Ksawera, córka Deyblów

drukuj
Alicja Dzisiewicz, kustosz Muzeum Adama Mickiewicza przy Bibliotece UW, 14.12.2018
Ksawera Deybel. Źródło: La Société Historique et Littéraire Polonaise / Bibliothèque Polonaise de Paris)

Wilno w czasach Mickiewicza

Wiecznie żywa romantyczna legenda, którą przesiąkło Wilno – to rzecz trzecia, która zbliża Mickiewicza z Ksawerą.

Tańce, muzyka (instrumentalna – gra na gitarze lub fortepianie oraz wokalna – śpiew) i gry towarzyszyły nauce. Pomocą służyły nuty. W 1826 u Deyblów było ich 118 zbiorków (u Kozłowskiej – 126, u Hausteinów – 1). Najpopularniejsze gry ruchowe – to dziś zapomniane: gotowalnia, gąski, wolant, pierścień, sąsiad, oczta. Tańców uczono się kilka miesięcy do roku, aczkolwiek te włączono też do zabaw – regularnie organizowano wieczorki taneczne, teatra domowe, baliki i maskarady w gronie zaproszonych krewnych i przyjaciół. Panienkom nie brakło więc okazji do wprawiania się w salonowej galanterii i bon tonie! Pensjonarek próżno było w tym czasie wypatrywać w teatrach i na widowiskach publicznych, ponieważ uważano, że psują one regularność życia, narażają na zbyteczne wysilenie władze i najważniejsze: zagrażają moralności!
W czasie wolnym od lekcji, np. długimi zimowymi wieczorami, wprawiano się w hafcie i szyciu. Dbano jednak, by dziewczynki nie siedziały długo zbyt mocno pochylone, bo psuło to równiutką sylwetkę i niejednej pannie brzydki wzrost dało, a nieraz ułomności stało się przyczyną pisał August Bécu w rozprawie Hygjena pensyj dla panien (Dziennik Wileński, 1815, t. I), gdzie omawia kwestie mieszkania, karmienia i ochędóstwa (czystości) na pensjach żeńskich. Czasu wolnego dziewczęta za wiele nie miały.
System nagród i kar zachęcał pensjonariuszki do współzawodnictwa. Jeśli chodzi o te pierwsze, Deyblowie w końcu roku najpilniejszą panienkę obdarowywali złotą obrączką (sama Albina takową wręczała!). Zarówno u nich, jak też na innych pensjach fundowano nagrody: książki, pierścionki, krzyżyki złote, ładne rysunki, listy pochwalne. Do najpilniejszych zawsze należały pierwsze miejsca w szkolnych ławkach. Stosowano pochwały publiczne (wobec koleżanek i nauczycieli), wyróżnianie przez wpisywanie do księgi lub do protokołu.
Z kar najczęściej stosowano stanie w kącie. U Deyblów za karę panienkę pozbawiano tego, co najbardziej lubiła: nie zwalniano do rodziców, nie pozwalano brać udziału w zabawie. Na pensjach innych praktykowano: u Łabowskich – ujmowanie potrawy; u D`Abry – zostawienie uczennicy na cały dzień o chlebie i wodzie; Łabowscy za karę kazali uczyć się wierszy francuskich; Hausteinowie stosowali wkładanie koszuli z grubego płótna, a Jezierzowie zabraniali przychodzić na lekcje dochodzącym uczennicom. Kary cielesne były stosowane, ale jedynie przez rodziców w nauczaniu domowym, ponieważ za takowe na pensji można było się pożegnać z karierą nauczycielską. Osobnym rodzajem kary służyło zawstydzanie publiczne. Z tym rodzajem należało postępować wszak ostrożnie. Przecież dziecko, które uczy się gorzej, najczęściej nie jest temu winne, bo, przekładając na dzisiejszy język: ryby nie można karać za to, że na drzewo wspiąć się nie potrafi.
Jedzenie miało być podawane pensjonarkom cztery razy dziennie. Między posiłkami kawy i herbaty pić nie pozwalano. Z żywieniem wszystko było raczej w porządku, skoro brakuje skarg wizytatorów w tej kwestii.
Na pensjach sprzątały służące. U Deyblów w 1826 roku było ich dziewięć – najwięcej w porównaniu do innych pensji. Dbano o higienę osobistą. August Bécu zalecał: dwa razy w tygodniu zmieniać całą bieliznę osobistą (tj. koszulki – majteczek wtedy nie noszono). Nocną bieliznę zmieniać na dzienną. Myć się od stóp do głowy chociaż raz tygodniowo. Zabraniano brania kąpieli rzecznych bez zasięgnięcia rady doktora. Zachęcano do dbania o jamę ustną: zęby wypadało czyścić własną, twardą szczoteczką codziennie, myć często głowę, unikając perfum, maści i pomad przyprawnych. Realnie dziewczęta myły się do pasa codziennie, gruntowniej – raz tygodniowo, a kąpały się raz na miesiąc lub na dwa miesiące. Na pensjach, nie mających izb do brania kąpieli (np. Hausteinów i Bobrowskiej), dziewczęta chodziły do łazienek wyłącznie na żądanie rodziców i chyba za dodatkową opłatą. Do dziewcząt, które miały opłacone wizyty w łazienkach, przylgnęła nazwa kąpiące się, bo wszystkich innych, z powodu elementarnego braku pieniędzy, nie było stać na taką rozkosz…
Każda z pensji miała własnego lekarza. Ten przychodził raz tygodniowo, by poznać każdą pensjonarkę osobiście, a w specjalnej księdze wpisać dane dziewczynki o przebytych lub aktualnych schorzeniach.
W Wilnie pensja Deyblów funkcjonowała równo 20 lat – do roku 1835. Po stłumieniu Powstania Listopadowego przeżywa ona coraz gorsze czasy: Deybel wraz z ponad sześćdziesięcioma innymi osobami, związanymi z Uniwersytetem, został uznany za nieprawomyślnego. Władze poddały pensję bacznej kontroli (głównie pod kątem nauczania tu języka rosyjskiego) i nad placówką zawisła groźba likwidacji. Krach nastąpił około 11 września 1835 roku, gdy pensję Deyblów odwiedził Mikołaj Protasow. 
Bez podania powodu prawie natychmiast cofnięto pozwolenie na jej prowadzenie. Nie pomogły starania ani protekcje. Deybel został zmuszony do zamknięcia instytucji. Prawdopodobnie winna tego była sama Albina Deyblowa, która okazała ostentacyjne lekceważenie Protasowowi, nie wstając na jego powitanie. 
Trzy kolejne lata podkopały finanse rodziny. Deybel zmuszony był sprzedać kamienicę przy kościele św. Jerzego, rodzina przeniosła się do domu Tyszkiewicza na Trocką (obok znajdowały się warsztaty rodziny, w której wychowywały się siostry Maxówny: Karolina – przyszła żona Andrzeja Towiańskiego i jej siostra Anna – późniejsza żona Ferdynanda Gutta, wiernego wyznawcy sekty Mistrza Andrzeja, ale też dawnego znajomego Mickiewicza z okresu wileńskiego. Ferdynand, jako młody lekarz, zajmował się dożywianiem więźniów podczas procesu filomatów, a także przechowywał pieniądze Mickiewicza ze sprzedaży Poezyj.
Bliskość z przyszłymi wyznawcami sekty Andrzeja Towiańskiego – to punkt czwarty, który łączy Mickiewicza z Ksawerą.
Po wielu zabiegach Deyblowie uzyskali pozwolenie na otwarcie pensji daleko od Wilna – w Wiłkomierzu (koncesja z grudnia 1838 roku). Ponieważ na peryferiach znaleźć dobrych nauczycieli jest trudno, córki Deyblów, starannie kształcone w Wilnie na pensji rodziców, zaczynają same pracować na nowej pensji. Z dokumentów wiadomo, że siostry Deybel były nauczycielkami m.in. córek Wawrzyńca i Marii Puttkamerów, a latem gościły u Puttkamerów w Bolciennikach. Starszą Zosię uczyła śpiewu Ksawera, której talent wokalny został wcześnie zauważony (pierwsze lekcje śpiewu dawał jej w Wilnie sam Stanisław Moniuszko). Młodszej Puttkamerównie – Karolinie lekcji niemieckiego udzielała inna Deyblówna – zapewne Aniela. W 1851 roku Maryla opowiada Edwardowi Chłopickiemu: Kilka lat temu mąż mój przyjął dla Zosi nauczycielkę śpiewu i muzyki. Mieszkała u nas… chociaż mogłam być matką panny Ksawery, byłam jej przyjaciółką. Nie miałyśmy wobec siebie tajemnic.
Znajomość z Marylą (!) i Wawrzyńcem – to piąte, co zbliża Mickiewicza z Ksawerą.
29 listopada 1841 roku po krótkiej chorobie zmarł Ksawery Deybel. Wkrótce, w 1842 roku, upada ich wiłkomierska pensja. Albina wraca do Wilna, gdzie umrze dożywszy 82 lat, 13 lipca / 25 lipca 1870 roku.
Pogarszająca się sytuacja finansowa rodziny zmusza Ksawerę do rozważenia możliwości zbudowania samodzielnej kariery. Tym bardziej, że jej talent wokalny został zauważony i doceniony przez znawców. W 1839 roku w Wilnie koncertowała słynna śpiewaczka Henrieta Sontag. Wiemy, że słuchała śpiewu Ksawery i przepowiedziała jej wspaniałą karierę, jeżeli będzie się dalej kształcić i dużo pracować. W 1840 roku w Wilnie wystąpiła jadąca na koncerty do Moskwy oraz Petersburga sławna w Europie śpiewaczka – Sabina Heinefetter. Również ją zachwycił piękny mezzosopran drobniutkiej, niewysokiej, ciemnowłosej wilnianki, która, by zagrać na fortepianie, musiała na krzesełko położyć spory stos nut – dopiero mogła usiąść i sięgnąć klawiszy instrumentu. Sabina postanowiła pomóc jej w zrobieniu kariery artystycznej, zabrała dziewczynę ze sobą i z nią wystąpiła w Moskwie na koncercie w kwietniu 1841 roku. Panie wykonały duet Normy i Adalgizy z opery Belliniego Norma. Na koncercie obecny był Romuald Podbereski – sprawozdawca Tygodnika Petersburskiego (współwłaścicielem tygodnika był Franciszek Malewski). W recenzji sprawozdawca pisał, że publiczność moskiewską zachwycił śpiew obydwu artystek, które były wywoływane, a brawo długo nie ustawało. O Ksawerze zaś pisał: u tej młodej artystki…była prawdziwa dramatyczność i poezja, mająca wiele powabu dla domyślnego serca (Pierwszy debiut Anny Ksawery Deybel w koncercie p. Sabiny Heinefetter w Moskwie w Tygodnik Petersburski 1841, nr 25, Petersburg).
Moskwa i Petersburg były oczarowane. Sabina staje się Ksawerze drugą matką. Wiadomo, że rusza dalej sama do Królewca i Berlina, ale Ksawery nie opuszcza: umawiają się na ponowne spotkanie w Baden, dokąd miała też przybyć siostra Sabiny – słynna śpiewaczka paryska. Ksawera planowała z nią ruszyć do Paryża dla robienia dalszej kariery wokalnej. Tak wyglądały plany. Nie wiemy, czy Ksawera, wiedząc o czekającym wyjeździe do Paryża, została w Petersburgu, gdzie być może znalazła gościnę u Malewskich, czy wróciła na krótko do Wiłkomierza.
W okresie poprzedzającym wyjazd do Baden Ksawera musiała się wystarać o listy polecające do osób mieszkających w Paryżu. Możliwie, że pomagali jej w tym rodzice, by pomóc Ksawerze zbudować przyszłość lepszą niż praca na podupadającej pensji. Mogli też m.in. pomóc Puttkamerowie: Maryla albo Wawrzyniec. Nie wiemy, czy listy polecające do mieszkającego w Paryżu Mickiewicza Ksawera miała od Puttkamerów, czy od Malewskich – nie można wykluczać żadnej z możliwości.
Ksawera rusza na podbój stolicy Francji prawdopodobnie wiosną 1841 roku. Dziewczyna musi zatroszczyć się o kogoś, kto by się nią dalej zaopiekował. Przed przybyciem do Paryża Ksawera znajdzie opiekunkę w osobie Aleksandryny Potockiej. Zygmunt Krasiński w jednym z listów pisze, że Mickiewicz Ksawerę: …spod opieki Aleksandryny wykradł… Nie wiadomo, kiedy i w jaki sposób, ale wiemy, że  "wykradziona" zamieszkała w domu Mickiewiczów, stając się opiekunką ich już trojga dzieci. W każdym razie Celina Mickiewiczowa była bardzo szczęśliwa z racji nabycia nowej pomocnicy.
18 XII 1841 w liście do siostry Heleny Malewskiej w Petersburgu pisze, że: Ksawera Deybel jest mi wielką pomocą. O przybyciu Ksawery nie donosi, bo albo pisała o tym we wcześniejszym nieznanym, albo była to sprawa wiadoma Helenie, jeżeli ta wręczyła list polecający Ksawerze jeszcze w Petersburgu. Mąż Heleny – Franciszek był synem dobrego znajomego Deyblów – Szymona Malewskiego – rektora Uniwersytetu Wileńskiego, dlatego Ksawera, jadąc do Rosji jeszcze z Sabiną, mogła wieźć list polecający od rodziców adresowany do Malewskich, a od nich mieć list polecający do Mickiewiczów.
28 czerwca 1842 roku Celina w liście do kuzynki Kazimiery Wołowskiej pisze: Mieszka teraz u nas młoda osoba, bardzo dobrze i gruntownie wychowana, panna Deybel, trudzi się edukacją Maryni, ale to tylko przez przyjaźń. Mickiewicz Ksawerę wspomina 3 XII 1842 w liście do Towiańskiego: Żona z wolna, ale coraz lepiej idzie, dziatki zdrowe. Ksawera pięknie stoi, lubo jej nie psuję pochwałami.
Przytoczone powyżej urywki z listów mówią o Ksawerze z sympatią. Z biegiem czasu Ksawerę zaczyna otaczać czarna legenda, która spowoduje, że dzieci poety, dbający o dobrą pamięć rodziców, zechcą nie tylko sami o niej zapomnieć, ale i "wytrzeć" ją z dziejów rodziny na zawsze. Nie zachował się żaden autentyczny list bądź notatka Ksawery, ani jej bezpośrednia wypowiedź. Milczy – nie wiemy, jaka była.
Starsze dzieci Mickiewicza: Maria i Władysław wszystkie dostępne im, a dotyczące Ksawery dokumenty zniszczyły, niedostępne natomiast wypożyczyły i… nie zwróciły. Nie potrafiły bowiem wybaczyć roli, którą odegrała w życiu ich rodziny. Deybel znikła do roku 1929, kiedy to z zapomnienia wydobył ją Tadeusz Boy-Żeleński, wydając szkic Brązownicy.
Kim ta wilnianka była poecie? W ciągu lat prawie dziesięciu pod jednym dachem mieszkali: Celina, Adam oraz Ksawera. I jest to sytuacja bez wątpienia trudna dla każdej ze stron. Tym bardziej, że na ich stosunki wzajemne ogromny wpływ ma osoba czwarta – Andrzej Towiański – twórca sekty Sprawy Bożej, do której cała trójka należała. W sekcie Mickiewicz był obok Towiańskiego najważniejszym Bratem, a Ksawera stała na czele hierarchii kobiet. Nazywano ją księżniczką izraelską (Izrael pojawia się w imionach, ponieważ według nauki Towiańskiego najstarsze, czyli najmądrzejsze duchy zamieszkujące ziemię – to duchy właśnie izraelskie, np. Celinę nazywano stary Izrael). 
Ta niziutka dziewczyna o smagłej, jakby cygańskiej urodzie, ze wspaniałymi oczyma (Kornel Ujejski), zawróci w głowie wielu towiańczykom. O jej względy będzie walczyć wielu braci: Gustaw Siegfield, Ferdynand Gutt, Stefan Zan, Dominik Iwanowski, Seweryn Pilchrowski i… Adam Mickiewicz. W wyniku tych batalii, ze związków z Pilchrowskim i Mickiewiczem, zostaną Ksawerze dwie córki. Wiosną 1855 roku poślubi ona urodzonego 18 sierpnia 1823, a więc młodszego o prawie pięć lat komisarza policji Jeana-Isidore´a Edmonda Mainarda. Przyszły mąż był wielkim wielbicielem Mickiewicza, a Poeta przez pewien czas kierował jego duchowym rozwojem i zaangażował go na sekretarza (Ewa Kossak, Boskie diabły, s. 358). 
Maria Mickiewiczówna – najstarsza córka poety – tak skomentuje wydarzenie: Mainard pojął za żonę pannę Deybel z bandą jej małych. Znamy imiona dzieci: Klara (była najpewniej dzieckiem Seweryna Pilchrowskiego), Andrée (nazwana tak prawdopodobnie na cześć Towiańskiego, jest uważana za dziecko Mickiewicza) oraz synowie: Emanuel, Joachim i Karol (dzieci Mainarda).
Andrée – to szóste, co łączy Mickiewicza z Ksawerą.
W 1853 roku między państwem Mickiewiczów i Mainardów dochodzi do zerwania stosunków. Cytowana powyżej Kossak stwierdza, że choć przyczyna nie jest znana, możliwe, że powodem zerwania była próba Mainardów przypisania Mickiewiczowi "zasługi" kolejnej – trzeciej ciąży Ksawery. Z niej Mainardowa urodzi pierwszego syna – Emmanuela.
Reszta życia Ksawery – to urywki sprzecznych informacji. Praktycznie nie zachowało się żadnych dokumentów. Nie wiemy: ani jak sobie dawała radę, ani kiedy dokładnie zmarła (prawdopodobnie w połowie lat 80.), ani gdzie jest pochowana. Prawie nie zostało też informacji o jej dzieciach (jeden z synów, urodzony około roku 1853 (Emmanuel?) w charakterze ochotnika brał udział w wojnie francusko-pruskiej; inny potomek zmarł przed 31 maja 1874 roku (w tym też roku Ksawera owdowiała), a jedna z jej córek była znaną recytatorką i właścicielką wytwornego sklepu (E. Kossak, s. 355-356).
Ksawera została wydobyta z niebytu przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego, kiedy to w roku 1929 roku ogłosił drukiem ocalały fragment pamiętnika Zofii Szymanowskiej (przyszłej Lenartowiczowej) – przyrodniej siostry Celiny Szymanowskiej, która była wrogo nastawiona do towiańczyków, a z dziećmi Mickiewiczów połączyła ją gorąca nienawiść do Ksawery: Mając iść na schody, rzuciłam okiem w górę i zobaczyłam na przedsionku stojącą kobietę z dzieckiem na ręku; spotkałam wzrok tej kobiety, utkwiony we mnie z siłą tak przenikającą, że uczułam niepokój jakiś ze wstrętem dla tej kobiety połączony.
Deybel została wykreowana na ikonę skandalu obyczajowego, przed którym tracą koloryt wszystkie inne mnożące się romanse Mickiewicza. Nałożono na nią brzydkie, trudne do złamania pieczęcie, bo nie zachowały się żadne "wybielające" ją dokumenty. A mimo wszystko Ksawerze warto podać rękę i pomóc się wynurzyć z niebytu ciut więcej. Można spróbować spojrzeć na nią jako na osobę, która drogo zapłaciła za to, że była tak głodna szczęścia i dążyła do niego drogą krętą, czyli inaczej niż uczą swe córki dobre matki.
Wiemy, że dla Mickiewicza była kobietą ważną. To zapewne właśnie Wieszcz, gdy uwierzył w misję Towiańskiego, wprowadził ją do Sprawy Bożej, a towianizm z kolei rzucił ją w ramiona Adama. U Ewy Kossak znajdujemy twierdzenie, że ci, którzy czytali w całości (zniszczony potem przez Władysława Mickiewicza) pamiętnik Zofii Szymanowskiej, twierdzili: Adamowi przypadła w udziale owa Litwinka, tak jak inne siostry dostały się innym braciom… (E. Kossak, s. 347).
Jean-Charles Gille-Maisani, autor książki Adam Mickiewicz człowiek, stwierdza: Przez długi czas postawę Mickiewicza wobec k o b i e t cechowała niedojrzałość, pewne rozszczepienie uczucia i zmysłowości: idealizował kobiety, kochał kobiety niedostępne (Marylę…) lub poszukiwał niemal macierzyńskiej opieki u kobiet znacznie starszych od siebie (pani Kowalska, pani Szymanowska), jednak uchylał się przed małżeństwem (z Anielą, a później, w znamienny sposób – "trzeba uciekać, uciekać" – z Karoliną Jaenisch), by w końcu uciekać w męskie przyjaźnie (z filomatami, Odyńcem, Garczyńskim). Jego małżeństwo było nieomal dziełem przypadku i z punktu widzenia uczuciowego rozwoju osobowości okazało się nieudane. Pierwszym udanym doświadczeniem w tej dziedzinie był związek uczuciowy z Ksawerą; w pewnej mierze również dzięki niemu poeta uniezależnił się od Towiańskiego i osiągnął pełną dojrzałość męską (s. 421). […] obecność Ksawery w życiu Adama, jakkolwiek naganna z moralnego punktu widzenia i bolesna w skutkach dla Celiny, wywarła wpływ dodatni na rozwój jego osobowości (s. 296).
Ksawerę przyjęła Celina do swego domu z otwartymi ramionami. Potem, gdy guwernantka stała się osobą zbyt bliską Mickiewiczowi, mogła skorzystać z działających wówczas zasad prawnych, które zezwalały na skargę żony aresztować kochankę męża, czyli kobietę żyjącą z żonatym mężczyzną i umieścić ją w Świętym Łazarzu, gdzie więziono chore na syfilis prostytutki. Wiedząc o tej możliwości, Mickiewiczowa nie zaskarżyła jednak Ksawery. Dlaczego? Może w odpowiedzi na to pytanie kryje się cień możliwości jeśli nie amnestii, to chociaż złagodzenia wyroku dla Ksawery?
Ta była matką nieślubnego dziecka poety – Andrée. W lipcu 1858 roku Seweryn Goszczyński cytuje list Ksawery do Władysława: Mąż mój jest bez miejsca, jesteśmy w niedostatku, mamy troje dzieci, żądam od ciebie 2000 fr. na wychowanie dziecka twojego Ojca (E. Kossak, s. 346). Władysław nie oburzył się na takie twierdzenie, nie zarzucił kłamstwa – zwyczajnie pieniędzy nie dał. I bardzo się postarał, by nie zachował się żaden ani o matce, ni o dziecku mówiący dokument, który mógłby Ksawerę wybielić, a, bo bardzo prawdopodobne, splamiłby świętą pamięć jego rodziców.
Ksawera Deybel jednak BYŁA. Dorastała i wychowywała się w romantycznym Wilnie, w nadziei na zrobienie kariery zawędrowała do Paryża. Tu, wciągnięta w samo epicentrum emigracyjnych rozgrywek i utarczek, próbowała utrzymać się na powierzchni i zbudować swoje prywatne szczęście. Potem została możliwie najdokładniej WYTARTA przez dzieci Mickiewiczów stojących na straży dobrego imienia rodziców. Następnie – ODSŁONIĘTA z brzydkiej strony i wykorzystana dla strącenia "ubrązowianego" dotychczas Wieszcza z cokołu, by stał się człowiekiem z krwi i kości. Niniejszym artykułem chciałam ukazać Państwu tę dziewczynę z Wilna, zasługującą na kilka możliwie bardziej obiektywnych słów. Tym bardziej, że okazją ku temu służyła przypadająca 30 października / 11 listopada 2018 roku okrągła data: 200. rocznica jej urodzin.

Bibliografia
Irena Zaleska-Stankiewiczowa Pensje żeńskie w Wilnie (1795-1830), Wilno 1935;
Dorota Samborska-Kukuć Wileńskie ślady Ksawery Deybel: http://rcin.org.pl/Content/62313/WA248_79345_P-I-2524_kukuc-wilenskie _o.pdf (domena z dn. 10-10-2018);
Ewa K. Kossak Boskie diabły, Warszawa 1996;
Jarosław Marek Rymkiewicz, Dorota Siwicka, Alina Witkowska, Marta Zielińska Mickiewicz. Encyklopedia, Warszawa 2010;
Krzysztof Rutkowski "Xsiężniczka", Lublin 1998;
Jean-Charles Gille-Maisani Adam Mickiewicz człowiek, Warszawa 1987;
Sławomir Koper Kobiety w życiu Mickiewicza, Warszawa 2010;
Tadeusz Boy-Żeleński, O Mickiewiczu, 1949 Kraków;
Bohdan Urbankowski, Adam Mickiewicz. Tajemnice wiary, miłości i śmierci, Warszawa 1999.

 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Wilno po polsku

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie