Kolejna premiera Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie

Świetny kabaret z Osiecką

Prowadzone przez Lilię Kiejzik Polskie Studio Teatralne w Wilnie naprawdę nie ustaje w tym najbardziej frapującym widza premierowym trudzie, świadczącym, że nie drepcze się w miejscu, tylko ambitnie podąża do przodu. 14 stycznia 2015 roku przy wypełnionej po brzegi widowni światło rampy w słynnym teatrze na Pohulance ujrzał dramat „Pieszo” autorstwa Sławomira Mrożka, którego reżyserii podjął się gościnnie znany polski aktor – Cezary Morawski. 2 maja natomiast sympatycy tej trupy wileńskiej zostali uraczeni jeszcze jedną premierową nowinką – tym razem bardziej estradową niż teatralną, gdyż przedstawieniu nadano formę kabaretu nazwanego „Raz jeszcze Osiecka”.

Owe „raz jeszcze” wcale nie oznacza, iż rzeczone Studio ponownie bierze na warsztat twórczość znakomitej poetki, której oprawione w muzykę strofy wykonywały gwiazdy polskiej estrady tej miary co: zespoły „Skaldowie” i „Czerwone Gitary”, soliści – Maryla Rodowicz, Seweryn Krajewski, Łucja Prus, Halina Kunicka, Edyta Górniak.

„Właśnie tak mnoga obecność na afiszach twórczości pani Agnieszki – wyjaśnia kierownik Studia – zasugerowała możliwość spróbować się zmierzyć z nią po swojemu, czyli raz jeszcze w odniesieniu do licznych tego prób. Po tym, gdy pierwotnie senator Barbara Borys-Damięcka podarowała mi rozległą monografię o życiu Osieckiej, a potem, będąc w Gdańsku, nabyłem opasły tom twórczości tej pierwszej damy wśród tekściarzy, podzielenie się tą twórczością z widzem stało się już tylko kwestią czasu. Tym bardziej, że w realizacji pomysłu znaleźliśmy zrozumienie Pana Stanisława Cygnarowskiego, kierownika wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie, połączone ze wsparciem finansowym, za co przy okazji serdecznie dziękuję”.

Warto nadmienić, że prowadzeni przez Lilię Kiejzik artyści-amatorzy nie stronią od poezji, czego nieraz dawali wyraz w różnorakich patriotycznych bądź tematycznych przedstawieniach (jak np. w opartym na twórczości Miłosza „Mój Anioł Lewy – Mój Anioł Prawy”, przywołujące spuściznę Gałczyńskiego „Buty szewca Szymona” lub „Na wileńskiej ulicy”). Tym razem w interpretacji tych strof wypadło jednak poczynić szczególny akcent na wokalne popisy, co dla Studia nie stanowi bynajmniej targnięcia się z motyką na słońce, gdyż w jego składzie są osoby szczególnie uzdolnione muzycznie. W pierwszą kolej dotyczy to: Moniki Jodko, Jolanty Gryniewicz oraz Czesława Sokołowskiego. I to właśnie rzeczone trio (razem lub przemiennie) stało się „osią obrotową” całego przedstawienia, na które poza paroma wyjątkami złożyły się mniej znane piosenki Agnieszki Osieckiej, pozostające w cieniu takich hitów jak: „Niech żyje bal”, „Małgośka” czy „Nie spoczniemy”.

Wielkie brawa jeszcze przed otwarciem kurtyny należą się pani Lilii Kiejzik i jej synowi Edwardowi (takoż aktorskiemu filarowi Studia) za jakże subtelnie przemyślany dobór tekstów. Tematycznie ustawionych w stronę losu kobiety po życiowych przejściach oraz stosunków damsko-męskich, postrzeganych przez Osiecką z dużą dozą humoru. Tekstów również tych recytowanych, których interpretacji podjęły się: wspomniana już Monika Jodko oraz Marzena Rimsza i Sabina Lachowicz. A – przyznać trzeba – wszystkie wypadły znakomicie, jakże trafnie i ekspresyjnie odczytując zawarte w nich przesłanie.

Jestem bardziej niż przekonany, że nie należałem do odosobnionych, komu ręce same składały się do oklasków i kto został przemile zaskoczony pieśniarskim emploi Grzegorza Jakowicza, znanego dotąd z wielu występów, tyle że w roli aktora mówiącego (stoi mi w oczach chociażby jako rezolutny Gajowy z dwururką w „Powtórce z Czerwonego Kapturka”). Podobnie jak obronną ręką wyszedł młody nabytek Studia – Łukasz Kamiński w roli „narratora”, przywołującego we wstawkach osobowość i twórczość patronki tego przedstawienia. A ponadto Grzegorz wraz z Łukaszem dołączyli do koleżanek, by wraz z nimi ująć poszczególne piosenki w taneczny korowód, co stworzyło dodatkowy koloryt i dodało dynamiki całości, a nad czym czuwała na próbach mająca w pieczy młody narybek Polskiego Zespołu Artystycznego Pieśni i Tańca „Wilia” Beata Bużyńska.

Grzechem by było też pominąć „żywą muzykę”, o jaką zatroszczył się zespół w składzie: Czesław Sokołowski, Krzysztof Stankiewicz, Darek Drawnel, Łukasz Kamiński, Tomek Grablewski oraz gościnnie Romuald Piotrowski wraz z Gerardem Łatkowskim, znani z występów Kapeli Wileńskiej i nie tylko. Swój przyczynek do muzycznej oprawy wniosła też stale współpracująca z zespołem Alicja Tryk.

Reasumując, wypada stwierdzić, że kabaretowa Osiecka wypadła na sto dwa, stąd oglądająca ją z niebiańskiej „loży honorowej” śp. Janina Strużanowska – założycielka tego teatru, który pierwotnie miał siedzibę przy Klubie Pracowników Łączności, mogła być wyraźnie kontenta. Ponieważ „kołyskę” dla nowonarodzonego ustawiono w Anno Domini 1960, rok bieżący znaczy 55. rocznicę Studia. A nie jest to bynajmniej jedyny powód do świętowania, gdyż 25 listopada minie 110. rocznica przyjścia na świat samej pani Strużanowskiej, prekursorki powojennego polskiego życia teatralnego w Wilnie.

Dwie tegoroczne premiery stanowią doskonały przyczynek do godnego uhonorowania tych dat. Feta rozłoży się zresztą twórczo na cały rok, w czym maj jest szczególnie pracowity, gdyż poza premierą przedstawienia opartego na twórczości Agnieszki Osieckiej aktorzy kojarzonego z Lilią Kiejzik Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie odbyli parudniowe tournee (z „Zapiskami oficera Armii Czerwonej” i programem poświęconym żołnierzom wyklętym) w Białymstoku, 17 maja okrasili w Zułowie przedstawieniem 80. rocznicę zgonu pierwszego Marszałka niepodległej Polski, 22 maja zagrali „Emigrantów” w Solecznikach, a 28 maja wybierają się do Łodzi, gdzie zaprezentują „Zapiski oficera Armii Czerwonej” oraz „Przygody Koziołka Matołka”, który to spektakl ma być podarunkiem małym tamtejszym widzom z okazji Międzynarodowego Dnia Dziecka.

Po letniej kanikule, wraz z początkiem września, życie artystyczne Studia ponownie nabierze rumieńców, zdominowanych przygotowaniami do przewidywanych na 12-14 listopada VII Wileńskich Spotkań Sceny Polskiej – imprezy, która cieszy się wielkim wzięciem wśród zbratanych z Melpomeną rodaków poza granicami Rzeczypospolitej. Na jesień przewidziane też jest powtórzenie kabaretu „Osiecka raz jeszcze”, który gorąco polecam wszystkim, kto minął się z obecnością na widowni podczas premiery w stołecznym Domu Kultury Polskiej.

Henryk Mażul

Fot. autor

Wstecz