Dzieląc drogę, chleb i słowo…

drukuj
S. Anna Mroczek, 19.08.2016
Fot. S. Anna Mroczek

XXVI Międzynarodowa Pielgrzymka Piesza Suwałki-Wilno

Piesza pielgrzymka z Suwałk już po raz 26., we właściwym dla siebie czasie (15-24 lipca), zdążała do Wilna. W dniu dotarcia do celu uroczystą Mszą św. o godz. 13 ponad 600 pielgrzymów oddało cześć Tej, co w Ostrej świeci Bramie, pokonawszy 270 km w ciągu 10 dni. Każdy miał własny kontekst pielgrzymowania i najróżniejsze intencje, ale razem przebyta droga uformowała z nas wspólnotę.

Marzenie moje o powrocie na pielgrzymi szlak, po 16-letniej przerwie, coraz głośniej dobijało się do serca. Bóg sam dał czas. Z wielką werwą wyruszyłam z plecakiem intencji i niezbędników w drodze. Na początku, jak to zawsze bywa w kościelnych rytuałach, nie obyło się bez pokropienia. Widocznie rytualnego było za mało, bo Niebo też się dołożyło do naszego oczyszczenia. Jednak i w tej kwestii Bóg objawił nam swoje wielkie miłosierdzie, bo padało tylko pierwszego dnia i nie za wiele.
Dość szybko docierała do mnie prawda o własnej słabości. Ból nóg – czy to na skutek niewłaściwego obuwia, czy trudnej drogi, czy też z jakiejkolwiek innej racji – dawał o sobie znać. Czasem poziom tego bólu na tyle się podnosił, że była obawa, czy nie zatopi umysłu. Komfort jazdy samochodem był na wyciągnięcie ręki, bo jedną połowę drogi zajmowała pielgrzymka, drugą zaś swobodnie przemieszczały się samochody. Pokusa głucho pukała: "Czy ten trud ma sens? Przecież nie jest konieczny! W jednej chwili decyzji o odwrocie prysną moje pielgrzymie kłopoty, które tak się nasilają…". Ale wtedy z bagażu życia wydobywałam różne mądrości, że przecież drogę pokonujemy idąc!   
Przypomniał mi się Wilhelm – bohater książki "Ziemia, planeta ludzi" Antoine’a de Saint-Exupery’ego, który w ekstremalnym zagrożeniu życia potrafił wykrzesać z siebie siły, daleko przekraczające biologiczne możliwości organizmu. Siłę do pokonywania samego siebie dodawała mu wtedy myśl: "Jeśli moja żona myśli, że żyję, to jest przekonana, że idę! Koledzy myślą, że idę. Wierzą we mnie. Będę bydlakiem, jeśli nie będę szedł"… Do pielgrzymowania, co prawda, nie jesteśmy zdeterminowani zewnętrznie, jednak bagaż intencji dobrze byłoby donieść do miłosiernego spojrzenia Ostrobramskiej Pani…
Gdybym była sama na tym pielgrzymim szlaku, z pewnością postoje byłyby częstsze, a etapy do pokonania – krótsze, co automatycznie wydłużyłoby czas pielgrzymowania.
Na szczęście nie jestem sama! Cała logistyczna organizacja pielgrzymki istotnie pomaga mi w pokonywaniu drogi, ale tego jeszcze nie wystarcza. Choć przed pielgrzymką nie zatroszczyłam się o własną kompanię, Bóg jednak pomaga mi spotkać na szlaku niejednego człowieka – "towarzysza niedoli". Doświadczając tej samej drogi, rozumiemy się, nawzajem obdarowujemy się zawartością pielgrzymiego plecaka. Jeszcze bardziej niż dzielenie chleba robi na mnie wrażenie dzielenie słowa i doświadczeń wiary na przebytej drodze życia. Przynoszą mi ulgę medykamenty z siostrzanej apteczki. Korzystam z pomocy bratniego ramienia. Jak dobrze, że nie jestem sama!..
Kontyngent ludzi na pielgrzymce – pod każdym względem – wszelaki. Jest pielgrzym, jeszcze mlekiem matki karmiony, a są i panie z ósmej dekady życia. O ich profesjach, tytułach, urzędach trudno coś powiedzieć, bo czasem tylko przy okazji rozmowy wychodzi, że ten – to przedsiębiorca, a ten – naukowiec, a tamten – pracuje na wysokim stanowisku w sądzie. Na pielgrzymce to wszystko staje się nieważne, liczy się tylko ich odniesienie do Ojca w Niebie i siostrzano- braterska wobec siebie wzajemność.
Wzdłuż pielgrzymiego szlaku mijamy wiele dzieci, które z przyzwyczajenia wybiegają z torebkami, by pielgrzymi coś dobrego im wrzucili. Różne reakcje wywołuje na mijanych ludziach ponad półtysięczny zorganizowany tłum pielgrzymów, idących w imię Pana, śpiewających i modlących się. Jedni żegnają się, klękają, inni mają miny, jakby dostrzegli coś nie z tego świata, niektórzy są zamknięci – jakby się bali, by to wydarzenie nie wytrąciło ich z dotychczasowego stylu życia; jeszcze inni bardzo serdecznie pozdrawiają, czym mają – ugaszczają.
Przejście przez Wileńszczyznę osobliwie wzrusza do łez! Wchodząc do miejscowości, postrzegamy, że drogi wyłożone są wzdłuż kwiatami. Biją kościelne dzwony obwieszczające nasze przybycie. Ludzie czekają na nas, odświętnie ubrani, z przygotowanym poczęstunkiem: blinami, pączkami, kanapkami, kiszonymi ogórkami. Niektóre wioski wzdłuż całej drogi wystawiły stoły, nakryte białym obrusem. Witają, pozdrawiają, śpiewają. Na jednym z noclegów czekała na nas kolacja przy świecach na białym obrusie! Ludzie Zachodu o takiej gościnności w ogóle pojęcia nie mają, a i pielgrzymi z Polski też się zadziwiają. Po drodze zatrzymujemy się w miejscach zaznaczonych krwią Polaków, uwiecznionych pomnikami, jak np. w Koniuchach. Rozmawiamy z Wilniukami, pobieramy dodatkowe, jakże cenne lekcje patriotyzmu.  
Przez cały czas trwania pielgrzymki Opatrzność też daje nam lekcje, z których kodujemy pocieszenie. Pada przed nami, pada za nami, samochody przejeżdżają mokre, a my idziemy jakby suchym korytarzem. Wchodząc do Niemieża, czarną chmurę widzieliśmy przed nami, w Wilnie – ulewa, a my tylko pokropieni, jakby ksiądz kropidłem. Nasi Aniołowie Stróżowie są bardzo aktywni, a my uczymy się ich angażować, by nam pomagali. Ogólne wrażenie wyrazić można słowami: gdziekolwiek doszliśmy, był tam Bóg, czekający na nas z boską cierpliwością i uśmiechem.
I tak cała pielgrzymka, niczym rekolekcje w drodze, pod hasłem "Miłosierdzie Źródłem Nadziei", była bardzo pożądaną poglądową lekcją miłosierdzia, by w szarej codzienności nie dochodziło do sytuacji, przed którą niegdyś przestrzegał nas Henryk Sienkiewicz: "Kto by (…) jeno sprawiedliwość, nie miłosierdzie miał w sercu, ten by zamiast serca topór w piersiach nosić musiał".

 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Wilno po polsku
Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie