Przemawiał mową natchnionych dźwięków

drukuj
Jerzy Wojtkiewicz, 16.05.2019

Na 200. rocznicę urodzin Stanisława Moniuszki

Choć w powszechnej świadomości Stanisław Moniuszko uchodzi słusznie za najwybitniejszego – obok Fryderyka Chopina – polskiego kompozytora doby romantyzmu, to jego dorobek artystyczny nadal pozostaje w cieniu twórcy "Etiudy Rewolucyjnej". Zarówno biografia, jak i spuścizna kompozytorska Moniuszki od wielu już dekad cierpliwie oczekują na współczesne rzetelne i wnikliwe opracowania naukowe, które pozwoliłyby dzisiejszemu melomanowi we właściwy sposób ocenić niebagatelne znaczenie twórczości Moniuszki w historii polskiej muzyki oraz należycie określić jego miejsce w dziewiętnastowiecznej twórczości europejskiej.

Na przestrzeni wieków muzyka i osoba twórcy "Strasznego dworu" i "Halki" podane zostały nieuniknionemu procesowi nadmiernej mitologizacji, który, choć postawił go na piedestale artysty narodowego, a jego sztuce zapewnił należyte miano twórczości na wskroś polskiej, zapoczątkował jednocześnie szereg powtarzanych, a później pozbawionych niezbędnego krytycznego komentarza, powielanych uproszczeń i przeinaczeń.

Z nutami – za młodu
Stanisław Moniuszko przyszedł na świat dwieście lat temu – 5 maja 1819 roku w Ubielu, małej wsi wchodzącej w skład guberni mińskiej. Moniuszkowie herbu Krzywda byli ziemiańską rodziną, w której kultywowane tradycje patriotyczne i przykładano szczególnie dużą wagę do edukacji.
Istotny wpływ na kształtowanie horyzontów umysłowych i artystycznych, a także na rozwój wrażliwości kompozytora na sprawy narodowe i społeczne wywarli rodzice oraz stryjowie. Ojciec Czesław walczył w roku 1812 u boku Napoleona, zajmował się także amatorsko rysunkiem i tworzeniem wierszy. Matka Elżbieta z Madżarskich wprowadziła kompozytora w świat muzyki, udzielając mu pierwszych lekcji gry na fortepianie. Stryj Kazimierz, absolwent prawa Uniwersytetu Wileńskiego, rozwijał zainteresowania naukowe bratanka; stryj Józef, miłośnik teatru i organizator amatorskich przedstawień teatralnych, wprowadził kompozytora w arkana sztuki teatralnej; stryj Dominik, społecznik i założyciel szkoły dla chłopskich dzieci, który rozdzielił swój majątek pomiędzy chłopów, uwrażliwiał małego bratanka na drażliwe wówczas kwestie społeczne.
To wszystko powodowało, że dzieciństwo Stanisław miał radosne i pogodne mimo kłopotów zdrowotnych, które powodowało utykanie na jedną nogę. Obdarzona muzykalnością rodzicielka już we wczesnych latach zauważyła duże zdolności syna do muzyki i była jego pierwszą nauczycielką. Nic więc dziwnego, że jako pięcioletni chłopak potrafił nie tylko grać palcówki i gamy na fortepianie, ale też improwizować.
Po latach tak wspominał: "Matka moja najpierwsza dostrzegła we mnie tę połyskującą iskierkę zdolności i jak tylko palce moje cokolwiek nabrały siły, sama zaczęła mnie uczyć początków ukochanej sztuki. Kilkuletniemu chłopcu gamy niekoniecznie smakowały, rwałem się do wygrywania ze słuchu śpiewek, do których lewą ręką dobierałem sobie jak mogłem akordów".
W roku 1827 rodzina Moniuszków przeniosła się do Warszawy, by zapewnić jedynakowi stosowną edukację. Młody kompozytor rozpoczął wówczas naukę u cenionego warszawskiego artysty Augusta Freyera. Zły stan finansów zmusił jednak Moniuszków do powrotu w ojczyste strony. W roku 1830 rodzina zamieszkała w Mińsku, gdzie Stanisław kształcił się w tamtejszym pijarskim gimnazjum, a także uczęszczał na lekcje gry na fortepianie do Dominika Stefanowicza.
Atmosfera domu rodzinnego była szczególna. Wieczorami rozczytywano się w literaturze (tu za sprawą stryja Kazimierza przywędrowały utwory coraz bardziej poczytnego Adama Mickiewicza), grywano w szachy, urządzano koncerty. Ojciec z kuzynem Walentym Wańkowiczem na dobre pasjonował się malarstwem, urządzając sobie w tym celu odpowiednią pracownię. Ponieważ pozostawił po sobie bogaty szkicownik, mamy dziś bogaty materiał wizualny ze scenami z życia rodzinnego.

W Wilnie, przy Niemieckiej
W 1836 roku stryj Aleksander, wyjeżdżając do Wilna zabrał ze sobą też Stasia. Zamieszkali w domu Müllerów przy ulicy Niemieckiej 3 (dziś Vokiečių 26). Był tu tak zwany dom zajezdny dla zamożnej szlachty. Miasto w tym czasie akurat ożyło muzyką: gościnnie zawitała opera i dawano jedno po drugim przedstawienia. Na afiszu teatralnym znalazły się: "Wolny strzelec" Carla Marii von Webera, "Uprowadzenie z Seraju" Wolfganga Amadeusza Mozarta, "Cyrulik sewilski" Gioacchino Rossiniego, "Norma" Vincenzo Belliniego, "Fra Diavolo" Daniela Aubera.
Młody chłopak oczarowany słuchał muzyki, chłonął arie, zachwycał się syntezą teatru i muzyki. Każdego wieczora wraz z uniesieniem kurtyny schodziło nań przemawiające z nieodpartą siłą nowe olśnienie. Wiele czasu spędzał w małych księgarenkach na zaułku Literackim, gdzie wertował stosy nut i książek, odkrywając często coś szczególnie interesującego. W domu natomiast czytał i grał.
Jego uduchowiona gra zainteresowała córkę gospodarzy domu, Aleksandrę, Alę – jak ją nazywali rodzice. A że ona też wpadła w oko Stasiowi, zapałali miłością od pierwszego wejrzenia, tą jedyną, wielką i na całe życie. Oboje byli bardzo młodzi: on miał lat siedemnaście, ona była o rok młodsza. Na życie i na wspólną przyszłość patrzyli jednak bardzo poważnie. Ojciec Czesław Moniuszko, mimo pewnych oporów, zgodził się na narzeczeństwo ledwie nastoletniego syna.
W roku 1837 Moniuszko wyjechał na studia muzyczne do Berlina, gdzie uczęszczał do znanej Singerakademie (Akademii Śpiewaczej). Tu pod kierunkiem Carla Rungenhagena uczył się harmonii, kontrapunktu, dyrygowania chórem i orkiestrą. To właśnie w Berlinie Moniuszko skomponował i wydał pierwsze pieśni do słów Adama Mickiewicza, a największy rozgłos przyniosła mu ballada "Trzech Budrysów".
Warto dodać, że wyjazd do Berlina został podyktowany nie tylko pragnieniem rozwijania umiejętności kompozytorskich, lecz miał również podłoże osobiste. Jak już nadmieniłem, w roku 1836 Moniuszko poznał w Wilnie Aleksandrę Müllerównę. Zdobycie stosownego wykształcenia, które stałoby się dla przyszłej żony gwarancją pewnej stabilizacji finansowej, było bowiem jednym z warunków, jakie rodzina Müllerów postawiła artyście, gdy ten poprosił o rękę Aleksandry.
Wakacje 1839 roku spędził w grodzie nad Wilią, dokąd zresztą po ukończeniu studiów w Berlinie wrócił na stałe. Tu, w kościele Trynitarzy na Antokolu, 25 sierpnia 1840 roku ksiądz Jan Menue udzielił ślubu młodej parze. Nowożeńcy zamieszkali u rodziców żony przy ulicy Niemieckiej, gdzie zadomowili się na kolejnych osiemnaście lat swego życia, które bynajmniej nie sypało im różanych płatków pod nogi.

Nic z sielanki
Posada organisty w wileńskim kościele śś. Janów i prywatne lekcje muzyki (płacono po rublu za godzinę) stanowiły podstawowe źródło dochodów coraz bardziej powiększającej się rodziny (a tu warto pamiętać, że Stanisławowi i Aleksandrze urodziło się dziesięcioro dzieci, z których troje zmarło w dzieciństwie). Materialnie, głównie przysyłając produkty ze wsi, wspomagali młodych rodzice, czego ślady zachowały się zresztą w korespondencji. W jednym z listów matka donosiła ze wsi, że wysłała do Wilna "dwie faski masła, bruśnice smażone na miodzie, po 10 indyków, gęsi, kaczek, pud grzybów suszonych".
Pomimo tej pomocy młodą rodzinę nie oszczędzały kłopoty bytowe. Młody Moniuszko dwoił się i troił w muzycznych poczynaniach, w jego marzeniach powstawały coraz to nowe plany, do których urzeczywistnienia dążył za wszelką cenę, wykazując upór i nieprzeciętne zdolności organizatorskie. Zaledwie w parę miesięcy po przybyciu z Berlina do Wilna dokonał rzeczy zdawałoby się niemożliwej: siłami amatorów wystawił w Dzień Zaduszny "Requiem" Wolfganga Amadeusza Mozarta. W niespełna miesiąc po tym takoż siłami amatorów dał drugi koncert, na który złożyły się utwory kompozytorów światowej sławy, m.in. Felixa Mendelssohna i Ludwiga van Beethovena.

"Śpiewniki" – pod dachy rodaków…
Mimo rozlicznych obowiązków zarobkowych dla utrzymania rodziny Moniuszko kontynuował działalność twórczą, tworząc operetki i pieśni. Odpowiedzią na dostrzeżone przez kompozytora społeczne zapotrzebowanie na niezbyt skomplikowane, lecz odznaczające się niekwestionowanymi walorami artystycznymi utwory wokalne pisane do tekstów rodzimych poetów, były "Śpiewniki domowe". W prospekcie zapowiadającym ukazanie się pierwszego zeszytu słynnej pieśniarskiej serii Moniuszko tak wyjaśniał jej ideę:
"Nie roszcząc sobie praw do wyższego w muzyce talentu, atoli zachęcony łaskawym, a może zbyt pobłażającym przyjęciem, jakie moje pierwsze ogłoszone próbki muzyczne dla siebie zjednać potrafiły, ośmieliłem się, ile mi jakkolwiek mój talent pozwala, do pomnożenia repertorium [sic!] śpiewów krajowych. […]
Bo jeżeli piękne poezje, połączone z piękną muzyką, zdolne są otworzyć sobie wstęp do ucha i do serca najmniej muzycznego, to nawet słabsza muzyka, która się mniej szczęśliwie uda, przy poezji celujące zyszcze dla siebie pobłażanie; a to, co jest narodowe, krajowe, miejscowe, co jest echem dziecinnych naszych przypomnień, nigdy mieszkańcom ziemi, na której się urodzili i wzrośli, podobać się nie przestanie. […]
Śpiewnik mój zawierać będzie zbiór śpiewów na jeden głos z towarzyszeniem fortepianu. Wiersze starałem się wybierać najlepszych naszych poetów, mianowicie "Piosenki sielskie" tudzież "Piosenki wieśniacze znad Niemna" w nim umieściłem, będąc tego przekonania, że utwory poetyczne najwięcej na sobie charakteru i barwy krajowej okazywały".
Dzięki płatnej prenumeracie, mające krzepić narodowego ducha w zniewolonej ojczyźnie "Śpiewniki domowe", ukazywały się co kilka lat. Moniuszko w Wilnie wydał ich sześć, niektóre doczekały się po parę edycji, a serii tej nie przerwała nawet śmierć kompozytora. Do poszczególnych zeszytów włączono pieśni, których wcześniej autor nie publikował, przez co ogólna liczba zeszytów zamknęła się liczbą dwanaście z łączną liczbą 268 pieśni. Do najbardziej znanych należą: "Prząśniczka", "Pieśń wieczorna", "Znasz-li ten kraj", "Kozak", "Stary kapral" oraz ballady: "Powrót taty", "Świtezianka", "Czaty" i "Trzech Budrysów". Komponował je głównie do słów polskich poetów, w tym: Adama Mickiewicza, Jana Kochanowskiego, Teofila Lenartowicza, Władysława Syrokomli, ale też do tekstów Johanna Wolfganga Goethego, Williama Szekspira, Victora Hugo czy Waltera Scotta. 
Witold Rudziński – polski kompozytor, dyrygent i historyk muzyki – tak po latach ocenił zawarty w "Śpiewnikach" dorobek muzyczny: "Wychowawcze zamierzenia Moniuszki znalazły wyraz w samym układzie "Śpiewników". Były tam więc obszerne, trudne utwory dramatyczne typu balladowego, pieśni dydaktyczne i społeczne, obrazki z życia codziennego prostych ludzi, wreszcie liryki miłosne i na pół salonowe romanse oraz liczne pieśni pisane na modłę ludową (mazury, krakowiaki, dumki itd.). Każdy zeszyt zawierał całą gamę nastrojów, co również było jedną z przyczyn powodzenia tego pomysłu. Był to ten sposób uczenia i wychowywania ludzi, który nie tylko nie nużył, nie zadrażniał niczyjej miłości własnej, ale wychowywał każdego, uprzystępniając mu bogactwo i różnorodność przeżyć, pobudzał wyobraźnię, kształcił smak i muzykalność. Nie bez znaczenia był także fakt, że z zeszytów tych powstał rodzaj antologii, obszernego wyboru ówczesnej poezji polskiej, spełniający rolę swoistego podręcznika literatury ojczystej. Można tylko podziwiać ogromną znajomość tej poezji i wytrawny smak kompozytora".

Dwie wersje "Halki"
"Śpiewnik domowy" – to było wielkie i znaczące dzieło Moniuszki, ale kompozytor marzył o operze. Brak było jednak libretta. Nareszcie trafił się mu poemat Włodzimierza Wolskiego "Halszka". Uznał, że stanie się to właśnie librettem opery "Halka". Pisał ją z ogromną pasją i natchnieniem, rozumiał znaczenie stworzonego przez siebie dzieła.
Gdy to w dwuczęściowej wersji zostało ukończone, Moniuszko usiłował zainteresować nim warszawski zespół operowy. Niestety, Warszawa, pomimo obietnic, "Halki" nie wystawiła. Rozgoryczony Moniuszko wtedy odnotował: "Po co zatem pisać opery, skoro Wilno ich wystawić nie może, a Warszawa nie chce!"… 
Ale Wilno chciało i na sylwestra 1848 roku w salonie teściów kompozytora odbyło się bardzo skromne przedstawienie fragmentów "Halki". "Poczciwi nasi muzycy orkiestry, śpiewacy kościelni, kilku amatorów, połączywszy się w liczbę czterdziestu kilku osób, do rozrzewnienia, z wzrastającym w miarę ilości prób poznaniem rzeczy, gorliwie i chlubiąc się, że według sił swoich przyczyniają się do wykonania tego dziełka, pomagali mnie do końca" – nie krył wdzięczności autor.
Teatralna premiera "Halki" odbyła się natomiast w Wilnie 16 lutego 1854 roku w gmachu byłego Ratusza, gdzie urządzono scenę w świetle rampy. Na warszawską premierę "Halka" musiała cierpliwie zaczekać. Bogatsza w porównaniu do premiery wileńskiej o dwa dalsze akty została wystawiona tam 1 stycznia 1858 roku. Odniosła ona wielki sceniczny triumf, który zaowocował m.in. nawiązaniem kontaktów z Marią Kalergis. Dochód z organizowanego z jej inicjatywy koncertu na rzecz Moniuszki umożliwił mu wyjazd do Paryża, co stanowiło doskonałą okazję do zapoznania się z najnowszą europejską twórczością operową. 

Reszta życia – w stolicy Polski
Po powrocie z Paryża kompozytor na stałe przeprowadził się do Warszawy, gdzie objął funkcję dyrygenta Opery Teatru Wielkiego. Lata spędzone w stolicy były Moniuszce okresem wyjątkowo intensywnej pracy twórczej. Powstały wówczas opery: "Hrabina", "Verbum nobile", "Straszny dwór" i "Paria". Kompozytor nie ograniczył się jednak wyłącznie do twórczości operowej, lecz tworzył kantaty, muzykę baletową i teatralną, nie stronił także od kompozycji religijnych. 
W grudniu 1861 roku Moniuszko ponownie udał się do stolicy Francji, by zainteresować swą twórczością tamtejsze teatry operowe, co jednak nie doszło do skutku. Okres Powstania Styczniowego zahamował twórczy polot kompozytora, trudne warunki polityczne nie sprzyjały twórczości. Na duchu wyraźnie go pokrzepił entuzjazm, z jakim we wrześniu 1865 roku powitano premierę kolejnej jego opery "Straszny dwór", podobnie jak "Halka" czteroaktowej. Jako że ta stała się powodem demonstracji patriotycznej, po trzech przedstawieniach władze carskie zdjęły ją z afisza. "Straszny dwór" był odtąd wykonywany na koncertach jedynie we fragmentach, a pełną wersję wystawiono dopiero w roku 1916.
W roku 1864 Stanisław Moniuszko podjął pracę w Warszawskim Instytucie Muzycznym Apolinarego Kątskiego, prowadząc wykłady z zakresu harmonii, kontrapunktu i kompozycji oraz przewodząc zespołowi chóralnemu. Trwałym efektem jego działalności pedagogicznej jest napisany wówczas "Pamiętnik do nauki harmonii", wydany w roku 1871. 
Kompozytor sporo wojażował. Plonem tych wyjazdów były m.in. znajomości z wybitnymi twórcami muzycznymi epoki. W czasie podróży do Petersburga nawiązał bliską znajomość z Michaiłem Glinką i Aleksandrem Dargomyżskim. Podczas wyprawy do Paryża przez Weimar i Pragę poznał Ferenca Liszta i Bedricha Smetanę, a w czasie pobytu w stolicy Francji – Gioacchino Rossiniego, Daniela Aubera i Charlesa Gounoda.
5 listopada 1871 roku w siedzibie Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego odbył się ostatni koncert kompozytorski artysty, który 4 czerwca 1872 roku nie zniósł ataku serca. Wspomniana Maria Kalergis w liście do córki tak pisała: "Kiedy Moniuszko zmarł, jego trumnę odprowadzało na Powązki sto tysięcy osób w Warszawie, która liczyła wówczas 350 tysięcy mieszkańców. Na wielkiej czerwonej płycie nagrobnej kompozytora wyryto tylko jedno słowo "Moniuszko", bez dat urodzin i śmierci, bez podanego zawodu. To piękny symbol. Całą resztę powinien znać każdy Polak i wiedzieć o muzyku, którego dzieło weszło w krew narodu".

Na operowej pięciolinii
Twórczość Moniuszki wyróżnia się różnorodnością uprawianych gatunków i form muzycznych. Obok pieśni zawartych w "Śpiewniku domowym", który pokrótce zaprezentowałem, najbardziej trwałe miejsce w historii muzyki polskiej zapewniły mu jednak opery. "Halka", której premiera odbyła się w naszym Wilnie, czyni z niego ojca polskiej opery narodowej. Jej akcja oparta jest na typowym konflikcie społecznym. Bogaty panicz Janusz uwodzi piękną góralkę Halinę. Dziewczyna spodziewa się dziecka. Panicz jednak porzuca biedną chłopkę i żeni się z bogatą szlachcianką. Zrozpaczona Halka odbiera sobie życie, skacząc ze skały do Wisły. Do najpiękniejszych fragmentów opery należy aria "Szumią jodły" Jontka, młodego górala kochającego tytułową bohaterkę opery.
"Straszny dwór" jest natomiast opowieścią o dwóch braciach żołnierzach – Stefanie i Zbigniewie, którzy po powrocie z wyprawy wojennej ślubują wytrwać w kawalerskim stanie, by w każdej chwili być gotowymi do obrony ojczyzny. Wizyta w dworze w Kalinowie, gdzie rzekomo straszy, zmienia jednak pierwotne plany kawalerów i utwierdza ich w przekonaniu, że można być szczęśliwym w małżeństwie i jednocześnie godnie służyć krajowi. Bracia zakochują się z wzajemnością w mieszkankach dworu w Kalinowie – Jadwidze i Hannie.
Mniej popularne, choć również warte uwagi są opery: "Flis", "Hrabina", "Verbum nobile" i "Paria". Akcja "Flisa" rozgrywa się we wsi położonej nad Wisłą. Jej bohaterem jest ubogi flisak Franek, który kocha się z wzajemnością w Zosi. Ojciec dziewczyny przyrzekł tymczasem jej rękę bogatemu fryzjerowi Jakubowi. Zrozpaczony flisak postanawia wyruszyć w świat, by odnaleźć zaginionego w dzieciństwie brata Jakuba. Okazuje się jednak, że zaginionym bratem Franka jest zaręczony z Zosią fryzjer Jakub, który, ciesząc się z odnalezienia brata, odstępuje mu rękę Zosi.
Punktem centralnym "Hrabiny" są natomiast przygotowania do balu wyprawianego przez Hrabinę, bezkrytyczną miłośniczkę mody i kultury francuskiej. Hrabinie oraz postaci jej amanta o wymownym imieniu Dzidzi, również zafascynowanego cudzoziemszczyzną, przeciwstawiano osoby przywiązane do polskiej tradycji – Bronię i Chorążego, jej dziadka. Na styku dwóch światów sytuuje się młody żołnierz Kazimierz, który adoruje piękną Hrabinę. W trakcie balu młodzieniec jednak przypadkowo następuje ostrogą na tren skrojonej na francuską modłę sukni Hrabiny, ostatecznie tracąc u niej jakiekolwiek szanse. Zrozpaczony żołnierz wyrusza na wojnę. Po powrocie do kraju, już świadom swoich prawdziwych uczuć, kroki swe kieruje do domu Chorążego, by wyznać miłość skromnej Broni.
Z kolei "Verbum nobile" jest ciągiem zabawnych qui pro quo skupionych wokół dwóch szlachciców, Łagody i Pakuły, którzy dawno temu obiecali sobie, że ich dzieci – Zuzia i Stanisław w przyszłości się pobiorą. Splot nieoczekiwanych okoliczności, uruchamiających lawinę sytuacyjnych nieporozumień, skutkujących gwałtowną kłótnią Łagody i Pakuły, mogących zniweczyć plany ożenku Zuzi i Stanisława, sprowadza całą sytuację do absurdu, jednocześnie w dobrotliwy sposób ośmieszając przesadne szafowanie szlacheckim słowem (verbum nobile).
"Paria" jest jedyną operą Moniuszki, której akcja usytuowana jest z dala od ziem polskich. W hinduskiej scenerii kompozytor przedstawia dzieje miłości pariasa Idamora i kapłanki Neali. Na przeszkodzie ich uczucia stoi jednak odwieczny konflikt kastowy, ostatecznie doprowadzający do śmierci Idamora z rąk nienawistnych pariasów ojca Neali, Akebara.

Ku chwale człowieka i Boga
Uznanymi kompozycjami Stanisława Moniuszki na głosy solowe, chór mieszany i orkiestry są kantaty. Stworzył je według dzieł Adama Mickiewicza: "Widma" (II część "Dziadów"), "Sonety krymskie" i "Pani Twardowska". Planował skomponowanie trylogii według twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego, napisał kantaty "Milda" i "Nijoła", trzecia – "Krumina" nie została ukończona.
W cieniu innych gatunków twórczości Stanisława Moniuszki znajduje się muzyka instrumentalna. Popularnym tego dziełem jest uwertura koncertowa "Bajka", czyli opowieść zimowa, określana przez niego jako "fantastyczna". Do muzyki orkiestrowej należą także: "Uwertura wojenna", polonez "Koncertowy" i polonez "Obywatelski".
Kompozytor pisał ponadto muzykę do sztuk teatralnych oraz miniatury instrumentalne: walce, mazury, mazurki, polki, polonezy, kontredanse, przeznaczone do muzykowania domowego i celów dydaktycznych. Komponował również kwartety smyczkowe, pieśni chóralne i kanony.
Przez całe życie tworzył muzykę religijną. Na uwagę zasługują zwłaszcza cztery "Litanie Ostrobramskie" i msze, a także "Psalm" z Psałterza Dawidowego oraz "Requiem". Spośród jego utworów religijnych wyróżniają się pieśni na głos solowy i organy (lub fortepian) oraz pieśni chóralne a cappella albo z akompaniamentem organów bądź orkiestry.

Spopularyzować spuściznę!
Mimo okazałego dorobku artystycznego nie dane było Moniuszce podbijanie scen operowych świata. Zdaniem krytyków, złożyło się na to kilka okoliczności. Przede wszystkim ta, że autor "Halki" i "Strasznego dworu" żył w czasach zaborów, kiedy twórcy polscy sławę osiągali – jak chociażby Fryderyk Chopin – przede wszystkim za granicą. Moniuszko nie wyemigrował. Został w Polsce. Jako twórca, mający upodobanie do języka polskiego, był z góry na straconej pozycji. Gdy z zaborami poradzono i Polska wybiła się na niepodległość, okazało się, że do zrobienia jest wiele ważniejszych spraw niż światowa promocja dzieł ojca polskiej opery narodowej. Szkoda, ale planowej pracy państwa polskiego w tej dziedzinie zabrakło.
Czechom udało się wypromować "Sprzedaną narzeczoną" Bedricha Smetany – pomnikowe dzieło czeskiej szkoły narodowej, które dziś jest w żelaznym repertuarze choćby Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Natomiast "Halka" i "Straszny dwór" ciągle czekają na należny im rozgłos, co nie znaczy, że świat o nich nie słyszał.
Za życia Moniuszko doczekał się wystawienia "Halki" w Bratysławie, Pradze, Moskwie i Sankt Petersburgu. Światowej promocji jego twórczości, zwłaszcza "Halki", ale także "Strasznego dworu", podjęła się Maria Fołtyn, przez wiele lat wybitna śpiewaczka operowa, a później reżyser. Zaczęło się od "Halki" w Hawanie, potem podróżowała ze spektaklami operowymi po Stanach Zjednoczonych, Meksyku, Brazylii, Japonii, Portugalii, Hiszpanii, Szwecji, Rumunii, Bułgarii i Turcji. W jej spektaklach uczestniczyli najczęściej miejscowi śpiewacy, obowiązkowo przebrani w polskie stroje ludowe.
Maria Fołtyn zainicjowała także Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Stanisława Moniuszki. W ten sposób dzieła kompozytora mogą zgłębiać kolejne pokolenia śpiewaków polskich i zagranicznych.

Czci Polska cała
Na wniosek Białorusi, Litwy i Polski dwusetna rocznica urodzin kompozytora jest obchodzona w tych trzech krajach pod patronatem UNESCO, a Sejm Rzeczypospolitej uhonorował ten jubileusz ustanowieniem roku 2019 – Rokiem Stanisława Moniuszki, co bez wątpienia przyczynia się do spopularyzowania jego dorobku muzycznego.
Gala inauguracyjna Roku Moniuszkowskiego miała miejsce 5 stycznia w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie. Zabrzmiała "Halka" we włoskiej wersji językowej pod dyrekcją Fabio Biondiego. Tegoż dnia dworzec Warszawa Centralna otrzymał imię Stanisława Moniuszki, a przy wschodnim wejściu na parter dworca od strony ulicy Emilii Plater odsłonięto okazyjną tablicę. Pociągiem Intercity "Moniuszko" przyjechali studenci Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, którzy w hali głównej dworca wystąpili z krótkim koncertem – wiązanką najbardziej znanych pieśni i arii kompozytora. Koncert zwieńczyła jazzowa improwizacja Włodka Pawlika na tematy utworów Moniuszki
Wydarzenia Roku Moniuszki odbywają się w całej Polsce. W obchody rocznicy włączyły się najważniejsze sceny operowe, które przygotują inscenizacje dzieł kompozytora (m.in. Teatr Wielki – Opera Narodowa wystawi wersję wileńską "Halki", Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu – "Parię", Opera Bałtycka w Gdańsku – "Hrabinę", Opera Śląska w Bytomiu – "Flisa". W grudniu br. w koprodukcji Teatru Wielkiego – Opery Narodowej i Theater an der Wien "Halka" zostanie wystawiona także w Wiedniu. Przewidziano wydarzenia edukacyjne i naukowe, wśród których najważniejszym jest Międzynarodowy Kongres Moniuszkowski w Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku.
Program II Polskiego Radia z okazji Roku Moniuszki przygotował całoroczny cykl audycji związanych z kompozytorem. 7 stycznia został zainaugurowany "Śpiewnik domowy Stanisława Moniuszki", prezentujący przez cały rok wszystkie pieśni kompozytora. Na tejże antenie w dwie środy miesiąca emitowany jest program "Moniuszko – historia prawdziwa" z udziałem badaczy życia i twórczości tego kompozytora.
Kulminacja obchodów nastąpiła 5 maja – w dniu 200. rocznicy urodzin ojca polskiej opery narodowej, kiedy to m.in. w Warszawie, w Łodzi i Bydgoszczy odbyły się imprezy plenerowe, podczas których wykonano najbardziej znane arie operowe, polonezy na orkiestrę, fragmenty chóralne, widowisko "Niestraszny Straszny dwór".
W sposób szczególny czym bogaty, tym rady Moniuszce jest gmach Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, gdzie otwarto salonik, prezentujący w przystępnej formie, dostosowanej do współczesnych oczekiwań jego spuściznę muzyczną. Można tu posłuchać wybitnych osobistości świata kultury, które opowiadają o swoich doświadczeniach, związanych z muzyką kompozytora. Program saloniku obejmuje również koncerty kameralne, spotkania i warsztaty edukacyjne dla dzieci, sprzedaż wydawnictw książkowych i płytowych oraz gadżetów poświęconych Moniuszce.
Z myślą o młodych melomanach ukazał się "Śpiewnik domowy" – innowacyjna gra planszowa, przybliżająca postać ich autora z trzema wariantami zabawy: zgadywanką, memory i turniejem "Jaka to pieśń?". Każdemu z nich towarzyszy intuicyjna aplikacja mobilna. Grać mogą dwie drużyny liczące od 2 do 8 uczestników. W zależności od poziomu trudności przeznaczona jest dla graczy powyżej 4 lub 6 lat. Dzieci w wieku 6-12 lat są natomiast odbiorcami aplikacji "Zaginiona partytura Moniuszki". Ramą narracyjną jest poszukiwanie zaginionej partytury, ukrytej przez samego kompozytora w miejscach, z którymi był związany. Moniuszko poleca ewentualnemu graczowi jej odzyskanie, by mógł ją włączyć do jednej ze swoich najważniejszych oper – "Strasznego dworu".
W dniach 20-27 września w Rzeszowie odbędzie się pierwsza edycja Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki. Jest to nowa inicjatywa kulturalna, której celem będzie popularyzacja polskiej muzyki na świecie oraz utrwalenie w świadomości odbiorców znaczenia zarówno twórczości Stanisława Moniuszki, jak i wielu wybitnych polskich kompozytorów z XIX i XX wieku.

