I zakukała "kukułka" w eterze…

drukuj
Opracował Jerzy Wojtkiewicz, 17.02.2018

90 lat temu uruchomiono Rozgłośnię Wileńską Polskiego Radia

Po tym, kiedy włoski fizyk i konstruktor Guglielmo Marconi, Serb Nikola Tesla oraz Rosjanin Aleksander Popow wpadli na mniej więcej równoległy w czasie (stąd trudno ustalić, komu oddać palmę pierwszeństwa) pomysł przekazywania na odległość informacji z pomocą fal radiowych, ta nowinka techniczna rozpoczęła iście triumfalny marsz po świecie, czemu ton nadawali Amerykanie, Rosjanie, Francuzi, Brytyjczycy, Niemcy i Czesi, a ten trend innowacyjny nie ominął też Polski.
11 lutego 1925 roku Rozgłośnia Warszawska Polskiego Radia wyemitowała debiutancki program. Było to dokładnie pięć lat po otwarciu pierwszej stacji radiowej na świecie, co uczynili Amerykanie. Ponieważ płynące z eteru głosy i muzyka mimo wielu sceptyków (do takowych należał zresztą sam Marszałek Józef Piłsudski, twierdzący że czuje się przed mikrofonem dziwnie, gdyż zwykł przemawiać bezpośrednio do ludzi a nie do maszyny) zaskarbiały coraz większe rzesze zwolenników, mapa radiofonii na terenie II Rzeczypospolitej rychło się poszerzała, tym bardziej, że wyraźną preferencję oddano tworzeniu ośrodków regionalnych. Jako pierwszy takowy powstał w Krakowie, a w dalszej kolejności – w Poznaniu i Katowicach. Ku pewnemu zaskoczeniu kresowy gród Giedymina wcale nie tworzył na tej mapie białej plamy.
4 marca 1927 roku grupa zapaleńców z Wileńskiego Biura Radiotechnicznego nadała pierwszą lokalną audycję radiową. Trwające dwie godziny eksperymentalne słuchowisko słowno-muzyczne wzbudziło wśród wilnian niebywały entuzjazm. Miejscowa prasa rozpisywała się o zaletach radiofonii, a niektórzy publicyści pozwolili sobie na postawienie postulatu utworzenia stałej stacji radiowej. Argumentowali, że stacja radiowa w Wilnie jest coraz bardziej potrzebna ze względów kulturalnych i politycznych, gdyż zrównoważyłaby sygnały, płynące z rozgłośni na Litwie Kowieńskiej. Tam bowiem regularnie nadawano audycje pod nazwą "Vilniaus valanda" ("Godzina wileńska") o mocno nacjonalistycznym zabarwieniu, nie uznające przynależności Wilna do Polski.
Postulaty te zostały usłyszane w Warszawie. W siedzibie Polskiego Radia uznano powagę sytuacji: niespełna miesiąc po marcowej audycji zapadła więc decyzja o uruchomieniu regionalnej stacji Polskiego Radia – pierwszego na ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej.
Prace przygotowawcze z tym związane trwały osiem miesięcy, a zarządzał nimi kpt. rezerwy Roman Pikiel, który później objął funkcję dyrektora piątej w kolejności tego typu placówki na ziemiach państwa polskiego. Nim ta ruszyła, od grudnia 1927 roku przechodziła okres próbny, w czym głosu użyczał sam Ferdynand Ruszczyc, wielki animator życia kulturalnego międzywojennego Wilna.
15 stycznia 1928 roku spełniły się marzenia wielu wilnian – w eterze rozbrzmiały wypowiadane z miejscowym zaśpiewem słowa: "Halo! Halo! tu Polskie Radjo Wilno". Na program otwarcia składały się: transmisja nabożeństwa z wileńskiej katedry, zradiofonizowane "Sonety krymskie" Adama Mickiewicza (w znakomitej zresztą obsadzie, gdyż Przewodnikiem był Ferdynand Ruszczyc, Pielgrzymem-Mickiewiczem – Juliusz Osterwa, Tubylcem – Józef Karbowski, a nad oprawą muzyczną czuwał Tadeusz Szeligowski). 
Nie obeszło się bez okolicznościowych przemówień, o które się pokusili: dyrektor Polskiego Radia Zygmunt Chamiec, wojewoda wileński Władysław Raczkiewicz, generał Bolesław Popowicz i przedstawiciel Związku Słuchaczy Miasta Wilna Alfred Kopeć. Ponadto wygłoszono dwa okazjonalne odczyty – o "uczuciach ludu" (Helena Romer-Ochenkowska) i o ruchu artystycznym (Tadeusz Łopalewski). 
Program uwieńczył koncert muzyczny. Uroczystość otwarcia i poświęcenia siedziby przez arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego transmitowały wszystkie stacje polskie.
Sygnałem rozpoznawczym Rozgłośni Wileńskiej Polskiego Radia stało się kukanie kukułki, a zadaniem głównym – najdalej idące wiadomości o rodzinnej ziemi z uwzględnieniem wielokulturowości i wieloreligijności Wileńszczyzny.
Pierwsze transmisje nadawano z niewielkiego studia, ulokowanego w skromnej willi przy ulicy Witoldowej 21 na wileńskim Zwierzyńcu nad brzegiem Wilii. Na kilkunastu metrach kwadratowych zmieszczono studio nagraniowe, amplifikatornię, warsztat, laboratorium, a obok także część mieszkalno-biurową. W ogrodzie wzniesiono dwie 45-metrowe wieże antenowe, zdolne nadać radiu niewielki zasięg, sięgający jedynie rogatek miasta. Przy dobrych warunkach Radio Wileńskie słyszalne było detektorowo w promieniu 30 kilometrów.
Początki działalności rozgłośni nie były łatwe. W studiu przy Witoldowej ściany były "udrapowane miękkim materiałem dla lepszej akustyki", a głos nagrywany był przy pomocy niskiej klasy mikrofonu węglowego typu "western". Jak wspominał Mieczysław Galski, dyżurny inżynier, "mikrofon radiowy szumiał niemiłosiernie", więc audycje nie były dobrze słyszalne. Największe problemy radio miało z nadawaniem koncertów. Według wspomnień Galskiego, na niektórych słabszych odbiornikach audycje muzyczne zamieniały się w festiwal stłumionych dudnień. 
Z czasem jednak jakość nadawanych audycji polepszała się – stacja radiowa z miesiąca na miesiąc rozwijała swój potencjał inwestując w nowy sprzęt. Pojawiły się lepsze mikrofony i ułatwiające pracę radiowca gramofony. Udało się zwiększyć zasięg stacji do 50 kilometrów w odbiorze detektorowym. Początkowo audycje emitowano jedynie trzy godziny dziennie, a czas ich nadawania odbiegał od tego, do czego przyzwyczajeni jesteśmy dziś.
Wraz z rozwojem technicznym stacji, szedł także rozwój radiowych form artystycznych, w czym zasługi nieocenione wręcz położył od pierwszych dni istnienia radia jego kierownik programowy Witold Hulewicz, który, przybywszy do grodu Giedymina z Poznania w roku 1925, zdążył tu zasłynąć z wielu jakże nietuzinkowych inicjatyw. To on bowiem namówił Juliusza Osterwę do przeniesienia "Reduty" z Warszawy do Wilna, w wileńskim klasztorze pobazyliańskim odkrył celę, w której władze carskie więziły Adama Mickiewicza i jego przyjaciół – filomatów, urządzał tam Środy Literackie, z Czesławem Jankowskim i Władysławem Zahorskim był współzałożycielem wileńskiego Związku Zawodowego Literatów Polskich, jego sekretarzem, założył Radę Wileńskich Zrzeszeń Artystycznych, tzw. "Erwuzę", wyjeżdżał w okolice Wilna z odczytami i pogadankami muzyczno-literackimi, w których nie brakowało takoż własnych strof poetyckich, m.in. z wydanego w roku 1931 tomiku wierszy o Wilnie "Miasto pod chmurami".
To za sprawą działalności Hulewicza wileńska rozgłośnia zasłynęła w całej Polsce z niezwykłych słuchowisk. Były to nie tylko koncerty muzyki poważnej, ale także interpretacje literatury polskiej. Na falach rozgłośni gościły między innymi dzieła Mickiewicza, Fredry czy Wyspiańskiego. Zdobycie sławy i uznania nie byłoby jednak możliwe bez bliskiej współpracy z Ferdynandem Ruszczycem i aktorami z Teatru "Reduta".
Ze słuchowisk literackich tego okresu warto wymienić dwa najsłynniejsze. Napisane przez Witolda Hulewicza przedstawienie "Pogrzeb Kiejstuta", oparte na legendarnych motywach litewskich, zostało wyemitowane 17 maja 1928 roku, a że zrobiło furorę w całej Polsce, doczekało się na prośbę słuchaczy powtórzenia. Innym wartym uwagi słuchowiskiem była "Obrona Sokratesa" w reżyserii Aleksandra Zelwerowicza, którego radiowa premiera miała miejsce 12 grudnia 1929 roku. Adaptacja radiowa utworu dowiodła, że eter może równać się scenie teatralnej. Dzięki pracy Hulewicza Radio Wilno osiągnęło nie lada renomę w adaptacji wielkiej literatury.
Częstymi gośćmi rozgłośni przy ulicy Witoldowej na wileńskim Zwierzyńcu były najwybitniejsze, najoryginalniejsze osobowości grodu nad Wilią, z profesurą Uniwersytetu Stefana Batorego na czele. Jak już nadmieniłem, wśród tematów literackich wiele miejsca poświęcano Adamowi Mickiewiczowi. Odbyta 26 listopada 1930 roku Środa Literacka ku czci 75. rocznicy zgonu Wieszcza zapoczątkowała cykl Śród Mickiewiczowskich. Od tej pory odbywały się one co miesiąc i były nadawane na całą Polskę.
Obecność w Wilnie Ostrej Bramy z cudownym wizerunkiem Matki Miłosierdzia skłaniała poniekąd radiowców do wątków sakralnych. Już w styczniu 1928 rozgłośnia przy Witoldowej transmitowała na całą Polskę zresztą "Betleem Ostrobramskie" Tadeusza Łopalewskiego, wykonane przez zespół "Reduty". Natomiast na pięciolecie istnienia Radio Wilno rozpoczyna transmisję sumy z kaplicy w Ostrej Bramie. Nic więc dziwnego, że pismo "Radio" odnotowało: "Z tego to cudownego miejsca mikrofon wileński przez pięć lat stale nadawał na wszystkie stacje Polski nabożeństwa ku czci Najświętszej Maryi Panny...".
Warto dodać, że audycjom w Wilnie towarzyszyły też języki litewski i białoruski. Szefem działu litewskiego był Bohdan Kościałkowski, białoruskiego – prof. Zygmunt Abramowicz. Wszystkie znaczne wydarzenia znajdowały odzew na antenie radiowej. Gdy w 1931 roku odkryto groby królewskie, Radio Wilno stale czuwało nad przebiegiem robót. Pierwsza relacja (22 września) nosiła tytuł "Odkrycie grobów królewskich w bazylice wileńskiej". Audycję prowadził Witold Hulewicz, a uczestniczyli w niej biskup Władysław Bandurski, Ferdynand Ruszczyc i Stanisław Lorentz.
Wileńska fala nie była jednak zarezerwowana wyłącznie na kulturę wysoką, adresowaną do wytwornej publiki miejskiej. W programie znalazło się również miejsce na wątki komediowe, na programy kierowane do najmłodszych i do ludności wiejskiej. Dużą popularnością cieszyły się audycje satyryczne, między innymi "Kukułka wileńska". Wyjątkową popularność zyskały audycje humorystyczne nadawane lokalną gwarą. Kilka razy w tygodniu wieczorami przy mikrofonie zasiadał Leon Wołłejko ze swoimi "Kłopotami Oszmiańczuka" i "Pogadankami mejszagolskimi". Wtórowała mu Kazimiera Aleksandrowiczowa, wcielając się w rolę "Ciotki Albinowej". 
Duchowym rozwojem młodych słuchaczy zajęła się inna z radiowych "ciotek" – "Ciotka Hala". Zapraszała ona do radia najmłodszych, z którymi prowadziła radiowe "podwieczorki". W czasie studyjnych pogadanek najmłodsi recytowali wierszyki, bajali i śpiewali piosenki. Z tymi, którzy nie mogli odwiedzić rozgłośni, Hala prowadziła korespondencję, a nadsyłane do redakcji listy odczytywano podczas trwania audycji.
Radio odgrywało również ważną rolę na niwie politycznej. Nie tylko podawało najważniejsze informacje przygotowywane przez PAT, ale także działało na froncie walki propagandowej. Wileńska radiostacja była protoplastą dzisiejszej redakcji zagranicznej Polskiego Radia. Wśród audycji w językach obcych najważniejszą rolę odgrywały tworzone przez Bohdana Kościałkowskiego "Chwilki litewskie". Audycje te były nadawane sześć razy w tygodniu około godziny 19. Redakcja przyjęła sobie za cel prowadzenie rzetelnej akcji informacyjnej wśród słuchaczy litewskojęzycznych. Początkowo odbiorcami byli Litwini w II RP, a wraz z rozwojem technicznym stacji nadawczej audycje trafiały głównie do mieszkańców Litwy Kowieńskiej, co działo się w czasie wyraźnie zaognionych stosunków polsko- litewskich.
Mały budynek przy Witoldowej szybko przestał spełniać swoją rolę. Wileńska radiostacja rozrastała się pod kątem programowym, a z tym rosły również ambicje nadawcze. W związku z tym w 1930 roku zapadła decyzja o budowie nowej stacji. Na miejsce nowego zaplecza technicznego wybrano południowe przedmieścia Wilna. Po roku wzmożonych prac udało się uruchomić nowoczesną stację nadawczą przy Trakcie Lidzkim. Na obszarze 2 hektarów wzniesiono nowy piętrowy budynek o kubaturze 1700 metrów sześciennych, który pomieścił znacznie więcej urządzeń nadawczych niż siedziba przy Witoldowej. 
Zapotrzebowanie nowej radiostacji na energię elektryczną najlepiej obrazuje jej wielkość. Jak podaje wspomniany wcześniej inżynier Galski, zużycie prądu przez stację na Lipówce w ciągu jednej godziny nadawania pozwoliłoby na oświetlanie trzypokojowego mieszkania przez dwa lata. Stacja nadawcza początkowo osiągnęła poziom 16 kW, z czasem jej moc została podniesiona do 50 kW. Były to wielkości niespotykane w skali kraju; większą moc miał jedynie nadajnik warszawski. Dla porównania, konkurencyjna w regionie stacja kowieńska mogła poszczycić się mocą zaledwie 7 kW.
Dzięki nowym urządzeniom nadawczym i dwóm masztom antenowym wysokości 76 metrów, moc stacji zwiększyła się stokrotnie. Pozwoliło to na znaczące rozszerzenie zasięgu, bo po tych inwestycjach Polskie Radio Wilno słychać było w odbiornikach odległych nawet o 150 kilometrów od stacji nadawczej. Audycje rozgłośni wileńskiej bez większych problemów odbierano w całym regionie, a nawet w Kownie. Ba, przy dobrych warunkach, "Wileńska Kukułka" docierała nawet do Dyneburga i Mińska.
W latach 30. została poszerzona również oferta programowa. Do załogi wileńskiej stacji radiowej dołączyło wielu nowych spikerów, którzy swoimi głosami obcowali ze słuchaczami niemal cały dzień. Audycje w pierwszej połowie lat 30. zazwyczaj rozpoczynały się w godzinach 11-12 i kończyły się późnym wieczorem. W ciągu dnia na fali Radia Wilno można było usłyszeć aksamitny głos Joanny Piekarskiej czy z pozoru nieradiowy sznapsbaryton Lecha Beynara (Pawła Jasienicy). Swoją audycję miał również Wiktor Trościanka, późniejszy spiker Radia Wolna Europa.
W wileńskim eterze pojawiły się audycje krajoznawcze i artystyczne. Poruszano tematy podróży zagranicznych i krajowych. Spośród pasm turystycznych szczególnie wyróżniał się cykl audycji Stanisława Lorentza, przybliżający walory i atrakcje Wileńszczyzny. W latach 30. w wileńskiej stacji swoją audycję miał również autor wybitnych pejzaży wileńskich i człowiek, dzięki któremu dziś możemy oglądać na fotografiach stare Wilno. Fotograf Jan Bułhak wygłaszał pogadanki z zakresu sztuki fotograficznej pt. "Moja technika fotograficzna".
W wileńskiej rozgłośni zagościł nawet późniejszy noblista Czesław Miłosz. Nie na długo wprawdzie, gdyż po roku pracy pod presją wojewody wileńskiego Ludwika Bociańskiego został zwolniony z powodu gorliwego promowania treści związanych z mniejszościami narodowymi. Przed mikrofonami radiowymi w studiu regularnie zasiadał też mieszkający ze swą "srebrną Natalią" na wileńskim Zarzeczu inny znany poeta Konstanty Ildefons Gałczyński, a prowadzona przezeń wspólnie z Teodorem Bujnickim cotygodniowa audycja satyryczna "Kukułka wileńska", jak też cotygodniowe felietony "Kwadranse dla ponurych" cieszyły się ogromnym powodzeniem.
Połowa lat 30. XX wieku to okres szczególny dla Polskiego Radia Wilno. Z jednej strony nastąpił gwałtowny rozwój stacji – zbudowano nową siedzibę i odnotowano znaczny napływ abonentów, z drugiej natomiast radio zostawić musiał Witold Hulewicz, jego duchowy patron i twórca wielu niepowtarzalnych programów. Zmiana na stanowisku została podyktowana coraz większym konfliktem między dyrektorem Radia Wilno a częścią lokalnej inteligencji. Apogeum kilkumiesięcznej "przepychanki" medialnej Hulewicza ze Stanisławem "Catem" Mackiewiczem, naczelnym "Słowa", był głośny w całym Wilnie ich pojedynek na broń tnącą, w którym obaj się poranili. 
Po wybuchu afery "pojedynkowej", Witold Hulewicz w listopadzie 1935 roku musiał opuścić Wilno, budząc tym wśród podwładnych ogrom żalu. Na pamiątkę od współpracowników otrzymał złoty sygnet z herbem "Nowina" i wygrawerowanymi literkami "W.H. – R.W." (Witoldowi Hulewiczowi – Radio Wilno) oraz srebrną plakietkę z małą kukułką, która miała przypominać sygnał rozgłośni wileńskiej, i słowami: "Osamotnione w gnieździe kukułcze jaja". Pisarka Jadwiga Żylińska wyjazd Hulewicza do Warszawy odnotowała smutnym stwierdzeniem: "Cudowna aura Wilna z nim się już rozpłynęła".
Zmiana ta pociągnęła za sobą właściwie stałą rotację na stanowiskach decyzyjnych – żaden z następców Hulewicza nie zagrzał w Wilnie zbyt długo miejsca. Fotel dyrektora programowego zajmowali kolejno: Zdzisław Marynowski z Warszawy, następnie dwóch "zesłańców" ze Lwowa – Juliusz Petry i Janusz Żuławski. Przez jakiś czas radiu dyrektorowała także Wanda Pełczyńska – żona szefa Oddziału II SGWP, generała Tadeusza Pełczyńskiego.
Pomimo częstych zmian kadrowych, rozgłośnia regionalna w Wilnie nadal rozwijała się dynamicznie. W willi przy ulicy Witoldowej doskwierała ciasnota. Na tyle, że – jak wspominają pracownicy – trzecie studio urządzone zostało w łazience. Rozpoczęto więc wstępne przymiarki do przeprowadzki. Pod uwagę brano dwie lokalizacje – przy ulicy Końskiej na Starym Mieście oraz przy ulicy Mickiewicza 22, a w budynku po kinoteatrze "Polonia". Ostatecznie wybrano ten drugi. 
Przeprowadzka odbyła się pod koniec października 1935 roku. W dawnej sali kinowej o powierzchni 220 metrów kwadratowych i wysokości 7,5 metra urządzono największe w Polsce studio koncertowe. Ponadto w budynku znalazło się jeszcze miejsce na studio odczytowe, literacko- słuchowiskowe i spikerskie. Ogółem nowy lokal zajmował powierzchnię około tysiąca metrów kwadratowych – trzykrotnie większą od pomieszczenia na Zwierzyńcu.
Wzmożenie mocy nadawczej sprawiło, że aparaty radiowe coraz bardziej trafiały też pod strzechy na Wileńszczyźnie, skłaniając zespół radiowców do tworzenia programów nakierowanych ku ludności wiejskiej. Reporterzy z mikrofonami pojawiali się więc w małych miasteczkach regionu, relacjonując najważniejsze elementy życia prowincji: nadawano relacje z kiermaszów, dożynek czy odpustów. Zdarzały się audycje poważniejsze – specjalne pogadanki związane z życiem i gospodarką wsi.
Do lokalnego spopularyzowania radia przyczyniło się bez wątpienia zlokalizowane w Wilnie Towarzystwo Radiotechniczne "Elektrit", które w roku 1927 zaczęło montować i sprzedawać proste, a przez to najmniej kosztowne odbiorniki własnej konstrukcji. Rok po roku, krok po kroku, a w roku 1936 zakłady "Elektrit" stały się największym producentem radioodbiorników na terenie Polski. Na sześciu liniach produkcyjnych 1100 pracowników montowało tu ich rocznie 4 tysiące sztuk. 
Krocząc w nogę z postępem, w roku 1937 rozpoczęto budowę nowej stacji nadawczej w miejscowości Wierszuliszki na przedmieściach Wilna. Po jej uruchomieniu obiekt na Lipówce miał zostać zlikwidowany. 1 lipca 1939 roku gotowy był już budynek stacyjny oraz dwa 140-metrowe maszty. Brakowało jeszcze nadajnika. 30 sierpnia 1939 roku pociąg z najbardziej nowoczesnym na owe czasy sprzętem amerykańskim wyruszył z Warszawy do Wilna. Ten do miejsca przeznaczenia jednak nie dotarł. 1 września 1939 roku wybuchła przecież druga wojna światowa. 
16 września 1939 roku w południe niemieckie samoloty zbombardowały stację na Lipówce, a uszkodzone maszty wyciszyły w eterze "Wileńską kukułkę". Warto dodać, że podobny los tydzień później spotkał założone 15 stycznia 1930 roku drugie na Kresach Rzeczypospolitej – Polskie Radio Lwów.

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie