Polak z Wileńszczyzny odkrył nową gwiazdę!

drukuj
13.06.2019
Fot. Henryk Sielewicz

Gwiazda Henryka Sielewicza wreszcie rozbłysła – został on prawdopodobnie pierwszym na Litwie odkrywcą nowego czerwonego karła! Sztuki tej udało się dokonać w prywatnym obserwatorium pana Henryka w Słobodzie koło podwileńskich Ławaryszek, co zostało potwierdzone przez Centralne Biuro Telegramów Astronomicznych z siedzibą w USA. Nowej gwieździe nadano nazwę "Sielewicz 1" (zgodnie z polską pisownią, czyli inaczej niż pan Henryk ma wpisane w litewskim paszporcie).

Szczęśliwy odkrywca przyznaje, że spełniło się marzenie jego życia – przez ponad 50 lat polował na ciała niebieskie, aczkolwiek o uchwyceniu nowego czerwonego karła nie śmiał nawet marzyć... Cóż, do spełnienia marzenia życia czasem trzeba uparcie dążyć przez pół wieku, a cierpliwość, zacięcie i poświęcenie zwykle zasługują na nagrodę. 
Któż na Wileńszczyźnie nie zna Henryka Sielewicza, astronoma pasjonata ze Słobody? Od lat penetruje niebo przy pomocy własnoręcznie szlifowanych soczewek i coraz doskonalszych teleskopów swojej konstrukcji. Bakcyla astronomii połknął jeszcze w wieku nastolatka. Zapewne tylko on sam wie, ile wyrzeczeń i ofiar wypadło złożyć na ołtarzu swojej pasji. Własnymi rękoma zbudował i wyposażył niewielkie domowe obserwatorium, które nieustannie modernizuje, więc dziś nie dorównuje mu chyba żadna inna amatorska tego typu budowla na Litwie. A wszystko z myślą, że kiedyś wśród tego mrowia świecących kropek i kropeczek na nocnym niebie uda się odkryć tę jedną, jedyną, wymarzoną i ukochaną – swoją Gwiazdę!
Od wielu lat pan Henryk przyjaźni się z innym Polakiem, zawodowym astronomem prof. Kazimierzem Czernisem, prowadzącym obserwacje w położonym w pobliżu Malat głównym litewskim obserwatorium. W roku 1990 udało im się wspólnie (właśnie z dachu pod Ławaryszkami) odkryć nową kometę, co wówczas zarejestrowane zostało na konto Czernisa. 
Gwiazda "Sielewicz 1" nie będzie jednak pierwszym wpisem tego nazwiska do międzynarodowego rejestru ciał niebieskich: kilkanaście lat później prof. Czernis nazwiskiem "Sielewicz" nazwał kolejną odkrytą przez siebie asteroidę. Cóż jednak znaczy asteroida czy nawet kometa wobec odkrycia czerwonego karła, którego rozbłyski są bardzo krótkie, dlatego prawdopodobieństwo uchwycenia ich jest porównywalne z wygraniem wyjątkowej kumulacji na loterii.
Uchwycenie, wypatrzenie, identyfikacja to jedno, po czym należy bowiem przejść jeszcze całą procedurę zgłoszenia do Biura Małych Planet. Czemu towarzyszy wyraźnie nerwowe czekanie – czy to właśnie tobie puścił wtedy oczko czerwony karzeł, czy też ktoś inny z krocia astronomów na całym świecie uchwycił to lepiej, szybciej zgłosił – i to właśnie jemu przypadnie laur odkrywcy... Dlatego euforia nadeszła dopiero 27 kwietnia, gdy rejestrację odkrycia potwierdził "The Astronomer`s Telegram" – główny informacyjny biuletyn astronomów na planecie Ziemia. Ale... oddajmy głos szczęśliwemu astronomowi, który tak oto opisał swoje jakże niecodzienne dokonanie:
22 kwietnia tuż przed północą rozpocząłem obserwacje nocnego nieba w poszukiwaniu komet oraz asteroidów. Tym razem wybrałem galaktykę Messier 101 w Wielkiej Niedźwiedzicy. Obserwacje fotograficzne prowadziłem nowym teleskopem Deltagraph o średnicy zwierciadła 465 mm.f/3 na CCD kamerę FLI ML09000 z ekspozycją 60 sekund. Teleskopu tego używam od sierpnia zeszłego roku. Wykonanie zwierciadła, które szlifowałem oraz polerowałem własnoręcznie, zajęło mi trzy lata. Teraz mam dość mocny instrument do fotografowania głębokiego kosmosu. 
Pierwszą ekspozycję wybranego obiektu wykonałem o 23:44 czasu miejscowego. Po upływie ośmiu minut wykonałem ponownie fotografowanie tego samego obiektu. W programie Astrometryka przebadałem dwie naświetlone klatki. Ku zdziwieniu na drugim zdjęciu zauważyłem gwiazdę, której nie musiało być w tym miejscu. Wykonałem kolejne zdjęcia tego samego obszaru nieba. Na następnych też zauważyłem tę samą gwiazdę, ale na kolejnych zdjęciach okazało się, że ona powoli gaśnie. Na ostatnim dziesiątym wykonanym zdjęciu gwiazda w ogóle znikła. Po dokładnym opracowaniu materiału został on wysłany do "The Astronomer’s Telegram". Po pewnym upływie czasu otrzymałem wiadomość, że dla rozbłyskowej gwiazdy UV Ceti nadano nazwisko Sielewicz 1. Okazało się, że udało mi się utrwalić rzadkie zjawisko, rozbłysk gwiazdy UV Ceti czerwonego karła. 
UV Ceti należy do kategorii gwiazd, zwanych czerwonymi karłami o typie widmowym M6V, masie 0,1 Słońca oraz temperaturze powierzchni 4000 K. Po obliczeniach wynika, że gwiazda podczas rozbłysku w ciągu jednej minuty wydzieliła tyle energii, ile wydziela za całą dobę, czyli ponad 1500 razy więcej. Miała jasność +23,7 magnitudo i była nieosiągalna do obserwacji z powodu słabej jasności, a podczas rozbłysku pojaśniała na 7,9 magnitudo i stała się dostępna memu instrumentowi, gdyż osiągnęła jasność +15,8 magnitudo. Po upływie godziny jej jasność znowu spadła, dlatego zniknęła z pola widzenia mego teleskopu.
Po paru dniach z tego powodu odbyłem dziękczynną 26-kilometrową pieszą pielgrzymkę z rodzinnej wsi Słoboda w gminie Ławaryszki do Ostrej Bramy, aby podziękować Bogu za otrzymany dar, jakim zostałem tak szczodrze nagrodzony.

 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Stanisław Moniuszko w Wilnie
Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie