Klęczę przed Tobą, jak kwiat w posusze…

drukuj
siostrzeniec Gabriel Kamiński, Gdańsk, 25.03.2017

W 75. rocznicę śmierci syna Ziemi Wileńskiej, ks. diakona Augustyna Piórko – męczennika za Wiarę

W Wielki Czwartek, 13 kwietnia br. mija 75. rocznica męczeńskiej śmierci księdza diakona Augustyna Piórko. Ten męczennik, młody polski diakon został wpisany w roku 2000 przez Św. Papieża Jana Pawła II w poczet chrześcijan-męczenników XX wieku.

Dlaczego musiał umrzeć w tak młodym wieku po okrutnych torturach, jakich doznał w siedzibie gestapo naprzeciwko placu Łukiskiego? 
Dlaczego tylko On jeden spośród wszystkich aresztowanych w Wielki Piątek pamiętnego 1942 roku księży, profesorów, diakonów i alumnów Wileńskiego Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego zapłacił ofiarę najwyższą? 
Dlaczego wyjątkowo Jego bardzo dokładnie pilnowali gestapowcy w szpitalu zakaźnym na Zwierzyńcu, dokąd został przewieziony w stanie agonalnym z więzienia na Łukiszkach? 
Tych pytań "dlaczego?", związanych z okolicznościami tej tragicznej, męczeńskiej śmierci można zadać dużo, ale na żadne z nich nie znajdziemy odpowiedzi, pozostają więc tylko domysły i przypuszczenia. Odpowiedzi na te pytania zabrał do Wieczności ze sobą ten 28-letni polski męczennik, Syn Ziemi Wileńskiej. Może śladów odpowiedzi należy poszukać w Jego doczesnym życiu, w dzieciństwie, w latach szkolnych, podczas studiów w Warszawie, a szczególnie – w okupowanym Wilnie. 
Ksiądz diakon Augustyn Piórko urodził się 25 maja 1913 roku w zaścianku Turniszki w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego Kalwarii Wileńskiej. Był jedynym synem z czworga dzieci zacnych i pobożnych rodziców – Barnaby i Marii z Farbotków Piórko. Szkołę podstawową jak i Gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta w Wilnie ukończył jako prymus.
We wrześniu 1934 roku rozpoczyna naukę w Niższym Seminarium Duchownym w Warszawie, aby po dwóch latach rozpocząć studia w Warszawskim Wyższym Seminarium Duchownym.
Wakacje 1939 roku Augustyn spędził w rodzinnym domu, choć widmo nadchodzącej wojny nie dawało Mu spokoju. Tliła się w Nim jeszcze odrobina nadziei, że może nie dojdzie do napaści Niemiec na Polskę. 
Gorliwie oddaje się modlitwie w domu rodzinnym oraz w parafialnym kościele kalwaryjskim. Tam zaprzyjaźnia się z młodymi wikariuszami: księdzem Janem Matwiejczykiem i księdzem Witoldem Szymczukiewiczem, którzy są częstymi gośćmi w rodzinnym domu w pobliskich Turniszkach. 
O napaści Niemiec na Polskę dowiaduje się rano z radia. W rodzinnym domu w Turniszkach wszyscy płaczą, smutek ogromny i niepewność. Nie bardzo wie, co ma w tej sytuacji począć. Jako kleryk Warszawskiego Seminarium ma za sobą trzy lata studiów. Co będzie z dalszą nauką, czy będzie Mu dane doczekać święceń kapłańskich? Jak potoczą się dalsze losy tej okrutnej wojny? Czy ma próbować przedrzeć się do Warszawy i tam układać dalszą przyszłość, czy pozostać tu, w rodzinnych Turniszkach, w Wilnie, wraz z Matką i najmłodszą siostrą Elżunią? Docierają do Niego różne wiadomości, których zweryfikować nie sposób.
17 września pojawili się pierwsi uciekinierzy z informacją o przekroczeniu granicy przez Sowietów, co było równoznaczne zadaniu przez nich walczącej z Niemcami Polsce "noża w plecy". Dla Augustyna, rodziny i uciekinierów to był ogromny szok. W rodzinnym domu – rozpacz i niemalże panika, wszyscy bowiem pamiętali bolszewicką napaść z 1919 roku, odżywała w pamięci tragiczna śmierć Ojca Barnaby, zamordowanego podczas napadu bandytów na rodzinny dom 4 grudnia 1919 roku, co się stało na oczach jego sześcioletniego syna i całej rodziny. Jest jedynym mężczyzną w domu rodzinnym i stara się uspokajać domowników. Ze strony Wilna dobiegają odgłosy walk, a od Niemenczyna słychać warkot podążających do Wilna sowieckich pojazdów.
Po kilku dniach Augustyn, pomimo sprzeciwu Matki i Siostry, udaje się do Wilna, widząc po drodze, jak Sowieci plądrują Pałac Werkowski i miasto, dowiaduje się o licznych gwałtach i aresztowaniach. To wówczas podejmuje decyzję, że musi pozostać w Wilnie; tu będzie kontynuował studia i tu, na okupowanej Wileńszczyźnie, jako kleryk i przyszły kapłan, będzie bardziej potrzebny. Nie posiada jednak żadnych potwierdzeń, że zaliczył trzeci rok Warszawskiego Seminarium. Bez tych dokumentów nie mogą go przyjąć na studia w Wilnie. Musi zatem jakoś dostać się do okupowanej Warszawy po te dokumenty, aczkolwiek pozostaje niepewność, czy te aby ocalały. 
Wyrusza z Wilna 20 października 1939 roku w kierunku Warszawy i koło Małkini przez "zieloną granicę" sowiecko-niemiecką dociera 26 października do okupowanej przez hitlerowców stolicy Polski. Tu na własne oczy widzi ogrom wojennych zniszczeń, a z rozmów z kolegami i księżmi profesorami Warszawskiego Seminarium dowiaduje się, jak okrutna jest okupacja hitlerowska.
Udaje mu się otrzymać stosowne dokumenty, ale w stolicy docierają doń wiadomości, że 28 października do Wilna wkroczyły wojska litewskie i Wileńszczyzna na mocy układu między Stalinem a rządem Litwy została przekazana Litwinom. 
29 października wyrusza tą samą drogą powrotną z Warszawy w kierunku Wilna, dokąd przez "zieloną granicę" dociera szczęśliwie 7 listopada 1939 roku. Po przedstawieniu dokumentów zostaje przyjęty na IV rok studiów na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie.
Augustyn miał nadzieję, że litewskie wojska przyniosą jeśli nie wyzwolenie, to przynajmniej powrót do normalności po koszmarze okupacji sowieckiej. Właściwa Mu skłonność do szukania głębszej prawdy sprawiała, że dostrzegał też dobrych i wartościowych ludzi po stronie litewskiej.
Po zajęciu Wilna przez wojska litewskie zarówno Polacy, jak i Litwini nie potrafili się odnaleźć w nowej sytuacji. Chcąc zjednać sobie Polaków, w początkowym okresie władze litewskie zachowywały się wobec miejscowej ludności poprawnie. Nie trwało to jednak długo. Późną jesienią i zimą 1939 roku w Republice nastąpiły zmiany polityczne, w wyniku których litewscy nacjonaliści praktycznie całkowicie przejęli władzę i przystąpili do pełnej lituanizacji Wileńszczyzny i rozprawy z Polakami.
Jak grom z jasnego nieba spada na Augustyna wiadomość o internowaniu przez władze litewskie w Liszkowie wikariusza z Kalwarii Wileńskiej, przyjaciela Jego i rodziny, księdza Witolda Szymczukiewicza, który z wrodzonym żywym temperamentem odważnie głosił kazania, nie ulegając naciskom lituanizacyjnym. 
Jako przyszły kapłan, ale też jako zwykły mieszkaniec tych stron, potomek rodziny Piórków od pokoleń zamieszkujących Wileńszczyznę, nie może zrozumieć ani pogodzić się z takim traktowaniem Polaków przez litewskie władze okupacyjne. Nie może zrozumieć, skąd bierze się taka nienawiść i okrucieństwo w stosunku do polskich mieszkańców Wileńszczyzny, gdzie od czasu powstania Rzeczpospolitej Obojga Narodów nie było specjalnie waśni na tle narodowościowym, a Polacy i Litwini podczas powstań niepodległościowych wspólnie walczyli z carskim zaborcą. 
Augustyn bardzo mocno przeżywał cios, jaki został zadany przez litewskie władze w polskie szkolnictwo, kiedy to zmieniono program nauczania, wprowadzając do niego obowiązkowy język litewski, a ponadto pojawiło się szereg akcentów zdecydowanie antypolskich, jak demonstracyjne niszczenie godeł, portretów czy znieważanie flag. Młody kleryk Augustyn wiedział, że język polski stanowi od czterech wieków naturalny łącznik między różnymi narodowościami, zaś w samym Wilnie pozostał językiem macierzystym najszerszych warstw ludności. 
15 grudnia 1939 roku władze litewskie zamknęły Uniwersytet Stefana Batorego, którego studentem Augustyn był ledwie półtora miesiąca. Nie mógł się pogodzić z tym, że można tak zniszczyć i pogrzebać tę wielowiekową renomowaną uczelnię. Uważał, że likwidacja Uniwersytetu Stefana Batorego przez władze litewskie wpłynie bardzo niekorzystnie na stosunki między narodami polskim i litewskim.
Tego dnia wraz z kolegami z Wydziału, alumnami i klerykami Wileńskiego Seminarium bierze udział w uroczystym nabożeństwie w kościele akademickim pod wezwaniem św. Jana. Świątynia była wypełniona po brzegi młodzieżą akademicką z profesorami na czele i tłumami społeczeństwa. Na rozpoczęcie nabożeństwa chór kleryków Seminarium, wśród których był Augustyn, odśpiewał polski hymn narodowy. Po mszy na dziedzińcu Uniwersytetu nastąpiło pełne wzruszających scen pożegnanie władz, profesorów i kadry naukowej. Środowisko akademickie zostało rozbite zarówno instytucjonalnie, jak też materialnie, a jedyną ostoją pozostało Wileńskie Seminarium Duchowne.
Kolejnym bastionem polskości w Wilnie, który zaatakowali Litwini, stała się Kuria Arcybiskupia. Metropolita Wileński arcybiskup Romuald Jałbrzykowski od samego początku okupacji litewskiej nie ukrywał swojego stosunku do nowych rządów i opierał się m. in. wprowadzeniu języka litewskiego jako obowiązującego w Seminarium i w kościele (choć przed wojną zarządził lektorat litewski jako element kształcenia kleryków). Stanowisko metropolity podzielało całe polskie duchowieństwo z klerykami i alumnami Seminarium oraz całe polskie społeczeństwo Wileńszczyzny. 
Od początku 1940 roku nasiliły się ataki litewskich bojówek na polskie nabożeństwa w wileńskich kościołach – bito wiernych i księży. Wiosną 1940 roku litewski reżim na Wileńszczyźnie, a przede wszystkim w Wilnie, stał się nieznośny. Z dawnego dobrego wrażenia z początków okupacji nie zostało niczego. Szykany oraz prześladowania Polaków stały się codziennością.
Klerycy i alumni Wileńskiego Seminarium nie pozostali obojętni na te prześladowania. Augustyn gromadzi wokół siebie zaufanych kolegów: Józefa Kurkowskiego, Stanisława Piekarewicza, Edwarda Wysockiego, Wiktora Zawadzkiego, Michała Łapińskiego i Józefa Rutkowskiego. W poufnych rozmowach ustalają, że muszą działać, muszą coś robić, aby nie pozwalać na takie szykany i prześladowania. W trakcie jednego ze spotkań Augustyn mówi o "Powołaniowym Credo Wileńskiego Seminarzysty" z 1920 roku, postanawia je odświeżyć wśród seminarzystów, co ma służyć drogowskazem ich postępowania:
Nie w jednym naszym sercu wybiła godzina czynu.
Serce nasze czuje, ale krępowała je żelazna ręka wroga!
My młodzi, a młodzież kocha ideały! 
Za ideałami idziemy, a to, co jest jedynie ideałem prawdziwym, ideałem Chrystusowym, umiłować potrafimy szczerze a niepodzielnie. 
Ten, co ukrzyżowany za świat cały, Ten nas pociągnął do siebie i Temu się oddajemy, a obok ran Chrystusowych poświęcamy się szczerze Ojczyźnie, bo ona też ma niezagojone rany i blizny!
Rozmaite drogi prowadzą nas do tych ideałów, rozmaitymi więc podążać musimy.
Zredukować można by je do trzech kategorii: 
Pierwszą drogą zarazem dźwignią do czynu – miłość Boga i Kościoła. 
To są dwa pierwiastki życia naszego, to jest pierwszy, a najszczytniejszy ideał młodzi seminaryjskiej. 
Dalej następuje miłość Ojczyzny, miłość prawdziwa nie sztuczna, nie egoistyczna, umiejąca pogodzić zadania kapłana ze sobą, oparta na zasadach św. Ewangelii, tej epopei wszechświatowej.
I trzecia – to droga czynu, poświęcenia, bezgranicznego trudu i mozolnej pracy! 
Trzy więc drogi – trzema też musimy podążać jednocześnie, wytrwale, a ujrzymy owoce godne nas, jako przyszłych pasterzy i pracowników w winnicy Pańskiej!
Trzy są drogi i trzy realizują się w sercach naszych! 
Augustyn nie tworzy żadnej organizacji, tylko gromadzi wokół siebie wspaniałą grupę kolegów, tak jak on myślących, którzy chcą być kapłanami, pragną wyłącznie poszanowania godności każdego człowieka bez względu na jego narodowość, chcą zachowania a nie zwalczania polskości. Podejmuje działania, mające na celu podtrzymywanie na duchu wszystkich seminarzystów. Organizuje spotkania o tematyce związanej z wiarą i nauką Chrystusa z mocnym akcentem patriotycznym. Często powtarzał kolegom poniższe słowa, które również wpisywał jako dedykacje okolicznościowe:
Niech was darmo nie przestrasza,
Że dziś podłość górą wszędzie!
Z wiary waszej – wola wasza,
Z woli waszej – czyn wasz będzie!

Kochajcie ludzi, a walczcie z błędem.
Dla prawdy staczajcie walki bez pychy i gwałtowności.
Módlcie się za tych, których chcecie zdobyć i przekonać.
16 czerwca 1940 roku wojska sowieckie po raz drugi podczas tej wojny wkroczyły do Wilna. Niepodległa Litwa przestała istnieć – utworzono Litewską Socjalistyczną Republikę Sowiecką i dokonano jej akcesu do Kraju Rad. Pierwsze tygodnie władzy sowieckiej wydawały się przynosić ulgę mieszkańcom Wileńszczyzny. Zlikwidowano dokuczliwe litewskie prawo o obywatelstwie – mieszkańcom republiki, zarówno Polakom jak też Litwinom, automatycznie wydano paszporty ZSRS. Zaostrzenie sytuacji miało jednak miejsce już w sierpniu 1940 roku, gdy wraz z kolektywizacją oraz nacjonalizacją nastąpiły masowe aresztowania i wywózki.
25 czerwca 1941 roku Wehrmacht wkroczył do Wilna i rozpoczęły się trzy lata hitlerowskiej okupacji Wileńszczyzny. Działalność na jej terenie organizacji podziemnych dawała nadzieję na rychłe odzyskanie wolności.
W wolne chwile i podczas wakacji Augustyn zaprasza swoich zaufanych kolegów kleryków do rodzinnego domu w Turniszkach, gdzie w ciszy urokliwego zaścianka, w obecności tylko Matki i najmłodszej Siostry mogą swobodnie rozmawiać i dyskutować, nie obawiając się, że ktoś będzie podsłuchiwał i donosił. To właśnie tu, w tym miejscu, mogli bez obaw wieczorami śpiewać nie tylko polskie pieśni kościelne, ale i te patriotyczne. Przy stole pod bzami, jak wspominała najmłodsza Siostra Augustyna – Elżbieta, powstawały różne ulotki i wierszyki, piętnujące okrutne działania okupantów i kolaborantów.
W tymże czasie Augustyn Piórko wraz z kolegami spotykają się z księdzem Henrykiem Hlebowiczem, który był dużym autorytetem i oddziaływał na ich postawę poprzez osobiste rozmowy i podniosłe kazania, budząc ducha patriotycznego. Ogromne wrażenie na Augustynie wywarły kazania głoszone przez ks. Henryka Hlebowicza w ich seminaryjnym kościele św. Jerzego. Zarówno Augustyn jak i koledzy z najbliższego otoczenia uważali księdza Hlebowicza za największą osobowość Wileńszczyzny tego okresu. Bliski święceń diakonatu, kleryk Augustyn uważał go za wzór do naśladowania, za wyjątkowego kapłana, który nie boi się mówić otwarcie o tym, co myśli, o tym, co go boli, który po imieniu nazywa zło. Kazania księdza Hlebowicza przyrównuje do kazań legendarnego Piotra Skargi.
Kleryk Augustyn Piórko z wielkim zapałem oddaje się studiom filozoficzno- teologicznym i dnia 30 marca 1941 roku otrzymuje diakonat z rąk Metropolity Wileńskiego arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego. Pełen głębokiej wiary i odwagi, wzorując się na Piotrze Skardze i księdzu Henryku Hlebowiczu, przygotowywał się do pełnienia posługi kapłańskiej. Jako diakon zaczyna głosić kazania, zawierające jasną i czystą naukę katolicką, choć nie bał się także mówić o nadziei odzyskania wolności, o Polsce niepodległej, odrodzonej.
Udział Litwy w rozbiorze Polski w październiku 1939 roku, a następnie ostra i brutalna polityka władz litewskich wobec polskiej ludności Wilna wykopała prawdziwą przepaść pomiędzy narodami. Pogłębiła ją późniejsza kolaboracja Litwinów z Niemcami przeciwko Polakom i Żydom (Sauguma, "Ypatingasis būrys"), której apogeum stanowił udział formacji litewskich w rzezi ponarskiej.
Poruszony do głębi ogromem zbrodni dokonywanych na mieszkańcach Wileńszczyzny, diakon Augustyn Piórko coraz odważniej piętnował zło. Kazania zaczynał od rozważań nad Ewangelią, przechodząc potem do okrutnych czasów okupacji, a kończył zwykle silnym akcentem patriotycznym.
Jedno z głoszonych kazań finalizował następująco:
Macież wy rozum? Macież Boga w sobie?
Stójcie! A Pan Bóg gdzie? A Matka Boska?
Takie to serca wasze? Taka troska
U was o Boga i o Matkę Boga?
Z czemże idziecie na mocnego wroga?... 

Cóż my możemy? Co? Bez tego Pana,
Który, gdy wzniesie ramię swe potężne – 
Największe tłumy roztraci orężne!
Co my bez niego? Bracia! Na kolana!
Wzywajmy! Krzyczmy: Miłosierdzia! Wsparcia!...

Klęknijmy przed tą Opiekunką naszą!
Królową naszą!
Boga Rodzico! Maryjo! W dniach zaguby
Królestwa Twego, Polski Twej synowie,
Klęczą przed Tobą, jak kwiaty w posusze,
O krople rosy tak błagają Ciebie:
Abyś to dla nich uczyniła w niebie,
O co ich polskie proszą serca, dusze…
Gdy ukazywał się na ambonie, wypełniające świątynię tłumy wiernych słuchały go w skupieniu. Kazania głosił w Katedrze Wileńskiej, w licznych kościołach Wilna i okolicy. Wszyscy go za to lubili i podziwiali. Patriotyczna postawa i odwaga kaznodziejska diakona Augustyna krzepiły nadzieję na rychłe odzyskanie wolności, a wielu mieszkańcom Wilna dodawały otuchy. 
3 marca 1942 roku, z samego rana, teren wokół Seminarium zostaje otoczony przez litewską Saugumę i hitlerowskie gestapo, a aresztowany diakon Augustyn Piórko wraz ze wszystkimi profesorami i klerykami zostaje osadzony w więzieniu na Łukiszkach. Trafia do celi nr 10 wraz z dwoma bliskimi kolegami – Mieczysławem Łapińskim i Józefem Rutkowskim. 
Swój pobyt w celi więziennej traktuje jako rekolekcje zamknięte "z woli Bożej". Udaje Mu się powiadomić Matkę i Siostry o swoim aresztowaniu. W trakcie doprowadzania na przesłuchania do siedziby gestapo w pudełkach od zapałek wyrzucał listy do Matki i Sióstr, które pisał drobniutkim pismem na skrawkach papieru, a które to listy znajdowali i dostarczali rodzinie przygodni przechodnie. Oto treść jednego z nich:
Kochana Mamusiu!
Piszę te słowa z nowego miejsca pobytu, gdzie się wcale niespodziewanie znalazło całe Seminarium z władzą na czele. Wiele marzeń prysnęło jak bańka mydlana – to prawda, ale nad wszystko proszę się zbytnio o mnie nie martwić i troską o mnie nie nadwerężać zdrowia, gdyż to byłoby obustronną wielką stratą.
Nad nami bowiem czuwa Bóg, który z największego zła potrafi dobro wyprowadzić…

Po ostatnim przesłuchaniu na gestapo wrzucili Go do celi – torturowanego, niemiłosiernie skatowanego, gdzie do 1 kwietnia 1942 roku leżał w gorączce, majacząc, a chwilami odzyskując przytomność. Koledzy współwięźniowie wołali o pomoc dla nieprzytomnego Augustyna, ale nikt nie reagował na ich krzyki, wołania i walenia w drzwi celi. Dopiero po kilku dniach zostaje przewieziony do szpitala zakaźnego na Zwierzyńcu gdzie przez okrągłą dobę był pilnowany przez uzbrojonych wartowników. Najbliższej rodziny – Matki ani Sióstr – nie wpuszczono do umierającego. 
Wyzionął ducha samotnie w szpitalu 13 kwietnia 1942 roku w wieku lat 28, nie odzyskując przytomności. Gestapo wileńskie nie chciało wydać ciała zmarłego księdza diakona Augustyna, co uczyniono dopiero po wielkich staraniach zbolałej Matki i Sióstr. Do trumny w szaty kapłańskie księdza diakona Augustyna ubierali księża, przyjaciele z Kalwarii Wileńskiej – ks. Jan Matwiejczyk i ks. Witold Szymczukiewicz, nie pozwoliwszy ani Matce, ani Siostrom pożegnać się ze Zmarłym, gdyż widok Jego ciała był przejmujący po doznanych torturach i pobiciach.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się 14 kwietnia i przerodziły się w wielką manifestację mieszkańców Wilna. Kondukt żałobny, prowadzony przez proboszcza Kalwarii Wileńskiej księdza Stanisława Tracewskiego z udziałem licznych księży, podążał głównymi ulicami miasta od Zwierzyńca przez Łukiszki do Zielonego Mostu, ulicą Kalwaryjską aż do Kalwarii Wileńskiej. Zaskoczeni tym Niemcy wstrzymywali nawet ruch uliczny, a mijający trumnę z ciałem śp. księdza Augustyna niemieccy żołnierze i oficerowie zatrzymywali się i salutowali.
Po nabożeństwie żałobnym w Kalwarii Wileńskiej trumnę pozostawiono w kościele do rana. Podczas Mszy świętej pogrzebowej z udziałem wielu przybyłych kapłanów i licznie zgromadzonych wiernych płomienne kazanie wygłosił ks. Witold Szymczukiewicz, późniejszy kapelan 3. Brygady Wileńskiej AK "Szczerbiec". Poświęcił je zamęczonemu księdzu diakonowi Augustynowi Piórko, koledze i przyjacielowi. Nie bacząc na konsekwencje, z odwagą mówił o Jego pięknym choć krótkim życiu, o okrucieństwach i męczeństwie, jakiego doznał, o śladach tortur, o biciu po głowie gumowymi pałkami i o tym, w jakich cierpieniach umierał. Po Mszy św. ciało złożono do grobu w kwaterze księży przy samym kościele.
Nieraz sam się zastanawiałem, co mną kieruje i dlaczego ciągle wracam do tej tragicznej, męczeńskiej śmierci mojego Wujka. Myślę, że odbywa się to za sprawą nieżyjącej już mojej Matki – Elżbiety Kamińskiej z Piórków, najmłodszej siostry ks. Augustyna. To właśnie Ona od najmłodszych moich lat opowiadała o życiu i tragicznych dniach więzienia, śmierci i pogrzebie Wujka. Była z Nim bardzo związana uczuciowo jako najmłodsza siostra, urodzona kilka miesięcy po zamordowaniu Ojca i wychowywana tylko przez Matkę. Przez całe swoje życie nie mogła się pogodzić z tym, że spośród aresztowanych profesorów, księży, alumnów i kleryków Wileńskiego Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego On jeden musiał złożyć ofiarę najwyższą – ofiarę życia, na niespełna miesiąc przed święceniami kapłańskimi. 
Ze wspomnień i opowiadań Jej, Matki Augustyna oraz Sióstr, licznych krewnych, znajomych i księży wynikało, że Gucio, jak na Niego mówiła, był wspaniałym synem i bratem o wszechstronnych zdolnościach, również artystycznych, miał m. in. cudowny, niespotykany charakter pisma. Obdarzony był wspaniałym głosem, jako samouk pięknie grał na mandolinie i pięknie śpiewał.
W relacjach z ludźmi uchodził za osobę radosną, pogodną, nastawioną do wszystkich przyjaźnie. Dzięki swojej otwartości do bliźnich był bardzo lubiany przez wszystkich, a szczególnie – przez dzieci i młodzież. Rozmowa z Nim oraz przebywanie w Jego otoczeniu dawało poczucie wyjątkowego spokoju, wyciszenia i radości. Był bardzo aktywny, ze wszech miar udzielał się w życiu wspólnoty seminaryjnej, brał żywy udział w rozmowach, dyskusjach, wymieniał wrażenia i informacje na różne nieraz trudne i kontrowersyjne tematy, wyciszał kłótnie, wygaszał spory i antagonizmy narodowe.
Ksiądz diakon Augustyn Piórko wybrał drogę kapłaństwa, bezgranicznie zaufał Bogu, a przez całe swoje życie starał się naśladować Chrystusa, poddając się Jego woli. Wierzył, że Bóg powołał Go do życia i kierował Nim według własnej woli, że Bóg odwoła Go, kiedy nadejdzie właściwy czas. Był przekonany, że świat na nas się nie kończy, że jest sprawiedliwość, prawo i prawda, za którą należy podążać, której trzeba służyć jak wartości najwyższej i zaufać jak Ojcu.
Nie mógł się pogodzić z utratą wolności i niepodległości przez Polskę i Polaków, a w rozmowach oraz kazaniach podtrzymywał Wilnian na duchu w tych ciężkich dniach. Nie bał się mówić o nadziei odzyskania wolności, o Polsce niepodległej, odrodzonej. Wszyscy Go za to lubili i podziwiali.
Wierzył i częstokroć powtarzał, że z największego zła Bóg potrafi wyprowadzić dobro.

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Wilno po polsku
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie