W krainie zamków i wapiennych ostańców

drukuj
Helena Rajch, 16.01.2019
Fot. Helena Rajch. Potężne ruiny warowni Ogrodzieniec są rade zwiedzającym

Poznajmy Polskę

Leżący pomiędzy Krakowem i Częstochową teren, zwany Wyżyną Krakowsko-Częstochowską, to jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Kolebka naszej kultury, gdzie o zabytki łatwiej niż w każdej innej części kraju, położona jest pośród przepięknych pagórków porośniętych lasami, wśród malowniczych wapiennych ostańców, stwarzając wrażenie niezwykłej harmonii, występującej pomiędzy człowiekiem i środowiskiem. 

W odległej przeszłości na terenie Śląska i Małopolski powstawały pierwsze osady ludzkie. Zresztą, jak potwierdziły to ostatnio wykopaliska archeologiczne z Jaskini Nietoperzowej w okolicach Ojcowa – człowiek osiedlał się tu już w neandertalu. Na początku drugiego tysiąclecia wzniesiono natomiast pierwsze grody obronne, które chronić miały szlaki handlowe w tworzącym się państwie piastowskim. Zatem historia – i ta mocno starożytna i ta, nam bliższa – przeplatają się ze sobą, przyciągając licznie turystów pieszych, wspinaczy, grotołazów, archeologów i etnografów. Kraina zachwyca i wabi każdego, a kto raz był na Jurze – pokusi się o jej przejście pieszo Szlakiem Orlich Gniazd chociażby.
Początki Jury sięgają 200 mln lat wstecz, gdy cały ten teren był pokryty ciepłym morzem, a właściwie ciepłą kaszą, w której bez liku mnożyły się ogromne praślimaki amonity i inne nie mniej ciekawe skorupiaste żyjątka. To właśnie z ich niezliczonych szczątków powstały malownicze wapienniki i skałki Jury, zwane ostańcami. Od okresu geologicznego, z którego pochodzą pełne skamielin wapienne skały, cały region nazywany jest Jurą Krakowsko- Częstochowską. 
W Olsztynie (gdzie bierze swój początek Szlak Orlich Gniazd) bez trudu odnajduje się skamieniałe amonity – wszechobecny symbol Jury. Dużo później tereny te spodobały się ludziom pierwotnym, gdyż obfitowały w wygodne domki wielorodzinne, czyli jaskinie, a i pożywienia było pod dostatkiem, o czym świadczą odkopywane przez archeologów sterty zwierzęcych kości. 
Na Górze Słupsko odkryto ślady aktywności człowieka od środkowego paleolitu do wczesnego średniowiecza – największe na Jurze grodzisko. Na bazie miejscowego krzemienia istniała tu pracownia narzędzi krzemiennych. Grodzisko było naprawdę solidne i pomysłowo ufortyfikowane. Od południa chronił je pierścień podwójnych wałów, podzielonych fosą. Umocnienia zakładano między skalnymi bramami, stanowiącymi naturalne wzmocnienie wałów. Właśnie to grodzisko obfituje w znaleziska archeologiczne, bo po krzemieniu mieszkańcy przerzucili się, zgodnie z postępem, na produkcję półwytworów siekier z wydobywanego w okolicy surowca. Dogodne położenie przyciągało jak magnes – wiodły tędy szlaki handlowe, przewalały się wyprawy łupieżcze, ale nijak nie wypłaszało to mieszkańców z tak dogodnego miejsca.
Jaskinie jurajskie nadal są fascynujące i niektóre – jak chociażby Jaskinia Nietoperzowa czy Łokietka –  udostępniane do zwiedzania z przewodnikiem grupom chętnych. Mnogość jaskiń – to raj dla nietoperzy, których tu można zaobserwować bez liku i bodajże wszystkie gatunki, występujące pod tą szerokością geograficzną. Da się spotkać nawet bardzo rzadkiego podkówkowca, co ma pyszczek wyglądający jak uśmiechnięta podkówka. A jeśli nie bawią was ciemne i jednak zimne jaskinie, to jest to prawdziwy raj dla piechurów i wspinaczy. 
Góra Zborów uchodzi za najlepszy punkt widokowy, bo liczy 462 m n.p.m. z licznymi wapiennymi ostańcami, jaskiniami i lejami krasowymi. Wdzięczny to teren do niewymagających większego wysiłku wędrówek górskich – taki przedsmak górskiej wędrówki oraz pole popisu i treningu wspinaczom. Nazwy: Wielbłąd, Filar Wyklętych, Głowa Cukru, Mama, Tata, Trzy Córki, Dziewica czy Młynarz powiedzą wiele wspinaczom, aczkolwiek nie tylko one stwarzają bez liku możliwości wspinaczkowe dla tych bardziej doświadczonych, wspinających się z asekuracją. 
Warto poświęcić czas i wybrać się obejrzeć górę z otworem. To Okiennik Wielki o wysokości 50 metrów. Już 100 tys. lat temu (środkowy paleolit) gościł on człowieka pierwotnego. Znaleziono też ślady bytności średniowiecznych ludzi. Istnieje legenda, że niegdyś tu też był zamek, o czym miałyby świadczyć wgłębienia w oknie po belkach, pochodzących z XI wieku oraz mocno rozbudowana bajka o zbójcu Malarskim i jego kompanach, którzy łupili bogatych i wspomagali biednych, nikogo jednak nie zabijając.
Przepiękna o każdej porze roku jest Dolina Wodącej. Ładną krajobrazowo i urozmaiconą, lesistą w znaczniej mierze okolicę, zdobią liczne wapienne ostańce. Cechą doliny jest brak stałego cieku wodnego. Tego rodzaju zjawisko niejednokrotnie występuje zresztą na terenach jurajskich i wiąże się z wapiennym podłożem, łatwo przepuszczającym wodę. 
W dolinie znajduje się mnóstwo jaskiń – pokus dla archeologów, co i rusz odkrywających nowe miejsca zamieszkania ludzi pierwotnych z licznymi artefaktami i śladami ich bytności. Do szczególnie interesujących miejsc w dolinie należą Skały Zegarowe, atrakcyjne przede wszystkim z racji malowniczości, do czego przyczynia się duża, niemal stumetrowa różnica pomiędzy dnem doliny a wznoszącymi się nad nią skałami. 
Nazwa skał ma pochodzić od zegara lub dzwonu, którego bicie słychać w wigilię Bożego Narodzenia oraz w Noc Świętojańską w jaskini w Zegarowych Skałach. Zegarowe Skały – to grupa skał wapiennych, znajdująca się na szczycie wzniesienia. Ich białe ściany są widoczne ponad koronami drzew. Stanowią pożądany obiekt wspinaczek skalnych. Ich amatorzy wyróżniają wśród nich dowcipnie nazwane: Dolne Skały, Kursowa, Mała Zegarowa, Mała Płyta, Siekierezada, Zegarowe. Rejon doliny kryje zresztą kilka innych, interesujących obiektów – na przykład, w jednej z tutejszych jaskiń znaleziono pozostałości warsztatu XVII-wiecznego fałszerza monet. W rejonie doliny warto obejrzeć również grupę skalną Grodzisko Pańskie, z odkrytymi niedawno pozostałościami XIII-wiecznych fortyfikacji.
Miłośników historii Jura zachwyci wielością starożytnych budowli na szlaku – poczynając od mniej lub bardziej zrujnowanych strażnic i zamków, na pałacach kończąc. Najbardziej charakterystyczne elementy krajobrazu Jury – to warownie, w większości wybudowane w XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego dla obrony obszarów przygranicznych. Obecnie zwykle są to pozostałe po nich ruiny bądź fragmenty zamków, przysiadłe na jurajskich wzgórzach niczym orle gniazda, stąd nazwa głównego czerwonego szlaku, wiodącego poprzez Jurę od zamku do zamku, a zwącego się Szlakiem Orlich Gniazd. Historia różnie potraktowała owe Orle Gniazda. Jedne przyciągają rzesze turystów, inne cieszą oko tylko nielicznych, tych, którzy zagłębili się w gąszcze leśne i szli pięknie oznakowanymi szlakami. 
Zamek Bąkowiec w Morsku robi wrażenie, aczkolwiek to mocno zepsuta jego pozostałość. Przyjmuje się, że powstał w XIV wieku, a za fundatora można uznać króla Kazimierza Wielkiego, rycerzy Morskich herbu Topór lub księcia Władysława Opolczyka. Pierwotnie była to strażnica, która dzięki następnym właścicielom, a było ich sporo, uległa rozbudowie. 
Tak było do XVII wieku, kiedy to zamek został opuszczony i aż do lat 20. XX wieku marniał. W 1927 roku został nabyty przez architekta Witolda Czeczota, który rozbudował go według własnego pomysłu, wykorzystując... materiał pozyskany z oryginalnych murów. Tę niszczycielską działalność przerwała wojna, ale nie na wiele to się zdało, bo po 1945 roku zamek kupiły Zabrzańskie Zakłady Naprawcze i przekształciły w ośrodek wypoczynkowy, dostosowując to, co było, do własnych potrzeb. Niby można rozpoznać pierwotny zamek, ale dobudówki i rozbiórki zrobiły swoje. Obecnie mieści się tutaj Ośrodek Rekreacyjny "Morsko". 
Nie mniej efektowny jest zamek w Smoleniu. Został wzniesiony w stylu gotyckim w połowie XIV wieku, najprawdopodobniej przez Ottona z Pilczy herbu Topór i zastąpił istniejącą tu być może wcześniej drewnianą strażnicę. Pierwszy zamek składał się z murów obwodowych biegnących wokół skalnej platformy, budynku mieszkalnego we wschodniej części i cylindrycznej wieży (stołpu) o średnicy około 7,5 m i wysokości 16 m – górującej nad okolicą. Wejście do stołpu znajdowało się na wysokości kilku metrów (dzisiejsze na poziomie gruntu powstało znacznie później). 
Otton z Pilczy i jego żona Jadwiga z Melsztyna po 1350 roku wznieśli na wschód od zamku górnego zamek dolny, składający się z kamiennego muru obronnego o grubości do 2 metrów, założonego na planie pięciokąta. Na teren zamku dolnego wjeżdżało się przez zachowaną do dzisiaj gotycką ostrołukową bramę, w której znajdują się widoczne wgłębienia, służące do spuszczania broni. Być może w tej części zamku znajdowała się wzmacniająca obronę wieża. W południowo-wschodniej części tego dziedzińca na skale mury niespodziewanie załamują się kilkukrotnie, co wskazuje na prawdopodobne istnienie w tym miejscu wieży obserwacyjnej, założonej na planie zbliżonym do prostokąta. Na dziedzińcu zamkowym znajduje się studnia, którą według tradycji wykuć mieli jeńcy tatarscy, a jej głębokość miała wynosić 200 metrów (inne źródła podają 100 m – tak naprawdę nie wiadomo, są to wyłącznie dywagacje; studnia obecnie jest zasypana do głębokości 26 m).
Oczywiście nie można pominąć Ojcowa i Pieskowej Skały. Ojcowski Park Narodowy, położony tuż pod Krakowem, uchodzi za najmniejszy park narodowy w Polsce, zachwycający pięknymi formami skalnymi, jaskiniami, starą zabudową oraz zamkami – w Ojcowie i Pieskowej Skale. 
Powstanie zamku w Ojcowie wiąże się z działalnością fortyfikacyjną króla Kazimierza Wielkiego w drugiej połowie XIV wieku, choć prawdopodobnie już wcześniej istniał tu gród – być może o charakterze konstrukcji drewniano-ziemnej. Król Kazimierz Wielki przypuszczalnie dokonał gruntownej przebudowy istniejącego tu już wcześniej obiektu. Będąc jednym z ważnych ogniw w łańcuchu obronnym, zamek zabezpieczał Kraków przed Luksemburczykami, posiadał załogę złożoną ze stu ludzi, którą dowodził starosta. Król nazwał zamek Ociec u Skały, upamiętniając w ten sposób tułaczkę swego ojca, Władysława Łokietka. Nazwa ta podawana przez kroniki w różnej formie (Oczecz, Ocziec, Oszyec) przetrwała do dziś jako Ojców. 
W XIV wieku, za panowania Kazimierza Wielkiego, dobra ojcowskie stanowiły własność królewską. Zamkiem zarządzał burgrabia, a pierwszym z nich był Zaklika, wymieniany w 1370 roku, a działający tu z ramienia starosty krakowskiego. Za Jagiellonów zamek ojcowski wraz z kilkoma wsiami stał się starostwem niezależnym od starostwa krakowskiego. W połowie XVII wieku warownia ojcowska była dobrze ufortyfikowaną rezydencją Korycińskich, którą mimo przygotowanej obrony w 1655 roku zdobyli Szwedzi, doszczętnie ją rabując i częściowo paląc. 
Po zakończeniu wojen szwedzkich Stefan Koryciński przystąpił do restauracji zamku, którą po jego śmierci kontynuowała wdowa Anna Petronela Korycińska. Wówczas powstał nowy dom mieszkalny, któremu nadano charakter starościńskiej rezydencji. Starostwo wraz z zamkiem ojcowskim przeszło następnie w ręce Mikołaja Korycińskiego, a po nim przejął je Jan Kazimierz Warszycki, właściciel Pilicy i Ogrodzieńca. W XVIII wieku starostwo znalazło się w posiadaniu Łubieńskich, a później w drodze koligacji rodzinnych – w rękach Załuskich (od 1756 r.). 
Po III rozbiorze Polski zaczął się proces szybkiej dewastacji zamku ojcowskiego. Już w 1811 roku Julian Ursyn Niemcewicz, zwiedzając zamek, zanotował, że jest on rzadko zamieszkiwany, a Klementyna z Tańskich Hoffmanowa w 1826 roku nie oglądała już komnat zamkowych, gdyż nawet ich wewnętrzne ściany groziły zawaleniem. W 1829 roku rząd rosyjski sprzedał Ojców Konstantemu Wolickiemu, który rozebrał zamkowe mury. Pozostawiono jedynie bramę wjazdową, ośmioboczną wieżę i mury obronne. W XIX wieku kilkakrotnie podejmowano próby odnowienia lub nawet odbudowy zamku. 
Z lat 40., kiedy Ojców był własnością Prędowskich, pochodzi niezrealizowany neogotycki projekt odbudowy zamku, wykonany przez Franciszka Marię Lanciego. Konkretne plany podjął dopiero pod koniec XIX wieku Ludwik Krasiński, którzy zamierzał po odrestaurowaniu budowli urządzić w jej wnętrzach muzeum archeologiczno- przyrodnicze. Zlikwidowano most i zasypano fosę, a ośmioboczną wieżę, ze względu na słabą wytrzymałość jej murów, obniżono o około 6 metrów. 
Prace restauracyjne ograniczyły się do odnowienia bramy wjazdowej; wykuto w niej dwa dodatkowe okna, przebudowano górną część, urządzając tam pokój mieszkalny, i dobudowano do niego schodki zewnętrzne. Nowa właścicielka – Ludwika Czartoryska w 1913 roku przystąpiła do konserwacji ruin i częściowej odnowy baszty. Zbudowano wówczas kominek w wieży i schody w jej dolnej kondygnacji. Z dawnej budowli zamkowej pozostały do dziś tylko malownicze ruiny, na które składają się resztki murów obronnych i części mieszkalnych, wieża oraz brama wjazdowa.
Natomiast zamek w Pieskowej Skale historia potraktowała wyrozumiale. Jako prawdziwa perełka architektoniczna – nigdy nie został zburzony, jedynie kolejni właściciele przebudowywali go, coś od siebie dodając lub ujmując. Budowla powstała jako ogniwo w łańcuchu fortyfikacyjnym, chroniącym szlak handlowy z Krakowa na Śląsk. Pierwsza wzmianka o tej warowni pochodzi z 1315 roku. Po zmiennych kolejach losu, na początku XX wieku zamek został odrestaurowany i przekształcony w pensjonat, utworzono tu także muzeum archeologiczno-przyrodnicze. Po wojnie, od 1949 roku prowadzono prace konserwatorskie, przywracające autentyczne cechy architektury renesansowej.
No, i jakże można zapomnieć o Ogrodzieńcu. Potężne ruiny zamku Ogrodzieniec nawet obecnie przytłaczają swoją surową wielkością i resztkami wdzięku. Początki architektury obronnej w podzamczu sięgają bowiem czasów Bolesława Krzywoustego, gdy na skalistym wapiennym wzniesieniu Góry Birów powstał gród obronny, obsadzony drużyną skutecznie strzegącą granic księstwa przed najazdami książąt czeskich. Co ciekawe, wycieczki z Czech obecnie z przyjemnością odwiedzają zamek, który nigdy nie został zdobyty przez ich dalekich przodków. 
Pierwotną budowlę zniszczono w czasie walk Łokietka o tron krakowski i dopiero w połowie XIV wieku Kazimierz Wielki zbudował w jej miejsce gotycki zamek, który Władysław Jagiełło w 1386 roku darował za zasługi bitewne Włodkowi z Charbowic herbu Sulima. Potem warownia wielokrotnie zmieniała właścicieli, aż w pierwszej połowie XVI wieku znalazła się w rękach rodu Bonerów, należącego do najbogatszych i najbardziej wpływowych rodów w owych czasach. A z inicjatywy Seweryna Bonera w latach 1530-1545 zamek przebudowano w stylu renesansu. Ambitni właściciele wzorowali się na planach zamku wawelskiego, urządzając jedną z najwspanialszych rezydencji w ówczesnej Rzeczpospolitej. 
Właśnie pozostałości po tamtej przebudowie obecnie można podziwiać. Po wygaśnięciu rodu Bonerów zamek ponownie zaczął zmieniać właścicieli, przechodząc z rąk do rąk. Zmierzch świetności budowli zapoczątkowało w 1587 roku zdobycie go przez wojska arcyksięcia Maksymiliana, pretendenta do tronu Polski. Potem w 1655 roku – w czasie potopu szwedzkiego – został zdobyty przez wojska szwedzkie, które przypadkowo zaprószyły ogień i pożar strawił część budowli. W 1702 roku zamek jeszcze bardziej ucierpiał na skutek kolejnego pożaru, którego sprawcami znowu byli Szwedzi, przebywający tu z okazji Wojny Północnej. 
Odtąd zamek już się nie podniósł z ruin, a kolejni właściciele nie bardzo mieli pomysł, co z nim zrobić. W XIX wieku ostatni mieszkańcy opuścili resztki budowli, a mury po cichu rozbierano i wykorzystywano jako materiał budowlany, aż w naszych czasach uznano potężne nadal ruiny za zabytek, uporządkowano, zakonserwowano i udostępniono dla zwiedzających. Niektóre części ekspozycji zabezpieczono łańcuchami, więc, by obejrzeć górne partie ruin, wchodzi się (lub schodzi) przy pomocy łańcuchów.
Warto też zajrzeć do Pilicy, gdzie znajduje się kolejny zamek, mający obecnie kształt klasycystycznego zrujnowanego pałacu, otoczonego potężnymi fortyfikacjami bastionowymi. W środku tego ogromnego zamku znajdowało się aż 40 z przepychem urządzonych pokoi, do tego – pięknych sal: rycerskiej (z posadzką dębową), kredensowej (z drewnianym sufitem) lub jadalnej (z sufitem kasetonowym). Nadal dostrzegane jest piękno otaczającego pałac parku, a fosa, otaczająca całość była zasilana rurami, doprowadzającymi wodę z odległości 10 kilometrów. Zachowały się resztki wspaniałego zdobnictwa architektonicznego pałacu. 
Nie wiadomo, kiedy powstała pierwotna budowla. Szacuje się, że została zbudowana pomiędzy 1602 a 1610 rokiem, a jej pierwszym właścicielem był Wojciech Padniewski, kasztelan oświęcimski. Była to wtedy rezydencja w stylu włoskiego późnego renesansu, do której ów ród przeniósł się ze Smolenia. Później budowla zmieniała właścicieli, aż w Polsce Ludowej pałac został odebrany ich ostatnim właścicielom Arkuszewskim. Pod koniec istnienia PRL podczas remontu odkryto pozostałości średniowiecznej budowli, stanowiącej prawdopodobnie zamek Toporczyków, na którego  miejscu powstał późniejszy pałac.
To tylko migawki z Jury. Historia tu czyha za każdym zakrętem, piękno przyrody wabi, a tajemnicze jaskinie i wapienne ostańce pozwalają na popis wyobraźni. O każdej porze roku warto wybrać się na Jurę, by dostąpić obcowania z historią we wszystkich jej odsłonach. Jura Krakowsko-Częstochowska zadowoli każdy gust i nikogo nie zostawi obojętnym na jej magiczny urok.

 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Wilno po polsku

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie