Historyk-teoretyk i eksperymentator

drukuj
Prof. dr hab. Romuald Brazis, 18.03.2016

Na 230. rocznicę urodzin Joachima Lelewela

Od starożytnych Greków z Olimpu dumnie kroczyła Klio – głosząca sławę muza [h]istorii, jednając rzesze miłośników wśród coraz to nowych pokoleń. Cóż więc zraziło Jana Śniadeckiego, rektora Uniwersytetu Wileńskiego, że w 1808 roku chciał nawet usunąć tę naukę z programu studiów? Bo jej wielbiciele pozostawali aż do przełomu XVIII-XIX wieków na poziomie mitów i kronik, podczas gdy rektor, zakochany w siostrze Klio – muzie astronomii Uranii, zbroił umysł w coraz to nowe dowody logiki matematycznej, a oko – w coraz to nowe szkiełka teleskopów, aby z pomocą Nieba mierzyć Ziemię i czynić ją poddaną. Historia jawiła się natomiast jako zbiór faktów i artefaktów z życia władców, historycy natomiast – jako narratorzy-apologeci władców. 
W tym to czasie znalazł się ktoś, kto z historii uczynił naukę, przy czym nie tylko teoretyczną, ale też eksperymentalną, tzn. taką, w której historyk sam staje się sprawcą dziejów projektowanych z własnej teorii. Włączając badania eksperymentalne do arsenału metod, nadał nasz bohater, Joachim Lelewel, pełnię znaczenia ukutemu przez Herodota pojęciu historii, czyli wiedzy zdobytej poprzez badanie.
Joachim Lelewel przyszedł na świat 22 marca 1786 w Warszawie. Jako malec oglądał przez okno entuzjastycznie witane wojska Tadeusza Kościuszki – przywdzianego w chłopski strój Naczelnika Narodu Polskiego i ziejące zgrozą wojska Aleksandra Suworowa, którego caryca podniosła do rangi feldmarszałka za rzeź mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy. Te pierwsze wrażenia z obserwacji procesów społecznych, w których Rosja utożsamiała się ze sprawczynią ucisku i samowładztwa, a Polska jawiła się jako rzeczniczka wolności i demokracji, odegrały zapewne kluczową rolę w samookreśleniu Joachima Lelewela jako Polaka.
Drzewo genealogiczne Joachima Lelewela miało korzenie, sięgające po stronie ojca na północ (ówczesne Prusy), południe (ówczesne Austro-Węgry) i zachód (Szwajcaria); po stronie matki zaś – na północny wschód (ówczesna Rosja, niegdysiejsze rubieże Wielkiego Księstwa Litewskiego, dzisiejsza Białoruś). Ojciec Joachima – Karol Maurycy Lelewel – jako ekonomista piastował urząd skarbnika Komisji Edukacji Narodowej, pierwszego w dziejach Europy ministerstwa oświaty (1778-1794). Natomiast matka – Ewa, była córką Franciszka Ignacego Szelity, sekretarza podkanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego. Bogate genetycznie i intelektualnie środowisko rodzinne pobudzało wyobraźnię chłopca, czarowała go magia map i ksiąg, wielość krajów i języków, oddawał się więc w domu chętnie lekturom oraz rysowaniu, zwłaszcza map i herbów, kolekcjonował owady i rośliny. 
Joachim był "trudnym" dzieckiem, karanym nieraz właśnie za to, że nie chciał zachowywać się "jak wszyscy", sam wybierał, czego się uczyć; w wieku lat 10 uzupełniał encyklopedie, a licząc lat 13 opisał na podstawie kronik przebieg osady Pskowa przez króla Stefana Batorego (1581-1582), wyróżniał się nie tylko żądzą wiedzy, ale i ogromną ambicją. Szlif wykształcenia podstawowego w latach 1801-1804 otrzymał w Collegium Nobilium Scholarum Piarum w Warszawie – prestiżowej szkole, która wykształciła go w duchu epoki Oświecenia, wtajemniczyła w naukę o bibliotekach, w kartografię. Umiejętność czytania oraz sporządzania map miała szczególne znaczenie, zwłaszcza odtąd, gdy po stłumieniu powstania kościuszkowskiego caryca nakazała skonfiskować i wywieźć do Petersburga wszystkie mapy Rzeczypospolitej, aby wymazać ją ze świadomości nowych pokoleń.
W 1804 roku wstąpił nasz pasjonat na Uniwersytet Wileński, gdzie spotkał bratnie dusze, takie jak: prof. Godfried E. Groddeck – znawca języków klasycznych i kartografii, skandynawistyki i rutenistyki, profesorowie Jan Rustem i Franciszek Smuglewicz – mistrzowie sztuk pięknych. To właśnie z ich skarbca zaczerpnął wiele umiejętności, stanowiących o sukcesie jego dalszej kariery naukowej. Notabene, student sam ułożył plan i zakres swoich studiów, a hołdująca zasadom Oświecenia i liberalizmu wileńska Alma Mater to zaakceptowała. Tu napisał i wydał Joachim Lelewel pierwszą swoją popularno-naukową pracę o księdze religii dawnych narodów Skandynawii (1807) oraz drugą – "Rzut oka na dawność litewskich narodów i związki ich z Herulami" (1808). W tej ostatniej, już naukowo cennej pracy, Joachim Lelewel wdał się w polemikę z najwybitniejszym podówczas polskim historykiem Adamem Naruszewiczem, za co otrzymał surową naganę rektora, Jana Śniadeckiego, który ocenił ową polemikę jako "nieprzyzwoitą śmiałość", "nieprzystającą młodzieńcowi nieskromność". Wkrótce po tym, bez egzaminów i prób uzyskania tytułu naukowego, Joachim Lelewel porzucił w roku 1808 Uniwersytet w Wilnie.
Poszukując miejsca pracy na Uniwersytecie Warszawskim, niedoszły magister nie pierwszy już raz trafił w pole widzenia Adama Czartoryskiego, ale książę przypomniał mu o powinności odpracowania najpierw długu za stypendium na studia wileńskie. W ten to sposób w roku 1809 trafił Lelewel "na prowincję" do Krzemieńca pod nadzór twórcy tamtejszego liceum, członka Komisji Edukacji Narodowej, współtwórcy Konstytucji 3 Maja, współzałożyciela warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, itd. itp., słowem – znakomitego Tadeusza Czackiego. 
Nie znoszący jednak czyjegokolwiek "nadzoru" młodzieniec, nawet Czartoryskiemu, który radził mu zająć się historią najnowszą, odrzekł, że bardziej ważne jest badanie kształtowania się narodów. Został więc prawie rok bez zatrudnienia, aż Czacki pozwolił mu wreszcie uczyć geografii i mieć wgląd do swojej prywatnej biblioteki ze zbiorami numizmatyki i map, zgromadzonych jako pamiątki po oficerach powstania kościuszkowskiego, które nasz pasjonat najbardziej cenił. 
Po powrocie do Warszawy w 1811 roku ojciec pomógł mu objąć stanowisko urzędnika w ministerstwie, ale ten rodzaj pracy okazał się Joachimowi nie do zniesienia. Nie uwiódł go też powszechny zryw pod sztandary Napoleona: wolał poświęcić czas samodzielnym studiom źródeł historii, opanowaniu języków, doskonaleniu się w sztuce litografii i samodzielnej pracy naukowej. Plonem tych lat "tułaczki" była nowa metodologia historii (Historyka, 1815).
W 1815 roku, dzięki przychylności Adama Czartoryskiego i pod naporem pozytywnej akademickiej opinii publicznej, otrzymał Joachim Lelewel wakujące stanowisko wykładowcy historii powszechnej na Uniwersytecie Wileńskim. Na pierwszym wykładzie uczestniczyły liczne rzesze studentów i profesorzy z rektorem na czele. Profesor – prawie tak samo młody, jak studenci – wywołał ich entuzjazm do studiowania historii własnej ojczyzny, od najdawniejszych, a więc też pogańskich czasów, zaimponował niezwykłą erudycją, aktywnością społeczną. 
Gdy jednak w 1818 roku Joachim Lelewel miał opuścić Wilno, Jan Śniadecki – choć już nie-rektor – przekazywał Czartoryskiemu listowny wyraz radości, że [uniwersytet] pozbędzie się tego człowieka, któremu nauka odebrała rozum, wykształciła bezczelność. Nie był to wyraz wyjątkowej osobistej animozji: wielu wielkim swoim współczesnym nie szczędził bowiem Jan Śniadecki ostrych reprymend i pouczeń. Podzielając zdanie Jana Szaniawskiego, cenzora warszawskiego, że historia stała się "przestępczą trybuną bezbożności, rujnujących zasad politycznych, opozycji i ducha buntu… jeszcze zadrżymy na widok otchłani, którą rozewrze pod nogami młodzieży historia, jeżeli nie będzie wykładana pod stałym kierownictwem prawdziwych zasad".
Uniwersytet Warszawski nie przyniósł Joachimowi Lelewelowi wielkiej satysfakcji, gdyż oferowano tu mu wykłady bibliotekoznawstwa, będące na uboczu jego zainteresowań, a nowatorskie wykłady historii powszechnej nie spotkały się z zainteresowaniem arystokratycznej elity. Pełnił ponadto obowiązki pomocnika profesora Samuela Bogumiła Lindego, autora słynnego Słownika języka polskiego, co w praktyce oznaczało dźwiganie całego brzemienia pracy nad słownikiem.
Gdy wreszcie zaświtała możliwość objęcia stanowiska profesora zwyczajnego katedry historii na Uniwersytecie Wileńskim, przed sławnym już uczonym Joachimem Lelewelem wypłynął formalny problem braku stopnia doktora. Tu z pomocą przyszedł Uniwersytet Jagielloński, przysyłając Lelewelowi nadany zaocznie takowy stopień.
Ów fakt przesądził, że wygrał konkurs i triumfalnie powrócił do Wilna, rozpoczynając w styczniu 1822 roku wykłady, ściągające setki i tysiące słuchaczy. Adam Mickiewicz dwie doby jechał z Kowna przez śniegi zaprzęgiem konnym, aby słuchać ulubionego profesora i dedykować mu cały poemat. Stęskniony za żywym słowem mistrza Mickiewicz wołał: 
Już długo z sal uczonych wracało na 
sucho
Łakome, a przez ciebie znarowione ucho; 
Zacznij słynąć cudami dla uczniów natłoku,
Coś je tylekroć sprawił w onegdajszym roku. 
A jak mocno w litewskim uwielbianyś gronie, 
Publicznie usta nasze wyznają i dłonie. 

A tak, gdzie się obrócisz, z każdej wydasz stopy, 
Żeś znad Niemna, żeś Polak,mieszkaniec Europy.
Była to kulminacja wspinaczki Joachima Lelewela na wyżyny nauki. Niestety, dalsza droga wiodła przez ciernie. W 1823 roku filomaci wraz z Mickiewiczem zostali osadzeni w więzieniu. Joachim Lelewel w kwietniu 1824 roku zdążył jeszcze ręczyć za przyszłego Wieszcza, aby ten został zwolniony, ale już we wrześniu tegoż roku sam otrzymał carski nakaz opuszczenia Litwy, znajdując tymczasowe schronienie w dworku ojca na Podlasiu.
Rok 1828 znamionuje zwrot historyka-teoretyka do eksperymentowania historycznego, czyli polityki. Wybrany na posła do Sejmu Królestwa Polskiego w Warszawie, Joachim Lelewel założył radykalne Towarzystwo Patriotyczne, które inicjowało manifestacje, wymuszające na Sejmie obalenie Mikołaja I z tronu Królestwa Polskiego i ogłoszenie reform społecznych (uwłaszczenie chłopów i in.), jako członek rządu uczestniczył w Powstaniu Listopadowym, redagował manifest narodu polskiego do mocarstw świata. 
Po upadku zrywu niepodległościowego w 1831 roku rozpoczęła się jego piesza(!) pielgrzymka: najpierw do Paryża, potem (w 1833 roku) znów pieszo z Paryża do Brukseli. W 1861 roku chory Lelewel zostaje przewieziony do Paryża, gdzie 29 maja umiera. Jego prochy 9 października 1929 roku przeniesiono na cmentarz Rossa w Wilnie, a zapisane w testamencie dla Uniwersytetu Wileńskiego bogate zbiory map, ksiąg i inny dobytek zdeponowano w Sali Lelewela w Bibliotece Uniwersyteckiej.
Jako emigrant polityczny, inicjował Joachim Lelewel założenie w Paryżu Polskiego Komitetu Narodowego, w konspiracji podejmował wysiłki zorganizowania nowych powstańczych zrywów, mających na celu odrodzenie Rzeczypospolitej Polskiej w granicach przedrozbiorowych, zniesienie pańszczyzny, uwłaszczenie włościan, równouprawnienie obywateli. Chociaż podczas Powstania Listopadowego w Warszawie Lelewel wyrażał nieufność do Żydów, na emigracji zmienił stosunek na solidarny, wydając w listopadzie 1832 roku podpisany przez wszystkich członków ww. Komitetu manifest do narodu izraelskiego. 
Za nawołujący do wspólnej walki z caratem manifest "Do Braci Rosjan" został Lelewel wygnany z Paryża. Osiadłszy w Brukseli, poznał podówczas młodego Karola Marksa, który chętnie zaczerpnął odeń rzetelnej wiedzy na temat historii i tożsamości narodów Rzeczypospolitej Polskiej. Zawarł też znajomość z rosyjskim rewolucjonistą Michałem Bakuninem, dzięki czemu miał wpływ na kształtowanie jego poglądów oraz stosunku do Polski. Jak i powiernik, Bakunin nie zaakceptował marksistowskiej idei dyktatury proletariatu, twierdząc dosadnie, że smakujący władzę dyktator stanie się gorszy od samowładczego cara. 
Lelewel nieprzerwanie pracował naukowo, wydawał książki, atlasy map, z czego bardziej niż skromnie się utrzymywał, nieraz trapiony chłodem i głodem. Uchodził za dziwaka, bowiem kategorycznie i dumnie odmawiał przyjęcia jakiegokolwiek wsparcia. Przeciwnie, sam starał się pomagać innym. 
Kontynuując działalność konspiracyjną w organizacji "Młoda Polska", popierał akcje wysyłania emisariuszy, takich jak, na przykład, Szymon Konarski, w celu inicjacji nowych fal powstań zbrojnych. Jakże nierówne były jednak siły, zaangażowane w tych eksperymentach dziejowych! Tajne służby Francji i Belgii pomagały bezpiece Rosji tropić emisariuszy niemal od pierwszych kroków, toteż misje niosły śmierć lub wygnanie wszystkim, którzy w jakiejś mierze je popierali lub tylko sympatyzowali. Już po śmierci Joachima Lelewela, znużony kosztownym zbrojnym zwalczaniem powstań, zaborca chwycił się metody psychologicznej: odwrócić od siebie rozbudzone nacjonalizmy – litewski, białoruski, ukraiński, polski, by skierować je na drogę wzajemnego zwalczania się.
Kiedy myśl w twojej głowie, jako iskra w chmurze,
Zabłyśnie niewidzialna, obłoki zgromadza,
I tworzy deszcz rodzajny lub gromy i burze;
Gdybyś wiedział, że ledwie jedną myśl rozniecisz,
Już czekają w milczeniu, jak gromu żywioły,
Tak czekają twej myśli – szatan i anioły… 
(Adam Mickiewicz, "Dziady", cz. III)
O, jakże długa, ciernista droga prowadzi do realizacji myśli Lelewela o zgodnej rodzinie wolnych narodów w demokratycznej Europie! Co ucieleśnia chociażby zbuntowany litewski uczeń Lelewela Szymon Dowkont – Simonas Daukantas (1793-1864). Syn gajowego ze Żmudzi wstąpił na Uniwersytet Wileński w 1816 roku. Ukończył go w 1822 roku, choć z powodu spowodowanych procesem filomatów zakłóceń dopiero w 1825 roku uzyskał stopień magistra prawa. Miał więc możliwość słuchania wykładów o 9 lat starszego Joachima Lelewela w latach 1816-1817, 1822 i bycia świadkiem wygnania w 1824 roku zarówno profesora, jak i jego ucznia – Adama Mickiewicza.
Echo wykładów Lelewela odbiło się w wydanej w 1845 roku broszurze – "Būdas senovės lietuvių, kalnėnų ir žemaičių", w której autor podał po żmudzku niemalże dokładny konspekt wykładu swego mistrza, roztaczając etniczne granice albo przynajmniej ślady chwalebnej obecności ludów litewskich na obszar od Wołgi do Wisły i od Szwecji do Turcji. 
Lelewel i Mickiewicz wynieśli imię i dzieje narodu Litwy na ołtarze nauki historycznej i poezji. Daukantas ani słowem nie napomknął jednak o wzajemnej adoracji; wręcz przeciwnie: obciążył Polaków wszystkimi grzechami za klęski oraz niedole dziejowe. Na domiar w swoim czasie nie przyłączył się do filomatów; po otrzymaniu dyplomu w 1825 roku udał się na służbę do rosyjskiego gubernatora w Rydze, a od 1835 roku pracował jako urzędnik w Senacie Imperium Rosyjskiego, odpowiedzialnym za Metrykę Litewską (ściągniętą z Wilna). Wystarał się tam w 1841 roku o pozwolenie zakładania parafialnych szkół litewskich na Żmudzi. Antypolskie akapity w litewskich patriotycznych tekstach Daukantasa wypada postrzegać jako "daninę" za miejsce na służbie carskiej i za pozwolenie mieć szkoły. 
Spośród litewskich uczniów Lelewela pozytywistycznej pracy podjął się Szymon Staniewicz – Simonas Stanevičius (1799-1848) – szlachcic ze Żmudzi. Wstąpił on na Uniwersytet Wileński w 1822 roku i ukończył w 1826. Wyniósłszy z uczelni zamiłowanie do rozwijania języka litewskiego, pielęgnowania ojczystej historii; zasłynął z utworów literackich w języku litewskim, zwłaszcza – z baśni i fraszek. Jego niedokończony rękopis historii Litwy (wydany drukiem dopiero w 1893 roku), prezentuje rzetelność faktów oraz styl wolny od gloryfikowania i idealizacji.
Na 1000-lecie wzmianki w kronikach o Litwie Litewska Akademia Nauk ogłosiła plebiscyt internetowy na tytuł najbardziej zasłużonych osobowości w jednaniu narodu litewskiego. Wśród stu najwybitniejszych wybrano też Joachima Lelewela. W Wilnie pamięć o tym wybitnym historyku przywołuje jedna z ulic, a ponadto patronuje on szkole z polskim językiem nauczania.
Naród Polski w wizji Joachima Lelewela stanowił splot polityczny Wielkopolan, Małopolan, Mazurów (do których również siebie zaliczał), Kaszubów, Rusinów, Litwinów, Żmudzinów itd. Tak zresztą pojęcie narodu postrzegali posłowie wszystkich tych ziem na Sejm, utrwalone w Konstytucji 3 Maja 1791 roku, aczkolwiek pełnię praw narodu politycznego posiadała i do wspólnoty poczuwała się wyłącznie szlachta. Książę Adam Czartoryski, mający i litewskie, i ruskie, i ukraińskie korzenie, jako Polak wzywał na emigracji do odbudowy wspólnej Rzeczypospolitej, zwracając się m. in. do Ukraińców, aby przyłączyli się do zbrojnej walki przeciw Moskalom. 
Joachim Lelewel widział dalej niż arystokrata – postulował konieczność zniesienia pańszczyzny, uwłaszczenia chłopstwa, nadania praw obywatelskich wszystkim mieszkańcom, organizacji państwa na zasadzie demokracji, poszanowania różnic etnicznych i federalizacji etnicznie różnych ziem niegdysiejszej Rzeczypospolitej, jak i całej Europy. 
20-tomowy zbiór dzieł Joachima Lelewela pt. "Polska: dzieje i rzeczy jej" (Poznań, 1854-1868) jest dziś w wersji internetowej dostępny na całym świecie. Postać Lelewela przywołują dogłębne biograficzne monografie (Stefan Kieniewicz Joachim Lelewel KiW, Warszawa, 1990; Steven Seege, Mapping Europe’s Borderlands: Russian Cartography in the Age of Empire, University of Chicago Press, 2012). W Internecie na hasło "Lelewel" migają różnoplemienne okienka. W ten to sposób każdy język wyraża podziw dla jego tytanicznej pracy w duchu Adama Mickiewicza, który tymi strofy oddał hołd swemu ukochanemu Profesorowi:
Lelewelu! rzetelną każdy chlubę wyzna, 
Że ciebie takim polska wydała ojczyzna. 
Na świętym dziejopisa jaśniejąc urzędzie, 
Wskazujesz nam, co było, co jest i co będzie.

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie