"Światowiec z Borzęcina", czyli Mrożek

drukuj
Halina Turkiewicz, 15.06.2020

"Sytuacja jak z Mrożka", "temat dla Mrożka", "bohater w stylu Mrożka" – takie mniej więcej stwierdzenia, już niemal idiomy, weszły do leksykonu inteligencji polskiej 2. połowy XX wieku. A stało się to dzięki temu, że Sławomir Mrożek, dowcipniej niż kto inny, łącząc elementy żartu, ironii, satyry, stosując groteskę, potrafił uchwycić elementy absurdu, tkwiące w rzeczywistości PRL-u i znacznie szerzej.

Fascynacje twórcze artysty obejmowały różne dziedziny. Najbardziej zasłynął jako dramatopisarz, ale pociągające są także jego opowiadania satyryczne. Jako satyryk wypowiadał się także w formie rysunku na łamach wielu pism. W późniejszej fazie twórczości ujawnił się także jako eseista i epistolograf. Obok Witolda Gombrowicza, Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza, Wisławy Szymborskiej, jeżeli chodzi o twórców dwudziestowiecznych, jest jednym z najbardziej znanych na świecie pisarzy polskich.

W bieżącym miesiącu mija 90 lat od dnia przyjścia na świat tego oryginalnego, wszechstronnie utalentowanego twórcy. Przypomnijmy zatem okazjonalnie niektóre fakty z jego biografii oraz przynajmniej wybrane rysy bogatej twórczości.

Między Borzęcinem i Krakowem
Sławomir Mrożek urodził się 29 czerwca 1930 roku w Borzęcinie, prowincjonalnym miasteczku małopolskim, do którego był mocno przywiązany i które, jak wiele podobnych miejscowości, dostarczało mu później materiału do satyryczno-humorystycznej twórczości. 
Ojciec przyszłego artysty, Antoni, był kierownikiem urzędu pocztowego. Matka Zofia pochodziła z rodziny Kędziorów. Sławomir był jednym z ich trojga dzieci. Niedługo po jego przyjściu na świat rodzina przeniosła się do Krakowa. Lata wojny spędził na prowincji. Po wojnie w Liceum im. Nowodworskiego w Krakowie Mrożek uzyskał maturę. Próbował podjąć studia, jednakże na żadnym z obieranych kierunków (architektura, orientalistyka, historia sztuki) nie mógł odnaleźć swojego powołania. 
W latach 1950-1954 jest członkiem redakcyjnym "Dziennika Polskiego". Zgodnie z ówczesną koniunkturą bierze udział w promowaniu zalet nowego ustroju, niedługo to jednak potrwa. W roku 1950 debiutuje jako rysownik. Od 1953 zamieszcza cykle satyryczno-humorystycznych rysunków m.in. w "Przekroju" i "Szpilkach", zyskując dzięki temu niemałą popularność. W latach 1957-1959 prowadzi parodystyczną rubrykę także w krakowskim "Życiu Literackim". 
Wykpiwał także stereotypy i różnego rodzaju nonsensy codzienności PRL-u w tak zwanym "Postępowcu". Była to rubryka tekstowo-rysunkowa, zamieszczana na łamach różnych pism, która ujawniła wielką zdolność wyczucia absurdu i kpiarsko-humorystyczne oraz satyryczne możliwości autora. Oto próbka tekstu, który stanowi satyrę-parodię programowego wstępniaka:
Ku proroczej wizji. - W całym kraju odbędzie się wielka zbiórka pustych flaszek po wódce. Flaszki te mogą być wykorzystane na budowę szklanych domów, przewidzianych już przez Żeromskiego.
Mamy tekst z aluzją literacką, co jest zresztą częstym chwytem w twórczości Mrożka, przypomnijmy zatem, że wizję szklanych domów w niepodległej Polsce snuł Stefan Żeromski w powieści Przedwiośnie. 
Książkowy debiut literacki Mrożka przypada na rok 1953, kiedy to startuje zbiorem Opowiadania z Trzmielowej Góry. Niebawem ukazują się także Półpancerze praktyczne. Już te pierwsze rzeczy wykazują humorystyczno-satyryczny stosunek autora do otaczającej rzeczywistości. W tytułowym opowiadaniu drugiego zbioru ośmiesza m.in. tkwiące w ludziach instynkty stadne. Nawet XVI-wieczne półpancerze, które trafiły do sprzedaży i z którymi na początku nie było wiadomo, co robić, okazują się zaraz przydatne dla wszystkich, skoro ktoś ze znajomych coś takiego już nabył. 
Lata pięćdziesiąte upływają Mrożkowi raczej pod znakiem prozy. Nabiera coraz większej wprawy właśnie jako autor opowiadań satyrycznych, które wydaje w kolejnych zbiorkach: Słoń (1957) oraz Wesele w Atomicach (1959). 
Sięga także wówczas po większe formy narracyjne. W dwóch swoich zabawnych powieściach – Maleńkie lato (1956) oraz Ucieczka na południe (1961) – daje satyryczny, ale przedstawiony nie bez sentymentu, obraz polskiej prowincji.

Pasowanie na dramatopisarza 
Jak wiadomo, najsłynniejszą częścią dorobku twórczego Mrożka są jego dramaty. Pierwsza sztuka teatralna powstała w 1958 roku. Jest to dramat Policja. Ukazany w nim został obraz totalitarnego państwa, które, żeby przetrwać, paradoksalnie potrzebuje zaistnienia opozycji. Absurd przedstawionej rzeczywistości polega na tym, że manipuluje się tu ciągle pojęciem wolności, której, oczywiście, nie ma. Stwarzanie natomiast jej pozorów służy jedynie do umacniania reżimu policyjnego.
Następne sztuki Mrożka prowadziły dialog z tradycją, nawiązując do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej. Dramat Indyk (1960) stanowi swego rodzaju rozprawę z mitem romantycznym. 
Z kolei Zabawa (1962) bywa postrzegana jako parafraza Wesela Stanisława Wyspiańskiego. W ogóle motyw balu, wesela, tańca wracał niejednokrotnie na karty twórczości Mrożka. Jako aluzja do najsłynniejszego dramatu Wyspiańskiego jest traktowane też satyryczne opowiadanie Wesele w Atomicach. 
Wracając do Zabawy. Akcja dramatu sprowadzona jest do minimum. Trzech Parobków poszukuje "zabawy", rozrywki. Chciałoby się odpocząć, rozluźnić. Niejednokrotnie już im się nawet wydaje, że coś odnaleźli, że słyszą jakieś głosy, śpiew i muzykę, jednak przybliżanie się do tych odgłosów wciąż upewnia, że to tylko złudzenie. Kiedy docierają wreszcie do świetlicy, zastają tam ciszę i pustkę. Nie znajdują tu żadnej namiastki, najsłabszego chociażby echa z roztańczonej chaty bronowickiej w Weselu Wyspiańskiego. 
Finał dramatu był interpretowany jako rozczarowanie bohaterów do nowego ustroju, do rzeczywistości PRL-u. Nieco wcześniej, ale prawie równolegle i trochę w inny sposób, swoją niechęć do powojennej rzeczywistości ujawnił także bohater Kartoteki Różewicza. 
Można także zasugerować, że w Zabawie są jakieś odległe echa (nieświadome czy zamierzone?) tej aury, jaka występuje w dramacie Samuela Becketta Czekając na Godota. Podobnie, jak tytułowy bohater Becketta nie pojawi się w ogóle na scenie, tak też wymarzona "zabawa" nie stanie się udziałem Parobków ani oczekującego jej widza. Napięcie to wzrasta, to opada, finał niejednego być może rozczaruje, ale zmusi też zapewne do refleksji, że nie wszystkie oczekiwania się spełniają i że jest to reguła, obejmująca nie tylko rzeczywistość PRL-u. Sztuki Mrożka mają to do siebie, że cechuje je zazwyczaj wymiar uniwersalny. 
Te, a jeszcze bardziej następne sztuki Mrożka, unaoczniły fakt, że najbliższą kategorią estetyczną jest dla niego groteska. Dana konwencja nie ma może tak wielkiej tradycji, jak realizm, jednakże ujawniła się już dawno w twórczości takich artystów światowej sławy, jak: Francois Rabelais, Edgar Allan Poe, Ernst Theodor Amadeus Hoffmann, Nikołaj Gogol, Michaił Sałtykow-Szczedrin, w wieku zaś XX – Franz Kafka, Bertolt Brecht, Eugene Ionesco, Samuel Beckett i in. 
Jeżeli chodzi o rodzimą tradycję, miał tutaj Mrożek takich poprzedników, jak: Roman Jaworski, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Bruno Schulz, Konstanty Ildefons Gałczyński, Tadeusz Różewicz. Wiadomo, że konwencja groteski jest bardzo pojemna. Łączą się tutaj ze sobą takie m.in. cechy, jak wszelkiego rodzaju fantastyka, ekscentryczność, hiperbolizacja (wyolbrzymienie), deformacja rzeczywistości przedstawionej. Wydarzenia i sytuacje zarysowane są często jako absurdalne, alogiczne i tylko głębsze wniknięcie potrafi wysupłać z nich jakiś sens. 
Sztuce groteskowej, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z literaturą, czy z malarstwem, rzeźbą, muzyką, towarzyszy niejednolitość stylu i nastroju: komizm zderza się z tragizmem, liryzm z powagą, sentymentalność z brutalnością, wykwintność z wulgarnością itp. Nieodłącznymi elementami groteski są prowokacja i parodia. Słowem, ta kategoria stanowi bardzo pojemny "worek", w którym wymieszane są ze sobą różne elementy i trzeba nie lada talentu, żeby tej "mieszance" nadać mimo wszystko sens, którego nie da się akurat odmówić twórczości Mrożka.

Tango 
W 1963 roku twórca wyemigrował do Włoch. Rok później powstanie dramat Tango, który przyniesie artyście prawdziwy rozgłos i uznanie. W tej sztuce również nietrudno doszukać się pogłosów Wesela. Już sam motyw ślubu, zasadniczy dla dramatu, skłania do snucia takich paraleli. Według Tadeusza Nyczka, Tango – to jedna z najważniejszych powojennych sztuk, obok Kartoteki Różewicza i Ślubu Gombrowicza. 
Dramaty Mrożka zdradzają ponadto jawne koligacje z twórczością Gombrowicza. Sam autor Tanga nie ukrywał tego. "(...) gdyby Gombrowicz nie napisał Ślubu – zwierzał  się Mrożek w Małych listach – ja bym nie napisał Tanga, przynajmniej w takiej postaci, w jakiej napisałem".
Akcja rozgrywa się w domu artysty, w którym zderzają się ze sobą przedstawiciele trzech pokoleń. Pan domu, Stomil, jest raczej karykaturą awangardowego artysty. 
Już samo wyposażenie mieszkania daje podstawę do operowania kategoriami groteski i absurdu. Panuje tutaj niesamowity bałagan, jakieś horrendalne pomieszanie z poplątaniem. Dziadka już dawno pochowano, nie usunięto jednak z mieszkania katafalku. Pani domu, Eleonora, jest matką 25-letniego syna, a wózek dziecinny nadal zawadza miejsce w pokoju, suknia ślubna ciotki wciąż jeszcze poniewiera się na stole obok innych nie przystających do siebie rzeczy. Podobne przykłady można, oczywiście, mnożyć. 
Zarysowuje się klasyczny na pozór konflikt pokoleń, odwieczna walka młodych i starych, jednakże jej istota jest jakby odwrócona. Tym razem młodzi stają po stronie przywiązania do tradycji, domagają się jej kultu i uszanowania. Reprezentantem takiej postawy jest Artur. Starzy natomiast, czyli jego rodzice, wręcz odwrotnie, deklarują brak szacunku do tradycji, chełpią się swoimi nowoczesnymi, awangardowymi zachowaniami i poczynaniami jeszcze w młodości. Wtóruje im czasem nawet babcia Eugenia. 
Artur, obserwując to niesamowite rozprzężenie w rodzinie, staje niemal na głowie, żeby przekonać rodziców o potrzebie jakiegoś porządku, jakiejś formy, która wprowadziłaby ład w to chaotyczne bytowanie. Próbuje przekonać rodziców, że ich awangardowość niczego dobrego nie przyniosła:
Artur: – I coście stworzyli? Ten burdel, gdzie nic nie funkcjonuje, bo wszystko dozwolone, gdzie nie ma ani zasad, ani wykroczeń?
Stomil: – Jest tylko jedna zasada: nie krępować się i robić to, na co ma się ochotę. Każdy ma prawo do własnego szczęścia (…)
Moja rzecz – wychodzić poza formę.
Jako że żadne dyskusje nie przynoszą efektu, Artur spróbuje w inny sposób "stworzyć system wartości". Młody człowiek wpada na pomysł, że środkiem zaradczym mógłby się stać jego ślub z ukochaną Alą. Tradycyjna forma ślubu zmusiłaby nareszcie do wystąpienia w odpowiedniej do sytuacji formie także jego antenatów. Problem polega jednak na tym, że trzeba też narzeczoną przekonać do niezbędności ślubu. Wchodząc w porozumienie z wujem Eugeniuszem Artur w spiskowy sposób zmusza wszystkich do wzięcia udziału w uroczystej ceremonii. Nawet Stomil zmuszony był się wreszcie zapiąć. Pod groźbą rewolweru babcia Eugenia błogosławi wnuka.
Pomysł ze ślubem, jako powrotem do wartości, ponosi, niestety, fiasko. Po pierwsze, okazuje się, że ukochana Ala jeszcze przed ślubem utraciła niewinność i w dodatku nie Artur jest tego sprawcą. Po drugie, rozchełstani przedstawiciele rodziny, siłą niemal wtłoczeni w paradne ubrania, wyglądają pokracznie, groteskowo. Wysiłek narzucenia formy idzie na marne, skoro brakuje treści, skoro nie ma odpowiedniego ducha.
Dramat rodzinny nabiera w tym wypadku szerszej wymowy. Rodzina staje się obrazem całego społeczeństwa, w którym zabrakło jakiejś poważnej, wielkiej idei, jakiegoś pomysłu na godne, treściwe, ciekawe życie. 
Jan Błoński, komentując wymowę dramatu, pisał o Mrożku: "Jakby mówił, że widzimy zgrzybiałość form naszych, ale nowych nie umiemy stworzyć. Nasze ciała żyją w wieku dwudziestym, dusze w dziewiętnastym, tym prowincjonalnym. Dlatego po prostu, że nie widać innych niż ówczesne wartości". 
Pustka, oczywiście, niemożliwa. Powinien ją ktoś wypełnić. Taką osobą w dramacie jest Edek, czyli po prostu "esencja chama". To podejrzany, amoralny typ, zawsze i wszędzie "swoje wie". Potrafi zjednać do siebie całe niemal otoczenie. Nawet Stomil, któremu podrywa żonę, jest przeświadczony o "niezbędności" Edka i próbuje do niego przekonać swojego syna, który nie znosi tego podejrzanego typa:
Stomil: – Edek to konieczność. To szczera prawda, której tak długo szukaliśmy gdzie indziej, bo wyobrażaliśmy ją sobie inaczej. Trudno, Edek to fakt. Nie można nienawidzić tego, co konieczne. Trzeba polubić. 
Ten właśnie prostak triumfuje w finale dramatu. To on zaprasza do tanga, to on narzuca swoje wartości, w tym wypadku raczej antywartości. Wizja przyszłości, dyktowana przez Edka, nieprzypadkowo chyba "partnera z wąsikiem", zarysowuje się nie tylko nieponętnie, lecz nawet groźnie.
Tango – to jedna z najczęściej bodaj wystawianych sztuk Mrożka, weszła też do kanonu lektur szkolnych. Poddawana jest często różnym interpretacjom. Jeżeli chodzi o ten i inne dramaty Mrożka, warto by skorzystać z interpretacji wspominanego Jana Błońskiego, znawcy dramatu, autora solidnego kompendium Wszystkie sztuki Mrożka (1995).

Emigranci
W 1968 roku Mrożek jest w Paryżu. To rok brzemienny w wydarzenia polityczne. Dramatopisarz jest jednym z tych, którzy podpisują list protestacyjny przeciwko wkroczeniu wojsk ówczesnego Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. Po takim geście władze krajowe odmawiają mu paszportu, ogłoszony jest także trzyletni zakaz rozpowszechniania jego twórczości w Polsce. Prosi w takim wypadku o azyl polityczny we Francji. 
Po upływie ponad dziesięciu lat pobytu Mrożka za granicą powstała jednoaktówka Emigranci (1974). W opinii znawców stanowi ona "uniwersalne studium kondycji wygnańca". W sztukach Mrożka, co już zostało zauważone przez badaczy, często stosowanym chwytem jest zderzanie ze sobą dwóch kontrastowych osobników, mędrka i prostaka. W Tangu byli to Artur i Edek. Dramat Emigranci także jest jednym z najlepszych tego przykładów. 
Tym razem spotkali się ze sobą dwaj emigranci: AA – emigrant polityczny i XX – emigrant zarobkowy. Zostali po prostu na siebie skazani, wynajmując pokój w jakiejś obskurnej piwnicy, suterenie. Nie czują się w niej dobrze, ale przecież najważniejsze jest to, że nie trzeba dużo płacić. Nie mając na pozór wiele wspólnego, ale razem mieszkając, muszą ze sobą obcować, rozmawiać, przekonywać siebie nawzajem do swoich racji. 
Jest to jedna z najbardziej psychologicznych sztuk Mrożka. Ukazuje ona mentalność ludzi z prowincji, którzy zderzyli się z tak zwanym "wielkim światem". Motywacje działania obu na pozór są różne i jednocześnie podobne. Obaj chcieliby jakoś się urządzić w świecie. 
Ich rozmowa na początku przypomina jakiś mało znaczący bełkot, mówią o sprawach błahych, o tym, co się widziało na dworcu, na ulicy. Nie dowierzają sobie nawzajem, bo każdy chciałby udawać kogoś lepszego, kogoś, kim tak naprawdę nie jest. Powoli jednak z tego bezładnego na pozór bełkotu wyłaniają się jakieś racje, motywy postępowania, które skazują tymczasem na nędzne wegetowanie, na złożenie ofiary w imię wymarzonej przyszłości. 
Razem mieszkając, muszą spędzać ze sobą "i piątek, i świątek", spotykają wspólnie Nowy Rok, co jeszcze bardziej stwarza okazję do snucia refleksji o przyszłości. Emigrant zarobkowy XX roztacza przed współlokatorem wizję mieszczańskiej przyszłości:
XX zaczyna myśleć o tym, że tam w domu czekają na niego, a on znowu nie przyjechał. Jest tutaj, żeby zarabiać, a wakacje będzie miał jak wróci do domu: położy się w sadzie na kocu i będzie spał. Potem wstanie i ubierze się elegancko, bo będzie miał imieniny. Zaprosi prawie całe miasteczko, urządzi wielką fetę, żeby wszyscy widzieli, że przyjechał pan z zagranicy. A potem zacznie budować piękny, piętrowy, murowany dom z centralnym ogrzewaniem. Ale to dopiero za parę dobrych lat. Wyprowadzą się od teściów i będą mieszkać u siebie. Nagle XX dostaje ataku i zaczynają drżeć mu ręce jak inwalidzie. Ma to od roku. (…)
Wspaniale są uchwycone motywy działania owego prostaka, co to pragnie być panem. W niejednym pokutuje przecież jakże znana mentalność: dążyć do czegoś nie tyle nawet dla własnej wygody, ale głównie po to, "żeby wszyscy widzieli", delektować się i napawać się tym, że nie jestem gorszy, nie jestem życiowym niezdarą, stać mię na wiele w sferze zaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych.
Przyszłościowe plany AA, emigranta politycznego, są, zdawałoby się, ambitniejsze. Jest oczytany, marzył nawet o napisaniu książki:
AA postanowił napisać książkę o człowieku w stanie czystym, czyli o niewolniku, czyli o sobie, dzieło jego życia. (…) Postanowił napisać książkę o radościach i smutkach niewolnika, o niewolniczych misteriach, wierzeniach i obyczajach, o niewolniczej filozofii, kosmogonii, matematyce. Jednak nie napisał, bo się bał. A żeby się nie bać – uciekł. Teraz nie pisze, bo... już się nie boi. Uciekłszy, przestał być niewolnikiem. Rozpłynął się w wolności. Stracił temat i jego potrzebę. Na szczęście spotkał XX-a. XX jest taki, jakim był AA, zanim przestał nim być: niezmienny, niewrażliwy na otoczenie przybysz z innego świata. (...)
Nie wszystko jest jednak takie proste. Umieszczeni jakby na różnych biegunach bohaterowie mają jednak wiele wspólnego ze sobą. Głębsza analiza sytuacji prowadzi do wniosku, który wyraziście sformułował przywoływany już tutaj Tadeusz Nyczek: "(...) konfrontacja mędrka i chama to metafora dwoistości, jaka jest w każdym z nas, esencja Polaka, najpełniejszy autoportret samego Mrożka, światowca z Borzęcina". 

Prowincja polska z perspektywy wielkiego świata 
Przez długie lata mieszkał Mrożek za granicą, zatrzymując się na dłużej we Włoszech, Francji, Niemczech, USA, docierając wreszcie aż do Meksyku. 
W 1981 roku protestował przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce oraz zerwał z oficjalną prasą krajową. Jako twórca zareagował na tę sytuację, wydając parę lat później w Londynie tzw. Donosy – zabawki literackie z okresu stanu wojennego. Podczas gdy w owym czasie powstało wiele poważnych dzieł, będących reakcją na tę nadzwyczajną sytuację (Raport z oblężonego Miasta Zbigniewa Herberta czy Przywracanie porządku Stanisława Barańczaka), Mrożek nie rezygnuje ze stylu satyryczno-humorystycznego. Podobnie zachował się wówczas Miron Białoszewski, tworząc Kabaret Kici Koci.  
Nadal powstają także kolejne dramaty Mrożka. Interesują go coraz bardziej relacje Wschodu i Zachodu, czemu daje wyraz w takich sztukach, jak Ambasador (1982), Letni dzień (1983) czy Kontrakt (1986).
W 1987 roku Mrożek wstępuje w drugi w swoim życiu związek małżeński. Pierwsza żona artysty, malarka Maria Obremba, zmarła w 1969 roku. Tym razem zauroczyła go Meksykanka Susana Osorio Rosas.
Lata 1989-1996 upływają mu na ranczo "La Epifania" w Meksyku. Nie traci kontaktu z krajem. Od 1988 roku na łamach "Tygodnika Powszechnego" publikuje cykl felietonów publicystycznych Małe listy. 
W 1990 roku zostaje mu przyznane honorowe obywatelstwo Krakowa. Mrożek cały czas trzyma rękę na pulsie tego, co dzieje się w kraju, i daje temu wyraz w różnych formach wypowiedzi literackiej. 
Zachowuje krytyczny stosunek do tak zwanego "swojactwa", wytyka rodakom różne błędy i niestosowne zachowania, czasem bardziej bezpośrednio, czasem w sposób alegoryczny, co jest częściowo zastosowane w zbiorze Artysta (1992), na który składają się dwa cykle małych form narracyjnych. Są to krótkie satyryczno-humorystyczne opowiadanka, wyświetlające wady i ułomności zarówno poszczególnych osobników, uwikłanych w taki czy inny splot okoliczności, z którym trzeba jakoś poradzić, jak i całego społeczeństwa, bo, jak się okazuje, nie tylko okres zniewolenia sprawia kłopoty, nie brakuje ich także w czasach sławetnej wolności i demokracji.
Bohaterowie cyklu opowiadań Kogut, Lis i ja ze zbiorku Artysta roztrząsają zawsze aktualne i paradoksalne często problemy: "wrócić, nie wrócić", kiedy się dowiadują, że "w stolicy zmieniła się władza"; może załatwić sfałszowane dokumenty, żeby pewniej przedostać się tam, gdzie trzeba? A może wywiesić tablicę pamiątkową ku czci tego, czego się nie pamięta? Okazuje się jednak, że nawet taka inicjatywa wzbudza podejrzenie ze strony zawsze czujnej władzy. Tablica natychmiast znika. Propozycja Koguta:
(…) żeby wmurować tablicę pamiątkową na pamiątkę tablicy pamiątkowej – ginie właściwie ,w zarodku, albowiem:
Nie zdążyliśmy wyrazić naszego stosunku do tej propozycji, bo podeszło do nas dwóch.
Nie stać i nie robić zgromadzenia – powiedzieli. – Przechodzić, przechodzić!
No tośmy przeszli, przeszli.
Czy to nam czegoś nie przypomina?
Bohaterowie drugiego cyklu Nowosądecki, Majer i ja nie mogą wyzbyć się problemów, egzystując nawet w warunkach nieograniczonej wolności. Skoro zagraniczne napoje alkoholowe przerastają ich możliwości finansowe, dochodzą do wniosku, że trzeba "zbudować socjalizm na nowo". Ich "rewolucja bis" (tytuł opowiadania) polega na przypomnieniu starego procederu:
(…) Przystąpiliśmy do dzieła. Nowosądecki postarał się o aparaturę, Majer o surowce, a ja znalazłem lokal, czyli piwnicę. Bowiem za pędzenie samogonu grożą surowe kary i jako rewolucjoniści musimy pracować w podziemiu. 
Innym znów razem (opowiadanie Obrady), próbując przystosować się do nowych czasów, rzucają pomysł, że "warto by założyć partię polityczną", co zmusza, z kolei, do zastanowienia się nad programem, chociaż daleko im do kogoś w rodzaju Kissingera:
(…) Wracając do tematu, na przykład, co myślisz o rolnictwie?
– Może być, mnie nie przeszkadza.
– A przemysł ciężki?
– Jak za ciężki, to zelżyć.
– Wobec tego, co z lekkim?
– Proste, lekki będzie trochę cięższy, a ciężki lżejszy.
– Oświata?
– Niech świeci, byle wyłączać przy wychodzeniu. I nie czytać, bo prądu szkoda. (…)
Jeszcze w innym wypadku (opowiadanie Przesada) motywacją do działania staje się zwyczajna ludzka zazdrość. Na wieść, że "Majerowi już jest lepiej", bo nie tylko wyszedł z choroby, ale też wygrał na loterii mercedesa, dwaj kumple przekłuwają opony jego nowego samochodu, albowiem:
(…) Że mu jest lepiej, to można jeszcze znieść. Ale po co ma być mu za dobrze. 
Słowem, Mrożek zawsze i wszędzie ośmiesza różne ludzkie słabości: czy to przywiązanie do szarej, nędznej egzystencji, czy to wygórowane ambicje, przerastające realne możliwości konkretnego osobnika, czy to chorobliwą zazdrość itp.

Miłość na Krymie
Sięganie po różne formy wypowiedzi oddala nieco artystę od dramatu, ale na lata meksykańskie przypadają takie m.in. dramaty, jak: Wdowy (1992) czy Miłość na Krymie (1993). Zwłaszcza ta druga sztuka zdobyła największe uznanie spośród utworów Mrożka, powstałych w latach dziewięćdziesiątych.
Jak sądzą niektórzy, główną bohaterką dramatu jest Rosja, mielona przez tryby historii, zmieniająca za każdym razem swoje oblicza. Jest to jednocześnie sztuka bardzo literacka, niezwykle intertekstualna. Dobrze znanym zwyczajem, pisarz odwołuje się w niej do literatury, do twórczości Wiliama Szekspira, Iwana Turgieniewa, Antoniego Czechowa, Michała Bułhakowa, Włodzimierza Majakowskiego i in., ale także do obiegowych wyobrażeń na temat Rosji i "rosyjskości", rosyjskiej duszy i mentalności. 
Jest to bardzo pojemna, nasycona mnogością osób i wydarzeń "komedia tragiczna" w trzech aktach. Każdy akt dramatu odsyła do innej epoki historycznej. Akt I rozgrywa się w roku 1910 jakby w klimacie sztuk Czechowa, nawiązuje m.in. do Trzech sióstr, Wiśniowego sadu, Wujaszka Wani. Imię głównej bohaterki – Tatiana – także wzbudza reperkusje literackie. W pierwszej części sztuki panuje jeszcze spokój, wszystko płynie powoli, jest czas na herbatkę, na filozoficzne dysputy i bardziej błahe rozmowy. Trwająca jeszcze sielanka zapowiada jednak jakby jakieś zbliżające się pęknięcie, czego będziemy świadkami w kolejnej części dramatu. 
Akt II przenosi widza do roku 1928. Jest to zatem Rosja porewolucyjna, klimat jakby z Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa, aura totalitarnego absurdu, w którym muszą się jakoś odnaleźć poznani na początku sztuki bohaterowie.
Wydarzenia aktu III rozgrywają się na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku, a więc już po rozpadzie Związku Radzieckiego, rządy mafii, chaos, rozprzężenie. Przyszłość mglista, niejasna, niepewna. Nawet słowa tracą pierwotną siłę. Sztuka wkracza jednocześnie w wymiar najbardziej uniwersalny. 
Różne wymiary czasowe scalają ci sami bohaterowie. Jedni się starzeją, inni jakby nie ulegają destrukcyjnej sile czasu. Wbrew pozorom nie jest to dramat, dotyczący głównie dziejów historycznych.
Bohaterowie sztuki – jak napisała Małgorzata Joanna Adamczyk – "(...) przemykają przez czas w różnych momentach dziejowych Rosji, próbując nie dać się zmiażdżyć trybom Wielkiej Historii i żyć swoim małym, codziennym życiem. Niektórzy bohaterowie się przy tym starzeją, inni pozostają w tym samym wieku. Zmieniają się natomiast, zależnie od historycznej chwili, ich wzajemne relacje oraz społeczne uwikłania. Te same postaci ukazywane w różnym świetle i konwencji (…) nabierają cech uniwersalnych, bo oto niezależnie od czasów i od ich splugawienia potrafi w nich przetrwać uczucie właściwe każdemu – miłość. Nic to, że krymska miłość bywa żałosna, neurotyczna, banalna lub na sprzedaż, ważne, że zawsze jest. (…)
Sztuka Mrożka staje się historycznym (lub też historiozoficznym) freskiem, w którym główną rolę odgrywa miłość – zawikłana, ale i na tyle silna, że zdolna zwyciężać czas".
Uniwersalnego, a nawet metafizycznego wymiaru nadaje sztuce pejzaż – niezmienny w każdym akcie obraz morza i gór, przeciwstawienie ładu natury groźbie wichrów historii, kiereszujących losy ludzkie.

Powrót do kraju, świata i wieczności
W roku 1996 Mrożek wraca do Polski, zamieszkuje w Krakowie. Mnożą się nagrody i różne inne formy uznania. Od 1997 roku swoimi felietonami wzbogaca "Gazetę Wyborczą".
Rok 2000 przynosi kolejny dramat Mrożka, którym jest Piękny widok. Ukazuje się wówczas także Dziennik powrotu. W tymże roku otrzymuje pisarz tytuł honoris causa nobliwego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Znacznie później, w 2012 roku, zbieżnym tytułem uhonoruje go Uniwersytet Śląski w Katowicach
W 2002 roku dostaje udaru mózgu, którego skutkiem jest afazja, czyli utrata zdolności posługiwania się językiem w mowie i na piśmie. Ta sytuacja doskwiera pisarzowi trzy lata. 
W 2004 roku dokonuje się "odkrycie Mrożka-epistolografa", gdyż ukazują się wówczas Listy do Jana Błońskiego, okaz "literatury pocztowej". Wybór partnera do korespondencji nie jest tu przypadkowy. Jan Błoński, historyk literatury, znawca dramatu, był już przez nas nazywany jako autor monografii Wszystkie sztuki Sławomira Mrożka. 
Efektem walki ze wspomnianą chorobą staje się Baltazar. Autobiografia, dzieło wydane w 2006, które rok później było nominowane do Nagrody Literackiej Nike.
W czerwcu 2008 roku Mrożek wyjechał do Nicei na południu Francji. Tymczasem w Krakowie nadal ukazywały się różne jego książki. Coraz bardziej ujawniał się przed czytelnikiem jako eseista. Wystarczy powołać się na wydane w latach 2010-2013 trzy tomy jego Dziennika.
Zmarł 15 sierpnia 2013 roku w szpitalu w Nicei. Prochy zostały sprowadzone do kraju. 17 września tegoż roku odbył się uroczysty pogrzeb w kościele śś. Piotra i Pawła w Krakowie. Mszę św. celebrował metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz. Mrożek spoczął w krakowskim Panteonie Narodowym.
Artysta milczy od siedmiu niemal lat, a "tematy dla Mrożka" ciągle są, a nawet się mnożą. Uśmiecha się i pokpiwa zapewne nadal, analizując je teraz z prawdziwej wysokości.
 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Stanisław Moniuszko w Wilnie
Wilno po polsku

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie