu w naszych rodzinach, aby Bóg stał się bardzo bliski każdemu z nas. Dzięki tej Dobrej Nowinie, jaką niesie w sobie Święto Bożego Narodzenia.

Ks. Mirosław Grabowski, proboszcz parafii św. Rafała Archanioła w Wilnie

Fot. Teresa Worobiej

Wstecz