"Oto Pan Bóg przyjdzie,
z rzeszą świętych nam przybędzie,
wielka światłość w dzień ów będzie.
Alleluja, alleluja".
Słowa tej pieśni towarzyszą nam w liturgicznym okresie adwentu i jednocześnie wyjaśniają sens tego czasu. Oczekujemy na Pana, który jest naszym światłem i który przychodzi nas zbawić. W osobie Jezusa odczytujemy zapowiedzianego przez proroków Odkupiciela.
Przyjście na świat zapowiedzianego Mesjasza rozpoczęło nową fazę realizacji Bożego planu zbawczego. "Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami", ale w tym zamieszkaniu nie chodzi o fizyczne sąsiedztwo z Bogiem, ale o to, co przychodzący Bóg-Człowiek wnosi w nasz świat. A wnosi najpierw światło drogi prowadzącej za Nim, drogi, która uczy miłości nie tylko swoich, ale także, co pewnie trudno nam realizować, nieprzyjaciół.
Przyjście Jezusa umacnia wiarę poprzez czyny, przekraczające normalny sposób funkcjonowania świata, czyli cuda. Bóg pokazuje nam, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. To nie jest popis mocy, ale potwierdzenie, że orędzie zbawcze jest prawdą. Kulminacją tego głoszenia jest złożenie najtrudniejszej ofiary, które dokona się na krzyżu, jako akt największej miłości. Jednocześnie jest to znak, że miłość prowadzi do zmartwychwstania, a życie jest darem na wieki.
Skąd w rozważaniu o Bożym Narodzeniu jest krzyż, śmierć i zmartwychwstanie?
A właśnie stąd, że choć w tym czasie rozważamy tajemnicę wcielenia, to nie ma ona sensu bez odwołania do światła zmartwychwstania. Nie możemy przyjąć do swojego życia Jezusa bez światła jego nauki, bez ofiary miłości i wreszcie bez zmartwychwstania, które wszystko nam wyjaśnia.
Tylko dobre przeżycie adwentu może sprawić, że zrozumiemy te wspaniałe i piękne święta, zrozumiemy, że żyjemy nie dla tego świata. Święta Bożego Narodzenia, które bez wątpienia są najbardziej ulubionymi w roku liturgicznym, są jednocześnie otoczone niezwykłym nagromadzeniem znaków, mających korzenie w tradycjach konkretnego miejsca, co z jednej strony jest bogactwem, ale z drugiej może zasłaniać prawdziwy sens, jeśli przeżywa się ten czas bezrefleksyjnie.
Choinka, prezenty, wigilijny wieczór z opłatkiem, szopka w kościele i pasterka niosą w sobie takie nagromadzenie piękna i dobrych emocji, że można przeżyć święta, nie uświadamiając sobie nawet, jaki jest ich sens. Myślę, że to, co się dzieje wokół nas, niestety zachęca lub często prowadzi do powierzchowności i utraty sensu.
To, że właściwie zaraz po uroczystości Wszystkich Świętych widzimy w sklepach i na ulicach dekoracje, związane z Bożym Narodzeniem czy raczej z jakimiś bliżej nieokreślonymi świętami, bo nie chodzi w tym przecież o sens, ale o komercję, wielu ludzi wprowadza w błąd i sprawia, że Świąt nie przeżywamy, ale przez nie przechodzimy, uczestnicząc bezrefleksyjnie w obrzędach o nieznanym znaczeniu. Dzisiejsze czasy są wołaniem o wejście w głąb, o odzyskanie właściwego znaczenia symboli i znaków, o oderwanie się od płycizny w przeżywaniu tego, co tak ważne.
Od kogo lub czego to zależy?
Oczywiście, od każdego z nas. Chyba nie da się zmienić sposobu funkcjonowania skomercjalizowanego świata i może nawet szkoda na to energii, bo pewnie i tak się to nie uda. Możemy jednak – i to jest wyzwaniem dla nas ludzi wiary – być ponad to wszystko, co próbuje wciągnąć w jakąś bezsensowną pogoń za świecidełkami, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym Światłem.
Nie dajmy się nabrać na hasło "świąteczne zakupy", bo stracimy mnóstwo energii na gonitwę za niczym i jak się zatrzymamy, to będziemy tak zmęczeni, że zapomnimy, po co to wszystko. Niech w tym miejscu przypomni nam się scena spotkania Jezusa z Martą i Marią oraz słowa Zbawiciela: "Marto, Marto troszczysz się o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę". Pamiętajmy, że tą cząstką było spotkanie i rozmowa z Jezusem.
Święta są wtedy prawdziwymi świętami, gdy spotkamy się z Jezusem i – co za tym idzie – pięknie spotkamy się ze sobą… Takiego Bożego Narodzenia życzę nam wszystkim. Spotkajmy się z Bogiem i niech On się rodzi dzięki naszej miłości...
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
Chciała milion hrywien za dziecko. Ukrainka wpadła na gorącym uczynku
Akcja ukraińskich służb w Dnieprze. W środę Narodowa Policja Ukrainy opublikowała oświadczenie z zaplanowanej akcji we wschodniej części kraju. Funkcjonariusze zapobiegli sprzedaży dwuletniego dziecka przez jego własną 19-letnią matkę. Ukrainka za swojego syna chciała otrzymać milion hrywien. Agencja Reutera opublikowała nagranie z momentu jej zatrzymania w centrum miasta. Kobieta umówiła się na spotkanie w parku, gdzie miała otrzymać pieniądze od znajomego. Wszystko jednak z bliska obserwowali policjanci, którzy w odpowiednim momencie ruszyli z interwencją. "Według Narodowej Policji Ukrainy, 19-letnia kobieta zaoferowała sprzedaż swojego syna znajomemu za milion hrywien. Zamierzała wykorzystać otrzymane pieniądze na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. Obecnie maluch znajduje się pod opieką medyczną" - przekazano w oświadczeniu.
15-latek wjechał wprost pod koła auta. Niebezpieczna zabawa nastolatków
Kilka dni temu, doszło do niebezpiecznej sytuacji w Łomży. Grupa nastolatków postanowiła spędzić czas w niecodzienny sposób, praktykując ekstremalną jazdę na rowerach. W pewnym momencie sytuacja wymknęła się spod kontroli i doszło do wypadku.
Resort Nowackiej zignorował nauczycieli? "Nie zmieniono prawie nic"
Ministerstwo Edukacji Narodowej przedstawiło propozycję zmian w podstawie programowej. Pojawiły się jednak głosy niezadowolenia. Cześć grona pedagogicznego uważa, że resort zignorował ich uwagi w tej sprawie, a proponowane zmiany, mimo szumnych zapowiedzi, okazały się symboliczne.