Litwa i Białoruś też pamiętają
Rok Stanisława Moniuszki na Litwie w grudniu ubiegłego roku zainaugurowała wileńska wersja opery "Halka" w Pałacu Wielkich Książąt Litewskich w Wilnie w wykonaniu chóru kameralnego i orkiestry Capella Cracovensis. 25 kwietnia w ramach festiwalu Kaunas Jazz kwintet Piotra Barona zaprezentował Moniuszkę w jazzowej interpretacji. 4 maja w kościele śś. Janów (Chrzciciela i Ewangelisty) miał miejsce koncert, podczas którego wystąpiły trzy chóry: Uniwersytetu Wileńskiego, Politechniki Białostockiej i Państwowego Uniwersytetu w Mińsku. Tenże koncert zostanie powtórzony w Mińsku i Białymstoku. 
Tą świątynią 5 maja ponownie zawładnął ten, który za bytności w Wilnie uderzał tu w organowe klawisze. Honorując swego patrona prezesowane przez Apolonię Skakowską Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki organizowało wielką galę z udziałem jak wykonawców rodzimych, tak też gości z Polski, którzy uraczyli słuchaczy pieśniami ze "Śpiewnika domowego" oraz ariami z najbardziej znanych oper jego autorstwa.
Istną "perłą w koronie" wileńskich obchodów okazała się wizyta legendarnego Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk", który podążając litewskimi śladami kompozytora dał dwa koncerty, prezentując sakralne utwory Jubilata: 4 maja artyści z Koszęcina zaprezentowali Mszę Piotrowińską u stóp Tej, co w Ostrej świeci Bramie, a 5 maja miejscem ich występu był uchodzący za barokowy klejnot kościół śś. Piotra i Pawła. Warto dodać, że wizytę legendarnego "Śląska" w Wilnie objął patronatem minister kultury i dziedzictwa narodowego – Piotr Gliński.
Przewidzianej na 13-14 czerwca w Litewskiej Bibliotece Narodowej im. Martynasa Mažvydasa międzynarodowej konferencji naukowej pt. "Wybitny wilnianin Stanisław Moniuszko" będą towarzyszyć cztery "Litanie Ostrobramskie" w wykonaniu Litewskiej Narodowej Orkiestry Symfonicznej i Kowieńskiego Chóru Państwowego pod batutą polskiego dyrygenta Antoniego Wita.
Cykl imprez na Białorusi z okazji Roku Moniuszkowskiego zainaugurował koncert w wykonaniu zespołu "Wytoki", który odbył się w Teatrze Wielkim w Mińsku już w czerwcu ubiegłego roku. Zabrzmiały m.in. utwory ze "Śpiewnika domowego", a partie solowe w języku polskim i po białorusku wykonali wybitni białoruscy soliści.
Warto dodać, że na Białorusi już kilka lat temu zrodziła się inicjatywa społeczna, zabiegająca o najszersze upamiętnienie związanego z tym krajem kompozytora. Staraniem tych osób 3 września 2016 roku koło Ratusza na placu Wolności w stolicy Białorusi, w pobliżu którego Stanisław Moniuszko mieszkał, odsłonięty został pomnik siedzących na ławce kompozytora i współpracującego z nim dramaturga Wincentego Dunina-Marcinkiewicza. 
2 maja 2019 roku w Śmiłowiczach pod Mińskiem, gdzie późniejszy ojciec polskiej opery narodowej został ochrzczony, otwarto jego odnowione muzeum, które początkowo mieściło się w budynku wiejskiej szkoły w odległym stąd o 15 kilometrów od Ubielu. Gdy tę jednak zamknięto, muzeum przeniesiono do budynku dawnej szkoły muzycznej w Śmiłowiczach.
Dzięki pieniądzom pozyskanym z Unii Europejskiej i programu ONZ ds. rozwoju lokalnym władzom udało się odnowić budynek oraz urządzić tam nową ekspozycję, na którą składają się rysunki z epoki maestro (w tym też wykonane ręką jego ojca – Czesława), makieta tutejszego majątku Moniuszków, kopie pierwodruku dzieł, kostiumy do oper, plakaty związane z wystawianiem kompozycji na różnych scenach świata. Niektóre eksponaty odnowionej placówce przekazali partnerzy z Polski, m.in. Teatr Wielki w Warszawie.
W otwarciu muzeum wzięli udział przedstawiciele białoruskiego ministerstwa kultury, władz obwodu mińskiego, a także polscy dyplomaci. "Dziękujemy mieszkańcom małej ojczyzny Stanisława Moniuszki za pamięć o swoim krajanie i dumę z jego dorobku" – mówił podczas uroczystości zastępca ambasadora RP w Republice Białoruś Marcin Wojciechowski. W trakcie uroczystości białoruska kapela "Sonorus" wykonała pieśni oraz fragmenty oper Jubilata.
Okrągła jak dwa wieki rocznica urodzin jest doskonałą okazją, by przywołać jak osobowość ojca polskiej opery narodowej, tak też jego spuściznę muzyczną, której istotę jakże trafnie ujął pisarz, aktor i reżyser teatrów warszawskich Jan Konstanty Chęciński: "Umiał przemawiać Moniuszko tą mową natchnionych dźwięków do każdego pojęcia; umiał przenikać nią i wzruszać zarówno serca bijące pod szatą bogacza, jak i pod siermięgą prostaczka; pieśń jego stała się własnością i pociechą wszystkich; na jej skrzydłach modlitwa wzlata ze świątyni do stóp Bożego tronu; jej tony brzmią potęgą artyzmu w przybytkach sztuki, jej dźwięki rozlegają się w miastach i siołach, pod sklepieniami pałaców i pod strzechą wieśniaczej chaty".
Ta umiejętność przemawiania "mową natchnionych dźwięków do każdego pojęcia" powoduje, że trudno się oprzeć powtórzeniu jakże znamiennych strof Artura Oppmana:
Mistrzu! Choć rączy czas uniesie wieki,
Zawsze jak dziwne, życiodajne rzeki
Płynąć nam fale twoich pieśni będą…

Fot.  Jerzy Karpowicz, 
Sławomir Subotowicz i archiwum

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Stanisław Moniuszko w Wilnie
Wilno po polsku

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie

Wiadomości (wp.pl)

Prezydent podjął decyzję ws. pigułki "dzień po". Weto

"Prezydent RP Andrzej Duda, na podstawie art. 122 ust. 5 Konstytucji RP, zdecydował o skierowaniu nowelizacji Prawa farmaceutycznego do Sejmu RP z wnioskiem o ponowne rozpatrzenie ustawy (tzw. weto)" - czytamy na stronie prezydenta.

Tragedia na poligonie na Śląsku. Dowódca jednostki przeniesiony

Pułkownik Bogusław Marek, dowódca 5. Pułku Chemicznego w Tarnowskich Górach, którego żołnierze zginęli w poniedziałek na poligonie podczas ćwiczeń z trotylem, stracił stanowisko - ustaliła Wirtualna Polska. Wcześniej wydał oświadczenie, w którym mówił o szczegółach tragedii.

Kontrola ciężarówek z Litwy. Przytłaczające odkrycie służb na granicy

Podlaskie służby zatrzymały ponad 300 ton nielegalnych odpadów. Funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z Budziska zatrzymali w pobliżu polsko-litewskiej granicy 13 ciężarówek, które zgodnie z dokumentami i zgłoszeniami w Systemie Elektronicznego Nadzoru Transportu (SENT) miały przewozić w sumie ponad 300 ton odpadów w postaci stłuczki opakowań szklanych z wtrąceniami innych frakcji. Odkrycie służb wykazało jednak, co innego. Okazało się, że w naczepach roi się od mieszaniny odpadów m.in. opakowań ze szkła, metali, tworzyw sztucznych oraz tekstyliów i obuwia. Takie przewozy powinny odbywać się na podstawie zezwoleń Głównego Inspektora Ochrony Środowiska (GIOŚ). Przewoźnicy ich nie posiadali. W sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa polegającego na nielegalnym przywozie do Polski odpadów wszczęto śledztwo, które nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Suwałkach. Kierowcy i ich firmy transportowe są teraz w tarapatach, ponieważ nielegalny przywóz z zagranicy do Polski odpadów zagrożony jest karą pozbawienia wolności do 10 lat.