Pomocny Boski pierwiastek

drukuj
s. Anna Mroczek, 18.08.2020
„Cud nad Wisłą” pędzla Jerzego Kossaka

Było to wielkie zwycięstwo wojsk polskich, tak wielkie, że nie dało się go wytłumaczyć w sposób czysto naturalny i dlatego nazwane zostało Cudem nad Wisłą. (św. Jan Paweł II)

Wojna polsko-bolszewicka rozpoczęła się krótko po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Będąca jej początkiem Operacja "Wisła", zainicjowana została z rozkazu Lenina już 18 listopada 1918 roku. Pokonanie Polski było celem taktycznym, polegającym na udzieleniu pomocy komunistom, którzy w tym samym okresie próbowali rozpocząć rewolucję w Niemczech i w krajach powstałych z rozpadu Austro-Węgier.
Lato 1920 roku było czasem wysiłku ludzi aż po pot na czole, aż po śmierć – i Bożego cudu. Tak właśnie patrzył na Cud nad Wisłą nuncjusz apostolski w Polsce Achilles Ratti, który przebywał w Warszawie w dniach zagrożenia ze strony Armii Czerwonej. Wiedział, że zwycięstwo, które nazywał "zwycięstwem Maryi", było owocem żarliwej modlitwy narodu. 
Nuncjusz był pod tak wielkim wrażeniem modlitewnego zrywu Polaków, że wybrany na papieża (przyjął imię Pius XI), na ścianie letniej rezydencji w Castel Gandolfo polecił namalować obraz, przedstawiający Cud nad Wisłą. Chciał zachęcać ludzi do takiej modlitwy. Chciał, by znak Cudu nad Wisłą wskazywał drogę przyszłym pokoleniom. Fresk jest tam do dziś… i do dziś pozostaje znakiem, już nie dla samych Polaków. Achilles Ratti był przekonany, że Bitwa Warszawska mówi – i niech woła o tym przez kolejne pokolenia! – o Bożej ingerencji w bieg historii, ingerencji wyproszonej przez wiernych.
Musiało stać się coś niezwykłego, że – jak pisał kardynał Aleksander Kakowski – polski żołnierz skruszył dziesięciokrotnie liczbą przewyższającego najeźdźcę i, odpędziwszy go, ocalił Polskę, bardzo, nawet świat cały, śmiało rzec można, od niechybnej zguby.
Wnikliwy badacz Cudu nad Wisłą, ojciec Józef Bartnik SJ, odnotował: Matka Boża ukazuje się w postaci Matki Łaskawej – Patronki Warszawy. […] Pojawia się na niebie przed świtem, monumentalna postać, wypełniająca swoją osobą całe ciemne jeszcze niebo. Ukazuje się odziana w szeroki, rozwiany płaszcz, którym osłania stolicę. Zjawia się w otoczeniu husarii, polskiego zwycięskiego wojska, które pod Wiedniem z hasłem "W imię Maryi" rozegnało pogańskie watahy. Matka Boża trzyma w swych dłoniach jakby tarcze, którymi osłania miasto Jej pieczy powierzone. […] Postać Matki Bożej była widziana przez dziesiątki, lepiej powiedzieć: setki bolszewików, atakujących polskie oddziały w bitwie o dostęp do stolicy. To pojawienie się na niebie wywołało wśród sołdatów strach, przerażenie i panikę, której nie sposób opisać. […] Matka Boża, otoczona światłością, była doskonale widoczna na tle nocnego jeszcze nieba! Bolszewicy na ten widok uciekali w skrajnym przerażeniu, opuszczając ziemię radzymińską, która, wydawałoby się, już na zawsze miała pozostać w ich rękach! Odwrót bolszewików odbywał się w popłochu. Obozy uciekały wszystkimi drogami na przełaj, przez pola. Wozy łamały się, padały konie, którymi drogi były wprost usłane, pomimo że za dezercję groził sąd polowy i wyrok – rozstrzelanie! Spełniła się przepowiednia bł. Wandy Malczewskiej z 1872 roku, że Polska odzyska swoją podmiotowość i że chwilę po odzyskaniu niepodległości Polska zostanie zaatakowana, w taki sposób, że powinna przegrać, ale Matka Najświętsza Polskę uratuje.
Ta niezwykła ingerencja Nieba była odpowiedzią na wielkie wołanie polskiego narodu. W lipcu 1920 roku na Konferencji Episkopatu Polski w Częstochowie biskupi podjęli uchwałę: "Bł. Andrzeju Bobolo, jeśli uratujesz Polskę przed bolszewikami w podzięce podejmiemy starania, abyś został ogłoszony świętym". Jednocześnie zwrócili się do Ojca Świętego Benedykta XV z prośbą o kanonizację bł. Andrzeja Boboli i ogłoszenie go patronem Polski.
Ksiądz kardynał Aleksander Kakowski, metropolita warszawski zarządził 31 lipca 1920 roku odprawianie nowenny od 6 do 15 sierpnia we wszystkich kościołach archidiecezji. 8 sierpnia na ulice stolicy wyległo w procesji z relikwiami bł. Andrzeja Boboli sto tysięcy warszawiaków, wznosząc prośby o ratunek dla Polski. 
Episkopat Polski listem z 7 sierpnia, rozpoczynającym się od słów: Ut unum sint (aby byli jedno), wzywał, by Polacy przestali być myślącymi wyłącznie o sobie egoistami, bo wtedy Pan Bóg nie będzie w stanie pomóc. Biskupi prosili naród: Jeśli zajdzie potrzeba, to żeby nie cofnąć się przed ofiarą z życia, zaangażować się zbrojnie w walkę o Ojczyznę, a także ofiarować swój majątek. Przede wszystkim jednak wzywali naród, aby kornie błagał Boga o cud. Wtedy wszystkie kościoły Warszawy całodobowo miały wystawiony Najświętszy Sakrament. 
Episkopat Polski razem z rządem i wiernymi raz jeszcze poświęcił Ojczyznę Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. W Częstochowie ofiarowano Polskę Maryi Królowej Polski. Na błoniach przed jasnogórskim klasztorem czterdzieści tysięcy ludzi leżało krzyżem!
Na prośbę Józefa Piłsudskiego, który błagał kardynała Aleksandra Kakowskiego: dajcie kapelanów do armii, kardynał napisał odezwę do swojej diecezji przykazując, aby pięć procent kapłanów poszło na front. Wśród nich znalazł się m.in. ksiądz Ignacy Skorupka, który niebawem na polu bitwy, pośród wielu, oddał życie za Ojczyznę. 
Tekstów Pisma Świętego używano dla zagłuszania nadajników wroga, które przez dwie doby bez przerwy nadawane były z Warszawy. Trudno odmówić racji spostrzeżeniu generała II wojny światowej, Hansa Franka: Katolicyzm nie jest w tym kraju wyznaniem, ale warunkiem istnienia.
Ambasador brytyjski w przedwojennej Polsce lord Edgar Vincent D’Abernon Bitwę Warszawską nazwał osiemnastą decydującą bitwą w dziejach świata. W jednym z artykułów pisał: Współczesna historia cywilizacji zna mało wydarzeń posiadających znaczenie większe od bitwy pod Warszawą w roku 1920. Nie zna zaś ani jednego, które by było mniej docenione... Jego rodak, Gilbert Keith Chesterton, wybitny pisarz i największy konwertyta XX wieku w 1927 roku, starając się oddać sprawiedliwość Polsce, rzekł: Gdyby Polska nie narodziła się ponownie, umarłyby wszystkie narody świata.
 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Wilno po polsku
Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie

Wiadomości (wp.pl)

Szturm Rosjan zakończony rzezią. Wszystko zaczęło się od wybuchu miny

Ten atak zakończył się masakrą rosyjskiego oddziału. Zaczęło się od tego, że ich wóz bojowy piechoty BMP-3 wjechał na minę. Całą dramatyczną akcję zarejestrował ukraiński dron.

Niewdzięczne zajęcie chłopek na polskiej wsi. Przykry obowiązek sprzed 150 lat

Polscy chłopi nie byli czyściochami. Ich kobiety miały od świtu do nocy pełne ręce roboty. Cały artykuł przeczytasz na portalu wielkahistoria.pl. 150 lat temu, gdy w chatach nikt nie myślał o bieżącej wodzie, najbardziej czasochłonnym obowiązkiem było pranie. Niezależnie, czy panował siarczysty mróz czy z nieba lał się żar – bielizna musiała być uprana. Kobiety zajmowały się tym co tydzień. Brak bieżącej wody oraz sprzętów powodował, że było to dla chłopek zajęcie męczące i czasochłonne, często zajmowało dwa dni. Moczenie w ługu (woda i węgiel drzewny) odbywało się w chacie, a właściwe pranie nad rzeką, jeziorem lub stawem. Po namydleniu, tarciu i praniu drewnianymi kijankami konieczne było wyparzenie i krochmalenie w domu. Prania odbywały się w piątki, często też w soboty – niezależnie od pogody i pory roku – prano także na mrozach. Chłopki w XIX w. dźwigały często pranie np. przez kilometr, przemieszczając się po kolana w śniegu i z ryzykiem zapalenia płuc, za co 150 lat temu mogły przypłacić nie tylko zdrowiem, ale i życiem.

Lewica gotowa do wyborów do PE. Biedroń będzie otwierał listę

Lewica jest gotowa do czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Ja będę otwierał naszą warszawską listę - powiedział w Studiu PAP europoseł, współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń.