Dzieląc mnożone miłosierdzie

drukuj
Henryk Mażul, 19.01.2018
Fot. Jerzy Karpowicz

Kolędowy wieczór dobroczynny zespołu "Stella Spei"

Poprzedzający Boże Narodzenie adwent, jak też następujący po nim karnawał, ubogacany w polskiej tradycji ponadsłownie pięknymi w treści kolędami, są jakże wdzięczną porą dla mnożenia akcji dobroczynnych, nakierowanych na potrzeby bliźniego. Pomni Mickiewiczowskiego "Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie? / Lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie", staramy się, by ten radosny czas nie był wyłącznie zewnętrznym poddaniem się chwilowemu nastrojowi i urokowi świąt, ale powodował głębię przeżyć. W naśladowaniu Tego, który, przybrawszy w Betlejem człowieczą postać, stał się ucieleśnieniem miłości i miłosierdzia.
Głęboki ukłon dziękczynny należy się małżeństwu Ilony i Adama Jurewiczów, z którymi nieodłącznie się kojarzy nazwany z łacińska zespół "Stella Spei". I to czyniony co najmniej po dwakroć. Raz, że wpadli na jakże nietuzinkowy pomysł, by właśnie w okresie, kiedy przyjście na świat maluśkiego Dzieciątka roztacza rozległą perspektywę w czynieniu dobra, przyzwać je podczas koncertów charytatywną kolędą. W magiczny sposób wyzwalającą w każdym chęć podzielenia się z potrzebującymi nawet tym, czego sami nie posiadamy w nadmiarze. A dwa, że bynajmniej nie zapłonęli w tym słomianym ogniem, który zwykł przecież świecić i ogrzewać na krótką metę. Czego potwierdzeniem tegoroczna, już jedenasta z kolei impreza, jaka 7 stycznia, czyli w dzień po Objawieniu Pańskim, wzorem lat poprzednich zagościła w sali Domu Kultury Polskiej w Wilnie.
Przyzywane kolędą miłosierdzie miało dotąd naprawdę niejedno imię. Wiedzeni chęcią wytworzenia wspólnoty serc, nieobojętnych na ludzką biedę, chętni z przybywających za każdym razem wrzucali do krążących między rzędami krzeseł skarbonek, wedle "kto ile może" mniejsze bądź większe pieniążki, które później po komisyjnym podliczeniu przekazywano na potrzeby pogorzelców, dotkniętych wszelkimi chorobami dzieci, zniedołężniałych osób starszych, wychowanków sierocińca albo prowadzonego przez s. Michaelę Rak społecznego hospicjum.
Tym razem z inicjatywy organizatorów mieliśmy wspólnym wysiłkiem wesprzeć młode małżeństwo, z których jedno musi korzystać na co dzień z wózka inwalidzkiego, a adresat został podpowiedziany przez kogoś, kto zwykł żyć inaczej niż sławetne "moja chata z kraja", co w dzisiejszych, utożsamianych ze znieczulicą czasach, staje się zjawiskiem coraz bardziej nagminnym. U boku tych, którzy nie zwykli obnosić się ze swoją biedą bądź niemocą, tylko skazani zwykle na samotność, mocują się z nią heroicznie w domowych czterech kątach.
Obawy organizatorów, czy aby frekwencja dopisze, okazały się zbyteczne. Wdzięczna tego dnia pogoda sprawiła, że rozległa widownia wypełniła się w zdecydowanej większości, a świąteczny wieczór kolędowy "Gwiazda Nadziei" swą obecnością zaszczycili też: biskup pomocniczy archidiecezji wileńskiej ks. Darius Trijonis, prezes Związku Polaków na Litwie, poseł na Sejm RL Michał Mackiewicz oraz kierownik wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie Marcin Zieniewicz.
Poproszony o zabranie głosu dostojny zwierzchnik Kościoła serdecznie podziękował za zaproszenie na to spotkanie oraz za łaskę, że możemy dzielić się z innymi darami, które otrzymaliśmy od Boga – bądź to śpiew czy gra na instrumencie. Zaznaczył, że niesiemy te dary Jezusowi i całej społeczności, jak to czynili Trzej Królowie. Przekazał również życzenia świąteczne od Jego Ekscelencji arcybiskupa Gintarasa Grušasa, biskupa Arūnasa Poniškaitisa oraz kardynała Audrysa Juozasa Bačkisa. Życzył wszystkim zebranym, by owa Gwiazda również nadal wskazywała każdemu drogę i wiodła do Jezusa.
Część artystyczną w kolędowo-świątecznym nastroju rozpoczął najmłodszy narybek zespołu "Stella Spei" – Fredzia i Marta – uzdolnione muzycznie córeczki organizatorów wieczoru, państwa Ilony i Adama Jurewiczów. W tymże klimacie pod gitarowy akompaniament Krzysztofa Jusiela kontynuowały występy starsze wiekiem Karolina Naniewicz oraz Agata Głuchowska. W bardziej klasycznym wykonaniu kolęd młode wykonawczynie wsparł natomiast zespół śpiewaczy z Zujun "Kresowy Płomień", posiłkowany w muzycznej oprawie przez grające na skrzypcach i wiolonczeli zakonnice Agnieszkę i Patrycję ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Do wspólnego śpiewania ochoczo angażowała się też zachęcana ze sceny widownia, wyręczana "ściągą" w postaci wyświetlanych na ekranie tekstów kolęd.
By zaoszczędzić na czasie, w trakcie koncertu po sali pod nadzorem chłopaków "wędrowały" trzy skarbonki, w których chętni mogli ulokować eurowe banknoty o mniejszym bądź większym nominale czy nawet centowe drobniaki, gdyż po tym, jak specjalnie powołana komisja skrzętnie zsumowała wspólne "ziarnko do ziarnka", wyszło, że to opiewa na 1.242,13 euro. Ponieważ po koncercie skarbonkę zasilono jeszcze 50 euro, a samorząd rejonu wileńskiego, na którego terenie mieszka rzeczone młode małżeństwo, przelał szerokim gestem na jego potrzeby 2.500,00 euro, łączna kwota wyniosła 3.792,13 euro. Można tylko wyobrazić, jak ta w prologu wspólnego życia ucieszy parę, nie wiedzącą zresztą zawczasu o pomyślanej o niej akcji dobroczynnej, co stanowić ma świąteczną niespodziankę.
Gdyby ktoś z naszych Czytelników, nieobecnych z różnych przyczyn na koncercie, chciałby dołączyć do wspólnoty serc, bynajmniej nie jest spóźniony. Chcąc bowiem wydłużyć czas trwania każdej z dobroczynnych akcji, państwo Jurewiczowie powołali w roku 2012 do życia fundację "Ad Bonum" i odtąd jej konto jest szeroko otwarte na każdy pieniężny odruch z myślą o będących w potrzebie bliźnich.
Jakaś niewysłowiona światłość towarzyszyła każdemu opuszczającemu po ponad półtoragodzinnym pobycie gościnne progi Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Kto natomiast miał ucho wyobraźni cokolwiek czulsze, usłyszał z pewnością dziękczynne Chrystusowe zapewnienie: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich mniejszych, Mnieście uczynili…".
Skoro tak, wypada wypraszać u Nieba, by na ziemskim padole znalazło się możliwie najwięcej chętnych mnożenia miłosierdzia, którym następnie byliby obdzielani wszyscy, kogo los wystawia na różne życiowe próby. 
Henryk Mażul
Fot. Jerzy Karpowicz

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Wilno po polsku
Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie

Wiadomości (wp.pl)

USA. Słoń biegał po ruchliwej ulicy. Uciekł z cyrku

Ulicami amerykańskiego miasta Butte biegał słoń. Egzotyczne zwierzę uciekło z cyrku. W sieci pojawiły się nagrania.

Strategiczny ruch czy wpadka Dudy? Ekspert: sytuacja nietypowa

Czy odwiedziny Donalda Trumpa to strategiczny ruch prezydenta Andrzeja Dudy czy dyplomatyczne faux pas? - Sytuacja jest nietypowa, dziwna z punktu widzenia dyplomacji, że aktualny prezydent jedzie do jednego z kandydatów w trakcie kampanii w innym kraju. To zaangażowanie w sprawy tego kraju, jest ryzykowne i psuje relacje z aktualnym prezydentem, ale z drugiej strony obaj byli już prezydentami, a Andrzej Duda nie jest pierwszą osobą, która to zrobiła. Należy to rozpatrywać w kategoriach wewnętrznych amerykańskich oraz sojuszy międzynarodowych sieci konserwatystów na świecie. To pewne faux pas, ale to zrozumiałe, że do tej wizyty doszło. Wiadomo, że - jak powiedział Donald Trump - spędzili ze sobą wspaniałe cztery lata. Liczy na powtórkę, ale nie ma na to szans, bo nie będą u władzy w tym samym czasie. Te kadencje się nie nakładają i nie będą już mieli szansy ze sobą współpracować - komentował w programie "Newsroom WP" amerykanista dr hab. Tomasz Płudowski. Wg "DGP" i Onetu spotkanie współorganizował Krzysztof Szczerski, przedstawiciel RP przy ONZ za zgodą MSZ, na czele którego stoi Radosław Sikorski. - Na pewno dobrze mieć relacje ze wszystkimi. Wcześniej szukano dróg, by Joe Biden spotykał się z Rafałem Trzaskowskim, który był prezydentem Warszawy. Takie gesty są ważne dla elektoratów. Słowa Donalda Trumpa mają poprawić wizerunek Andrzeja Dudy. Dudę i Trumpa łączy pewne ułożenie w strukturze międzynarodowej. Są niechętni tzw. establishmentowi, Francji, Niemcom. Trump jest niechętnie widziany, Duda również, głównie ze względu na wartości, a nie kwestie ekonomiczne, które w USA liczą się najbardziej - dodał.

"Washington Post" ujawnia. Kolejne złe wieści dla Ukrainy

Według informacji opublikowanych w piątek przez amerykański dziennik "Washington Post" Rosja, dzięki zwiększeniu produkcji i uzupełnieniu zapasów broni, jest w stanie prowadzić wojnę przeciwko Ukrainie przez co najmniej dwa lata. Pomimo większego tempa produkcji Rosja ma jednak problemy z nowym sprzętem.