Ech, te lata, lata niczym na pniu słoje...

drukuj
Redakcja "Magazynu Wileńskiego", 17.01.2020

Trzy dekady "Magazynu Wileńskiego"

Kiedy u schyłku roku 1989, znaczącego nasze wielkie powojenne narodowe odrodzenie, zapamiętale zakrzątnęliśmy się przy wydaniu pierwszego numeru "Magazynu Wileńskiego" (a gwoli przypomnienia zapachniał on farbą drukarską w początkach stycznia 1990 roku), nie wybiegaliśmy myślami w bardziej odległą perspektywę, co z tego może wyniknąć. Dopadał nas bowiem wtedy ogrom entuzjazmu, jaki wynikał z przemian, pozwalających upomnieć się o swoje, głosić własne racje i prawdy. Pałaliśmy chęcią bycia tego najbardziej wiernymi kronikarzami, krzepiąc się na duchu i służąc rodakom bynajmniej nie zdawkową w treści informacją.
Zajęci do reszty dotrzymywaniu kroku nowym czasom, aniśmy się obejrzeli, jak z dodawania numeru do numeru zebrała się nam pierwsza setka, którą znaczył luty-1994. Okres czekania na zamknięty podwójnym zerem kolejny jubileusz nieco nam się wydłużył, gdyż począwszy rokiem 1996, pierwotny cykl dwutygodniowy zamieniliśmy na miesięczny. "Magazyn Wileński"-200 trafił więc do rąk Czytelnika dopiero w sierpniu 2000 roku, znamiennym zresztą o tyle, że równoznacznym z dziesięcioleciem naszego istnienia w gronie polskich mass mediów na Litwie. 
W miarę upływu czasu te "kamienie milowe" przy edytorskim szlaku w postaci kolejnych coraz bardziej okrągłych jubileuszy oraz wzrastającej liczby numerów w ich szeregu porządkowym przybierały na wadze. Przed pięcioma laty świętowaliśmy jubileusz "Magazynowego" ćwierćwiecza, a w maju 2017 roku ukazał się numer, jaki od naszych prapoczątków w roku 1990 zamykał czwartą ich setkę. Mogliśmy mieć powody do dumy, że te ważne daty w naszym istnieniu okraszała podzięka i życzenia na przyszłość tych, kto mimo upływu czasu dochowuje nam czytelniczej wierności. Jak na Litwie, tak też daleko poza jej granicami: w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Francji, Niemczech, w Finlandii, nie mówiąc już o Polsce, dokąd "Magazyn Wileński" w wysyłkowej prenumeracie trafia jak ta geograficznie długa i szeroka.
Nie ukrywamy, że to właśnie owa godna Zawiszy Czarnego wierność czytelnicza dodaje skrzydeł w podejmowaniu raz za razem wydawniczego trudu mimo wciąż kryzysowej rzeczywistości, każe krzesać w sobie twórczy polot, sięgać po tematy, mogące zainteresować możliwie najwięcej osób. A w szczególności przywoływać na łamy to, co polskie, w różnych przejawach: pamięć historyczną, kulturowy i społeczny dorobek rodaków, jak też problemy, z jakimi od lat się borykamy. Innymi słowy, byliśmy i jesteśmy razem w chwilach radosnych i smutnych, postrzegając otaczającą rzeczywistość bynajmniej nie przez różowe okulary. Zawsze staraliśmy się hołdować przy tym podstawowemu dziennikarskiemu credo – uczciwości i wiarygodności. Jak nam się udaje, niech ocenią ci, komu w niekłamany sposób byliśmy i jesteśmy wciąż potrzebni.
Z wydawaniem miesięcznika nieodłącznie się kojarzy założone przy redakcji prawie jej rówieśne (gdyż ledwie o rok młodsze) Wydawnictwo Polskie w Wilnie, mające w dotychczasowym dorobku bez mała 60 mniej lub bardziej okazałych pozycji książkowych. Ich tematyka w znacznym stopniu została pomyślana o turystach, przybywających w nasze strony z Macierzy, a pragnących zaczerpnąć przy okazji wiedzy zdecydowanie więcej niż li tylko pobieżna informacja pilotów wycieczek, zwykła nierzadko wchodzić przez jedno, by niebawem ulatniać się przez ucho drugie. Tematyce przewodników z dziejów Wilna i Wileńszczyzny towarzyszą też lektury bardziej ambitne, czego klasycznym przykładem niech posłuży chociażby poczęta zbiorowym wysiłkiem opasła księga "Los wilnianina w XX wieku", będąca pokłosiem ogłoszonego przez nasz miesięcznik konkursu o zbieżnej nazwie.
Skoro zresztą napomknęliśmy o konkursach, wypada odnotować, że korzystaliśmy nieraz z tej formy przerzucania pomostu w relacji redakcja – Czytelnik. Wystarczy bowiem przywołać odpytywanie wiedzy z burzliwego żywota Marszałka Józefa Piłsudskiego, z twórczości noblisty Czesława Miłosza czy też dla uczczenia stulecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego – ubiegłoroczny sprawdzian ze znajomości dziejów tej organizacji oraz występów Biało-Czerwonych w bataliach spod znaku pięciu splecionych kółek. Gratką nie lada stało się wręczenie nagród laureatom przez mistrza olimpijskiego w skoku o tyczce z Moskwy i sprawcę sławetnego gestu, a naszego krajana z racji przyjścia na świat w Małych Solecznikach – Władysława Kozakiewicza.
Wystarczy wziąć do ręki pierwsze numery, by – porównując je z dzisiejszymi – w mig się przekonać, jak milowego kroku dokonaliśmy pod względem technicznym, pozwalającym dopieszczać szatę graficzną. Gdy zaczynaliśmy, w grę wchodziły bowiem: dopiero raczkujący rynek papieru, komputerowy skład tekstów i takież makietowanie stron, foliowe błony, sprowadzane zza granicy tzw. blachy do druku offsetowego. Dziś natomiast oszczędzamy nawet fatygi, by zawozić do drukarni dyskietki z kolejnymi numerami naszego miesięcznika, w czym wyręcza nagminna poczta elektroniczna. Takie są bowiem efekty postępu technicznego utożsamiane z XXI wiekiem.
Nawet on jest jednak bezsilny, by zastopować wyraźnie przedwczesne odejście do wieczności ludzi, czego również boleśnie doświadczyliśmy. Próżno dziś szukać pośród żywych gościnnie użyczających nam piór: śp. Jerzego Surwiły, Haliny Jotkiałło, Jadwigi Kudirko, Julitty Tryk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego Janiny Wójtowicz. Grono twórczych pracowników etatowych przerzedziło się z upływem czasu natomiast o Michała Mackiewicza, Jana Sienkiewicza, Krystynę Marczyk, Janinę Lisiewicz, Lucynę Dowdo, Helenę Ostrowską, których koleje losu przekierowały w inne miejsce pracy zawodowej (w dwóch przypadkach nawet poza granice Litwy) albo do pełnienia wdzięcznych babcinych obowiązków. Coraz bardziej ciążące brzemię lat sprawiło, że współpracę z nami wyciszyły Łucja Brzozowska i Alwida Bajor. Wszyscy wyżej wymienieni zostawili po sobie jakże wdzięczną pamięć oraz… trudne do wypełnienia luki.
Ale my żyjemy jeszcze – jak przekornie śpiewała w wędrówce przez doczesność zwana Białym Aniołem legendarnej krakowskiej Piwnicy pod Baranami Anna Szałapak. A stojąc twardo na ziemi i stroniąc od megalomanii, zdajemy sprawę, że dalece nie każdy ambitny zamiar udało się w pełni zrealizować. Z winy zresztą nie tylko naszej, gdyż nie jesteśmy w posiadaniu różdżki czarodziejskiej, której każde skinięcie zaradzałoby jakże nieobcym trudnościom finansowym. Owszem, wielu z nich z wydatną pomocą Macierzy (za co podzięka szczególna!) podołaliśmy, choć z perspektywy dnia dzisiejszego czy też jutra widać, jak te piętrzą się nadal. 
Drzewa mają to do siebie, że odkładają przeżyty wiek słojami na pniach. Wiek "Magazynu Wileńskiego" w sposób najbardziej wizualny znaczą natomiast zszywane w końcu każdego roku w roczniki poszczególne 12 numerów. Wystarczy ustawić szeregiem owe opasłe woluminy na półce regału, by uzmysłowić, jaki wysiłek towarzyszył w ich poczynaniu. A wszystko – co raz jeszcze akcentujemy – z myślą o Czytelniku: tym, który z naszym pismem jest obeznany od lat, jak też o każdym nowicjuszu w tym zakresie, czy to na gruncie rodzimym, w Polsce bądź pod każdą szerokością geograficzną, dokąd pokrętne losy zarzucają tych, komu Wilno i Wileńszczyzna powodują wzmożone serc bicie i ciekawość, jak te dziś się mają.
To prawda, jubileusz trzech krzyżyków na redakcyjnym "karku" powoduje niemały splendor, choć – o ile marzą się nam te kolejne – ostrzega zarazem przed spoczęciem na laurach. Jakże szczytna wierność pisanemu Słowu Polskiemu ma wciąż i nadal wybiegać w przyszłość, służąc dokumentowaniu naszego trwania u boku Matki Miłosierdzia z Ostrej Bramy, choć dziejowe wiatry jakoś bardziej dmą w oczy niż w plecy.

 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Wilno po polsku
Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie