O sztuce przewrotności

drukuj
dr Jan Ciechanowicz, 18.07.2021

Cały świat ożywiony nienawidzi Człowieka, tę koronę cierniową Stworzenia, bezlitosną i bezwzględną w swym okrucieństwie i grabieżczych zapędach. Te zaś zdegenerowane gatunki zwierząt domowych, które z człowiekiem się przyjaźnią, jak psy czy koty, są przedmiotem pogardy i nienawiści ze strony istot wolnych i godnych, jakimi są zwierzęta dzikie. Wielu więc w stosunkach z innymi ludźmi postępuje tak, jak gdyby każdy cel uświęcał każde środki.

Bywa tak, że chcemy w rywalizacji życiowej zwyciężyć za wszelką cenę, a to zwycięstwo rozumiemy jako postawienie na swoim i wywalczenie mocnej pozycji wśród innych ludzi. Wówczas możemy pozbyć się skrupułów, uzbroić w cynizm i działać według zasady, że cel uświęca środki i że zwycięzców się nie sądzi. Wówczas też możemy bez pardonu stosować manipulację i działać, nie zważając na normy moralne, które mogłyby hamować nasze zdecydowanie i stosowanie przemocy psychicznej. To ostatnie zaś czyni się najskuteczniej, grając na określonych ludzkich słabościach i skłonnościach, czyli wykazując cynizm. 

Bardzo łatwo manipuluje się ludźmi, spekulując na ich tęsknocie za nieśmiertelnością, na wierze w cuda i moce nadprzyrodzone, na ignorancji, miłosierdziu, patriotyzmie, sumieniu, zasadach moralnych, na przesądach i zabobonach. A najwięcej – na głupocie. Wszyscy ludzie np. są od urodzenia ciekawscy i wścibscy, dlatego łatwo ich nabrać w ten sposób, iż się daje do zrozumienia, że się jest w posiadaniu jakichś frapujących informacji. A ponieważ najbardziej ludzi fascynuje informacja o nich samych, każdego łatwo "kupić" na aluzję, iż ma się o nim "poufną" wiedzę, dotyczącą tego, co o nim myślą i mówią inni itp. 
Wielu jest łasych na schlebianie, dlatego sztuka robienia zręcznych komplementów może być wielce przydatną umiejętnością. Komplement może dotyczyć: a) zalet osobistych (niekoniecznie rzeczywiście istniejących) danej osoby, a więc jej energii, mądrości, urody, charakteru; b) sprawy, zajęcia lub zawodu, uprawianych przez daną osobę; c) osób lub rzeczy bliskich do komplementowanego indywiduum (żona, kochanka, dzieci, rodzice, pies, auto). 
Kilka uprzejmych i nienatrętnie wyrażonych komplementów przekształca kamienny charakter w roztopiony wosk. Wymowność, połączona z pochlebstwem, budzi w ludziach zaufanie, pierwsza bowiem jest pozorną mądrością, drugie zaś pozorną życzliwością, razem zaś powodują one w słuchaczach powstanie iluzji, że nie grozi im niebezpieczeństwo ze strony tego człowieka (Thomas Hobbes, Lewiatan).
Łatwo nieraz pobudzić pewne ambitne osoby do czynów nieostrożnych i krótkowzrocznych, apelując do ich miłości własnej. Aby dowieść swej siły, skuteczności, odwagi, zdecydowania czy inteligencji, dają się zwieść dość prymitywnym prowokacjom i demagogii, popełniają w obcym interesie kroki nieodpowiedzialne i z punktu widzenia ich własnego interesu irracjonalne. 
Ludzie często miewają w stosunku do innych kompleks wyższości i łatwo nimi manipulować, sugerując np., że nabycie i posiadanie jakichś przedmiotów jeszcze bardziej uwypukli ich wyjątkowość, urodę, mądrość itp. Bardzo często do uczuć "wybraństwa" apelują prorocy prawdziwych i fałszywych religii, jak też oszuści handlowi i bankowi.
Nie musi się być wielkim, aby uchodzić za wielkiego. Wystarczy tylko tak twierdzić, a tysiąc razy powtórzone kłamstwo stanie się "prawdą", prawdą psychologiczną, faktem propagandowym, rzeczywistością urojoną. 
Przysłowie indyjskie powiada: Muchy szukają zgnilizny, pszczoły – kwitnących roślin; ludzie nikczemni szukają niedostatków w innych, ludzie szlachetni – tego, co dobre. Wypada to przysłowie przytoczyć, zanim się zacznie komuś prawić uwodzicielskie komplementy. 
Ponieważ masa ma psychikę kobiecą, a kobiety chętnie słuchają komplementów, można nieco podlizać się swym słuchaczom, chwaląc ich mocne strony, by tym łatwiej wykorzystać ich strony słabe, szczególnie – próżność. 
Często się uważa, iż jest sprawą obojętną, czy się zwycięstwo osiągnęło dzięki dzielności, czy dzięki chytrości. Zwycięzców przecież się nie sądzi, kto ma przewagę, ten też ma rację. O zasadach moralnych najwięcej mówią słabi, by pozbawić siły mocnych, lub silni – by słabych uczynić jeszcze słabszymi. Będzie zręcznym każde posunięcie, które ukazuje, że aspirant do władzy przyłącza się do aktualnie najbardziej popularnego (od)ruchu, np. łoży na ofiary kolejnej powodzi czy trzęsienia ziemi. On jest "razem", "wspólnie", "z nami", "z narodem", "z cierpiącymi", ze zwycięzcami. 
Nieraz kłamstwo przywdziewa togę "naukowości". Nic bowiem łatwiejszego niż pasożytowanie na ignorancji ćwierćinteligentów i półgłówków, bardzo chcących uchodzić za osoby wykształcone i oblatane. 
Najwięcej tych się głupców ceni,
Którzy do tego są uczeni  (Jan Sztaudynger).
Z reguły "naukowość" bywa uzupełniana przez "ekologiczność", tak jakby w kompletnie zapaskudzonym świecie w ogóle możliwe było wyprodukowanie żywności choć odrobinę czystszej. 
W duszy każdego człowieka żyje niezniszczalne dążenie do sprawiedliwości, chociaż życie karze za to dążenie często i okrutnie. Ta tendencja staje się nierzadko przysłowiowym "dołkiem", wykopanym pod nami przez tzw. bliźnich, wystarczy bowiem rzucić hasło walki o sprawiedliwość, a, nieświadomi manipulacji, rzucamy się do boju i zapamiętale poświęcamy się, narażając własny los i życie, w walce o cudze przyziemne interesy. 
Tuż obok dążenia do sprawiedliwości czai się jej bliska krewniaczka – mściwość. Wystarczy dolać do ognia pierwszej kilka kropli "oleju" w postaci zdań: "Tego nie można tolerować! Zostaliśmy zdradzeni, poniżeni! Jesteśmy dyskryminowani! Tego nie wolno wybaczyć!" – a do głosu dochodzi mściwość, rodzona siostra sprawiedliwości, która działa pod hasłem: "Zło musi być ukarane!".
Oczywiście, ma rację Tukidydes, gdy twierdzi, że ci najdłużej mają zapewniony spokój, którzy przygotowani na wszystko postępują sprawiedliwie. Gdy jednak ktoś im wyrządzi krzywdę, zdecydowanie pokazują, że przed niesprawiedliwością nie ustąpią. Inny jednak mędrzec powiada, że nie zawsze powinniśmy być bojownikami o sprawiedliwość. Bóg wie, co robi z ludźmi i ich losami. Byłoby głupotą wstawianie palców między drzwi, gdy są z hukiem zatrzaskiwane. Manipulując innymi, nie dajmy się im manipulować.
Nie bądź przesadnie sprawiedliwy i nie uważaj się za zbyt mądrego. Dlaczego miałbyś sam sobie zgotować zgubę? (...) Bo nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by zawsze postępował dobrze, a nigdy nie zgrzeszył (Kohelet 7, 16, 20).
* * *
Erotyka i seks stanowią miodowy lep, na który dają się nabrać nawet bardzo ostrożni i rozsądni ludzie. Gdy bowiem obcują ze sobą kobieta i mężczyzna, zawsze spostrzegają się nawzajem (choćby podświadomie) jako ewentualni partnerzy erotyczni. Łatwo więc wykorzystać tę okoliczność, podsuwając względnie atrakcyjnego "wabika" osobie, z której trzeba coś wyciągnąć, w coś wmanewrować, którą się chce skompromitować lub uzależnić, na którą się chce mieć "haka". Jest to chwyt najskuteczniejszy i najczęściej stosowany, a oparty na znajomości natury ludzkiej. 
Ciężko, kto nie miłuje,
ciężko, kto miłuje.
Najciężej, kto miłując,
łaski nie zyskuje – powiada poeta.
Kto miłuje, a nie jest miłowany, nagminnie wpada w sidła zazdrości, którą łatwo obudzić, wrzucając do czyjegokolwiek ucha drobne ziarenka wątpliwości i wywołując przez to uczucie podejrzliwości. Wystarczy nawet pół zdania, krzywy uśmieszek czy ironiczne spojrzenie, aby spowodować lawinę, zmiatającą wszystko na swej drodze. Nieraz powstaje żywiołowo i samoczynnie, wybucha łatwo, a jest prawie niemożliwa do wyciszenia. Prowokując czyjąś zazdrość, można go tanim kosztem wpakować w wielkie tarapaty. 
Bardzo często reklama i propaganda odwołują się do instynktu seksualnego i do kompleksu emocji z nim związanych. A to piękne kobiece usta, pod odpowiedni "intymny" komentarz, zaokrąglają się wokół fallusokształtnej czekoladki "Bounty", a to krople zachwalanego soku w sposób łudząco przypominający wytrysk spermy wytryskują z puszki lub butelki i spadają następnie na twarz i język "napalonej" dziewczyny, a to znów – ni przypiąć, ni przyłatać – samochód reklamuje się w ten sposób, że wokół niego spaceruje parę piękności płci nadobnej, mając nogi ogolone od posadzki wzwyż aż do miejsca, gdzie tracą one swą szlachetną nazwę itd.
Manipulacja polega na tym, że handlowcy, dążąc do wyłudzenia od nabywcy zawartości jego portfela, w sposób wręcz ostentacyjny zwracają się do jego wrodzonych emocji erotycznych, tak jakby zjedzenie czekoladki, wypicie soku czy nabycie samochodu miało prowadzić wprost do poczęcia dziecka czy przynajmniej do przeżycia orgazmu. A przecież tak wcale nie jest i dlatego każda reklama handlowa jest cynicznym kłamstwem, którego przekazywanie w mediach bez zgody odbiorców powinno być traktowane jako ogromne nadużycie, jeśli nie przestępstwo świadomego oszustwa. 
Prawo powinno to regulować w ten sposób, że klipy reklamowe nadaje się wyłącznie w określonej godzinie doby w określonym miejscu (kanale), aby każdy, kto chce, wiedział, kiedy i gdzie może to obejrzeć i wysłuchać. Wmontowywanie reklam między poszczególne audycje lub np. w trakcie wyświetlania filmu musi być interpretowane jako świadome wyłudzanie pieniędzy z widzów zarówno przez reklamodawców, jak i przez reklamonadawców i powinno być karalne na mocy przepisów prawa. Są bowiem granice, po których złamaniu wykroczenia moralne stają się przestępstwami kryminalnymi.
* * *
Bardzo skutecznie manipuluje się ludźmi, odwołując się do ich patriotyzmu, do uczuć ojczyźnianych. Można na tym zbić nawet pokaźny majątek. Wystarczy użyć jako reklamy hasła: "Sprzedajemy wszystko prócz Ojczyzny" albo "Handlujemy wszystkim prócz sumienia". Inna rzecz, że wypada unikać rozterek wewnętrznych we własnej społeczności. Patriotyczna solidarność tak naprawdę rzeczywiście stanowi coś lepszego niż "walka klas".
W bratobójczej wojnie bowiem nie ma wygranych, dlatego też pokój jest lepszy niż zwada. Trzeba więc rozróżniać między patriotyzmem a manipulacyjnym nadużywaniem sloganów patriotycznych.
* * *
Skuteczną bywa apelacja do zachłanności ludzi, do ich żądzy posiadania bogactw. Jeśli naród jest podły, popełni każdą nikczemność, gdy mu za to przyobieca się zysk. 
Tanio nabyć coś wartościowego, zdobyć bez szczególnego wysiłku kupę pieniędzy, zachować to, co się posiada – to są przejawy naturalnej dla ludzi chciwości. Wystarczy im zaproponować jedną z wymienionych powyżej operacji, a gotowi będą – nie mając żadnych gwarancji – powierzyć swe oszczędności dość bezczelnemu i pozbawionemu skrupułów hochsztaplerowi. Wielu wzbogaciło się, grając na uczuciu ludzkiej zachłanności, a jeszcze więcej przez chciwość straciło wszystko, co posiadało.
Nie dajmy się manipulować reklamie i kupujmy tylko to, co naprawdę jest nam potrzebne. 
* * *
Ludzie potrafią perfidnie się nawzajem wykorzystywać, wymuszając wprzód na partnerze jakieś zobowiązania i przyrzeczenia. Środek, żeby w oczach każdego zmienić mosiądz swego obowiązku na złoto, jest: spełniaj zawsze cokolwiek więcej niż obiecujesz (Friedrich Nietzsche, Wędrowiec i jego cień). Ale przecież to kosztuje. I to niemało: wysiłku, czasu, trudu, niepokoju, mitręgi. Trzeba takich sytuacji unikać, nie dawać się w nie wciągać. Nie należą bowiem do rzadkości ludzkie pasożyty, które bardzo zręcznie potrafią zwalić na kogoś innego to, co musieliby zrobić sami. 
Unikanie zobowiązań – to jeden z pierwszych przepisów rozsądku. Wielkie zdolności stawiają przed sobą cele doniosłe i dalekosiężne. Długi szlak ku nim prowadzi, a nieraz człowiek ugrzęźnie w pół drogi zbyt późno biorąc się za to, co jest główne. Jedna z przyczyn tego – zajmowanie się cudzymi sprawami. A przecież zobowiązań łatwiej uniknąć, niż solidnie się z nich wywiązać. Jedno pociąga za sobą kolejne i oto grzęźniesz w nawale prac, których sensu ani końca nawet nie widać. 
Niekiedy gorący temperament popycha nas ku wtrącaniu się do zbyt wielu spraw, do brania na siebie zbyt wielu zobowiązań, nieuniknienie musi to prowadzić do miernych wyników i do zapoznawania własnych celów. Gdy jesteśmy przypadkowymi świadkami pijackich burd – a "wartki nurt życia" często do nich się upodabnia – najlepiej jest uniknąć tej klęski żywiołowej, obchodząc ją daleko stroną. 
To, coś ślubował, wypełnij. Lepiej, żebyś nie ślubował wcale, niż żebyś ślubował, a nie wypełnił (Kohelet 5, 4). Skoro już jednak musimy przyrzec, trzeba dążyć ku temu, aby przyrzeczenia nasze były maksymalnie nieokreślone i umowne, a gdy układ złamiemy czy danego słowa nie dotrzymamy, winą za to należy obarczać jakiegoś przeciwnika lub wręcz osoby, wobec których coś musieliśmy obiecać.
* * *
Uważnie obserwujemy nasze otoczenie, ludzi, którzy wokół nas się kręcą. Badamy ich. Zauważamy, jak się traktują nawzajem, aby wiedzieć, czego od kogo można oczekiwać i jak się musimy zachować w takiej bądź innej sytuacji. W głosie, w wyglądzie, w ruchach, w mimice człowieka zawarta jest cała informacja o nim, o jego przeszłości i przyszłości.
Ludzie porozumiewają się nie tylko za pomocą słów, ale także gestów, które często przeczą ich słowom... Język gestów to nie tylko mimika, układ brwi czy ust, ale także znaki przekazywane układem ciała, ruchem rąk, tułowia czy nawet nóg. Pochylenie korpusu w stronę rozmówcy z lekkim przekrzywieniem głowy zdradza oznakę zainteresowania. Rozmowa w półobrocie z odwróceniem głowy w stronę partnera – to z kolei objaw lekceważenia tematu lub osoby. Wyprostowanie się z podniesieniem głowy stanowi dowód wewnętrznego sprzeciwu. Założenie rąk na piersiach – to pozycja obronna trzymania rozmówcy na dystans – odwrotnie niż każde, delikatne nawet dotknięcie partnera, sygnalizujące mu, że jesteśmy do niego nastawieni przychylnie. 
Kto u kogoś coś zapomina, np. okulary, rękawiczki, torebkę, inny przedmiot, ten daje zwykle do zrozumienia, że nie może się psychicznie od partnera "oderwać" i że chętnie by znowu tu powrócił. 
Najłatwiej rozpoznać naturę człowieka: 1. w samotności (gdy zrzuca z siebie wszystkie maski); 2. w porywie uczuć (gdy zapomina o przybranych nawykach); 3. w nowych okolicznościach (gdy pozostawia go siła przyzwyczajenia).
Nie ma namiętności, której by nie zdradzał jakiś szczególny ruch oczu; w niektórych jest to tak wyraźne, że nawet najgłupszy służący może poznać po oczach swego pana, czy jest zły na niego, czy też nie. Ale chociaż łatwo spostrzec owe ruchy oczu i chociaż się wie, co one oznaczają, niełatwo jest jednak je opisać... Niemal to samo można powiedzieć o ruchach twarzy, towarzyszących namiętnościom... W ogóle jednak dusza może zmienić wszelkie ruchy zarówno twarzy, jak i oczu, kiedy chcąc ukryć swą namiętność, wyobraża sobie żywo inną, wręcz przeciwną; toteż można posługiwać się nimi w celu ukrycia, jak i ujawnienia swoich namiętności. Tak pisał Rene Descartes w rozprawie Namiętności duszy i kontynuował: Nie można tak łatwo wstrzymać się od tego, by się nie rumienić lub nie blednąć, gdy skłania do tego jakaś namiętność; zmiany te bowiem nie zależą od nerwów i mięśni; pochodzą one raczej wprost z serca. 
Nie warto zbliżać się do ludzi słabych lub pokrętnych – żadni z nich przyjaciele. Będą kopać dołki i sami w nie wpadać, pociągając w nie też nas, a jednocześnie działając według zasady "każdy święty ma swoje wykręty", będą nas za swe wpadki i niedołęstwo obarczać odpowiedzialnością. Źli, marni ludzie nie są niczyimi przyjaciółmi. Rozmawiając z nimi, należy uważnie ich obserwować i odróżniać rzeczowe argumenty od chwytów manipulacyjnych, apelujących do naszych kompleksów psychicznych: wyższości, wyjątkowości, niższości, lęku, winy, ciekawości i in.
Kartezjusz uważał, że pycha i podłość są ściśle ze sobą powiązane i twierdził też, iż łatwo można poznać, że pycha i podłość nie tylko są występkami, ale także namiętnościami, ponieważ ich wzruszenie objawia się wyraźnie na zewnątrz u tych, których nagle jakaś nowa okoliczność wbiła w pychę lub upokorzyła. Można zatem mieć wątpliwość, czy szlachetność i pokora, które są cnotami, mogą być również namiętnościami, ponieważ ich ruchy mniej są widoczne i ponieważ wydaje się, że cnota nie jest tak pokrewna namiętności jak występek. Jednak nie widzę powodu, dla którego ten sam ruch tchnień życiowych, który służy do wzmocnienia jakiejś myśli źle uzasadnionej, nie mógłby również jej wzmacniać wtedy, kiedy jest słuszna. A ponieważ pycha i szlachetność polegają jedynie na dobrym mniemaniu o sobie samym i różnią się tym tylko, że mniemanie to w pierwszej jest niesłuszne, w drugiej zaś słuszne, przeto wydaje mi się, że można je odnieść do jednej tylko namiętności, którą wywołuje ruch złożony z ruchów podziwu, radości i miłości, zarówno tej, jaką żywi się dla siebie, jak i tej, jaką żywi się dla rzeczy, z powodu której szanuje się siebie. Tak więc znowu, przeciwnie, ruch wywołujący pokorę, czy to cnotliwą czy występną, składa się z ruchów podziwu, smutku i miłości, jaką się żywi dla siebie samego, zmieszanej z nienawiścią, jaką się czuje dla swych wad, z powodu których lekceważy się siebie. A cała różnica, jaką dostrzegam w owych ruchach, pochodzi od dwóch właściwości podziwu; pierwsza to ta, że niespodziewane zdarzenie czyni ruch silnym od początku, a druga, że ruch ten pozostaje równym w dalszym swym trwaniu, tzn. że tchnienia życiowe poruszają się nadal z taką samą siłą w mózgu. Z właściwości tych pierwsza występuje o wiele bardziej w pysze i podłości niż w szlachetności i cnotliwej pokorze; druga natomiast daje się zauważyć w tych ostatnich raczej niż w pierwszych, ponieważ występek pochodzi zazwyczaj z nieuctwa i ponieważ ci właśnie, którzy się najmniej znają, są najbardziej skłonni do nadmiernej pychy i upokarzania. Każda bowiem nowość, która ich spotyka, zadziwia ich i sprawia, że podziwiają się, przypisując ją sobie; szanują zaś siebie lub lekceważą zależnie od tego, czy to, co ich spotyka, uważają za korzystne dla siebie, czy nie. Ponieważ jednak po tym, co ich wbiło w pychę, zdarza się niespodziewanie coś innego, co ich upokarza, przeto ruch ich namiętności jest zmienny. Przeciwnie, w szlachetności niczego nie ma, co by się nie dało pogodzić z cnotliwą pokorą lub co by mogło ją uczynić chwiejną; toteż jej ruchy są silne, stałe i zawsze bardzo do siebie podobne. 
Nie przyjaźnimy się więc z ludźmi złymi i słabymi, lepiej ich mieć wśród wrogów niż wśród przyjaciół. Uważamy też na silnych, abyśmy nie zostali ich sługami. Prawdziwego i wartościowego przyjaciela – podobnie jak najlepszą żonę – znajdziemy wśród równych sobie.
* * * 
Niekiedy, w rzadkich przypadkach, warto zaapelować do współczucia publiczności, aby odnieść sukces lub zdobyć popularność.
Wystarczy zauważyć, jak wielu stoi w ruchliwych miejscach z wyciągniętą ręką, apelując do współczucia sobie podobnych, aby uświadomić, że ten apel może być wcale nienajgorszym źródłem utrzymywania się na powierzchni życia. Niewielu przechodniów mija obojętnie kogoś, kto zwraca się do nich z rozpaczliwym gestem błagania o pomoc. Wspaniale korzystają z odruchu współczucia różnej maści aferzyści, kombinatorzy, cwaniacy: mają dokładnie opracowane psychotechniki, jeśli chodzi o ubiór, sylwetkę, głos, wzrok, przemyślane zdania i apele. Ludzie chętnie dają się na to nabierać także dlatego, że nikt nie ma gwarancji, iż po miesiącu los nie zmusi go do takiegoż nędznego postępowania. 
Większość ludzi ma wrodzony opiekuńczy stosunek do dzieci, z czego korzystają liczni kombinatorzy, tworząc komercyjne "fundacje" nazywane np. "Pomoc dzieciom sierotom", "Szczęśliwe dzieciństwo", "Rehabilitacja dzieci" itp. Bywają to dość dochodowe organizacje przestępcze, które mają jednak pewny parasol ochronny nawet przed policją i urzędami skarbowymi w postaci... wyrazu "dzieci". 
Kobiety mają wrodzony instynkt opiekuńczy i często zakochują się w tym, komu współczują, kogo żałują, nad kim się litują. Dlatego nieraz porzucają dzielnych i wartościowych pod każdym względem mężczyzn, odchodząc do niezdarnych, niedołężnych kreatur niepotrafiących ułożyć własnego życia, do pijaków, brudasów, a szczególnie do szczwanych kobieciarzy, umiejętnie manipulujących skargami na swój los i zręcznie budzących współczucie. Gdy taki ktoś wzbudzi już opiekuńcze uczucia w sercu mężatki, gotowa jest porzucić dla niego nie tylko swego męża, ale i pozostawić bez opieki własne dzieci, by móc zaopiekować się takim wyrzutkiem. Dlatego też we wszystkich językach istnieje odpowiednik polskiego przysłowia: "Długie włosy, krótki rozum".
Jeśli mąż czyni wszystko dla swej żony, zapamiętale pracuje dla rodziny, otacza ją nieustającą uwagą, miłością i opieką – nieuchronnie w pewnym momencie dostrzeże, że stosunek żony do niego jest chłodny, potem zaś złośliwy, pogardliwy i podły. Być może więc wypada niekiedy wzbudzić w żonie współczucie, pozwolić jej dostrzec też naszą słabość i bezbronność, które tak skrzętnie przed nią ukrywamy w chwilach rozterek i załamań. Chociaż to też może na nic się przydać, a tylko umocni ją w przekonaniu, że związała swe życie z niewłaściwym człowiekiem.
Podobnie dzieje się z wieloma kochającymi rodzicami, którzy otaczają dzieci miłością, troską, pomocą, chronią przed każdym wysiłkiem i stresem, a potem się dziwią, dlaczego dzieci ich nie kochają i traktują w sposób nikczemny i niewdzięczny. Widocznie więc jest tak, że powinno się nie tylko innych obdarzać ciepłem, ale też dawać im szansę już w dzieciństwie czynić to samo w stosunku do nas.
Mało dbać o innych, trzeba też im pomóc w tym, by dbali o nas, by mieli szansę coś z siebie dawać, a nie tylko brać. Im więcej oddadzą energii, miłości, ciepła uczuciowego, tym więcej otrzymają. A to przecież jest impulsem do rozwoju i wzrastania w człowieczeństwie. Nadmierna opiekuńczość szkodzi i za nią nigdy się nie jest wdzięcznym. Trzeba nakarmić głodnego, ale też zmusić do głodu sytego. I nie trzeba zaraz pomagać temu, kto ma, a prosi o więcej, bo to wypaczy jego duszę.
I jeszcze jeden aspekt: przyjmowanie pomocy lub prezentów nie tylko poniża, ale i uzależnia. A tych, od kogo zależymy, nie lubimy. Jesteśmy na nich obrażeni.
Łatwo da się wymusić na ludziach ustępstwa, apelując do ich (domniemanej) wielkoduszności ("w życiu nie warto być małostkowym, a raz uczynione dobro wraca do dobrodzieja"); dobroci ("dobro popłaca, kto nikogo nie kocha, przez nikogo nie jest kochany"); szczodrobliwości ("mało znam ludzi o takim królewskim geście"); wspaniałomyślności ("temu, kto wybacza innym, Bóg odpuszcza uchybienia i pomyłki życiowe"). 
W żadnym razie jednak apelacja do współczucia ludzi nie może być samoponiżaniem się przed nimi. Uniżoność nieuchronnie rodzi pogardę; a kogo się nie szanuje, tego się nie lubi; kogo się zaś nie lubi, temu nie współczuje i nie pomaga. Powinni o tym pamiętać zarówno ci, którzy władzę posiedli, jak i ci, którzy do jej przejęcia dopiero dążą. Ludzie często doznają zawodu, starając się zwyciężyć pychę pokorą... Pokora na nic się nie zdaje, a nawet przynosi szkodę; bywa tak zwłaszcza wtedy, gdy masz do czynienia z ludźmi zuchwałymi, którzy z zazdrości lub z jakiejkolwiek innej przyczyny pałają ku tobie nienawiścią...
Dlatego też władcy nie wolno nigdy uchybić własnej godności; nie wolno mu nigdy dobrowolnie odstąpić czegokolwiek – jeśli pragnie zachować swój honor – jeżeli nie jest pewien, że rzecz tę mógłby równie dobrze zachować dla siebie lub przynajmniej stworzyć tego pozory... Przeciwnik, któremu po tchórzowsku ustąpiłeś, nie zadowoli się tym, co uzyskał, i zechce pozbawić cię innych rzeczy. Wzrośnie jego zuchwałość, bo zacznie cię lekceważyć, obrońcy twoi zaś mniej będą ci przychylni, gdyż przekonają się o twojej słabości i tchórzostwie (Niccolo Machiavelli).
* * *
Każdy zbrodniarz uważa się za dobrego, życzliwego, kochanego i kochającego, ale nie może być takim, tak jak garbus nie może się pozbyć swego garbu. Każdy ma swą słabostkę, jakąś żądzę, jakiegoś idola, jakąś szczególną (nie zawsze chlubną) skłonność do czegoś. Mogą to być pieniądze, sława, najczęściej zaś – przyjemności. Sztuka polega na tym, aby rozpoznać, o co w danym przypadku chodzi, aby znaleźć klucz do serca danego osobnika. Szukaj tego "pierwszego rozrusznika", który rzadko kiedy bywa wzniosły, najczęściej jest niski, gdyż ludzi porządnych jest mniej niż występnych. Trzeba odnaleźć właściwą żądzę i grając na niej dążyć do swego celu, pamiętając, że "nikt bez "ale", panie Michale"…
Nie ma ludzi na tyle dobrych, by nie popełnili w swym życiu dość zła, i nie ma na tyle złych, by nieraz nie uczynili dobra. Nie ma ludzi jednoznacznie dobrych i jednoznacznie złych. Nie ma takich, których by można raz na zawsze i pod każdym względem określić bezwzględnie tak czy inaczej, nie znajdując w ich zachowaniu jakichś odchyleń i wieloznaczności. Każda osoba ludzka jest wieloraka, wielopłaszczyznowa, zmienna, wieloaspektowa. Człowiek nie jest ani aniołem, ani zwierzęciem, a nieszczęście jego polega na tym, że im bardziej dąży do stania się aniołem, tym bardziej staje się zwierzęciem… Wielkość człowieka jednak polega na tym, że jest on świadom swej nędzy. Czuje się nędznym, ponieważ rozumie, że nędznym jest. I to właśnie czyni go wielkim (Blaise Pascal). 
Każdy człowiek mieni się w ciągu swego życia wszystkimi barwami tęczy, wszelkimi ich odcieniami i połączeniami. Każdy też zdolny jest do zmiany, mimikry, do dokonywania nieomal jednocześnie czynów najszlachetniejszych i najpodlejszych, najmądrzejszych i najgłupszych – a wszystko w zależności od genów, zewu krwi, wychowania, przekonań, charakteru, okoliczności zewnętrznych, wpływu mikro i makrośrodowiska itd. 
Wszyscy jesteśmy w czymś i pod pewnym względem dobrzy, a w czymś i pod innym względem źli. Życie ustawia nas często w tak dramatycznej pozycji i w tak trudnym miejscu, że nieraz manifestujemy tak odrażające cechy, które nas samych przerażają. Człowiek – to istota złożona z samych zagadek.
Wielu ludzi ma sumienie szczególnie wrażliwe na zarzuty, na poczucie winy. Nieważne, że się jest niewinnym ("któż jest bez winy?"), ważne, że się nie pozostaje na zarzuty obojętnym. A więc manipulator steruje innym człowiekiem za pośrednictwem haseł: "jesteś złym ojcem (synem, bratem, przyjacielem, człowiekiem, specjalistą itp.)"; "sam sobie jesteś winien"; "zawiodłeś zaufanie"; "naraziłeś nas na straty, cierpienie" etc. Tylko niewielu jest na tyle rozsądnych, by na tego rodzaju manipulacje kompleksem winy reagować chłodno i obojętnie.
 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Stanisław Moniuszko w Wilnie
Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie