Wyniki matury i ich konsekwencje

drukuj
Janina Lisiewicz, 18.08.2020

Tak bardzo oczekiwane po pandemicznej wiośnie lato już się nam, niestety, kończy. Opóźniona o miesiąc matura wreszcie została sfinalizowana ogłoszeniem jej wyników na początku sierpnia. Na etapie trwożnego obserwowania nadejścia kolejnej fali pandemii decydenci od oświaty po raz kolejny zmuszeni są szukać odpowiedzi na pytanie, co w naszej oświacie jest nie tak, że po 30 latach jej reformowania nie widzimy pożądanych rezultatów. Pytań i wyzwań – mnóstwo. Niestety, mniej, niżby się chciało, rzeczowych decyzji i rozwiązań. I znów nadzieja, że "po wyborach" (sejmowych) nowa (stara?) większość dokona "cudu" i oświatowe sprawy ruszą wreszcie w należytym kierunku.

Matematyka – achillesową piętą litewskiej oświaty?
Staje się niejako litewską tradycją, że najlepsze wyniki maturzyści osiągają z języków obcych. 100 proc. pozytywnych ocen wśród składających egzamin dojrzałości z języka francuskiego (przystąpiło do niego 19 osób i 100 pkt uzyskało 15,8 proc.) i niemieckiego (32 osoby i 28,1 proc. z nich ma setki); egzamin z języka rosyjskiego, który składało 1607 uczniów, zdało 99,94 proc., spośród nich 15,99 proc. na "setkę". Najbardziej masowo zdawanym na Litwie jest język angielski Tego roku przystąpiły do niego 18022 osoby. Oblał egzamin zaledwie 1 proc. i 9 proc. otrzymało 100 pkt. Ta masowość wynika nie tylko z tego, że jest to jeden z egzaminów państwowych, obowiązkowych przy kandydowaniu na studia, ale też ze świadomości, że jest on praktycznie konieczny, by funkcjonować we współczesnym świecie.  
Ogólna tendencja wyników na maturze niezbicie wskazuje, że młodzi ludzie wyraźnie preferują przedmioty humanistyczne i nie wiążą swej przyszłości z kierunkami ścisłymi. Jest to wynik obserwowanego od lat "lenistwa" – nauka przedmiotów ścisłych wymaga zdobywania dość pokaźnego bagażu wiedzy systematycznie i konsekwentnie, co nie jest modne. 
Ta tendencja, niestety, w dużym stopniu zawęża możliwości podejmowania przez młodzież studiów na kierunkach, jakie w przyszłości gwarantują dobrze opłacane miejsca pracy. Nie przynoszą oczekiwanych wyników w wyborze kierunku studiów dotychczasowe kroki decydentów od oświaty, mające zachęcić młodzież do zdobywania zawodów inżynieryjnych bądź pedagogicznych – nauczania przedmiotów ścisłych. I proporcje w wyborze egzaminów na tegorocznej maturze to potwierdzają. 
Do państwowego egzaminu z fizyki przystąpiło tego roku 2050 abiturientów, zdało go 94,73 proc. i 1,61 proc. otrzymało "setki". Chemię składało na maturze 1069 osób, zdało – 97,38, ale tylko 0,47 – na 100 pkt! Egzamin państwowy z informatyki składało 2269 osób, zdało 92,03 proc., wśród nich wiedza 6,34 proc. została oceniona na 100 pkt. Biologię wybrało tego roku 5404 maturzystów. Pomyślnie sobie poradziło 97,74 proc. i 1,54 proc. na "setkę". Wysoki procent pomyślnie zdanych egzaminów z tych przedmiotów świadczy o tym, że wybierają je zmotywowani uczniowie, a wybór ten nie jest przypadkowy. Niestety, jest ich wciąż za mało.
Dobrze poradzili sobie tegoroczni maturzyści z egzaminem z geografii (składało 2727, zdało 98,97 proc., na "setki" – 1,03 proc.) oraz historii (składało 7780, pomyślnie – 99,78 proc.), zaskakuje jednak bardzo niski procent (0,14) ocen na 100 pkt. Doskonale poradzili sobie z tymi egzaminami również uczniowie z polskich szkół: wszyscy zaliczyli egzaminy z historii (119 osób) i geografii (34 osoby), biologię złożyło 99 uczniów ze 104, uzyskując też jedną "setkę". 99,6 proc. maturzystów pomyślnie uporało się z egzaminem z ojczystego języka polskiego, a 26,96 proc. uzyskało najwyższe oceny.
Prawdziwą burzę wywołał tego roku egzamin maturalny z matematyki. Wiadomo, że jest to jeden z trzech koniecznych, umożliwiających kandydowanie na studia opłacane przez państwo. Tego roku przystąpiło do niego 15241 osób. Egzamin złożyło zaledwie 67,61 proc. i jedynie 0,96 proc. uzyskało 100 pkt (w ub. roku było to odpowiednio 82,09 i 1,46 proc.).
Prawie dwukrotny wzrost liczby tych, którzy oblali ten egzamin, nie mógł nie wywołać ostrej dyskusji na temat, dlaczego mamy takie wyniki i co należy robić, by sytuacja się polepszyła. Niektóre padające w jej toku odpowiedzi, niestety, pozwalają zwątpić, co do kompetencji odpowiedzialnych osób. Oto urzędniczka Narodowej Agencji Oświaty Asta Ranonytė odnotowała, że taki wynik był do przewidzenia, ponieważ przed dwoma laty, podczas sprawdzianu wiedzy w X klasie, tegoroczni maturzyści popisali się podobnym poziomem wiedzy z matematyki. Nasuwa się pytanie, dlaczego przed dwoma laty nie bito na alarm w tej sprawie. W ciągu dwóch lat nauki być może nie można zrobić z matematycznego autsajdera geniusza, jednak przy prawidłowej ocenie sytuacji i zastosowaniu odpowiednich kroków z pewnością część tegorocznych maturzystów miałaby szanse mieć lepsze wyniki. 
W sytuacji tragicznych wręcz wyników matury z matematyki, z żalem należy to stwierdzić, nie padła, jak dotychczas, ani z ust prezydenta, ani ministra oświaty czy też polityków-oświatowców, żadna konkretna propozycja rozwiązań zmierzających do naprawienia sytuacji. Ograniczyli się oni sławetną formułką: oświatę należy reformować. Ale to "reformowanie" trwa przecież całych lat 30 – od zarania niepodległości.
W toku zaistniałej dyskusji nad sytuacją z wynikami z matematyki, znalazły się jednak zasadnicze pytania (oby tylko nie utonęły w lawinie biurokratycznych wywodów) na temat tego, czego szkoła ma uczyć. Do ostatniej dekady XX wieku raczej nie podlegało wątpliwości, że podstawowe jej zadanie polega na tym, by dać określony bagaż wiedzy. 
W dobie nowych pokoleń, które określano jako X, Y i Z zjawiło się też nowe określenie misji szkoły (i nauczyciela) – zdobywanie kompetencji, nauczenie się uczyć. Argumentowano to tym, że świat jest przeładowany informacją i nie sposób ogarnąć całości, więc niejako celem nadrzędnym staje się kształtowanie umiejętności jej poszukiwania i operowania nią. Dzieci przestały się uczyć na pamięć wierszy, liczyć w pamięci (zakuwać tabliczkę mnożenia). No, bo po co, skoro jeden przycisk klawisza "wyrzuci" potrzebny wiersz i w jednej chwili poda ile jest np. siedem razy osiem… 
Z satysfakcją należy zauważyć, iż dały się wreszcie słyszeć głosy pedagogów o tym, że nie wystarczy kształcenia kompetencji – potrzebna jest gruntowna, bazowa wiedza. Bez wątpienia obecnie mamy określony procent uczniów, którzy "zdobywanie kompetencji" łączą z głęboką wiedzą i osiągają doskonałe wyniki. Niestety, odsetek ten jest dość mały. Jak pokazały tegoroczne wyniki matury z matematyki, zaledwie nieco ponad 60 proc. maturzystów, którzy zdecydowali się na ten państwowy egzamin, potrafiło sobie z nim poradzić. Przy tym, jak się okazało, wiele wyników oscylowało w granicach minimalnych ocen (by zaliczyć egzamin należało wykonać zadania na 15 proc. ze 100, czyli uzyskać 9 pkt z 60 możliwych). 
Matematykę składało 15241 abiturientów, z ogólnej liczby ponad 26 tysięcy tegorocznych maturzystów. Z wielkim prawdopodobieństwem można zakładać, że wiedza matematyczna pozostałych ponad 10 tys., nie jest na lepszym poziomie. Nietrudno obliczyć, że zdecydowana większość (15 z 26 tys.) młodych ludzi ze świadectwem dojrzałości, po 12 latach nauki w szkole na Litwie, nie radzi sobie z matematyką.
Pracownicy Narodowej Agencji Oświaty skłonni byli szukać przyczyn takiego stanu rzeczy w kompetencji nauczycieli – braku zastosowania odpowiedniej metodyki nauczania. Z kolei nauczyciele są zdania, że winne są temu podstawy programowe i zadania na maturze, które im nie odpowiadają. Należy się zdecydować, czy matura ma być sprawdzianem zdobytej w ciągu 12 lat wiedzy, czy też kompetencji. 
Matematycy mówili o tym, że zbyt wiele zadań na egzaminie przypominało raczej łamigłówki. Maturzystom zabrakło fantazji w zastosowaniu wiedzy matematycznej, jak i praktycznego zastosowania umiejętności liczenia. Trudno też mówić w takiej sytuacji o matematycznym i logicznym myśleniu, czemu ma służyć ten przedmiot. Oceniając zadania egzaminacyjne, zauważono też błędy oraz zadania, dopuszczające kilka wariantów prawidłowych odpowiedzi, co podczas tak odpowiedzialnego i stresującego sprawdzianu, który decyduje o otwarciu drzwi na studia, nie powinno zaistnieć.
Dalsza dyskusja i analiza matury trwa. Jednak już dziś (z powodu oblanego egzaminu z matematyki przez ponad 5 tys. maturzystów) zaistniał kolejny problem – braku kandydatów do zajęcia około 16 tys. finansowanych przez państwo miejsc na studiach. Właśnie tego roku ich liczba została zwiększona o ponad 4 tys., chociaż szeregi absolwentów rzedną. 10 tysięcy tych, co zdali pomyślnie egzamin z matematyki, niekoniecznie wybierze się na studia, więc praktycznie pozostaje ponad 6 tys. wolnych miejsc. Część z nich wypełnią absolwenci z ubiegłych lat, jednak to kardynalnie nie zmieni sytuacji. Uczelnie, których reforma nie została przeprowadzona w ciągu planowanych 4 lat, stają przed wyzwaniem, jak sobie poradzą w tak podbramkowej sytuacji. 

Po egaminie z litewskiego – o optymizm trudno
Tego roku do egzaminu państwowego z języka litewskiego i literatury przystąpiło na Litwie 16970 abiturientów. Nie złożyło go 1828 osób, co stanowi 10,77 proc. W roku ubiegłym państwowy egzamin oblało 9,4 proc. maturzystów
Narodowa Agencja Oświaty odnotowała, że kwarantanna i zdalne nauczanie raczej nie miały większego wpływu na wynik tego egzaminu, podkreślając jednocześnie, że tego roku jest większa liczba najwyższych ocen – "setek" w ciągu ostatnich pięciu lat. Procent tych, którzy uzyskali od 86 do 99 pkt, stanowi aktualnie 10,5 – jest to 200 "setek". Po jednej "setce" otrzymali maturzyści z rosyjskich i polskich szkół, czego nie notowano od kilku lat. 
Komentując wyniki państwowego egzaminu, dyrektor NAO wyraziła zdanie, że uczniowie szkół mniejszości wypadli bardzo dobrze. Trudno pojąć, skąd taki optymizm. Owszem, dwie setki dla mniejszości (z dwustu), to już coś, aczkolwiek tylko 1 proc. najwyższych ocen, więc niby żadna rewelacja. 
O pewnej dozie optymizmu możemy mówić jedynie, analizując wyniki szkolnego egzaminu z języka litewskiego: składało go na Litwie 7779 osób, z czego około 5,5 proc. sobie z nim nie poradziło. W polskich szkołach szkolny egzamin składało 363 maturzystów i oblało 18 (4,96 proc.).
Do egzaminu państwowego z języka litewskiego i literatury przystąpiło 447 maturzystów szkół polskich i nie poradziło sobie z nim, czyli nabrało mniej niż 16 pkt – 86 kandydatów. Jest to 19,24 proc. ogółu. Prawda, to lepszy wynik niż w roku ubiegłym i 2018 – kiedy procent ten sięgał 24-23 proc. Rzec można, osiągnęliśmy poziom 2017 roku (19,26). Jakże daleko jesteśmy wszakże od wyników sprzed sławetnej reformy, kiedy procent ten wynosił 6,4-6,2 (lata 2011-2012), czy nawet pierwszego roku ujednoliconego zdawania – 12 proc. 
Cyniczne wydaje się być mówienie o "lepszych wynikach", kiedy co piąty maturzysta oblewa egzamin, decydujący o tym, czy zakwalifikuje się na finansowane przez państwo studia. Litewscy decydenci od oświaty niczym zaklęcie powtarzają, że ciągle pracują nad doskonaleniem nauczania języka państwowego… Wyraz "doskonalone" – określa wszak czynność niedokonaną i trwa to już 8 lat. 
Jeżeli uznać, że tego roku nie mamy wzrostu liczby oblanych egzaminów i będziemy posuwali się w odwrotnym kierunku, jak skomentował wyniki prezes naszej "Macierzy Szkolnej" Józef Kwiatkowski, to krocząc w takim tempie za lat… 5-6 osiągniemy, być może, stan sprzed reformy. Uznać to za sukces raczej trudno, gdyż w ciągu tych lat zbyt wiele młodych ludzi poniesie osobiste porażki.
 

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Stanisław Moniuszko w Wilnie
Wilno po polsku

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie