Na pograniczu Pienin i Beskidu Sądeckiego

drukuj
Helena Rajch, 15.10.2020
Fot. Helena Rajch. Widok z Trzech Koron na Dunajec i Szczawnicę

Poznajemy Polskę

O każdej porze roku region ten zachwyca, oferując śliczne widoki, świeże powietrze i mnóstwo atrakcji, a do tego ma podstawową zaletę – nie jest zadeptany przez turystów. Jeżeli już ich się spotyka, to są to wielbiciele wędrówek górskich, amatorzy krajoznawstwa lub spływów pontonowych i kajakowych, rowerzyści. Czyli towarzystwo wesołe, ceniące sobie przygodę tudzież ciekawe spędzanie czasu.
Mowa oczywiście o malowniczym zbiegu przy przełomie Dunajca gór Beskidu Sądeckiego i Pienin i najlepszej bazie wypadowej w obydwa pasma górskie – Szczawnicy. Nazwa miejscowości pochodzi od kwaśnych wód zwanych przez górali szczawami. Pierwsze wzmianki o Szczawnicy pochodzą z 1413 roku, choć osadnictwo na tym terenie istniało już wcześniej. W połowie XIV wieku Szczawnica była parafią, by w 1529 roku stać się filią parafii krościeńskiej. 
Na terenie Szczawnicy funkcjonował specyficzny przywilej wybraniectwa, oznaczający chłopa zwolnionego z pańszczyzny w zamian za służbę wojskową na rzecz króla. W 1595 roku obszernie opisano w kronikach tragedię wybrańca ze Szczawnicy, Piotra Fleszara, który odmówił dzierżawcy dóbr czorsztyńskich, Janowi Łękawskiemu, zapłaty bezprawnie nałożonego nań czynszu. Ujętego i zakutego w kajdany buntownika, Łękawski zostawił na mrozie na dziedzińcu zamku czorsztyńskiego, gdzie ten po dwóch tygodniach zamarzł.
W 1770 roku, pod pozorem budowy pogranicznego kordonu sanitarnego, Austria zagarnęła część południowych ziem Rzeczypospolitej – starostwa nowotarskie, czorsztyńskie i sądeckie – w tym również Szczawnicę. Później, przy I rozbiorze Polski, tereny te włączono do węgierskiej części domeny Habsburgów. W 1811 roku dobra szczawnickie zostały przejęte przez austriackie władze skarbowe, a że wystawione na sprzedaż, w 1828 roku nabył je emerytowany poczmistrz, Jan Podhajecki, by rok później (formalnie: w roku 1834) przekazać Józefinie i Stefanowi (Szczepanowi) Szalayom, którzy w rzeczywistości sfinansowali zakup. 
Po śmierci Stefana Szalaya Szczawnicę przejął w 1839 roku jego syn Józef Szalay. To właśnie on jest uważany za twórcę uzdrowiska. Wzniósł bowiem pierwsze budynki zdrojowe oraz kaplicę zdrojową, które sam zaprojektował, ponadto – rozszerzył i urządził Park Górny, zakrył koryto Szczawnego Potoku pod dzisiejszym placem Dietla oraz dbał o reklamę uzdrowiska. Z odwiertów zdrojowych uzyskuje się dwanaście rodzajów wód mineralnych. Stosuje się je jako środek leczniczy w różnych schorzeniach, głównie układu oddechowego. W pijalni dotychczas do wyboru jest kilka ujęć wód o różnych właściwościach. Część ich można zresztą bez ograniczeń czerpać z naturalnych źródełek, a innych spróbować w odrestaurowanej pijalni. 
Od 1840 roku latem w Szczawnicy stale przebywał doktor Onufry Trembecki, w latach 1848-1883 główny lekarz zdrojowy. Oprócz niego w latach 60. XIX wieku w uzdrowisku ordynowali jeszcze inni lekarze o różnych specjalizacjach: Józef Doskowski, Aleksander Kryda, Władysław Ściborowski i Alojzy Szalay. Działała już również apteka Edwarda Bośniackiego. Tak rozwinięta miejscowość przyciągała licznych kuracjuszy oraz wielbicieli świeżego powietrza i smacznych wód zdrojowych, a co za tym idzie – rozwijały się liczne sanatoria (domy zdrojowe), różnej wielkości hotele oraz prywatne pokoje gościnne i tak zostało do dziś. 
Niepowtarzalne piękno Szczawnica zawdzięcza swojemu położeniu u zbiegu trzech pasm górskich: Pienin, Małych Pienin i pasma Radziejowej, należącego już do Beskidu Sądeckiego, przy czym Pieniny i Beskid znacznie różnią się od siebie zarówno charakterem szlaków górskich, jak i strukturą geologiczną oraz przyrodniczą. 
Pasmo Pienin Właściwych nie jest jakoś specjalnie rozległe – rozpościera się na długości zaledwie 30 kilometrów wąskim pasem o maksymalnej 6-kilometrowej szerokości. Niech nie zwiedzie jednak wędrowca ich skromny rozmiar – tworzą je niezbyt wysokie, ale strome skałki, będące częstokroć dogodnym miejscem do budowy zamków lub grodów obronnych, a obecnie są wyzwaniem dla wielu piechurów. Owo wyzwanie odpłaca się zachwycającymi widokami z ich kulminacją w postaci charakterystycznych Trzech Koron, które tak naprawdę posiadają pięć wierzchołków, a najwyższe to: Okrąglica (982 m n.p.m.), Płaska Skała (950 m) i Pańska Skała (920 m). Pasmo Pienin zbudowane jest z odpornych wapieni rogowcowych. 
Najmniejszą częścią Pienin są natomiast malownicze Pieninki o długości zaledwie 3 kilometrów, wypiętrzające się pomiędzy dolinami Pienińskiego Potoku i Dunajca. Ten krótki, ale miejscami dość urwisty grzbiet prowadzi przez Białe Skały, Czerteż (774 m n.p.m.), Sokolicę (zwaną też Sokolą Percią) i stromo opada wprost do nurtu Dunajca w okolicach Szczawnicy. 
Warto zadać sobie trud, by przejść tę trasę – żaden turysta nie znudzi się, gdyż za każdym zakrętem czekają go zachwycające niespodzianki w postaci wypiętrzonych skalnych formacji, bujnej przyrody lub rozległych, zapierających dech w piersiach widoków.
Szczawnica może być też bazą wypadową w długie na 10 kilometrów graniczne ze Słowacją pasmo Małych Pienin, gdzie na głównym grzbiecie wznoszą się kolejno: Szafranówka, Rabsztyn i najwyższy szczyt całych Pienin – Wysoka (1050 m n.p.m.), wpisany w kanon Korony Gór Polskich. Mało jest miejsc w całych górach polskich tak urozmaiconych pod względem przyrodniczym. Pasmo w całości jest zbudowane z wapieni, chociaż na pograniczu Pienin i Beskidu Sądeckiego formowaniu łańcucha górskiego towarzyszyły wylewy magmy wulkanicznej – tak, tak, kiedyś były tu czynne wulkany! – które sprzyjały utworzeniu się skał andezytowych, czyli zastygłej w kominach wulkanicznych magmy. 
Natomiast kilkanaście potoków pracowicie wyrzeźbiło głębokie wąwozy i przełomy, z których najbardziej znany jest wąwóz Homole na szlaku w kierunku Wysokiej. Dzięki bogatej strukturze geologicznej wędrowiec ma okazję podziwiać na tej samej skale, czasem w różnych ekspozycjach (czyli na różnych "piętrach") gatunki roślin o całkowicie innych upodobaniach: murawy naskalne, ciepłolubne jedliny, ziołowe pachnące łąki lub wodolubne zarośla olszyny górskiej. Tak pięknie ukwieconych łąk nie zobaczy się w żadnych innych górach Polski. 
Płynący dnem potok Kamionka wyżłobił w wapiennym podłożu fantastyczne turnie i strome, dochodzące do 120 metrów wysokości, ściany skalne. Wąwóz już od XV wieku znany był jako miejsce poszukiwania skarbów, a robi ogromne wrażenie wysokością i stromizną potężnych skalnych ścian. Całość porośnięta jest lasem iglastym lub mieszanym. Z niemal każdego punktu widać jednak rozległe łąki, położone powyżej wąwozu. 
Wyjście z wąwozu zamyka Dubantowska Dolina z wielkimi głazami, zwanymi niekiedy kamiennymi kręgami. Jest to ulubione miejsce odpoczynku wędrujących tędy turystów. Ustawiono tu dla nich drewniane ławy i stoły. Z rozległej polany widać już kolejną atrakcję – górującą na południu ścianę Wysokiej, najwyższy szczyt Pienin ze 120-metrową ścianą skalną do pokonania.
Ze Szczawnicy można również udać się w łagodniejsze góry Beskidu Sądeckiego. Tak, jak całe Beskidy, Beskid Sądecki jest zbudowany z fliszu karpackiego, czyli występują tu ławice piaskowców i zlepieńców, przekładanych mniej odpornymi warstwami łupków ilastych, co od razu wyczuwa się pod stopami – idzie się lżej niż w Pieninach, gdzie większe lub mniejsze kamienie – to "chleb powszedni". Główny, a zarazem najwyższy grzbiet pasma Radziejowej przebiega z zachodu na wschód, wznosząc się od doliny Dunajca poprzez Przechybę w kierunku najwyższego szczytu całego Beskidu Sądeckiego – zalesionej Radziejowej (1266 m n.p.m.), takoż będącej w wykazie Korony Gór Polskich. 
Wędrując w tym kierunku ze Szczawnicy, można podziwiać rozległe łąki, służące również teraz do wypasania stad owiec i krów, jak też piękno zalesionych, pogodnie wijących się szlaków, jakże odmiennych od zdobiących Pieniny strzelistych urwisk.
W drodze na Radziejową można zanurzyć się w roślinne rezerwaty "Biała Woda" lub "Czarna Woda" – w zależności od wybranego szlaku, chroniące doliny potoków o tych nazwach, a zbiegające się w miejscowości Jaworki w Grajcarek, zwany inaczej Ruskim Potokiem. Wpływa on do Dunajca, a cały obszar doliny rzeki znajduje się na terenie miasta Szczawnica. 
Nazwa Ruski Potok nie jest przypadkowa. Od drugiej połowy XIV wieku mieszkali tu Wołosi, którzy przynieśli ze sobą kulturę pasterską, a następnie zaczęli się osadzać w dolinach. Wtedy powstała wieś Biała Woda, zamieszkiwana przez Rusinów, utrzymujących się z wypasu zwierząt, uprawy roli i drobnego rzemiosła – między innymi specjalizowali się w naprawie potłuczonych glinianych garnków, które po sklejeniu zmyślnie wzmacniali drutem. Zaludnienie wzrastało, karczowano lasy, na początku XIX wieku wieś była już silnie przeludniona, pola uprawne bardzo rozdrobnione, lasy utrzymały się tylko na bardzo stromych i skalistych terenach. Po II wojnie światowej w ramach akcji "Wisła" w 1947 roku Rusinów wysiedlono, a zabudowania spalono. Na terenie rezerwatu wprawne oko dojrzy jeszcze resztki fundamentów po spalonych zabudowaniach i odnajdzie zdziczałe drzewka owocowe, z których można skubnąć jabłuszko lub gruszkę. 
W sąsiedztwie rezerwatu, około 200 metrów przy polnej drodze na północnych zboczach doliny, wrażenie robi duża rzadkość – pomnik przyrody Bazaltowa Skałka wulkanicznego pochodzenia. W miejscu tym w wielce zamierzchłych dziejach niewielka ilość magmy przebiła się na powierzchnię i zastygła w postaci wypiętrzonej wśród łąk góry. 
Ze Szczawnicy można też wyruszyć nad wodospad Zaskalnik, dokąd dostać się pomoże bryczka lub stylizowana ciuchcia, jakie odjeżdżają z placu Dietla. Obok wodospadu znajduje się zajazd "Czarda", oferujący wyśmienite posiłki. Wodospad ma około 5 metrów wysokości i płynie wolnym, spokojnym rytmem. Po obfitych opadach zmienia wszak swoje oblicze – nurt potoku stanowczo przyśpiesza i staje się imponujący. 
Malowniczy wodospad Zaskalnik leży na wysokości 550 m n.p.m. w Szczawnicy – Sewerynówce. Biegną tu trzy szlaki turystyczne: konny, czarny rowerowy i pieszy szlak turystyczny koloru niebieskiego, prowadzący ze Szczawnicy na Przehybę. 
Prześliczny jest także czerwony klasztor, znajdujący się w miejscowości Czerwony Klasztor na wysokości Sromowiec Niżnych. Wiedzie ku niemu przepiękna ścieżka wzdłuż brzegów Dunajca od strony Szczawnicy. Kameduli otrzymali czerwony klasztor jako dar nitrańskiego biskupa Władysława Matiaszowskiego. Po zadomowieniu się zaczęli jego przebudowę w stylu barokowym. Ci bracia zakonni żyli tu niczym pustelnicy. Czas poświęcali modlitwie, prowadzeniu gospodarstwa, pszczelarstwu, leczeniu chorych i zbieraniu ziół leczniczych.
Kolejną niewątpliwą atrakcją wodną jest spływ przełomem Dunajca. Uważany za jeden z najpiękniejszych zakątków nie tylko w Polsce, pomnik przyrody o światowym znaczeniu, Dunajec płynie w głębokim, wyżłobionym przez siebie skalnym wąwozie – na długości 9 kilometrów siedmiokrotnie gwałtownie skręca, trzy zakręty przekraczają kąt 130 stopni, a wysokość urwistych, wapiennych ścian sięga 300-500 metrów ponad lustro wody. 
Przebieg koryta rzeki jest starszy niż Pieniny i rozpoczął swoje kształtowanie w czasach aktywności wulkanicznej, kiedy to w okolicach Szczawnicy powstały źródła mineralne. Dunajec nigdy nie zmieniał swego biegu, tylko uparcie wcinał się coraz głębiej w wydźwigające się pasmo górskie. Trasa spływu omija wraz z biegiem rzeki odporne na drążenie wody skały, przecinając głęboki przełom i meandrując pomiędzy zakrętami. 
Tradycja organizowania spływów sięga 1831 roku, kiedy to górale rozpoczęli spławianie drewna do odległego Gdańska (stąd pamiątkowe muszelki na góralskich kapeluszach). Po czasie, gdy spławianie drewna stawało się coraz mniej opłacalne, górale-flisacy przestawili się na spławianie turystów i kuracjuszy, zakładając w tym celu własne stowarzyszenie, działające zresztą po dzień dzisiejszy. Jak się okazuje, wcale nie tak proste jest zostanie flisakiem, nie wystarczy bowiem kupienie własnej tratwy – tego fachu młodzi uczą się przez dobrych parę lat pod okiem bardziej doświadczonych, a tradycja jest nierzadko przekazywana w rodzinach.
O ile kogoś kuszą zamki, wzmiankowane okolice są w tym względzie wielce wdzięczne, zaczynając od malowniczych ruin, po budowle, otwierające podwoje przed zwiedzającymi. Słowem, da się zaspokoić każdy gust. W głównym masywie Trzech Koron, w kierunku północno-wschodnim od głównego wierzchołka na stromym szczycie, znajdują się ruiny Zamku Pienińskiego, który zalicza się do najwyżej położonych tego typu budowli w Polsce. Wzniesiono go w latach 1257-1287 jako zamek strażniczy w regionie nowosądeckim. 
Na wysokiej górze na lewym brzegu jeziora Czorsztyńskiego wznoszą się natomiast ruiny królewskiego zamku. Analiza najstarszych tekstów oraz prowadzone na zamkowej górze prace archeologiczne datują powstanie obronnego grodu na drugą połowę XIII wieku. Zamek wzniesiony został na szlaku handlowym z Krakowa do Budy i stanowił zaporę dla postępów kolonizacji węgierskiej, sięgającej prawego brzegu Dunajca. Do naszych czasów z górskiej fortecy zostały jedynie malownicze, wzniesione z miejscowego kamienia postrzępione ruiny, przeglądające się w wodach utworzonego jeziora.
W latach 1320-1330 Kokosza Berzevichy, landgraf spiski zbudował zamek zwany Dunajecz, mający strzec traktu handlowego łączącego Węgry z Polską. Z zamkiem w Niedzicy los obszedł się łaskawiej niż z pobliskim zamkiem w Czorsztynie lub Zamkiem Pienińskim, gdyż po czasy współczesne pozostał w nienaruszonym stanie, stanowiąc nie lada atrakcję, pełną tajemnic i …inkaskich skarbów. Zamek podzielony jest na trzy części: dolną, średnią i górną. W zamku dolnym, w większości niedostępnym do zwiedzania, lokuje się hotel oraz część użytkowana przez Stowarzyszenie Historyków Sztuki. Mieści się tu ponadto kawiarnia, a w dawnej sali balowej – restauracja. Jest też więzienie z izbą tortur, sypialnia i izby żupana spiskiego oraz komnaty rodziny Salamonów – ostatnich właścicieli zamku, którzy przekazali na własność muzeum wiele pamiątek rodzinnych. 
W salach historycznych znalazły się zabytki z prowadzonych tutaj prac archeologicznych, stare fotografie, herby właścicieli. Kręcono tu wiele produkcji kinowych bądź telewizyjnych. Zamek stał się tłem dla takich filmów jak: "Wakacje z duchami", "Zemsta" czy "Mazepa", tutaj filmowano część odcinków serialu "Janosik". Jedną z ciekawostek jest znalezienie na terenie zamku kipu – starodawnej formy zapisu Inków w postaci węzełków. Według legendy, pod koniec XVIII wieku na zamku i w jego okolicy rezydowali Inkowie: potomkowie Tupaca Amaru II oraz część arystokracji, uciekający przed hiszpańskimi prześladowaniami. Na terenie zamku inkascy zbiegowie mieli też ukryć część skarbu, przeznaczonego prawdopodobnie na sfinansowanie powstania przeciw Hiszpanii. Ponieważ bogactwa dotąd nie znaleziono, poszukiwacze skarbów mają pole do popisu w postaci myszkowania po imponujących podziemiach i tajemniczych przejściach.
No, i oczywiście atrakcję stanowi samo jezioro Czorsztyńskie, będące sztucznym zbiornikiem retencyjnym, który nie tylko podniósł atrakcyjność regionu, ale i zniwelował zagrożenie powodziowe. Oprócz niewątpliwych walorów krajobrazowych przyczynił się znacznie do ożywienia gospodarczego Pienin. Plaże oraz kilka ośrodków wodnych, wypożyczalnie sprzętu pływającego oraz przystań przyciągają turystów także zza granicy. W sezonie letnim dwa statki – "Dunajec" i "Halny" wypływają z przystani, leżącej koło wzgórza zamkowego w Niedzicy w piękne nieśpieszne rejsy. 
Zbiornik czorsztyński powstał w celu obniżenia kulminacji powodziowych i zwiększenia przepływów minimalnych w Dunajcu i Wiśle, a także wykorzystania energetycznego potencjału wody. Mieści 232 mln jej metrów sześciennych, powierzchnia zalewu to 1226 hektarów, a jego głębokość przed zaporą w normalnych warunkach wynosi 42 metry. Warto nadmienić, iż zapora w Niedzicy jest najwyższą w Polsce zaporą ziemną z centralnym uszczelnieniem glinowym. Do zwiedzania z przewodnikiem są pomieszczenia technologiczne elektrowni wraz z urządzeniami do produkcji prądu, a także podziemny tunel – galeria kontrolna zapory poprowadzona w skale, 50 metrów pod wodą i nasypem zapory. Ta zresztą malowniczo wpisuje się w górzysty, ozdobiony zamkami i ich ruinami krajobraz.
To tyle pokrótce z wędrówki pograniczem Pienin i Beskidu Sądeckiego. Wędrówki dowodzącej, że warto porzucić utarte i zdeptane szlaki turystyczne na rzecz nie mniej bogatego w historię i atrakcje przyrodnicze miejsca, by zobaczyć oraz doświadczyć czegoś, co na długo zostanie w pamięci. Wybór nieprzebranych doznań w tym regionie jest przecież naprawdę w zasięgu ręki.

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie