"Żywy to pomnik geniuszu, wielkości i chwały"

drukuj
Opracował Jerzy Wojtkiewicz, 10.10.2019
Fot. Sławomir Subotowicz

Na 440. rocznicę założenia oraz 100. rocznicę wskrzeszenia wileńskiej Alma Mater

Rok bieżący z końcową dziewiątką w chronologicznej numeracji sprzęga się dla wileńskiej Alma Mater z trzema rocznicami naraz. Wprawdzie o ile dwie pierwsze mają tonację radosną, gdyż znaczą 440-lecie, kiedy to została założona Wileńska Akademia Jezuicka, oraz setną rocznicę wskrzeszenia w październiku 1919 roku tej placówki naukowej z niebytu, o tyle trzecia z grudnia 1939 roku wyraźnie trąci smutkiem. Winna być bowiem kojarzona z zamknięciem przez Litwę, której Sowieci podarowali Wilno, tej wielce zasłużonej uczelni, o której Jerzy Remer jakże trafnie się wyraził następującymi słowy: Uniwersytet Wileński… Żywy to pomnik geniuszu, wielkości i chwały. Symbol siły ducha i zasobna w obronę twierdza wiary, ognisko wiedzy i myśli, prawdziwa stolica Muz i pomnożyciel duszy i serca narodu.
Bezdyskusyjnie tym, który myśl założenia w Wilnie uniwersytetu powziął i z wielką determinacją pomimo wielu przeszkód przekuł w czyn, był biskup wileński Walerian Protasewicz-Szuszkowski. Owa gorliwość wynikała z tego, że kiedy w roku 1556 roztoczył pieczę nad rozległą diecezją wileńską, ta znajdowała się w opłakanym stanie. Miejscowy lud, choć przecież ochrzczony przed z górą dwustu laty, nie stronił nadal od praktyk pogańskich, liczba parafii w diecezji była stosunkowo niewielka, a poziom intelektualny i moralny duchowieństwa na ogół bardzo niski. Dodatkowe zagrożenie dla wiary katolickiej stanowiła reformacja, która ogarnęła warstwy oświeceńcze, zwłaszcza wpływowi byli kalwini na czele z wojewodą wileńskim Mikołajem księciem Radziwiłłem, zwanym Czarny.
Zważywszy powyższe, za swe najpilniejsze zadanie uznał biskup Protasewicz założenie dobrej szkoły, służącej nie tylko wychowaniu młodzieży, ale także podniesieniu poziomu intelektualnego kleru. Prowadzenie placówki, mającej nieść szeroko rozumiany kaganiec oświaty, biskup Protasewicz postanowił powierzyć jezuitom, których zamierzał sprowadzić do Wilna za radą kardynała Stanisława Hozjusza, cieszącego się w świecie katolickim wielką powagą.
Na tym zresztą bynajmniej nie wyczerpały się jego zamierzenia. Sięgał o wiele dalej. Od samego początku ostatecznym celem jego zabiegów było założenie uniwersytetu, który stałby się ogniskiem zachodniej kultury chrześcijańskiej w stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Biskup Protasewicz zwierzył się otwarcie z tych swoich planów już w 1569 roku, kiedy sprawa założenia kolegium jezuickiego w Wilnie przybrała wreszcie pomyślny obrót. 
W rozmowie z wysłannikiem władz zakonu jezuitów wyraźnie podkreślił, że fundacja, ofiarowana przezeń powstającemu kolegium stanowi tylko początek. Zapowiedział, że z chwilą rozpoczęcia prac w kolegium zamierza zwrócić się do króla polskiego, by i on ze swej strony dopomógł do ufundowania pełnego kolegium i potem przyznał mu godność, tytuły i przywileje uniwersytetu.
Nie umniejszając w niczym zasług biskupa Protasewicza i pierwszego rektora kolegium jezuickiego ks. Stanisława Warszewickiego, należy stwierdzić, że tytuł założyciela Uniwersytetu Wileńskiego przysługuje ponad wszelką wątpliwość królowi Stefanowi Batoremu. Ten bodaj ostatni wielki mąż stanu na tronie polskim rozumiał dobrze ogromne znaczenie wartości moralnych i kulturalnych, dążył do ulepszenia wychowania oraz do podniesienia oświaty w całej Rzeczypospolitej. Dla urzeczywistnienia tego celu doskonale się nadawał właśnie Uniwersytet Wileński, promieniujący na całe Wielkie Księstwo Litewskie.
To właśnie Stefan Batory 1 kwietnia 1579 roku podpisał akt erekcyjny uczelni wileńskiej na szczeblu uniwersyteckim. Natomiast kilka miesięcy później papież Grzegorz XIII wydał bullę, na mocy której byłe kolegium jezuickie otrzymało nazwę Akademia et Universitas Vilnensis Societatis Jesu. Pierwszym rektorem uniwersytetu w pełnym tego słowa znaczeniu został Piotr Skarga, usilnie zresztą zabiegający o podniesienie rangi jezuickiej uczelni, co miało sprzyjać nieprzejednanej walce z reformacją.
Uczelnia w grodzie Giedymina miała z początku tylko trzy wydziały: Nauk albo Sztuk Wyzwolonych, Filozofii oraz Teologii wraz z prawem kościelnym. W roku 1641 król Władysław IV wystawił przywilej, zezwalający na utworzenie na wileńskiej Alma Mater pełnego Wydziału Prawa (świeckiego i kościelnego) oraz Wydziału Lekarskiego. W roku 1645 powstał jedynie Wydział Prawa, ufundowany przez Kazimierza Lwa księcia Sapiehę, podkanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wydział ten przetrwał jednak ledwie lat 10, do najazdu moskiewskiego w 1655 roku. Wydział Lekarski nie został za rządów jezuickich nigdy powołany do życia. Władze zakonu jezuitów, rygorystycznie stosując przepisy obowiązujące w swych uniwersytetach, niechętnie ustosunkowały się do przywileju Władysława IV.
Dzieje wileńskiej Alma Mater za czasów jezuitów dają się podzielić z grubsza na dwa okresy: od założenia uczelni do napadu moskiewskiego w 1655 roku i od wypędzenia Moskali z Wilna w 1661 roku do przejęcia uniwersytetu przez Komisję Edukacyjną po kasacie zakonu jezuitów w roku 1773.
W okresie pierwszym Uniwersytet Wileński zajmuje poczesne miejsce w dziejach kultury polskiej, rozwija się pomyślnie, kształtuje odrębne oblicze, cieszy się powszechnym uznaniem i opieką królów oraz wpływowych jednostek, obdarzających go hojnymi zapisami. 
Ten pomyślny stan rzeczy przypisać należy wysokiemu poziomowi nauczania i właściwemu doborowi profesorów i kierowników. Dość wspomnieć, że pierwszym rektorem niezatwierdzonego jeszcze uniwersytetu zostaje w 1578 roku ks. Jakub Wujek, znakomity tłumacz Pisma Świętego na język polski. Natomiast – jak już nadmieniłem – pierwszym rektorem uczelni o pełnych prawach uniwersyteckich okazał się Piotr Skarga, który sprawując władzę rektorską przez cztery lata (do 1584 roku), zakłada trwałe fundamenty pod jej rozwój i podniesienie rangi, co miało sprzyjać nieprzejednanej walce z reformacją. 
Dość wspomnieć dalej o trzech bodaj najwybitniejszych profesorach z pierwszej połowy XVII stulecia: Marcinie Śmigleckim, rodem ze Lwowa, Macieju Sarbiewskim z Mazowsza oraz Aaronie Aleksandrze Olizarowskim, pochodzącym z niezamożnej szlachty na Podlasiu. Śmiglecki, gruntowny znawca filozofii starożytnej, zwłaszcza Arystotelesa, pisarz polsko-łaciński zasłynął przede wszystkim jako autor rozprawy o logice, wydanej w 1616 roku. Michał Baliński w swej "Historii Akademii Wileńskiej" to dzieło charakteryzuje tymi oto słowy: Jego rozprawa długo pozostawała na uniwersytetach europejskich w takiej wziętości, że Anglicy nawet u siebie ją przedrukowali, uważając na równi z Francuzami naszego Śmigleckiego za najpierwszego nieomal pisarza logiki.
Sarbiewski, profesor wymowy na Uniwersytecie Wileńskim, a przedtem jego uczeń, powszechnie znany w Europie znakomity poeta łaciński, został uwieńczony przez papieża Urbana VIII wieńcem laurowym i obdarzony tytułem sarmackiego Horacjusza, a poezje jego doczekały się około 60 wydań, w tym 37 – w wieku XVII. 
Wreszcie Olizarowski, profesor na Wydziale Prawa, w swym dziele "De politica hominum societate", wydanym w 1651 roku daje się poznać nie tylko jako erudyta, obeznany z wielu dziełami wybitnych pisarzy Zachodu, ale także jako człowiek, mający odwagę wypowiadania własnych poglądów, nie pokrywających się z powszechnie przyjętymi. W szczególności cenne są te ustępy jego dzieła, w których bierze odważnie w obronę chłopów, występując gorąco przeciwko ich krzywdom i dowodząc z wielką siłą przekonania, że ta warstwa społeczna wcale nie należy do niewolników a do obywateli wolnych i swobodnych, ponieważ prawności ich niewoli nie da się wywieść ani z prawa narodów, ani z prawa cywilnego.
O rozkwicie uczelnianego tworu Stefana Batorego w pierwszym 75-leciu jego istnienia jakże wymownie świadczy liczba jego uczniów. W roku 1579 wynosiła ona około 600, wzrastając w roku 1598 do około 800 i utrzymując się na tym poziomie co najmniej przez lat 30. Wśród pierwszych uczniów kolegium, a następnie uniwersytetu byli synowie znakomitych rodów, że wspomnę o jednym tylko z nich – osiemnastoletnim studencie, który wespół z kolegami witał w imieniu braci akademickiej króla Stefana Batorego, przybyłego do Wilna w roku 1578. Był nim Jan Karol Chodkiewicz, późniejszy hetman wielki litewski, wsławiony zwycięstwem nad Szwedami pod Kircholmem w 1605 roku. Pomiędzy uczniami Uniwersytetu Wileńskiego było w okresie tym wielu cudzoziemców. Ze spisu 1604 roku widać, że studiowali tu przybysze z Włoch, Węgier, Niemiec, Inflant, Danii, Szwecji, Norwegii i Szkocji.
Drugie stulecie istnienia Uniwersytetu Wileńskiego cechuje znaczne obniżenie jego poziomu naukowego. Złożyło się na to wiele przyczyn, m.in. powszechny upadek oświaty i obyczajów w Rzeczypospolitej. Dopiero w połowie XVIII stulecia zaczynają z powrotem pojawiać się na uniwersytecie uczeni większej miary. Dwóch spośród nich wypada mieć przede wszystkim na myśli: ks. Tomasza Żebrowskiego, wybitnego matematyka, który założył w 1753 roku obserwatorium astronomiczne, korzystając z pomocy materialnej Elżbiety z Ogińskich Puzyniny, oraz ks. Marcina Poczobutt-Odlanickiego. To właśnie on rzeczone obserwatorium, dzięki hojnemu zapisowi tejże Puzyniny z 1767 roku, rozbudował i udoskonalił, uzyskując dla niego od króla Augusta Poniatowskiego prestiżowy tytuł obserwatorium królewskiego.
Po przejęciu Uniwersytetu Wileńskiego przez Komisję Edukacyjną został on – już jako uczelnia świecka – gruntownie zreorganizowany (stopniowe odstępowanie od wykładania po łacinie na rzecz polskiego) i przemianowany w 1781 roku na Szkołę Główną Wielkiego Księstwa Litewskiego. Szkoła ta została podzielona na dwa kolegia: Fizyczne, gdzie "królowała" matematyka, nauki przyrodnicze i medycyna, oraz Moralne, gdzie uczono teologii, prawa, historii i literatury. Jednocześnie przekazano jej naczelną władzę nad wszystkimi zakładami wychowawczymi całego Wielkiego Księstwa. 
Rektorem Szkoły Głównej Litewskiej został wspomniany już ks. Marcin Poczobutt-Odlanicki, zamiłowany astronom, człowiek o jakże szerokiej skali wykształcenia i niezwykłych zaletach charakteru. Jako rektor Uniwersytetu Wileńskiego od 1780 do 1799 roku oddał on mu nieocenione zasługi poprzez dobór odpowiednich sił naukowych i uratowania jego bytu po rozbiorach Rzeczypospolitej. Zachęceni od zacnego ppłka Ruszczyca – cytuję za Michałem Balińskim – młodzi oficerowie, podoficerowie i szeregowi nawet z pułku 6 piechoty, w liczbie 16, zaczęli od początku 1786 roku najpilniej i najregularniej uczęszczać do Akademii na lekcje stanowi wojskowemu właściwe.
Po upadku Rzeczypospolitej Szkoła Główna Litewska zmienia swój przydomek z Litewskiej na Wileńską, otrzymuje w 1803 roku nowy statut, zapewniający jej stosunkowo szeroką autonomię, i zostaje ostatecznie przemianowana na Cesarski Uniwersytet Wileński. Uczelnia dostaje się pod dwuzwierzchnictwo: z jednej strony – Ministerium Oświaty w Petersburgu, z drugiej – nowo utworzonego Kuratorium Wileńskiego z księciem Adamem Czartoryskim na czele.
Znane jest powszechnie powiedzenie Stanisława Staszica o Uniwersytecie Wileńskim: "Gdyby światło nie zapaliło się w Wilnie, zgasłoby w Polsce całej". Istotnie światło, jakie podówczas zapłonęło w Wilnie, było pierwszej jakości. Co więcej, Wszechnica Batorowa w mrocznym okresie porozbiorowym do największego doszła rozkwitu. Rozkwit ten Uniwersytet Wileński zawdzięcza nie tylko kuratorowi Czartoryskiemu i zasłużonemu rektorowi w latach 1806-1815, Janowi Śniadeckiemu, nie tylko swym profesorom, wybitnym pedagogom i uczonym, ale także swej młodzieży akademickiej i sławnym po wsze czasy jej towarzystwom filomatów i filaretów.
Nie da się wymienić wszystkich znakomitych profesorów owych czasów. Ograniczę się zatem do przypomnienia nazwisk tylko tych, o których wspomina protest Senatu Uniwersytetu Stefana Batorego do profesorów uniwersytetów całego świata z powodu zamknięcia uczelni w grudniu 1939 roku. A więc: Jędrzej Śniadecki, przyrodnik, twórca teorii jestestw organicznych; ks. Stanisław Bonifacy Jundziłł, botanik i badacz flory litewskiej; Joachim Lelewel, historyk, twórca własnej szkoły historycznej; Gotfryd Ernest Groddeck, filolog, głęboki znawca literatury łacińskiej i greckiej; Ludwik Henryk Bojanus, profesor weterynarii, autor wielu prac naukowych, m.in. wysoce wartościowej monografii o żółwiu, Józef Frank – główny filar Wydziału Medycyny i wychowawca licznego zastępu lekarzy. 
Nie sposób też przywołać wszystkich wybitnych uczniów z owych czasów. Wystarczy przypomnieć w tym miejscu, że wychowankami Uniwersytetu Wileńskiego byli m.in.: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Józef Ignacy Kraszewski, autor poczytnych do dziś powieści historycznych, Aleksander Chodźko, profesor College de France w Paryżu, ks. Maksymilian Stanisław Ryłło, inicjator założenia Uniwersytetu Katolickiego w Bejrucie oraz Ignacy Domeyko, organizator, profesor i przez lat 16 rektor uniwersytetu w Santiago de Chile.
Przekształcony raz jeszcze Uniwersytet Wileński miał cztery wydziały: Fizyczno- Matematyczny, Lekarski wraz ze Studium Weterynaryjnym, Prawno-Teologiczny i Literacki wraz ze Sztukami Pięknymi. Naukę sztuk pięknych zapoczątkowano jeszcze w Szkole Głównej Wileńskiej na Wydziale Fizyczno-Matematycznym. Później na tym wydziale pozostawiono jedynie architekturę, zaś malarstwo, rzeźbę i sztycharstwo przeniesiono na Wydział Literacki. Jak wynika z pamiętników Hipolita Klimaszewskiego, który w 1827 roku ukończył Wydział Literacki Uniwersytetu Wileńskiego, uczelnia ta w pierwszej połowie XIX wieku liczyła przeciętnie 1500 uczniów, a więc dwukrotnie więcej niż w pierwszym 70-leciu swego istnienia.
3 maja 1823 roku uczniowie czwartej klasy gimnazjum wileńskiego napisali kredą na tablicy "Wiwat Konstytucja 3 Maja!". To błahe na pozór wydarzenie miało nieoczekiwanie groźne następstwa. Z Petersburga przyszedł nakaz zamknięcia w więzieniu sprawców napisu, aresztowania całej klasy czwartej oraz osadzenia w areszcie rektora uniwersytetu. Do Wilna przybył nowo mianowany kurator Mikołaj Nowosilcow z poleceniem przeprowadzenia szczegółowego śledztwa. W wyniku tego trwającego cały rok dochodzenia, kilku profesorów uniwersytetu usunięto z katedr z zakazem zamieszkania w Wilnie, czterej winowajcy napisu skazani za karę w sołdaty, zaś filomaci i filareci w liczbie dwudziestu deportowani do Rosji. Rektorem uniwersytetu został służalczy wobec władz carskich prof. Wacław Pelikan, po raz pierwszy zresztą z nominacji rządowej a nie z wyboru kolegów.
W kilka lat później, po upadku Powstania Listopadowego, car Mikołaj I ukazem z dnia 1 maja 1832 roku nakazał zamknięcie wileńskiej Alma Mater. Ocalały jedynie dwa jej wydziały: Lekarski, przekształcony w Akademię Medyczno-Chirurgiczną, oraz Prawno-Teologiczny, przekształcony w Akademię Duchowną. Obie Akademie przetrwały zaledwie lat 10, do 1842 roku.
Społeczeństwo polskie nie mogło się pogodzić z faktem zgaszenia wielkiego naukowego światła wileńskiego. Jeszcze za Mikołaja I zwracało się w roku 1843 z prośbą o otwarcie w Wilnie uniwersytetu, jeszcze w roku 1858, podczas pobytu w grodzie nad Wilią cara Aleksandra II prosiło go o to samo, takoż jednak z nijakim skutkiem. W latach 1909-1910 ziemiaństwo kresowe ponownie o to się upomina, ponawiając postulaty również za okupacji niemieckiej. Wszystko to jednak działo się w atmosferze wrogiej dla polskości, a dlatego pożądanych rezultatów spowodować nie mogło.
19 kwietnia 1919 roku Wilno po 123 latach niewoli odzyskało wolność. Spadła na nie niespodziewanie z tętentem kopyt końskich, z furgotem proporczyków ułańskich, z salwą z armat baterii konnej. Umocniła ją piechota, przybyła w porę dzięki kolejarzom polskim. Niespełna w pół roku potem, 11 października 1929 roku odbyła się uroczysta inauguracja wskrzeszonego do życia Uniwersytetu Wileńskiego, któremu sam Józef Piłsudski nadał nazwę Uniwersytetu Stefana Batorego. 
Niepodobna dociec, kto pierwszy rzucił myśl powołania z niebytu Uniwersytetu Wileńskiego. Najpewniej zrodziła się ona w Wilnie i z pewnością spotkała się z gorącym poparciem tego, który swe serce polecił pochować u stóp matki na wileńskiej Rossie. Inicjatywa wskrzeszenia Wszechnicy Batorowej została podjęta już podczas I wojny światowej, po opuszczeniu Wilna przez wojska rosyjskie w 1915 roku. Okupant niemiecki z miejsca ją jednak pogrzebał. Ta powróciła ze zdwojoną siłą zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.
13 grudnia 1918 roku z inicjatywy wysłannika Wilna, prof. Stanisława Władyczki, zawiązał się Komitet Warszawski Odrodzenia Wszechnicy Polskiej w Wilnie pod przewodnictwem prof. Alfonsa Parczewskiego. W styczniu 1919 roku w grodzie nad Wilią został utworzony tymczasowy Senat Akademicki Uniwersytetu Wileńskiego na czele z prof. Józefem Ziemackim jako tymczasowym rektorem. Powołał go Komitet Edukacyjny na podstawie uchwały Komitetu Polskiego w Wilnie z 28 grudnia 1918 roku pióra Stanisława Kościałkowskiego. Ta sama uchwała posłużyła Komitetowi Edukacyjnemu do powołania jednocześnie Komisji Organizacyjno-Rewindykacyjnej Wszechnicy Wileńskiej. Takie były początki.
Dopiero jednak po wyzwoleniu Wilna sprawa wskrzeszenia Uniwersytetu weszła w stadium realizacji w formach, dostosowanych do ówczesnej sytuacji prawno-politycznej.
7 maja 1919 roku Naczelnik Państwa powołał docenta Uniwersytetu Jagiellońskiego – Ludwika Kolankowskiego na stanowisko pełnomocnika Naczelnego Wodza do spraw Uniwersytetu Wileńskiego i mianował Komitet Wykonawczy Odbudowy Uniwersytetu pod przewodnictwem tymczasowego rektora Ziemackiego. Komitet ten w porozumieniu z tymczasowym Senatem Akademickim miał za zadanie przygotować wszystko, co niezbędne, aby Uniwersytet Wileński mógł powstać w pełnym składzie już w październiku 1919 roku. 
Zadanie to zostało spełnione. Jak wynika ze sprawozdania Komitetu Odbudowy – nie obeszło się bez tarć i poważnych wahań. Piętrzące się przeszkody przełamała przede wszystkim nieugięta postawa Naczelnika Państwa, który odrzucał wszelkie połowiczne rozwiązania (odroczenie, utworzenie na razie tylko dwóch wydziałów) oraz najwyższa serdeczność, jaką całe społeczeństwo wileńskie stale otaczało prace Komitetu Odbudowy.
Uniwersytet Stefana Batorego został wskrzeszony w niezwykłych okolicznościach, podczas wojny polsko-bolszewickiej, w chwili, gdy przynależność Wilna nie była jeszcze przesądzona. Okoliczności te sprawiły, że Naczelny Wódz i wskrzesiciel sam nadał Wszechnicy Wileńskiej pierwszy jej statut, zaś pierwszych profesorów mianował generalny komisarz ziem wschodnich Jerzy Osmołowski, działając zresztą w ścisłym porozumieniu z szefem Sekcji Nauk i Szkół Akademickich w Ministerstwie Oświaty, prof. Adamem Wrzoskiem, bardzo zasłużonym, gdy chodzi o ściągnięcie odpowiednich sił naukowych do Wilna.
Inaugurację wskrzeszenia uczelni poprzedziły nieszpory wieczorne w Ostrej Bramie w jej przededniu oraz Msza święta, odprawiona w katedrze przez księdza metropolitę krakowskiego Adama Sapiehę, kazanie wygłosił natomiast złotousty metropolita lwowski Józef Teodorowicz.
Otwarcie Uniwersytetu miało miejsce w Auli Kolumnowej w obecności wszystkich nieomal najwybitniejszych osobistości Polski. Okrasiły ją tylko dwa przemówienia: rektora Michała Siedleckiego, powołanego na to stanowisko 28 sierpnia 1919 roku, oraz Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, występującego w charakterze naczelnego wodza. Mowa ta – pisze w swych wspomnieniach rektor Siedlecki – wywołała głębokie wrażenie nawet na nieprzychylnych Naczelnemu Wodzowi ludziach. Kończąc przemówienie, Marszałek wręczył rektorowi uniwersyteckie godło władzy, odtworzone bądź artystycznie zaprojektowane według rysunku profesora Ferdynanda Ruszczyca, dziekana Wydziału Sztuk Pięknych.
Pierwsze podpisy pod aktem wskrzeszenia uniwersytetu położyli: Józef Piłsudski, generalny komisarz ziem wschodnich Jerzy Osmołowski, marszałek Sejmu Ustawodawczego Wojciech Trąmpczyński, rektor Michał Siedlecki, arcybiskupi – Józef Teodorowicz i Adam Stefan Sapieha, biskup miński Zygmunt Łoziński i wileński Jerzy Matulewicz, wiceminister spraw zagranicznych Władysław Skrzyński oraz generałowie – Józef Leśniewski i Stanisław Szeptycki.
Właściwa inauguracja odbyła się w Sali Śniadeckich. Złożyły się na nią liczne mowy przedstawicieli wszechnic i towarzystw naukowych, odpowiedź rektora oraz jego wykład inauguracyjny o młodości. W imieniu litewskiego towarzystwa naukowego przemawiał ks. Turnas – po litewsku i po polsku. Jego wystąpienie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem, pomimo że – jak pisze rektor Siedlecki – mowa zawierała dość gorzkie uwagi. Następnie odbyła się osobna uroczystość inauguracyjna Wydziału Sztuk Pięknych w murach pobernardyńskich. Aktu otwarcia dokonał minister kultury i sztuki Zenon Przesmycki (Miriam), zaś Artur Górski wygłosił symboliczny wykład o wieszczeniu w sztuce.
Uniwersytet Stefana Batorego miał sześć wydziałów: Humanistyczny, Teologiczny, Prawa i Nauk Społecznych, Matematyczno-Przyrodniczy ze Studium Rolniczym (ufundowanym w roku 1922 przez margrabinę Janinę Umiastowską-Milewską i uruchomionym w roku 1923), Lekarski z Oddziałem Farmaceutycznym oraz Sztuk Pięknych. W 1937 roku Studium Rolnicze przekształcone zostało w Wydział Rolniczy.
Rektor Siedlecki – jak wynika ze wspomnień – nosił się z myślą utworzenia lektoratu hebrajskiego na Wydziale Humanistycznym, ale nie mógł znaleźć odpowiedniego kandydata na jego kierownika. W parę lat później, w roku akademickim 1921-1922, na Wydziale Humanistycznym utworzono Katedry Literatury Litewskiej i Ruskiej, aczkolwiek te nigdy nie zostały obsadzone, pomimo że formalnie istniały lat kilkanaście. Z braku kandydatów o odpowiednich kwalifikacjach naukowych – jak głoszą urzędowe sprawozdania.
Poczynania te były wyrazem tendencji, nigdy zresztą nie zrealizowanej, aby Wszechnica Wileńska stała się ogniskiem nie tylko kultury polskiej, ale także innych narodów, zasiedlających od stuleci ziemie byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Bądźmy szczerzy: ówczesny klimat polityczny nie sprzyjał tym poczynaniom i tendencjom.
Pierwsze lata istnienia Wszechnicy Batorowej były wyjątkowo trudne. Wystarczy w tym kontekście przypomnieć ponowną trzymiesięczną okupację Wilna w 1920 roku. Dopiero od roku akademickiego 1921-1922 rozpoczyna się normalny tok pracy uczelni i jej stopniowy, ale stały rozwój, czego wymownie dowodzi rosnący zastęp studentów. O ile w roku akademickim 1919-1929 ten liczył zaledwie 547, to w roku akademickim 1927-1928 sięgał już 3 177. Odtąd wskaźnik ten utrzymuje się stale i w ostatnim roku normalnej pracy uniwersytetu wynosi 3 109. Innymi słowy, liczba pobierających naukę we Wszechnicy Batorowej w ostatnim dziesięcioleciu przed II wojną światową była dwukrotnie wyższa niż za czasów jej największego rozkwitu w początkach XIX stulecia, a czterokrotnie wyższa niż w pierwszym 70-leciu jej istnienia.
W roku akademickim 1938-1939 indeksami studenckimi tej uczelni mogło się pochwalić 417 Żydów, 212 Rosjan, 94 Białorusinów, 85 Litwinów, 28 Ukraińców i 13 Niemców, razem 847 uczniów (27,3 proc.) narodowości niepolskiej. Pracownicy naukowi Wszechnicy Batorowej ogłosili w latach 1919-1929 około 7 500 publikacji w języku polskim i w językach obcych, zaś Uniwersytet wydał w tym czasie 778 dyplomów doktorskich i 4 619 magisterskich. Jest to niewątpliwie duże osiągnięcie na polu naukowym, stanowiące niemały wkład do kultury polskiej i ogólnoeuropejskiej.
Wskrzeszony Uniwersytet Wileński wobec świata naukowego Polski w międzywojennym dwudziestoleciu reprezentowali jego rektorzy w łącznej liczbie 13.
Ów poczet otwiera wspomniany już kilkakrotnie prof. Michał Siedlecki, znakomity znawca fauny, cieszący się wielką powagą w świecie naukowym; sprawujący rządy uczelniane od 1919 do 1921 roku, czyli w latach, gdy nad Wilnem szalała burza wojenna. To właśnie on zachęcił młodzież akademicką do utworzenia Rady Młodzieży Akademickiej, powoływanej w wyborach powszechnych i spowodował nadanie jej przez Senat praw samorządowych. Po dwóch latach powrócił na Uniwersytet Jagielloński, który przejściowo opuścił dla Wilna. W roku 1940 zginął w hitlerowskim obozie koncentracyjnym.
Drugim z kolei rektorem w roku akademickim 1921-1922 był prof. Wiktor Staniewicz, matematyk, autor cennych prac z zakresu swej specjalności. Po nim berło rektorskie na okres od 1922 do 1924 roku objął prof. Alfons Parczewski, senior profesorów wileńskich. Najwybitniejszy w Polsce znawca prawa kościelnego, które wykładał, miał za sobą bogatą działalność społeczną i polityczną. Zajmował się losem ginących w Niemczech Słowian zachodnich, będąc ich zresztą oddanym przyjacielem. Język Górnołużyczan opanował na tyle, że pisał w nim artykuły i rozprawy naukowe. Zmarł w 1933 roku.
Po prof. Parczewskim rektorem w roku akademickim 1924-1925 był prof. Władysław Dziewulski, astronom, który założył obserwatorium astronomiczne zaraz po objęciu katedry, wyposażając je częściowo własnym sumptem. Zmuszony w roku 1945 do opuszczenia Wilna został profesorem astronomii Uniwersytetu w Toruniu.
Po prof. Dziewulskim berło rektorskie na rok z górą (1925-1926) objął profesor literatury powszechnej Marian Zdziechowski, człowiek wielkiego serca, umysłu i charakteru. Znakomity znawca przedmiotu, zwłaszcza literatury rosyjskiej, głęboki myśliciel, samodzielny filozof, obdarzony wielkim darem słowa. Na jego wykłady przychodzili słuchacze wszystkich wydziałów. Zmarł w 1938 roku. 
W okresie od stycznia 1927 do końca roku akademickiego 1927/1928 rektorem był profesor literatury polskiej Stanisław Pigoń. Poważny znawca przedmiotu, uczony dużej miary umiał zachęcić młodzież akademicką do prac i badań naukowych. W 1932 roku objął Katedrę Literatury Polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim; powrócił tam po II wojnie światowej.
Po profesorze Pigoniu uczelniany ster na okres od 1928 do 1930 roku objął prof. historii Kościoła ks. Czesław Falkowski. Miał dar zjednywania młodzieży akademickiej i zachęcania jej do samodzielnego przemyśliwania zagadnień religijnych. W Kółku Studiów Religijnych, którym się opiekował, byli nie tylko katolicy. Po II wojnie światowej ks. prof. Falkowski został biskupem ordynariuszem łomżyńskim. Zmarł w 1969 roku otoczony powszechnym głębokim szacunkiem.
Od 1930 do 1932 roku rektorskie berło dzierżył profesor chorób wewnętrznych dr Aleksander Januszkiewicz, autor 34 prac naukowych, przeważnie z dziedziny swej specjalności. Jako długoletni prezes Wileńskiego Towarzystwa Lekarskiego, sumienny pedagog i lekarz, był znany w szerokich kołach społeczeństwa w Wilnie. Przesiedlony w roku 1945 do Kalisza, pozbawiony warsztatu pracy naukowo-wychowawczej, do końca życia zajmował się praktyką lekarską. Zmarł w 1955 roku.
Po prof. Januszkiewiczu rektorem w roku akademickim 1932-1933 był jego kolega z Wydziału Lekarskiego, profesor anatomii patologicznej, dr Kazimierz Opoczyński. On również został w roku 1945 pozbawiony możliwości kontynuowania pracy naukowo-wychowawczej i przesiedlony do odległego Cieszyna.
Po profesorze Opoczyńskim kolejnym rektorem na okres od 1933 do 1936 roku został profesor ekonomii rolniczej Witold Staniewicz. Oddał on na tym stanowisku wielkie usługi Wszechnicy Batorowej, umiał ponadto zjednać sobie młodzież akademicką, wśród której cieszył się zasłużoną powagą. Rektor Staniewicz miał szerokie zainteresowanie społeczne i polityczne, które doprowadziły go do stanowiska ministra reform rolnych w Polsce niepodległej, a do więzienia bezpieki w Polsce zniewolonej. Całe życie był wiernym wyznawcą idei jagiellońskiej i oddanym obrońcą ludu wiejskiego. Po październiku 1956 roku brał czynny udział w życiu naukowym Poznania, dokąd został przesiedlony, wykładając przez lat kilka na wyższych uczelniach. Zmarł w roku 1966.
Na lata 1936-1937 rektorską schedę po Staniewiczu przejął Władysław Marian Jakowicki. Studiował on medycynę w Moskwie i Lwowie, z wybuchem wojny zaciągnął się do legionów Piłsudskiego, gdzie był lekarzem. Gdy Polska odzyskała niepodległość na lat kilka zbratał się z wojskiem, awansując do rangi podpułkownika. W październiku 1925 roku objął katedrę położnictwa i ginekologii USB, tu był później dziekanem Wydziału Lekarskiego oraz rektorem uczelni. Po zajęciu Wilna przez Sowietów został aresztowany i osadzony w więzieniu poza Litwą, gdzie dopełnił żywota, choć data i miejsce zgonu nie są znane.
W okresie od 1937 do 1939 roku wileńską Alma Mater kierował profesor socjologii katolickiej ks. Aleksander Wóycicki. Głęboki znawca przedmiotu, który wykładał, całym życiem i działalnością związany był z Chrześcijańską Demokracją, piastując lat kilka mandat poselski z jej ramienia.
Ostatnim rektorem już podczas II wojny światowej, był profesor historii ustroju Polski i Litwy, Stefan Ehrenkreutz. Po ponownym zajęciu Wilna przez wojska sowieckie został aresztowany i umarł w więzieniu sowieckim w lipcu 1945 roku, pozbawiony nawet prymitywnej opieki lekarskiej.
Świetną passę 20-letnich dziejów wskrzeszonego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie przerwał tragiczny dla Polski wrzesień 1939 roku, znaczony wiarołomną napaścią Niemiec faszystowskich na Polskę i zdradziecko wbitym jej "nożem w plecy" przez Związek Sowiecki. Po tym, gdy w nowej rzeczywistości władze sowieckie szerokim gestem podarowały Litwie Wilno, na efekty brutalnego rządzenia się nowych gospodarzy nie wypadło długo czekać. Już w grudniu 1939 roku mimo mocnych protestów podjęli oni decyzję o zamknięciu Wszechnicy Wileńskiej. Ponieważ stoimy u progu 80-lecia tej smutnej rocznicy, do tematu wrócimy w grudniowym numerze "Magazynu Wileńskiego".
 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Wilno po polsku
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie

Wiadomości (wp.pl)

Praca medyka. “Naszą bronią nie jest karabin, a plecak medyczny”

Gość programu "Newsroom" Wirtualnej Polski Damian Duda jest szefem ochotniczego zespołu medyków pola walki "W międzyczasie", który pomagają Ukrainie. Prowadzący program Patrycjusz Wyżga zwrócił uwagę na to, że medyk jest wraz z żołnierzami w okopach, widzi wojnę tak samo jak walczący Ukraińcy. - My jesteśmy elementem składowym sił ukraińskich będących w obronie albo w ataku (...), tyle że naszą bronią nie jest karabin, a naszą bronią jest plecak medyczny - mówił Duda. Tłumaczył, że ich rolą jest w pierwszych chwilach kiedy żołnierz zostanie ranny udzielić mu pomocy i ewakuować go do miejsca, gdzie może dojechać karetka. - Bardzo często nosząc poszkodowanych, potykamy się o trupy tych, którym nie udało się pomóc - powiedział gość programu. Dodał, że środowisko, w którym pracuje, jest bardzo ciężkie i wymaga odporności nie tylko fizycznej, ale i psychicznej.

27 mld zł z KPO już w Polsce. Ekspertka wskazała winnego opóźnień

- Prawo i Sprawiedliwość rękami Zbigniewa Ziobry blokowało środki z Krajowego Planu Odbudowy, co nie pozostanie bez znaczenia dla Polski – skomentowała prof. Renata Mieńkowska-Norkiene z Uniwersytetu Warszawskiego, wskazując winnego opóźnień. Część krajów członkowskich już od dwóch lat inwestuje otrzymane środki. Polska ma na to czas do końca 2026 roku. - Bez renegocjonowania KPO, jeśli chodzi o możliwość przedłużenia wydatkowania środków, na pewno nie można mówić o tym, że damy radę wykorzystać wszystko. My nie możemy domagać się, tylko dlatego, że przez 8 lat mieliśmy populistyczny i antyeuropejski rząd, innego traktowania niż pozostałe państwa europejskie – skomentowała ekspertka. Do Polski trafiło właśnie 27 mld zł. To największy w historii przelew z Unii Europejskiej. Na co oprócz ochrony zdrowia będą przeznaczone te pieniądze? - Po pierwsze mamy duży blok nazwany "zieloną ścieżką rozwoju". Chodzi o energetykę i ekologiczne ogrzewanie budynków. Druga rzecz to cyfrowe technologie – szybki internet, poprawa tej infrastruktury w szkołach. Dalej sprawna i nowoczesna ochrona zdrowia - to wszystko to są takie namacalne inwestycje, z których obywatel Unii będzie mógł korzystać – wyliczyła prof. Małgorzata Molęda-Zdziech, socjolog z SGH. Przy okazji rozmówczynie Pawła Pawłowskiego zwróciły uwagę na to, że "ciągle mamy problem z komunikowaniem tego, co Unia Europejska robi dla Polski, ale również tego, co Polska robi dla Unii". Jak podsumowały ekspertki, środki z KPO to ogromny zastrzyk finansowy dla samorządów i wsparcie inwestycji, które normalnie by nie ruszyły.

Sąd aresztował 17-latka w związku z morderstwem Polaka w Szwecji

Sąd rejonowy w Huddinge pod Sztokholmem aresztował we wtorek na dwa tygodnie 17-latka w związku z morderstwem 39-letniego Polaka. Prokuratura zarzuca nastolatkowi "ukrywanie przestępstwa".